[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiele z tych gestówbyło jej nie znanych, ale przypatrywała się z wytężoną uwagą nie tyle symbolom, które kreśliłMog-ur, ile jemu samemu.Znała Creba, znała go dobrze - kaleki starzec utykający niezdarnie, gdy szedł, wspierając sięciężko na kiju.Stanowił niezgrabną karykaturę mężczyzny, ż jedną stroną ciała skurczoną, w którejmięśnie zanikły, a drugą nadmiernie rozwiniętą, jakby wynagradzającą mu paraliż.Już przedtemdostrzegła pełne gracji ruchy, jakie wykonywał, gestykulując uroczyście podczas obrzędów.Stonowane przez brak jednej ręki, w jakiś nieokreślony sposób były jednak pełne subtelności izawiłości, a ich wymowa zyskiwała przy tym na znaczeniu.Lecz gesty czarownika stojącego przedczaszką ukazywały tę stronę jego osobowości, której istnienia nigdy nie podejrzewała.Zniknęła gdzieś niezdarność, jej miejsce zajęła hipnotyzująca moc płynnych ruchówprzykuwających wzrok.Gesty dłoni i miękka postawa nie były jednak, choć mogło tak się zdawać,pełnym wdzięku tańcem.Mog-ur przemawiał z taką siłą wyrazu, jakiej Ayla nigdy przedtem niewidziała.Ten wielki i święty człowiek nigdy nie był bardziej przekonujący niż teraz, gdy zwracałsię do niewidzialnych słuchaczy, często bardziej dla niego rzeczywistych niż ludzie.Mog-ur KlanuNiedzwiedzia Jaskiniowego dołożył jeszcze większych starań, gdy zaczął kierować swą uwagę kuniezwykle czcigodnym duchom, które pragnął przywołać na tę wyjątkową uroczystość.- Pradawne Duchy! Wy, których nie przyzywaliśmy od spowitych mgłą początków naszegoklanu, usłyszcie nas teraz.Wzywamy was, oddając hołd, prosząc o pomoc i opiekę.Potężne Duchy,tak sędziwe, że wasze imiona są jedynie szeptem pamięci, zbudzcie się z głębokiego snu i pozwólcie nam was ugościć.Złożymy ofiarę, która zjedna wasze wiekowe serca, potrzeba nambowiem waszego przyzwolenia.Usłyszcie nas, gdy będziemy wypowiadać wasze imiona.- Duchu Wiatru, Oooha!Ayla poczuła chłód wzdłuż kręgosłupa, kiedy Mog-ur wyrzekł głośno pierwsze imię.- Duchu Deszczu, Zheena! Duchu Mgieł, Eeesha! Usłyszcie nas! Wejrzyjcie na nasprzychylnym okiem.Mamy tu jedną z was, tę, która odeszła pod osłonę waszych cieni i powróciła,powróciła na życzenie Wielkiego Lwa Jaskiniowego.Przecież on mówi o mnie, nagle uzmysłowiła sobie Ayla.To jest obrzęd.Co ja tu robię'? Kimsą tamte duchy? Nigdy przedtem nie słyszałam, by ktoś o nich mówił.Mają kobiece imiona.Myślałam, że wszystkie duchy opiekuńcze są męskie.Ayla trzęsła się ze strachu, lecz byłazaintrygowana.Mężczyzni siedzący przed nią także nigdy przedtem nie słyszeli o tak pradawnychduchach.Jednak kiedy Mog-ur wypowiedział ich imiona, nie brzmiały tak całkiem obco.Ichdzwięk obudził dawne wspomnienia drzemiące gdzieś w głębokich zakamarkach umysłu.- Najczcigodniejsze z Dawnych, ścieżki duchów są tajemnicą dla nas, którzy jesteśmy tylkoludzmi.Nie wiemy, czemu duch tak potężny wybrał tę kobietę; nie wiemy, czemu zawiódł ją dowaszej krainy, ale nie możemy mu się sprzeciwiać.Walczył o nią w krainie cieni, pokonując złemoce, i zwrócił ją nam, byśmy pojęli jego wolę i dowiedli, że wciąż go czcimy.O Potężne DuchyPrzeszłości! Prawa wasze nie są już prawami klanu, kiedyś jednak tak było i teraz muszą powrócićdo tej, która siedzi tu z nami.Wzywamy was! Uznajcie ją zgodnie z waszym prawem.Przyjmijcieją i chrońcie wraz z jej klanem.