[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Iskra, dzięki której mój ojciec był tym, kim był, zgasła.Miałemabsolutną pewność, że jego dusza uleciała.Przyszedłem tu, szukając mego ojca,chcąc go po raz ostatni zobaczyć.Ale nie udało mi się go odnalezć.Chciałem zobaczyć się z Patem.Chciałem wziąć mego syna w ramiona i po-wiedzieć mu, że wszystko, w co tak bardzo staraliśmy się uwierzyć, to prawda.Rozdział 36Na ogół zostawałem w domu i z dala od okna patrzyłem przez żaluzje, jaksrebrne audi wślizguje się na naszą ulicę, szukając miejsca do parkowania.Tegodnia jednak wyszedłem na dwór, kiedy ich tylko zauważyłem znany mi jużsamochód ze znaną konfiguracją w środku.Na tylnym siedzeniu jasne włosy Pata wpatrującego się w jakąś nową bły-skotkę, którą od nich dostał.Z przodu Gina, odwracająca się, żeby coś do niegopowiedzieć.A za kierownicą niewyobrażalny Richard, mężczyzna w półseparacji,prowadzący spokojną, pewną ręką samochód, tak jakby wożenie tym audi Giny iPata należało do naturalnego porządku rzeczy.Nigdy z nim nie rozmawiałem.Nigdy nie widziałem, żeby wysiadł z samo-chodu, kiedy przywozili mi z powrotem Pata.Był śniady, muskularny i nosił oku-lary co jakby do niego pasowało.Przystojny w stylu Clarka Kenta.Dokładnieprzed naszym domem było niewielkie wolne miejsce i obserwowałem, jak umie-jętnie cofa samochód, żeby je zająć, sukinsyn.Na ogół Gina pukała do drzwi, witała się ze mną i szybko całowała Pata napożegnanie.Przekazanie dziecka odbywało się w miarę kulturalnie i na tyle mniejwięcej było nas stać.Mimo to sililiśmy się na grzeczność.Nie ze względu na nas,lecz ze względu na Pata.Tego dnia czekałem jednak na nich przy furtce.Ginyspecjalnie to nie zdziwiło. Witaj, Harry. Cześć. Zobacz, co dostałem zawołał Pat, mijając mnie i wymachując swojąnową zabawką, jakimś szczerzącym groznie zęby plastikowym kosmitą z niepo-ręcznie wielkim laserowym pistoletem. Przykro mi z powodu twojego ojca powiedziała Gina, stojąc po drugiejstronie furtki. Dziękuję. Naprawdę mi przykro.Był najmilszym mężczyzną, jakiego w życiu spo-tkałam. Był w tobie zakochany. Ja też byłam w nim zakochana.231 Dziękuję za zabawkę dla Pata. Richard kupił mu ją u Hamleya. Poczciwy stary Richard.Zmierzyła mnie szybkim spojrzeniem. Lepiej już pójdę powiedziała. Sądziłem, że nie lubisz, kiedy Pat bawi się bronią.Gina potrząsnęła głową iparsknęła cichym śmiechem, który miał wskazywać, że to wcale nie jest śmieszne. Jeśli chcesz naprawdę wiedzieć, uważam, że na tym świecie jest zbyt wieleprzemocy, by zachęcać dzieci do myślenia, że zabawa bronią jest świetną rozryw-ką.Rozumiesz? Ale on chciał ten pistolet. Nie mam zamiaru go oddać, Gino. To rozstrzygną nasi adwokaci.A my nie powinniśmy. Zmieniłem swoje życie, żeby móc opiekować się moim synem.Pracujęna pół etatu.Nauczyłem się robić rzeczy, o których przedtem nawet nie miałempojęcia.Karmię go, ubieram, kładę spać.Odpowiadam na jego pytania, jestemprzy nim, kiedy się smuci albo czegoś boi. Wszystko to są rzeczy, które od wielu lat robiłam w mniejszym lub więk-szym stopniu sama. O to mi właśnie chodzi.Nauczyłem się opiekować naszym dzieckiem wten sam sposób, w jaki ty się nim opiekowałaś.A teraz pojawiasz się i mówisz, żeto wszystko skończone. Przez ostatnie kilka miesięcy dobrze się spisałeś, Harry.Ale co za tochcesz? Medal? Nie chcę medalu.Nie zrobiłem nic ponad to, co powinienem był zrobić.Wiem, że to nic specjalnego.Ale ty zbyt dużo się po mnie spodziewasz, Gino.Nauczyłem się, jak być prawdziwym ojcem dla Pata.musiałem to zrobić, rozu-miesz? A teraz chcesz, żebym zachowywał się, jakby to się nigdy nie zdarzyło.Jatak nie potrafię.Jak mógłbym? Powiedz mi, jak mógłbym to zrobić. Jakiś problem? zapytał Richard, wysiadając z audi.Więc jednak potrafiłchodzić. Wróć do samochodu, Richardzie powiedziała Gina. Tak, Richardzie, wracaj do samochodu poradziłem mu.Posłuchał nas, mrugając za soczewkami okularów. Musicie zdecydować, czego naprawdę chcecie, Gino.Wy wszystkie. O czym ty mówisz? Jestem za tym, żeby mężczyzni brali odpowiedzialność za swoje dzieci.Jestem za tym, żeby uczestniczyli w ich wychowaniu.Ale nie możecie mieć jed-nego i drugiego.Nie możecie oczekiwać, że będziemy wykonywali rodzicielskieobowiązki, a potem usuwali się na bok, kiedy tego zechcecie, zachowując się takjak nasi ojcowie, tak jakby w gruncie rzeczy to była rzecz, którą zajmują się ko-232biety.Pamiętaj o tym, kiedy następnym razem będziesz rozmawiała ze swoimadwokatem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Iskra, dzięki której mój ojciec był tym, kim był, zgasła.Miałemabsolutną pewność, że jego dusza uleciała.Przyszedłem tu, szukając mego ojca,chcąc go po raz ostatni zobaczyć.Ale nie udało mi się go odnalezć.Chciałem zobaczyć się z Patem.Chciałem wziąć mego syna w ramiona i po-wiedzieć mu, że wszystko, w co tak bardzo staraliśmy się uwierzyć, to prawda.Rozdział 36Na ogół zostawałem w domu i z dala od okna patrzyłem przez żaluzje, jaksrebrne audi wślizguje się na naszą ulicę, szukając miejsca do parkowania.Tegodnia jednak wyszedłem na dwór, kiedy ich tylko zauważyłem znany mi jużsamochód ze znaną konfiguracją w środku.Na tylnym siedzeniu jasne włosy Pata wpatrującego się w jakąś nową bły-skotkę, którą od nich dostał.Z przodu Gina, odwracająca się, żeby coś do niegopowiedzieć.A za kierownicą niewyobrażalny Richard, mężczyzna w półseparacji,prowadzący spokojną, pewną ręką samochód, tak jakby wożenie tym audi Giny iPata należało do naturalnego porządku rzeczy.Nigdy z nim nie rozmawiałem.Nigdy nie widziałem, żeby wysiadł z samo-chodu, kiedy przywozili mi z powrotem Pata.Był śniady, muskularny i nosił oku-lary co jakby do niego pasowało.Przystojny w stylu Clarka Kenta.Dokładnieprzed naszym domem było niewielkie wolne miejsce i obserwowałem, jak umie-jętnie cofa samochód, żeby je zająć, sukinsyn.Na ogół Gina pukała do drzwi, witała się ze mną i szybko całowała Pata napożegnanie.Przekazanie dziecka odbywało się w miarę kulturalnie i na tyle mniejwięcej było nas stać.Mimo to sililiśmy się na grzeczność.Nie ze względu na nas,lecz ze względu na Pata.Tego dnia czekałem jednak na nich przy furtce.Ginyspecjalnie to nie zdziwiło. Witaj, Harry. Cześć. Zobacz, co dostałem zawołał Pat, mijając mnie i wymachując swojąnową zabawką, jakimś szczerzącym groznie zęby plastikowym kosmitą z niepo-ręcznie wielkim laserowym pistoletem. Przykro mi z powodu twojego ojca powiedziała Gina, stojąc po drugiejstronie furtki. Dziękuję. Naprawdę mi przykro.Był najmilszym mężczyzną, jakiego w życiu spo-tkałam. Był w tobie zakochany. Ja też byłam w nim zakochana.231 Dziękuję za zabawkę dla Pata. Richard kupił mu ją u Hamleya. Poczciwy stary Richard.Zmierzyła mnie szybkim spojrzeniem. Lepiej już pójdę powiedziała. Sądziłem, że nie lubisz, kiedy Pat bawi się bronią.Gina potrząsnęła głową iparsknęła cichym śmiechem, który miał wskazywać, że to wcale nie jest śmieszne. Jeśli chcesz naprawdę wiedzieć, uważam, że na tym świecie jest zbyt wieleprzemocy, by zachęcać dzieci do myślenia, że zabawa bronią jest świetną rozryw-ką.Rozumiesz? Ale on chciał ten pistolet. Nie mam zamiaru go oddać, Gino. To rozstrzygną nasi adwokaci.A my nie powinniśmy. Zmieniłem swoje życie, żeby móc opiekować się moim synem.Pracujęna pół etatu.Nauczyłem się robić rzeczy, o których przedtem nawet nie miałempojęcia.Karmię go, ubieram, kładę spać.Odpowiadam na jego pytania, jestemprzy nim, kiedy się smuci albo czegoś boi. Wszystko to są rzeczy, które od wielu lat robiłam w mniejszym lub więk-szym stopniu sama. O to mi właśnie chodzi.Nauczyłem się opiekować naszym dzieckiem wten sam sposób, w jaki ty się nim opiekowałaś.A teraz pojawiasz się i mówisz, żeto wszystko skończone. Przez ostatnie kilka miesięcy dobrze się spisałeś, Harry.Ale co za tochcesz? Medal? Nie chcę medalu.Nie zrobiłem nic ponad to, co powinienem był zrobić.Wiem, że to nic specjalnego.Ale ty zbyt dużo się po mnie spodziewasz, Gino.Nauczyłem się, jak być prawdziwym ojcem dla Pata.musiałem to zrobić, rozu-miesz? A teraz chcesz, żebym zachowywał się, jakby to się nigdy nie zdarzyło.Jatak nie potrafię.Jak mógłbym? Powiedz mi, jak mógłbym to zrobić. Jakiś problem? zapytał Richard, wysiadając z audi.Więc jednak potrafiłchodzić. Wróć do samochodu, Richardzie powiedziała Gina. Tak, Richardzie, wracaj do samochodu poradziłem mu.Posłuchał nas, mrugając za soczewkami okularów. Musicie zdecydować, czego naprawdę chcecie, Gino.Wy wszystkie. O czym ty mówisz? Jestem za tym, żeby mężczyzni brali odpowiedzialność za swoje dzieci.Jestem za tym, żeby uczestniczyli w ich wychowaniu.Ale nie możecie mieć jed-nego i drugiego.Nie możecie oczekiwać, że będziemy wykonywali rodzicielskieobowiązki, a potem usuwali się na bok, kiedy tego zechcecie, zachowując się takjak nasi ojcowie, tak jakby w gruncie rzeczy to była rzecz, którą zajmują się ko-232biety.Pamiętaj o tym, kiedy następnym razem będziesz rozmawiała ze swoimadwokatem [ Pobierz całość w formacie PDF ]