[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokazano mi tam w fotelu samolotu Prometeusz ciało starszej kobiety.Nie żyła i według mojego rozeznania śmierć nastąpiła mniej więcej przed godziną.Zauważyłem okrągły punkt z boku szyi — bezpośrednio na tętnicy szyjnej.Ślad mógł powstać na skutek użądlenia osy albo wbicia pokazanego mi kolca.Ciało zabrano do kostnicy, gdzie mogłem wykonać dokładne badania.— Do jakiego wniosku pan doszedł?— Doszedłem do wniosku, że śmierć spowodowana została wprowadzeniem do krwi bardzo silnej toksyny.Śmierć nastąpiła na skutek paraliżu serca i była praktycznie natychmiastowa.— Czy może nam pan powiedzieć, jakiego rodzaju to była toksyna?— Nigdy się jeszcze z taką nie spotkałem.Słuchający w napięciu reporterzy zapisali: „Nieznana trucizna”.— Dziękuję… Pan Henry Winterspoon.Pan Winterspoon był masywnie zbudowanym, sennym, łagodnym mężczyzną.Miał miły, lecz głupawy wygląd.Wszyscy poczuli się niezwykle zaskoczeni, gdy okazało się, że jest głównym rządowym specjalistą od analiz chemicznych i autorytetem w dziedzinie rzadkich trucizn.Koroner podniósł śmiercionośny kolec i zapytał pana Winterspoona, czy go poznaje.— Czy może nam pan podać wyniki pańskich analiz?— Oczywiście.Stwierdziłem, że ta strzałka została przed użyciem zanurzona w preparacie kurary: w specjalnej truciźnie, jakiej pewne plemiona używają do zatruwania strzał.Reporterzy notowali z zadowoleniem.— A zatem uważa pan, że śmierć spowodowała kurara.— O, nie — rzekł Winterspoon.— Był tam tylko ślad tego preparatu.Zgodnie z przeprowadzoną przeze mnie analizą, strzałka ta została niedawno nasączona jadem Dispholidus typus, bardziej znanego jako południowoafrykański wąż drzewny.— Wąż drzewny? A cóż to takiego?— To południowoafrykański wąż, jeden z najbardziej jadowitych gatunków.Działanie jego jadu na człowieka nie jest znane, ale można sobie wyobrazić, jak bardzo jest trujący, skoro po wstrzyknięciu go hienie zwierzę zdechło, zanim wyciągnięto igłę.Szakal padł jakby przeszyty kulą.Ta trucizna powoduje gwałtowny krwotok podskórny i paraliżuje akcję serca.Reporterzy pisali: „Nadzwyczajna sprawa.Jad węża powodem tragedii w samolocie.Bardziej śmiercionośny niż jad kobry”.— Czy słyszał pan, żeby kiedykolwiek otruto kogoś tym jadem?— Nigdy.To bardzo interesujące.— Dziękuję panu.Sierżant Wilson opisał odnalezienie dmuchawki w jednym z foteli.Nie było na niej żadnych odcisków palców.Następnie przeprowadzono doświadczenie ze strzałką i dmuchawką i stwierdzono, że jej zasięg wynosi około dziesięciu stóp.— Monsieur Herkules Poirot.Znowu podniósł się szmer zainteresowania, ale zeznania monsieur Poirota były bardzo wstrzemięźliwe.Nic ciekawego nie zauważył.Tak, to on znalazł na podłodze samolotu tę małą strzałkę.Leżała w takiej pozycji, jakby wypadła z szyi martwej kobiety.— Hrabina Horbury.Reporterzy zapisali: „Żona arystokraty składa zeznania w sprawie tajemniczej śmierci w samolocie”.Niektórzy dopisali: „Tajemnica jadu węża”.A dziennikarze z czasopism dla kobiet zanotowali: „Lady Horbury wystąpiła w kapeluszu o najmodniejszym fasonie i futrze z lisów”, albo: „Lady Horbury, jedna z najelegantszych kobiet w mieście, była cała w czerni, a na głowie miała najmodniejszy czarny kapelusz”, czy też: „Lady Horbury, która przed zawarciem związku małżeńskiego nazywała się Cicely Bland, ubrana była na czarno, a na głowie miała kapelusz w najmodniejszym fasonie”.Wszyscy z przyjemnością patrzyli na tę elegancką piękną młodą kobietę, chociaż jej zeznania były najkrótsze.Niczego nie zauważyła, martwej kobiety nigdy przedtem nie widziała.Po niej zeznawała Venetia Kerr, ale sprawiła zdecydowanie mniejsze wrażenie.Niestrudzeni dziennikarze z czasopism kobiecych skrzętnie notowali:„Córka lorda Cottesmore’a miała na sobie dobrze skrojony płaszcz i spódnicę”.Zapisali też: „Kobieta z towarzystwa na rozprawie śledczej”.— James Ryder.— Pan James Bell Ryder, zamieszkały przy Blainberry Avenue siedemnaście, N.W.?— Tak.— Czym się pan zajmuje?— Jestem dyrektorem Ellis Vale Cement Company.— Proszę obejrzeć tę dmuchawkę.Widział pan już kiedyś coś takiego?— Nie.— Widział pan to w czyimś ręku na pokładzie Prometeusza?— Nie.— Zajmował pan miejsce numer cztery, bezpośrednio przed zmarłą?— I co z tego?— Proszę nie zwracać się do mnie tym tonem.Siedział pan na fotelu numer cztery.Mógł pan widzieć wszystkich w tej części samolotu.— Nic nie widziałem.Nie mogłem widzieć pasażerów po mojej stronie, ponieważ fotele mają bardzo wysokie oparcia.— Jednak gdyby ktoś wyszedł na przejście — aby zająć pozycję umożliwiającą wymierzenie dmuchawki w kierunku zmarłej — wówczas zauważyłby go pan, prawda?— Oczywiście [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl