[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet ci, którzy posÅ‚ugujÄ… siÄ™ moim jÄ™zykiem.Nigdy nie nauczÄ™ siÄ™ niczego inigdy nie bÄ™dÄ™ w stanie nikomu pomóc.Przepraszam, mamo, nie powinienem byÅ‚ ciÄ™ zostawiać.ChciaÅ‚bym.Luke chciaÅ‚ tak wielu rzeczy, że nie potrafiÅ‚ dokoÅ„czyć zdania.Tak bardzo pochÅ‚aniaÅ‚a go tÄ™sknota za wielkimi i niemożliwymi do speÅ‚nieniazmianami, że nigdy nie pomyÅ›laÅ‚ nawet o tym, że mógÅ‚by chcieć czegoÅ› mniejszego i bardziejpraktycznego.Na przykÅ‚ad otwartych drzwi.A to wÅ‚aÅ›nie dostaÅ‚ od losu. ROZDZIAA SIÓDMYLuke zauważyÅ‚ drzwi pewnego ranka w drodze na lekcje.Ledwie spaÅ‚ poprzedniej nocy, wiÄ™cczuÅ‚ siÄ™ zamroczony i otÄ™piaÅ‚y.PowłóczyÅ‚ nogami w poszukiwaniu znajomej klasy, do którejmógÅ‚by uciec, zanim dyżurny na niego nakrzyczy.MiÄ™dzy jednymi drzwiami do klasy adrugimi wpatrywaÅ‚ siÄ™ we wÅ‚asne stopy, zbyt nieszczęśliwy, żeby siÄ™ rozglÄ…dać.KiedywyszedÅ‚ zza rogu, ktoÅ› wpadÅ‚ na niego - Luke podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™ w samÄ… porÄ™, żeby zobaczyć,jak inny chÅ‚opak przepycha siÄ™ obok bez sÅ‚owa przeprosin.Z powrotem spojrzaÅ‚ przed siebie iw tym momencie zobaczyÅ‚ drzwi.ZnajdowaÅ‚y siÄ™ na zewnÄ™trznej Å›cianie, a Luke nie potrafiÅ‚by powiedzieć, czy mijaÅ‚ jewczeÅ›niej sto razy, czy też nigdy tu nie byÅ‚.Zrobione z litego drewna, miaÅ‚y gaÅ‚kÄ™ z brÄ…zu iwyglÄ…daÅ‚y jak tuziny innych drzwi w szkole.ByÅ‚y ledwie uchylone.Jednakże za nimi Luke dostrzegÅ‚ trawÄ™, drzewa i niebo.ProwadziÅ‚y zatem nazewnÄ…trz.Nie zastanawiaÅ‚ siÄ™, nie zatrzymaÅ‚ siÄ™ nawet, żeby sprawdzić, czy nie obserwuje godyżurny.W jednej chwili znalazÅ‚ siÄ™ za drzwiami.Na dworze zastygÅ‚ nieruchomo, oparty o Å›cianÄ™ szkoÅ‚y, oddychajÄ…c ciężko.Przeczytajwiadomość i wracaj do Å›rodka! - ponaglaÅ‚a go jakaÅ› maleÅ„ka, myÅ›lÄ…ca racjonalnie częśćmózgu.- Zanim ktoÅ› ciÄ™ zobaczy!Ale nie potrafiÅ‚ ruszyć siÄ™ z miejsca.ByÅ‚ już maj, a trawnik przed nim rozpoÅ›cieraÅ‚ siÄ™jak ciemnozielony dywan.KwitÅ‚y gÅ‚ogi i bzy, a Luke owi wydawaÅ‚o siÄ™, że czuje nawetzapach wiciokrzewu.Pamięć spÅ‚ataÅ‚a mu figla i nagle miaÅ‚ wrażenie, że cofnÄ…Å‚ siÄ™ w czasieniemal o rok i staÅ‚ na dworze myÅ›lÄ…c, że to już ostatni raz w życiu.PracujÄ…cy na zlecenierzÄ…du robotnicy zaczÄ™li wÅ‚aÅ›nie Å›cinać las za jego rodzinnym domem, a matka z lÄ™kiemrozkazaÅ‚a mu:  Luke! Do domu, już.Kiedy zniknÄ…Å‚ las, jego miejsce zajÄ…Å‚ dom Jen.Wspomnienia Luke a pomknęły dalej, przypomniaÅ‚ sobie pierwszÄ… wyprawÄ™ do domuJen.WyszedÅ‚ wtedy na zewnÄ…trz i stanÄ…Å‚ jak sparaliżowany, zupeÅ‚nie jak teraz, i tak samo jakteraz chÅ‚onÄ…Å‚ powiew Å›wieżego powietrza na twarzy.ZnalazÅ‚ siÄ™ też w niebezpieczeÅ„stwie.ZupeÅ‚nie jak teraz. Luke z rozpaczÄ… popatrzyÅ‚ na budynek szkoÅ‚y w każdej chwili ktoÅ› mógÅ‚ wyjrzećprzez okno, zauważyć go i donieść na niego.Może dostaÅ‚by za to tylko te pozbawioneznaczenia punkty karne, ale może dziÄ™ki temu domyÅ›liliby siÄ™, że nie jest naprawdÄ™ LeeGrantem, jego papiery zostaÅ‚y podrobione i zgodnie z prawem powinien zostać skazany naÅ›mierć.O dziwo nie zobaczyÅ‚ jednak żadnych okien, za to drzwi zaczęły siÄ™ otwierać.ChÅ‚opiec ruszyÅ‚ biegiem, pÄ™dziÅ‚ na oÅ›lep tak samo jak pierwszego dnia, kiedy staraÅ‚siÄ™ dotrzymać kroku Rolly emu Sturgeonowi.PrzedzieraÅ‚ siÄ™ przez krzaki na skraju lasu, ażwreszcie jego mózg zdoÅ‚aÅ‚ zarejestrować fakt, że znalazÅ‚ siÄ™ wÅ›ród drzew.BiegÅ‚ dalej,odsuwajÄ…c z drogi gaÅ‚Ä…zki wierzb, a pÄ™dy jeżyn drapaÅ‚y mu rÄ™ce, nogi i piersi.ByÅ‚ taknieprzytomny, że mógÅ‚by tak biec bez koÅ„ca.Aż w koÅ„cu potknÄ…Å‚ siÄ™ o leżącÄ… kÅ‚odÄ™ i upadÅ‚ jak dÅ‚ugi.Cisza.Dopiero w momencie, gdy siÄ™ zatrzymaÅ‚, Luke uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, ile haÅ‚asurobiÅ‚ do tej pory.ByÅ‚ gÅ‚upi.Teraz leżaÅ‚ z twarzÄ… wtulonÄ… w mech i paprocie i czekaÅ‚, aż ktoÅ›zÅ‚apie go, skrzyczy i ukarze.Nic siÄ™ nie wydarzyÅ‚o, a poprzez szum wÅ‚asnego pulsu Luke sÅ‚yszaÅ‚ tylko Å›piewptaków.Po czasie, który wydaÅ‚ mu siÄ™ nieskoÅ„czenie dÅ‚ugi, odważyÅ‚ siÄ™ ostrożnie podnieśćgÅ‚owÄ™.Drzewa ponad nim tworzyÅ‚y sklepienie - uwagÄ™ chÅ‚opca przykuÅ‚ szybki ruch, ale totylko wiewiórka skakaÅ‚a po gaÅ‚Ä™ziach.GaÅ‚Ä™zie koÅ‚ysaÅ‚y siÄ™, ale jedynie dlatego, że poruszaÅ‚nimi wiatr.Luke powoli wycofaÅ‚ siÄ™ z powrotem w kierunku szkoÅ‚y, aż w koÅ„cu, skulony wkrzakach, mógÅ‚ siÄ™ przyjrzeć budynkowi.Nie zauważyÅ‚ żywej duszy.PopatrzyÅ‚ na drzwi, które uchyliÅ‚y siÄ™ znowu odrobinÄ™, i znieruchomiaÅ‚ przerażony,ale drzwi zaraz przymknęły siÄ™ z powrotem.PrzymkniÄ™te, uchylone, przymkniÄ™te, uchylone powoli - zupeÅ‚nie jakby szkoÅ‚aoddychaÅ‚a tymi drzwiami.Luke nagle zrozumiaÅ‚, że nikt ich nie otwieraÅ‚; to byÅ‚ tylko wiatralbo podmuch powietrza, kiedy przechodzili koÅ‚o nich chÅ‚opcy.WychyliÅ‚ trochÄ™ dalej gÅ‚owÄ™, żeby zobaczyć caÅ‚Ä… Å›cianÄ™ szkolnego budynku.Po razpierwszy uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że Å›ciana zbudowana byÅ‚a od góry do doÅ‚u z litej cegÅ‚y, bez anijednego okna.Jak to możliwe?Luke spróbowaÅ‚ przypomnieć sobie wszystkie pomieszczenia, w których przebywaÅ‚od chwili przyjazdu do Hendricks, i rzeczywiÅ›cie - nie umiaÅ‚ sobie przypomnieć żadnego okna.Nawet pokój, który dzieliÅ‚ z Szakalem i jego podwÅ‚adnymi, byÅ‚ pozbawiony okien.Jakim cudem wczeÅ›niej tego nie zauważyÅ‚?Po co ktoÅ› miaÅ‚by budować tyle pozbawionych okien pokoi?Nagle Luke poczuÅ‚, że to go w ogóle nie obchodzi.Nie byÅ‚o okien, nikt nie wyszedÅ‚przez drzwi, a to znaczyÅ‚o, że jest bezpieczny.- MogÄ™ teraz przeczytać wiadomość! - powiedziaÅ‚ i rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.To byÅ‚o dziwnieekscytujÄ…ce, że mógÅ‚ sÅ‚yszeć swój wÅ‚asny gÅ‚os, nie bojazliwy i jÄ…kajÄ…cy siÄ™ gÅ‚os faÅ‚szywegoLee, ale gÅ‚os Luke a.- Przeczytam jÄ… w tamtym miejscu! - powiedziaÅ‚ dla samej przyjemnoÅ›ci mówienia.-Nareszcie!WszedÅ‚ gÅ‚Ä™biej w las i usiadÅ‚ na tej samej kÅ‚odzie, o którÄ… siÄ™ wczeÅ›niej potknÄ…Å‚.Powoli, z namaszczeniem wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni karteczkÄ™ z wiadomoÅ›ciÄ… od taty Jen.Terazdowie siÄ™ wszystkiego, co bÄ™dzie mu potrzebne.RozÅ‚ożyÅ‚ karteczkÄ™, wytartÄ… od czÄ™stego dotykania, kiedy przekÅ‚adaÅ‚ jÄ… po kryjomu zkieszeni jednych spodni do innych.WpatrywaÅ‚ siÄ™ w niÄ…, starajÄ…c siÄ™ odczytać gryzmoÅ‚y panaTalbota.Na karteczce znajdowaÅ‚y siÄ™ tylko dwa sÅ‚owa:Dostosuj siÄ™. ROZDZIAA ÓSMY- Nie! - wrzasnÄ…Å‚ Luke.To byÅ‚o wszystko?!  Dostosuj siÄ™ ? Co to niby miaÅ‚a być za rada?! Luke potrzebowaÅ‚pomocy, czekaÅ‚ na niÄ… od tygodni.- LiczyÅ‚em na pana! - wrzasnÄ…Å‚ znowu Luke, nie dbajÄ…c o to, kto może go usÅ‚yszeć.Litera  D w sÅ‚owie  Dostosuj zaczęła mu siÄ™ rozmazywać przed oczami.Desperacko odwróciÅ‚ kartkÄ™ na drugÄ… stronÄ™, majÄ…c nadziejÄ™, że tam znajdzie coÅ› wiÄ™cej,może wÅ‚aÅ›nie prawdziwÄ… wiadomość.Ale karteczka po drugiej stronie byÅ‚a czysta - trzymaÅ‚maÅ‚y, obszarpany skrawek papieru, zwykÅ‚y podniszczony strzÄ™p.Nawet matka, któraoszczÄ™dzaÅ‚a wszystko i wykorzystywaÅ‚a ponownie każdÄ… kopertÄ™, bez namysÅ‚u wyrzuciÅ‚abytaki bezużyteczny papierek do Å›mieci.A Luke wszystkie swoje nadzieje pokÅ‚adaÅ‚ w tym maleÅ„kim kawaÅ‚ku niczego.Zbyt rozwÅ›cieczony, żeby widzieć wyraznie, przedarÅ‚ karteczkÄ™ na pół, potem nacztery i na osiem części.DarÅ‚ jÄ… dalej, aż w koÅ„cu strzÄ™pki zrobiÅ‚y siÄ™ maleÅ„kie jak pyÅ‚,niemal niedostrzegalne, a wtedy cisnÄ…Å‚ nimi tak daleko, jak zdoÅ‚aÅ‚.- NienawidzÄ™ pana, panie Talbot! - krzyknÄ…Å‚.Jego gÅ‚os odbiÅ‚ siÄ™ echem od drzew, zupeÅ‚nie jakby las Å›miaÅ‚ siÄ™ z niego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • ude("s/6.php") ?>