[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego dłonie dotykały jej ciała z szacunkiem, jak relikwii, docierając w każdy jego ukryty sekret.Zsunął dżinsy Tempest, żeby odsłonić więcej tej wspaniałej skóry.Głód i ogień pochłaniały go, pożerały.Pragnął tylko jednego: pogrążyć się w jej idealnymciele.Musiał poczuć, jak jej wąska, ciasna kobiecość pochłania go - tylko w tych chwilachmógł zapomnieć o strachu o jej bezpieczeństwo.Zsunął dżinsy ze szczupłych bioder,pieszcząc ją, rzezbiąc jej ciało rękami, ważąc pośladki w dłoniach.Przycisnął ją do siebie,mocno, żeby przylgnęła do twardej, podnieconej męskości.Jęknął, poznając znajomą,pachnącą wilgoć, która wzywała go, krzyczała dziko do niego.Wydawała się tak krucha, że bał się ją zmiażdżyć - przy Tempest zapominał się tak, żetracił kontrolę i świadomość swojej wielkiej siły.Chciał być delikatny, by zobaczyć jej speł-nienie, ale zapach, dotyk, wilgoć były tak odurzające, że zwierzęce instynkty poderwały sięniczym u bestii.- Co mam zrobić, Dariusie? - szepnęła cicho wprost w jego obnażoną pierś.Jej ustaprzesuwały się łapczywie po jego skórze, smakując ją.Była go tak samo głodna, jak on jej.Wjej głosie usłyszał cierpienie.Natychmiast przylgnął ustami do jej ust w narkotycznym pocałunku, który jeszcze mocniejrozpalił płomień.- Kochaj mnie jak ja ciebie, Tempest.Pragnij mnie tak mocno, jak ja ciebie pragnę.Był wszędzie: jego szerokie barki przesłaniały nocne niebo, jego oddech odbierał jejoddech, jego ciało otaczało ją zewsząd, zamykając w świecie, w którym byli tylko oni dwoje.- Wiesz, ile mnie kosztowało twoje nieposłuszeństwo.- Wargi Dariusa spadały na jejszyję, piersi, jakby chciał ją pożreć i wchłonąć.- Musisz nauczyć się mnie słuchać.Wsunął dłoń między uda Tempest i przekonał się, że jej kobiecość czeka na niego gorącą iwilgotna.Usłyszał własny jęk i poczuł, jak jego ciało twardnieje jeszcze bardziej.Tylko onamogła przynieść mu ulgę w tej cudownej agonii.- Kochanie, wybuchnę, jeśli natychmiast cię nie wezmę - jego palce zanurzyły się w jejkobiecości, poszukujące, ciekawe.Doprowadzał ją do szaleństwa.Tempest gorączkowo pokrywała jego barki pocałunkami.Jej ciało kołysało się i drżałoniecierpliwie. - Dariusie, proszę, raz wreszcie przestań rozkazywać i po prostu kochaj się ze mną.Przycisnął ją do zwalonego pnia, obracając, żeby mogła uchwycić się go rękami.Pieścił jejpośladki, rysował palcami ich krągłe kształty, przesuwał nimi wzdłuż rowka i okrążał dwadołeczki tuż pod krzyżem.Tempest, nie mogąc już dłużej czekać, naparła na niego, i poczuł, żezaraz eksploduje.Przytrzymał ją mocno i zanurzył delikatne zwieńczenie swej męskości w gorą-cej bramie między udami Tempest.Rozkosz odebrała mu dech.- Dariusie! - jęknęła Tempest, naciskając na niego całym ciałem.Chciała, żeby wszedł w niągłębiej, aż do końca.- Obiecaj - warknął zduszonym głosem, gładząc jej biodra i pośladki, żeby jeszcze bardziej jąrozpalić.Była taka cudowna, drobna, perfekcyjna.Błyskawice podniecenia smagały jego skóręjak rozpalony bicz.- Obiecuję - wyrzuciła z siebie ochrypłym głosem.Nie mogła już myśleć jasno.Darius sięgnął zaborczo do jej piersi i gwałtownym ruchem zagłębił się w nią.Była jeszczegorętsza, ciaśniejsza, niż zapamiętał.Przygryzając zębami jej kark, poczuł, jak ciało Tempestsztywnieje w oczekiwaniu.Dobre intencje, wszystkie świadome zamiary znikły jakzdmuchnięte.Dziki instynkt wziął górę.Kły Dariusa wydłużyły się i wbiły w szyję Tempest.Brał ją mocno i szybko, drążąc jej ciało, które otaczało go ze wszystkich stron.Był w jejumyśle, podsuwając jej erotyczne obrazy, jego nieokiełznana natura bestii wyrywała się nawolność.Był jak wilk, posiadający samicę, lampart, który przytrzymuje kocicę we władczymuścisku.Ale był też sobą, Dariusem, który unosił Tempest coraz wyżej i wyżej, zwiększając ichwspólną rozkosz ponad granice ekstazy dostępnej ludziom.Jej wyładowanie wstrząsnęło jegociałem i porwało je za sobą.Gorące nasienie wybuchało w jej głębinie, raz za razem.Trzymał ją jeszcze przy sobie, nie chcąc rozrywać tej bliskości ich ciał, nie chcąc tracić jejsmaku.Niechętnie zamknął ślady po ukąszeniu na szyi Tempest.Pożywił się do syta, kiedywracał do obozu; wiedział, że przed końcem nocy wezmie Tempest i wiedział, że być może -niestety - będzie musiał zabić Cullena Tuckera.Nie chciał ryzykować, że mimowolnie zmieniTempest: za bardzo się bał, że coś pójdzie nie tak.Gładził jej ciało, badając wszystkie wspaniałe okrągłości.Przesunął ustami wzdłużkręgosłupa.- Czy ty masz pojęcie, jak za tobą szaleję? - powiedział zduszonym głosem, w którymbrzmiało zwierzęce warczenie.Tempest się zachwiała.Chciała się położyć, gdziekolwiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl