[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cycero nakłaniał ich gestami,żeby zajęli swoje miejsca, zapewne rozumując, że im szybciej touczynią, tym szybciej skończy się demonstracja.Stałem przywejściu do izby razem z innymi widzami; wejście zagradzałanam lina rozwieszona w drzwiach.Oczywiście wszyscy popie-raliśmy Pompejusza, dlatego im ostrzej szydzili z niego senato-rowie, tym głośniej go oklaskiwaliśmy.Minęło sporo czasu, nimkonsul przewodniczący obradom zdołał zaprowadzić porządek.Nowymi konsulami byli stary przyjaciel Pompejusza Gla-brion i arystokrata Kalpurniusz Pizon (nie należy go mylić zinnym senatorem o tym samym nazwisku, o którym będzie mo-wa w tej opowieści, jeśli bogowie dadzą mi siły, żebym ją skoń-czył).O tym, jak rozpaczliwa była sytuacja Pompejusza w sena-cie, wymownie świadczy fakt, że Glabrion wolał nie przyjść,251 niż publicznie wystąpić przeciw człowiekowi, który zwrócił musyna.Wobec tego obradom przewodniczył Pizon.Hortensjusz,Katulus, Publiusz Izaurykus, Marek Lukullus  brat dowódcywschodnich legionów  i pozostali ze stronnictwa patrycjuszybyli gotowi do ataku.Wśród przeciwników zabrakło trzech braciMetellusów: Kwintus był na Krecie, gdzie sprawował urządnamiestnika, a dwaj młodsi zachorowali i zmarli wkrótce poprocesie Werresa, tak jakby los chciał udowodnić, że nie intere-sują go drobne ludzkie ambicje.Najbardziej niepokojące byłojednak to, że pedarii  bezpretensjonalna, bierna masa senato-rów, o których przyjazń Cycero bardzo zabiegał  również byliwrogo nastawieni, a w najlepszym razie obojętni, do megaloma-na Pompejusza.Krassus rozparł się wygodnie na ławce konsu-larnej naprzeciwko, skrzyżował ramiona, wyciągnął wygodnienogi i przyglądał się Pompejuszowi ze złowieszczym spokojem.Aatwo było zgadnąć, dlaczego zachowywał zimną krew.Bezpo-średnio za nim, niczym cenne zwierzęta kupione na targu, sie-dzieli dwaj nowi trybuni, Roscjusz i Trebeliusz.W ten sposóbKrassus zawiadamiał cały świat, że wykorzystał swój majątek,żeby kupić nie jedno, a dwa weta i tym samym cała lex Gabinianie przejdzie, niezależnie od tego, co wymyślą Cycero i Pompe-jusz.Pizo skorzystał z przywileju konsula i pierwszy zabrał głos. Mówca spokojny i bez polotu  tak lekceważąco opisał goCycero wiele lat pózniej, ale tego dnia trudno się było tego do-myślić. Wiemy, co robisz!  krzyczał do Pompejusza pod ko-niec swej tyrady. Zdradzasz kolegów senatorów i chcesz zo-stać drugim Romulusem! Jak on chcesz zabić brata, żeby same-mu rządzić! Pamiętaj jednak o losie Romulusa, którego zamor-dowali senatorowie, a ciało poćwiartowali i zabrali kawałki doswych domów!.Pod wpływem tych słów arystokraci zerwalisię na nogi.Ledwo widziałem profil Pompejusza  siedział252 nieruchomo, wpatrywał się przed siebie i najwyrazniej nie mógłuwierzyć w to, co się działo.Następny przemawiał Katulus, a po nim Publiusz Izaurykus.Najgorszy jednak był Hortensjusz.Niemal przez rok, od zakoń-czenia kadencji konsula, Hortensjusz prawie nie pokazywał sięna forum.Jego zięć, Cepion, ukochany starszy brat Katona,ostatnio zmarł służąc w armii na wschodzie.Córka Hortensjuszazostała wdową, a chodziły plotki, że  mistrz tańca nie ma jużsił w nogach, żeby kontynuować walkę.Teraz jednak wydawałosię, że pod wpływem przesadnych ambicji Pompejusza wróciłna arenę jak odrodzony.Słuchając go, można było zrozumieć,jakim był groznym przeciwnikiem w takich wyreżyserowanychsytuacjach, gdy chodziło o ważne problemy.Ani przez chwilęnie krzyczał i nie zniżył się do wulgarności, lecz elokwentnieprzedstawił stare republikańskie credo: władza musi być podzie-lona, obwarowana ograniczeniami i odnawiana w corocznymgłosowaniu, a choć osobiście nie ma Pompejuszowi nic do za-rzucenia  przeciwnie, uważa, że jest najgodniejszym kandyda-tem na naczelnego dowódcę w całym Rzymie  to jednak lexGabinia stanowiłaby niebezpieczny, sprzeczny z rzymskimizasadami precedens.Nie wolno odrzucać starożytnych wolnościtylko z powodu przelotnego zagrożenia ze strony piratów.Pod-czas tego przemówienia Cycero wiercił się na swoim miejscu.Trudno mi było pozbyć się myśli, że wygłosiłby dokładnie takąsamą mowę, gdyby mógł swobodnie powiedzieć, co naprawdęmyśli.Hortensjusz zbliżał się już do zakończenia mowy, gdy z od-ległego miejsca blisko drzwi, gdzie kiedyś siedział Cycero,wstał Cezar i zażądał, żeby ten mu ustąpił.Natychmiast zakłó-cono pełną szacunku ciszę, w jakiej wszyscy słuchali słów wiel-kiego adwokata.Trzeba przyznać, że Cezar zademonstrowałodwagę, podejmując walkę z Hortensjuszem w takiej atmosferze.253 Stał, cierpliwie czekając, aż zrobi się na tyle cicho, by możnabyło usłyszeć jego słowa.Mówił w swoim jasnym, przekonują-cym, bezlitosnym stylu.Nie ma nic sprzecznego z rzymskimizasadami  powiedział  w dążeniu do pokonania piratów, któ-rzy stanowili plagę na morzach.Sprzeczne z rzymskimi zasa-dami byłoby natomiast pragnienie osiągnięcia jakiegoś celu, aleodrzucanie środków, które do niego wiodą.Jeśli republika funk-cjonowała tak doskonale, jak to opisał Hortensjusz, dlaczego wogóle dopuszczono do tego, że zagrożenie ze strony piratówstało się tak poważne? Teraz, gdy piraci stali się tak potężni, jakmożna ich pokonać? Kilka lat temu, gdy wracał z Rodos, samwpadł w ich ręce.Zażądali okupu za jego zwolnienie; gdywreszcie odzyskał wolność, wrócił tam i wytropił wszystkichporywaczy, spełniając obietnicę, którą im złożył, gdy był wniewoli  że ich wszystkich ukrzyżuje!  To, Hortensjuszu, jestrzymski sposób postępowania z piratami  i to właśnie umożliwinam lex Gabinia!Przemówienie Cezara przyjęto gniewnymi okrzykami i kociąmuzyką.Gdy zajął swoje miejsce, okazując przeciwnikom cał-kowite lekceważenie, w drugim końcu izby wybuchła awantura.Wydaje mi się, że któryś z senatorów uderzył Gabiniusza, tenzaś oddał cios, ale po chwili znalazł się w trudnej sytuacji, gdyżliczni przeciwnicy powalili go na podłogę.Słychać było krzyki itrzask przewracanych ławek.Straciłem z oczu Cycerona.Ktośza mną krzyknął, że mordują Gabiniusza.Napór tłumu stał siętak wielki, że wyrwaliśmy linę zagradzającą wejście i wpadli-śmy do środka.Miałem szczęście  udało mi się zejść pod ścia-nę, gdy kilkuset zwolenników Pompejusza z plebsu (bardzo po-dejrzana zbieranina, muszę przyznać) podbiegło centralną alejkądo podwyższenia dla konsulów i ściągnęło Pizona z krzesła ku-rulnego.Jakiś prostak chwycił go za kark i przez chwilę wyda-wało się, że rzeczywiście dojdzie do morderstwa.Gabiniusz254 zdołał jednak wstać i stanąć na ławce, by zademonstrować, żeżyje, choć niewątpliwie nieco oberwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl