[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zgadzam się odparł Ryan i odwrócił się doBenny'ego. Dobry z ciebie chłopak, Benny.Dziękuję ciza to, że pilnowałeś Kathleen.Odprowadz ją teraz nafarmę. Skinął na dziewczynę. Wracaj z nim.Mymusimy uporządkować sprawy tutaj. Przepraszam, stryju Michaelu. To nie twoja wina, dziewczyno.To skutek zadawaniasię z mętami.Kathleen wzięła Benny'ego za rękę i odeszli.Zmaltretowani Tully, Dolan i Fox zdążyli już podnieść sięz ziemi.Ryan chwilę bacznie ich obserwował. Co za kupa gówien mruknął. Marsz na pokład,bo wszystkim łby poodstrzelam.W sterówce Tully zajął miejsce za stołem nakresowym,a załoga skupiła się wokół niego.Pierwszy odezwał się Ryan: Dlatego tylko jeszcze z wami rozmawiam, bo jesteściemi potrzebni.Wrócimy tu z samochodem między szesnastątrzydzieści a siedemnastą.Macie być gotowi do natychmiastowego podniesienia kotwicy.Zrozumiano?6 Napij się z diabłem 81Marynarze poruszyli się niespokojnie. Tak, będziemy gotowi powiedział Tully. Aaziłeś za nami i węszyłeś w William and Mary" ciągnął Ryan. Powiedział mi to pan Keogh.Gadajzaraz, dlaczego to zrobiłeś. Bałem się wyjaśnił Tully. Chciałem się przekonać, że wszystko jest koszerne. A ja za koszerne uważam cię ostrzec, że poodstrzelamwam wasze pierdziełone łepetyny, jeśli w drodze do Kilalliznów zaczniecie coś kombinować.Jasne? Tak. To dobrze.Teraz idziemy, a wy macie czekać tuw pogotowiu.Zszedł po drabince, za nim Keogh.Przeskoczyli przezreling i znalezli się na przystani. I co o tym myślisz? zapytał Keogh. W połowie drogi spróbują poodrzynać nam głowy. I nie boisz się tego? A dlaczego miałbym się bać? Przecież po to mamciebie, Keogh. Co to był za małpolud? zapytał Dolan. KingKong? Nie wiem odparł Tully i pomasował szyję. Alew pewnej chwili myślałem już, że po mnie. I co teraz? zapytał Fox. Poczekamy.Tak jak ustaliliśmy wcześniej, poczekamy.Tylko pamiętajcie o jednym.King Kong w rejs z namisię nie wybiera.A wtedy zamienimy się miejscami.Tuż przed piętnastą Keogh stał w stodole obok montesyi wkładał skórzaną kurtkę.Pózniej podciągnął szerokąnogawkę czarnych marynarskich spodni i nad kostką zamocował kaburę z waltherem.Drugi pistolet, ten z tłumikiem,wsunął z tyłu za pasek, wtedy był już gotowy do drogi.Kathleen miała na sobie dżinsy i kurtkę z denimu.W kieszeń wsunęła colta.Ryan przejrzał jeszcze raz zawar-82tość torby z bronią, zatrzasnął zamki i wsunął bagaż na tyłforda.Odwrócił się, uścisnął Mary Power i podał Benny'emy rękę. Benny, musimy już iść.Rozumiesz?Benny skwapliwie skinął głową. Tak, wuju Michaelu. Rób dokładnie to, co ci powie ciocia Mary. Tak, wuju Michaelu. Jesteś bardzo porządnym chłopcem.Michael Ryan odwrócił się do Kathleen i Keogha. Czas w drogę.Czeka nas chwila prawdy.Zupełnie jak podczas próby myślał Keogh, posuwającsię za fordem w strugach deszczu.Kiedy samochód dotarłdo miejsca parkingowego przy szosie i zahamował, Keoghzatrzymał motocykl po drugiej stronie drogi.Ryan szybkoobszedł forda, z rozmachem otworzył tylne drzwi i sięgnąłdo.torby z bronią.Wyciągnął AK ze złożoną lufą, przebiegłprzez jezdnię, rozpiął kurtkę Keogha i wsunął mu pod niąkarabin. W drogę, chłopcze!Keogh uruchomił silnik, w piętnaście sekund osiągnąłszybkość osiemdziesięciu kilometrów na godzinę i po trzechminutach był już na miejscu.Zatrzymał motocykl i czekał.Kiedy mijał go zielono-biały samochód-chłodnia z napisami Shelby Meat Importers" na bokach, identyczny jakten w stodole, Keogh odniósł wrażenie, że śni i nic sięnaprawdę nie wydarzyło.Szybko włączył radiotelefon. Orzeł Jeden do Orła Dwa.Właśnie minął mnie cel.Nastąpiła chwila ciszy, po czym z radia dobiegł trzask. Tu Orzeł Dwa.Przyjąłem.Wracaj do domu.Keogh schował radiotelefon, uruchomił silnik i ruszyłspiesznie za ciężarówką.Przez kilka sekund posuwał się zanią, a następnie dodał gazu i pozdrawiając kierowcęuniesioną, zaciśniętą pięścią wyminął ją, wziął ostry zakręti zniknął z oczu.83 Ale skurczybyk! odezwał się kierowca do dwóchsiedzących za nim strażników.Mieli na sobie niebieskie garnitury z serży, bo mundurymogłyby ich zdekonspirować.Wszyscy byli uzbrojeni w browningi ukryte w zawieszonych pod pachami kaburach. Zapewne w najbliższych dniach się zabije stwierdziłjeden z nich. Tacy goście tak przeważnie kończą. Cóż, to jego broszka odparł drugi. My się lepiejnapijmy kawy.Odkręcił termos, lecz w tej samej chwili gdzieś z przodudotarł stłumiony huk eksplozji, a w powietrze strzelił słupczarnego dymu. Jezu Chryste, co się tam wyprawia! wykrzyknąłkierowca i wprowadził ciężarówkę w zakręt, za którymznajdowało się połączenie dróg.Keogh zjechał na pobocze szosy, wyłączył silnik montesyi postawił motocykl na podnóżku.Torba z bronią stała naziemi pod niewysokim kamiennym murkiem parkingowym,na poboczu drogi leżała Kathleen z twarzą wymazanąimitującą krew farbą, a Ryan podbiegał właśnie do tyłuforda.W chwilę pózniej rozległ się huk stłumionej eksplozjii wokół auta pojawiły się płomienie.Kiedy Keogh ruszyłw tamtą stronę, ciszę rozdarł grzmot znacznie potężniejszegowybuchu, a w niebo uderzył obłok czarnego dymu.Zza zakrętu wyłonił się samochód-chłodnia i jego kierowca na widok przerażającej sceny gwałtownie zahamował.Keogh wyrwał spod kurtki AK i rozłożył kolbę, lecz to jużnie było potrzebne.Ryan uruchomił howlera i nacisnąłodpowiednie guziki. Drzwi! wrzasnął do Keogha. Drzwi!Martin w jednej chwili znalazł się przy szoferce i szarpnąłza klamkę.Drzwi otworzyły się bez oporu.Dostrzegłkierowcę, a za nim dwóch mężczyzn.Jeden z nich miał jużw ręku pistolet.Ryan wrzucił do środka granat ogłuszający.Wystarczyło.W chwilę pózniej wyciągnął zza kierownicykompletnie oszołomionego kierowcę, a Keogh zajął siędwoma ochroniarzami.Zawlekli ich za murek oddzielającypola od szosy i zostawili ich tam skutych kajdankami.84Kathleen zerwała się z ziemi i wycierała twarz z farby. Dobrze, na Oscara zarobiłaś stwierdził Ryan.Pobiegł na tył ciężarówki i otworzył drzwi.W komorzepiętrzyły się kontenery. Chcesz je teraz przeglądać? zawołał Keogh. Też masz pomysły! odkrzyknął Ryan, obszedłciężarówkę, podniósł torbę z bronią i wsunął ją do kabiny. No, Martin, wynośmy się stąd do wszystkich diabłów.Keogh złożył AK i ukrył go pod skórzaną kurtką. Chodz, dziewczyno powiedział do Kathleen.Przerzucił nogę przez siedzenie motocykla, a Kathleenwskoczyła mu za plecy i mocno objęła go w pasie.Kiedyodjechali, Ryan uruchomił silnik chłodni i ruszył, zostawiając za sobą syczącą w strugach deszczu płonącąfurgonetkę oraz trzech mężczyzn odzyskujących powoliprzytomność za murkiem.Minęło dobre pół godziny, zanimobok miejsca napadu przejeżdżał swym kombi miejscowyfarmer.Gdy Keogh i Kathleen dotarli montesą do Marsh Endi skręcili w drogę prowadzącą do przystani, z Irish Rose"spuszczono już rampę wjazdową, a pod sterówką czekaliTully, Dolan i Fox.Keogh wjechał motocyklem na barkęi zaparkował maszynę z boku pokładu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
. Zgadzam się odparł Ryan i odwrócił się doBenny'ego. Dobry z ciebie chłopak, Benny.Dziękuję ciza to, że pilnowałeś Kathleen.Odprowadz ją teraz nafarmę. Skinął na dziewczynę. Wracaj z nim.Mymusimy uporządkować sprawy tutaj. Przepraszam, stryju Michaelu. To nie twoja wina, dziewczyno.To skutek zadawaniasię z mętami.Kathleen wzięła Benny'ego za rękę i odeszli.Zmaltretowani Tully, Dolan i Fox zdążyli już podnieść sięz ziemi.Ryan chwilę bacznie ich obserwował. Co za kupa gówien mruknął. Marsz na pokład,bo wszystkim łby poodstrzelam.W sterówce Tully zajął miejsce za stołem nakresowym,a załoga skupiła się wokół niego.Pierwszy odezwał się Ryan: Dlatego tylko jeszcze z wami rozmawiam, bo jesteściemi potrzebni.Wrócimy tu z samochodem między szesnastątrzydzieści a siedemnastą.Macie być gotowi do natychmiastowego podniesienia kotwicy.Zrozumiano?6 Napij się z diabłem 81Marynarze poruszyli się niespokojnie. Tak, będziemy gotowi powiedział Tully. Aaziłeś za nami i węszyłeś w William and Mary" ciągnął Ryan. Powiedział mi to pan Keogh.Gadajzaraz, dlaczego to zrobiłeś. Bałem się wyjaśnił Tully. Chciałem się przekonać, że wszystko jest koszerne. A ja za koszerne uważam cię ostrzec, że poodstrzelamwam wasze pierdziełone łepetyny, jeśli w drodze do Kilalliznów zaczniecie coś kombinować.Jasne? Tak. To dobrze.Teraz idziemy, a wy macie czekać tuw pogotowiu.Zszedł po drabince, za nim Keogh.Przeskoczyli przezreling i znalezli się na przystani. I co o tym myślisz? zapytał Keogh. W połowie drogi spróbują poodrzynać nam głowy. I nie boisz się tego? A dlaczego miałbym się bać? Przecież po to mamciebie, Keogh. Co to był za małpolud? zapytał Dolan. KingKong? Nie wiem odparł Tully i pomasował szyję. Alew pewnej chwili myślałem już, że po mnie. I co teraz? zapytał Fox. Poczekamy.Tak jak ustaliliśmy wcześniej, poczekamy.Tylko pamiętajcie o jednym.King Kong w rejs z namisię nie wybiera.A wtedy zamienimy się miejscami.Tuż przed piętnastą Keogh stał w stodole obok montesyi wkładał skórzaną kurtkę.Pózniej podciągnął szerokąnogawkę czarnych marynarskich spodni i nad kostką zamocował kaburę z waltherem.Drugi pistolet, ten z tłumikiem,wsunął z tyłu za pasek, wtedy był już gotowy do drogi.Kathleen miała na sobie dżinsy i kurtkę z denimu.W kieszeń wsunęła colta.Ryan przejrzał jeszcze raz zawar-82tość torby z bronią, zatrzasnął zamki i wsunął bagaż na tyłforda.Odwrócił się, uścisnął Mary Power i podał Benny'emy rękę. Benny, musimy już iść.Rozumiesz?Benny skwapliwie skinął głową. Tak, wuju Michaelu. Rób dokładnie to, co ci powie ciocia Mary. Tak, wuju Michaelu. Jesteś bardzo porządnym chłopcem.Michael Ryan odwrócił się do Kathleen i Keogha. Czas w drogę.Czeka nas chwila prawdy.Zupełnie jak podczas próby myślał Keogh, posuwającsię za fordem w strugach deszczu.Kiedy samochód dotarłdo miejsca parkingowego przy szosie i zahamował, Keoghzatrzymał motocykl po drugiej stronie drogi.Ryan szybkoobszedł forda, z rozmachem otworzył tylne drzwi i sięgnąłdo.torby z bronią.Wyciągnął AK ze złożoną lufą, przebiegłprzez jezdnię, rozpiął kurtkę Keogha i wsunął mu pod niąkarabin. W drogę, chłopcze!Keogh uruchomił silnik, w piętnaście sekund osiągnąłszybkość osiemdziesięciu kilometrów na godzinę i po trzechminutach był już na miejscu.Zatrzymał motocykl i czekał.Kiedy mijał go zielono-biały samochód-chłodnia z napisami Shelby Meat Importers" na bokach, identyczny jakten w stodole, Keogh odniósł wrażenie, że śni i nic sięnaprawdę nie wydarzyło.Szybko włączył radiotelefon. Orzeł Jeden do Orła Dwa.Właśnie minął mnie cel.Nastąpiła chwila ciszy, po czym z radia dobiegł trzask. Tu Orzeł Dwa.Przyjąłem.Wracaj do domu.Keogh schował radiotelefon, uruchomił silnik i ruszyłspiesznie za ciężarówką.Przez kilka sekund posuwał się zanią, a następnie dodał gazu i pozdrawiając kierowcęuniesioną, zaciśniętą pięścią wyminął ją, wziął ostry zakręti zniknął z oczu.83 Ale skurczybyk! odezwał się kierowca do dwóchsiedzących za nim strażników.Mieli na sobie niebieskie garnitury z serży, bo mundurymogłyby ich zdekonspirować.Wszyscy byli uzbrojeni w browningi ukryte w zawieszonych pod pachami kaburach. Zapewne w najbliższych dniach się zabije stwierdziłjeden z nich. Tacy goście tak przeważnie kończą. Cóż, to jego broszka odparł drugi. My się lepiejnapijmy kawy.Odkręcił termos, lecz w tej samej chwili gdzieś z przodudotarł stłumiony huk eksplozji, a w powietrze strzelił słupczarnego dymu. Jezu Chryste, co się tam wyprawia! wykrzyknąłkierowca i wprowadził ciężarówkę w zakręt, za którymznajdowało się połączenie dróg.Keogh zjechał na pobocze szosy, wyłączył silnik montesyi postawił motocykl na podnóżku.Torba z bronią stała naziemi pod niewysokim kamiennym murkiem parkingowym,na poboczu drogi leżała Kathleen z twarzą wymazanąimitującą krew farbą, a Ryan podbiegał właśnie do tyłuforda.W chwilę pózniej rozległ się huk stłumionej eksplozjii wokół auta pojawiły się płomienie.Kiedy Keogh ruszyłw tamtą stronę, ciszę rozdarł grzmot znacznie potężniejszegowybuchu, a w niebo uderzył obłok czarnego dymu.Zza zakrętu wyłonił się samochód-chłodnia i jego kierowca na widok przerażającej sceny gwałtownie zahamował.Keogh wyrwał spod kurtki AK i rozłożył kolbę, lecz to jużnie było potrzebne.Ryan uruchomił howlera i nacisnąłodpowiednie guziki. Drzwi! wrzasnął do Keogha. Drzwi!Martin w jednej chwili znalazł się przy szoferce i szarpnąłza klamkę.Drzwi otworzyły się bez oporu.Dostrzegłkierowcę, a za nim dwóch mężczyzn.Jeden z nich miał jużw ręku pistolet.Ryan wrzucił do środka granat ogłuszający.Wystarczyło.W chwilę pózniej wyciągnął zza kierownicykompletnie oszołomionego kierowcę, a Keogh zajął siędwoma ochroniarzami.Zawlekli ich za murek oddzielającypola od szosy i zostawili ich tam skutych kajdankami.84Kathleen zerwała się z ziemi i wycierała twarz z farby. Dobrze, na Oscara zarobiłaś stwierdził Ryan.Pobiegł na tył ciężarówki i otworzył drzwi.W komorzepiętrzyły się kontenery. Chcesz je teraz przeglądać? zawołał Keogh. Też masz pomysły! odkrzyknął Ryan, obszedłciężarówkę, podniósł torbę z bronią i wsunął ją do kabiny. No, Martin, wynośmy się stąd do wszystkich diabłów.Keogh złożył AK i ukrył go pod skórzaną kurtką. Chodz, dziewczyno powiedział do Kathleen.Przerzucił nogę przez siedzenie motocykla, a Kathleenwskoczyła mu za plecy i mocno objęła go w pasie.Kiedyodjechali, Ryan uruchomił silnik chłodni i ruszył, zostawiając za sobą syczącą w strugach deszczu płonącąfurgonetkę oraz trzech mężczyzn odzyskujących powoliprzytomność za murkiem.Minęło dobre pół godziny, zanimobok miejsca napadu przejeżdżał swym kombi miejscowyfarmer.Gdy Keogh i Kathleen dotarli montesą do Marsh Endi skręcili w drogę prowadzącą do przystani, z Irish Rose"spuszczono już rampę wjazdową, a pod sterówką czekaliTully, Dolan i Fox.Keogh wjechał motocyklem na barkęi zaparkował maszynę z boku pokładu [ Pobierz całość w formacie PDF ]