[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie był w stanie całkowiciezacisnąć pięści.Fragment pocisku naruszył biegnący wzdłuż kciu-ka nerw.Jednak to wszystko musiało poczekać.Sykes schował glockaO Shaughnessy z powrotem za pas, po czym przetoczył kobietę napłachtę.Musiał się stamtąd zwijać, i to szybko.Nie mógł miećpewności, czy jakiś sąsiad nie usłyszał strzałów.Poza tym niechciał, żeby ktoś zobaczył w pobliżu miejsca zajścia ciężarówkęsłużb miejskich.Ale najpierw musiał pozmywać własną krew.32Sobota, 4 czerwca, godzina 23.00Wildwood w stanie New JerseyTego ranka Janet znów pochwaliła fryzurę Jeremy'ego.Dobrze,że teraz go nie widziała.Wiatr zwiał mu czapkę, więc mokre włosykleiły się mężczyznie do twarzy.Cały ranek gonił za puszkami ipapierkami, ale wtedy tylko padało, błyskawic nie było.Kiedyzobaczył, jak w ocean uderzają pierwsze gromy, wpełzł pod deptaktak głęboko, jak się tylko dało.Wiatr wciąż zmieniał kierunek, ciskając mu piaskiem w twarz.Papiery, puszki i kartony unosiły się i wirowały w powietrzu.Je-remy zobaczył, jak pod pobliski garaż zajeżdża pomarańczowaciężarówka służb miejskich z żółtym kogutem na dachu.Wybiegłna ulicę i popędził w kierunku budynku, chcąc zdążyć, zanim sa-mochód odjedzie, ale kiedy tam dotarł, w kabinie już nikogo niebyło.Ciężarówka była wywrotką z plandeką na tylnej platformie,taką jak samochód pana Johnsona, tylko że większą.Jeremy złapał swój worek oraz kij do nabijania śmieci, po czymwciągnął się na tył wozu, przeczołgał obok sterty zabawek i płot-ków i wpełzł pod plandekę, tak samo jak wówczas, gdy po pra-cy zabierał go pan Johnson.W tej samej chwili, gdy usłyszał win-dę, zdał sobie sprawę z tego, że nie jest sam.Obok niego na plat-formie coś leżało i właśnie się poruszyło!Już chciał z powrotem zejść z ciężarówki, kiedy usłyszał kolej-ne dzwięki.Może wcale nie powinien był tutaj wchodzić.Możekierowca będzie na niego zły i poskarży się panu Johnsonowi.Jeremy przyciągnął kolana do piersi, objął je rękoma i zwinął się wpozycji embrionalnej.Może jeśli wystarczająco długo będzie tamleżał bez ruchu, nikt go nie zauważy.Poczeka, aż samochód dotrzetam, dokąd jedzie, a wtedy ukradkiem się wymknie.Potem, kiedyjuż przestanie padać, wróci na plażę i dokończy sprzątać, tak jakpowinien.Hydrauliczna klapa z tyłu platformy zaczęła się opuszczać zmetalicznym jękiem.Coś wtoczyło się pod plandekę, dotykającpodeszwy buta Jeremy'ego.Hydrauliczny napęd ponownie zacząłskrzypieć, klapa unosiła się, aż wreszcie ogłuszające szczękniecieoznajmiło, że została zamknięta.Gdy kierowca wsiadał do kabiny,ciężarówka drgnęła.Po chwili ożył silnik i wóz ruszył przed siebie.33Sobota, 4 czerwca, godzina 23.25BlackswampSykes zapalił lampę i spojrzał na leżącą na materacu MarcieSchmidt.Wciąż spoczywała pod płachtą brezentu, spod której wy-stawały tylko dłoń i łokieć właśnie tak, jak ją zostawił.Zrzuciłciało Sherry Moore na ziemię tuż obok.Kostki miała spętane iwygięte do tyłu pod nienaturalnym kątem, nadgarstki związanena brzuchu.Potem mężczyzna wyszedł na deszcz, by jako ostatniąprzynieść O Shaughnessy.Autobus oświetlony był jedynie nikłym płomieniem lampy naf-towej.O Shaughnessy dostrzegła Sherry siedzącą z tyłu, obokjakiegoś ciemnego, płaskiego kształtu.Sykes lewą ręką zaciągnąłją mniej więcej do połowy autobusu, po czym opuścił na ziemię wpobliżu ułożonego na podłodze kawałka sklejki.Wydobywającesię spod niego opary paliły w gardle i piekły w oczy.Pękło niebo, krople deszczu bębniły w dach niczym milionyspadających koralików.Sykes spojrzał z góry na policjantkę i prze-łknął ślinę.Gdy przy niej klękał, wykrzywił twarz w grymasie przeszyła go nagła fala bólu.Jedną ręką ścisnął kobietę za twarz izmusił, by na niego popatrzyła. Wtedy byłaś tylko małą pizdą, całą dumną z tatusia w mun-durze.Podniósł sklejkę i oparł ją o ścianę.Złapał kobietę za włosyi zaciągnął nad krawędz jamy.Gryzący odór, który wydobywał sięz głębin, sprawił, że o mało nie zwymiotowała. Oto twój los, wśród kości i całego tego gówna.Tam na dole,ze wszystkimi moimi pizdami. Chwycił jej głowę i wepchnął wotwór [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Nie był w stanie całkowiciezacisnąć pięści.Fragment pocisku naruszył biegnący wzdłuż kciu-ka nerw.Jednak to wszystko musiało poczekać.Sykes schował glockaO Shaughnessy z powrotem za pas, po czym przetoczył kobietę napłachtę.Musiał się stamtąd zwijać, i to szybko.Nie mógł miećpewności, czy jakiś sąsiad nie usłyszał strzałów.Poza tym niechciał, żeby ktoś zobaczył w pobliżu miejsca zajścia ciężarówkęsłużb miejskich.Ale najpierw musiał pozmywać własną krew.32Sobota, 4 czerwca, godzina 23.00Wildwood w stanie New JerseyTego ranka Janet znów pochwaliła fryzurę Jeremy'ego.Dobrze,że teraz go nie widziała.Wiatr zwiał mu czapkę, więc mokre włosykleiły się mężczyznie do twarzy.Cały ranek gonił za puszkami ipapierkami, ale wtedy tylko padało, błyskawic nie było.Kiedyzobaczył, jak w ocean uderzają pierwsze gromy, wpełzł pod deptaktak głęboko, jak się tylko dało.Wiatr wciąż zmieniał kierunek, ciskając mu piaskiem w twarz.Papiery, puszki i kartony unosiły się i wirowały w powietrzu.Je-remy zobaczył, jak pod pobliski garaż zajeżdża pomarańczowaciężarówka służb miejskich z żółtym kogutem na dachu.Wybiegłna ulicę i popędził w kierunku budynku, chcąc zdążyć, zanim sa-mochód odjedzie, ale kiedy tam dotarł, w kabinie już nikogo niebyło.Ciężarówka była wywrotką z plandeką na tylnej platformie,taką jak samochód pana Johnsona, tylko że większą.Jeremy złapał swój worek oraz kij do nabijania śmieci, po czymwciągnął się na tył wozu, przeczołgał obok sterty zabawek i płot-ków i wpełzł pod plandekę, tak samo jak wówczas, gdy po pra-cy zabierał go pan Johnson.W tej samej chwili, gdy usłyszał win-dę, zdał sobie sprawę z tego, że nie jest sam.Obok niego na plat-formie coś leżało i właśnie się poruszyło!Już chciał z powrotem zejść z ciężarówki, kiedy usłyszał kolej-ne dzwięki.Może wcale nie powinien był tutaj wchodzić.Możekierowca będzie na niego zły i poskarży się panu Johnsonowi.Jeremy przyciągnął kolana do piersi, objął je rękoma i zwinął się wpozycji embrionalnej.Może jeśli wystarczająco długo będzie tamleżał bez ruchu, nikt go nie zauważy.Poczeka, aż samochód dotrzetam, dokąd jedzie, a wtedy ukradkiem się wymknie.Potem, kiedyjuż przestanie padać, wróci na plażę i dokończy sprzątać, tak jakpowinien.Hydrauliczna klapa z tyłu platformy zaczęła się opuszczać zmetalicznym jękiem.Coś wtoczyło się pod plandekę, dotykającpodeszwy buta Jeremy'ego.Hydrauliczny napęd ponownie zacząłskrzypieć, klapa unosiła się, aż wreszcie ogłuszające szczękniecieoznajmiło, że została zamknięta.Gdy kierowca wsiadał do kabiny,ciężarówka drgnęła.Po chwili ożył silnik i wóz ruszył przed siebie.33Sobota, 4 czerwca, godzina 23.25BlackswampSykes zapalił lampę i spojrzał na leżącą na materacu MarcieSchmidt.Wciąż spoczywała pod płachtą brezentu, spod której wy-stawały tylko dłoń i łokieć właśnie tak, jak ją zostawił.Zrzuciłciało Sherry Moore na ziemię tuż obok.Kostki miała spętane iwygięte do tyłu pod nienaturalnym kątem, nadgarstki związanena brzuchu.Potem mężczyzna wyszedł na deszcz, by jako ostatniąprzynieść O Shaughnessy.Autobus oświetlony był jedynie nikłym płomieniem lampy naf-towej.O Shaughnessy dostrzegła Sherry siedzącą z tyłu, obokjakiegoś ciemnego, płaskiego kształtu.Sykes lewą ręką zaciągnąłją mniej więcej do połowy autobusu, po czym opuścił na ziemię wpobliżu ułożonego na podłodze kawałka sklejki.Wydobywającesię spod niego opary paliły w gardle i piekły w oczy.Pękło niebo, krople deszczu bębniły w dach niczym milionyspadających koralików.Sykes spojrzał z góry na policjantkę i prze-łknął ślinę.Gdy przy niej klękał, wykrzywił twarz w grymasie przeszyła go nagła fala bólu.Jedną ręką ścisnął kobietę za twarz izmusił, by na niego popatrzyła. Wtedy byłaś tylko małą pizdą, całą dumną z tatusia w mun-durze.Podniósł sklejkę i oparł ją o ścianę.Złapał kobietę za włosyi zaciągnął nad krawędz jamy.Gryzący odór, który wydobywał sięz głębin, sprawił, że o mało nie zwymiotowała. Oto twój los, wśród kości i całego tego gówna.Tam na dole,ze wszystkimi moimi pizdami. Chwycił jej głowę i wepchnął wotwór [ Pobierz całość w formacie PDF ]