- Mog-ur zwrócił się do Ayli: - Przyprowadzić kobietę - rozkazał.Ayla uczuła, jak silne ramiona Bruna uniosły ją z ziemi i poprowadziły naprzód, aż stanęłaprzed starym czarownikiem.Westchnęła krótko, gdy Brun chwycił jej długie, jasne włosy,odciągając głowę do tyłu.Kątem oka zobaczyła, jak Mog-ur wyjmuje zza pazuchy ostry nóż i unosigo wysoko nad głową.Przerażona patrzyła, jak jego dłoń przybliżyła się ze wzniesionym ostrzem.Prawie zemdlała, czując je na gardle.Poczuła ostry ból, lecz była zbyt wystraszona, by krzyczeć.Tymczasem Mog-ur zrobił tylkomałe nacięcie w zagłębieniu jej szyi.Strumyczek ciepłej krwi szybko wsiąkł w kawałek miękkiejkróliczej skóry.Czarownik poczekał, aż skóra napęcznieje, a potem przemył nacięcie piekącympłynem z naczynia, które trzymał Goov.Brun puścił dziewczynę.Zafascynowana patrzyła, jak Mog-ur kładzie przesiąkniętą krwią skórę do płytkiegokamiennego naczynia wypełnionego do połowy oliwą.Czarownik wziął od swego ucznia krótkągłownię i zapalił oliwę w naczyniu.Obserwował w milczeniu płonącą skórę, póki nie zamieniła sięw zwęglony, kruchy kawałek, wydając ostrą, gryzącą woń.Gdy ogień dopalił się, Brun odwinąłokrycie Ayli obnażając jej lewe udo.Zanurzywszy palec w zawartości naczynia nakreślił czarnelinie wzdłuż czterech blizn, które znaczyły nogę dziewczyny.Ayla przyglądała się z ciekawością.Bruzdy wyglądały jak symbole totemu, wycięte i uczernione w czasie rytuału, który obwieszczałosiągnięcie męskości przez chłopca.Dziewczyna poczuła, że odprowadzają ją na miejsce, i ujrzała,jak Mog-ur znów przemawia do duchów.- Przyjmijcie tę ofiarę krwi, Najczcigodniejsze z Duchów.Wiedzcie, że jej totem, Duch LwaJaskiniowego, wybrał ją i przeznaczył do wskrzeszenia waszych pradawnych obyczajów.Pamiętajcie, że okazaliśmy wam cześć i złożyliśmy należny hołd.Teraz wy wyświadczcie namprzysługę, zapadając na powrót w głęboki sen w przeświadczeniu, że wasze prawa nie zostałyzapomniane.Już koniec, pomyślała Ayla, westchnąwszy z ulgą, gdy Mog-ur wreszcie usiadł.Wciąż niepojmowała, czemu kazano jej wziąć udział w tej niecodziennej ceremonii.Jednak jeszcze nieskończyli.Stanął przed nią Brun i gestem nakazał, by wstała.Szybko zerwała się na nogi.Przywódca sięgnął za kaftan i wyciągnął mały, pomalowany na czerwono, okrągły kawałek kości zczubka kła mamuta.- Ten jeden jedyny raz, Ayla, kiedy pozostajemy pod opieką Pradawnych Duchów, stoisz tujak równa mężczyznom. Nie była pewna, czy dobrze zrozumiała słowa Bruna.- Gdy opuścisz to miejsce, nigdy więcej nie wolno ci pomyśleć o sobie jako równej nam.Jesteś i zawsze będziesz kobietą.Ayla skinęła głową.Wiedziała przecież, że jest kobietą, ale była zaintrygowana.- Oto kość z kła mamuta, którego zabiliśmy.To były pomyślne łowy; nikt nie został ranny, amimo to udało nam się przynieść wielkie zwierzę.Ten kawałek został poświęcony przez Ursusa,pomalowany na święty czerwony kolor przez Mog-ura i jest potężnym myśliwskim talizmanem.Każdy łowca klanu nosi podobny w woreczku z amuletem, bo każdy myśliwy musi mieć swójtalizman.%7ładen chłopiec nie może stać się dorosły, póki nie zabije swej pierwszej zwierzyny, alegdy to uczyni, nie może być już dzieckiem.Dawno temu, w czasach Duchów, które dziś wciążunoszą się w powietrzu wokół nas, kobiety klanu polowały.Nie wiemy, czemu twój totem skłoniłcię do naśladowania starych obyczajów, ale nie możemy sprzeciwić się Duchowi LwaJaskiniowego; musi być tak, jak on chce.Zabiłaś już swoje pierwsze zwierzę, Ayla, musisz terazwziąć na siebie obowiązki dorosłego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl