[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uznano ją zbyt słabą.Herman po dokonaniu tych wielkich czynów znikł jakoś z horyzontu.Dokądwyjechał, nie wiedziano, pewnym było jednak, że wyjazd jego zszedł siędziwnie z zamknięciem teatru i przeniesieniem go do jednego zprowincjonalnych miasteczek.Sylwanowi oznajmił; że dla interesów matkimusi się udać w Krakowskie.Dwa śluby, Sylwana z Hanną i Olesia z wdową, odbyły się bardzo cicho iprywatnie.Obie pary wyruszyły podług terazniejszego obyczaju na boży świat, aby swe szczęście ukryć przed szpiegującymi ludzi oczyma.Starościna udała sięna wieś, hrabina zupełnie zamknęła dom, do którego teraz nikt prawie opróczduchownych nie uczęszczał.Hermana przez cztery miesiące nie było, pisywał co tydzień do matki, prawierównie często odbierał o niej wiadomości przez pannę Złocińskę, na ostatekzjawił się na powrót.Wielka była radość w domu, hrabina nie chciała go nachwilę puścić od siebie.lecz ku wieczorowi zaszło coś takiego, że Złocińskamusiała przybiec z kroplami, z wodą, a syn na klęczkach, w ręce całując,uspokajał.Znać o czymś się dowiedzieć musiała, ale nawet pannie Złocińskiejpozostało to tajemnicą, a pan Herman zamilczał.Kilkanaście dni upłynęły, nimprzyszła powoli do siebie i dawny spokój ducha odzyskała.Smutną byławszakże ciągle.Złocińska, doskonale umiejąca z niej dobywać najskrytszychserca tajemnic, tym razem mimo największych zachodów, o co szło, ani siędowiedzieć, ani domyśleć nie mogła.Głuche tylko zaczęły chodzić wieści poświecie, że hrabia Herman Ramułt się żeni.Nie wiedziano, z kim, adorozumiewano się, że nic tam osobliwego być nie może, kiedy tę rzecz kryją.W istocie Herman się ekwipował, a co dziwniejsza, robił wyprawę dla żony.Można miarkować, jakie stąd wnioski ciągniono.- Gdzieś takie to musi być ubogie, że koszuli nie ma na grzbiecie, bo słyszę,szyją dla niej bieliznę.Ruszano ramionami.Lubicz poniekąd tryumfował, uważając to za palec bożynad familią, która go na łono swoje przyjąć nie chciała.Jedni powiadali, że zaślubia córkę ekonoma, drudzy, że chłopkę, inni nawet szlitak daleko, iż szeptali o %7łydóweczce z Rzeszowa.Skąd ją wzięli? Panu Bogutylko wiadomo.Gdy się kto Hermana gwałtownie spytał: A coż, żenisz się, hrabio? %7łenię się  odpowiadał. A z kim? To wam wszystko jedno  ja żenię się dla siebie.Dołęgi nie było naówczas w mieście, nadjechał właśnie, gdy o tym najwięcejmówiono, gubiąc się w domysłach.Poszedł tedy do Hermana.Z przedpokoju zwiastował się już śmiechem. Jak się masz! drogi Hermanku, jak się masz! Kopę lat! Coż się z tobą dzieje?Całe miasto plecie, że się żenisz, jedni mówią, że z księżniczką, drudzy, że z%7łydówką. A tobie jak się zdaje? Hę? mnie się zdaje, że ty tego głupstwa tak prędko nie zrobisz  rzucając sięw fotel, zawołał Dołęga  po co ci to, żebyś potem, gdy ci się żona postarzeje,sam zostawszy młodym, bałamucić się musiał. No, wiesz co, że może ja to wolę, niż żebym spózniwszy się z ożenieniem,stary, zmusił młodą żonę, żeby się ona bałamuciła - rozśmiał się Herman. - Ale.słowo! przyznaj się! żenisz się?- %7łenię.- Z kim?- Z bardzo ładną osobą.- Bogato?- Ma, o ile wiem, sześć grubych koszul i cztery kaftaniki.trzewików nieliczyłem, sądzę jednak, że kapitał ten dwóch par nie przechodzi.- Ale z kimże, u diabła?- Miejcie trochę cierpliwości - zobaczycie.Dołęga począł się śmiać.- Otóż, widzisz, kochanie, Hermanku, ja cię nie zdradzę, ale ja wiem, z kim siężenisz.- Na przykład?.Dołęga obie ręce przyłożył do ust, nachylił mu się do ucha i szepnął słowo,któremu ogromny wybuch towarzyszył. A co, nieprawda? Tak jest.Herman spuścił głowę, zafrasowany. Niedługo to będzie tajemnicą  rzekł  jadę po nią i przywożę ją tutaj.Dołęga dał uroczyste słowo, że tajemnicy nie wyjawi.Herman,wyekwipowawszy się, wyjechał  i w parę dopiero tygodni jednego ranadowiedziano się, że z żoną przybył.Dom hrabinej od tak dawna był zamknięty, iż gdy rozesłała zaproszenia nawieczór tańcujący, zdumienie było powszechne.Wiedziano już, że państwomłodzi przyjechali, lecz do śmieszności zamknięci byli i nikt ich nie widział, asłudzy nie umieli nic powiedzieć o młodej swej pani prócz tego, że była bardzopiękna.Można sobie wystawić, jak bieżał lud boży, gnany ciekawością, plotącniestworzone androny o młodej hrabinie.Najbardziej upowszechnione byłomniemanie, iż to była %7łydówka z Rzeszowa.Stara hrabina Ramułtowa występowała tego dnia ze wspaniałościąmonarchiczną.Dom, począwszy od ulicy, uiluminowano, wschody ubrano wkwiaty, zwierciadła i dywany, salony jaśniały rzęsisto światłem.Służbaugalonowana, szeregami ustawiona, kamerdynerów kilku, mistrz ceremonii,szwajcar.było wszystko, czego tylko tradycja wielkiego domu lub próżnośćdorobkowicza wymagać może.Salony napełniały się gośćmi, których hrabina przyjmowała sama, cała wbrylantach, koronkach, ze swym krzyżem gwiazdzistym i piękną koronąhrabiowską na głowie.Wyglądała majestatycznie.Było już około dziesiątej, gdy na ostatek drzwi bocznych pokojów otworzyły sięi wszedł Herman, prowadząc pod rękę.Violę, w białej muślinowej sukience, zniebieskimi wstążkami, ubraną  z gorszącą prostotą i zaniedbaniem. Zdziwienie, osłupienie, popłoch stał się nadzwyczajny.mimo to zdrowadoktryna: le pavillon couvre la marchandise, żona idzie za mężem, przemogła.Córka ubogiego aktora uznana została hrabiną Ramułtową.Osobliwsza rzecz!.Co się najwięcej przyczyniło do przyjęcia jej w towarzystwie - to, że sięwyuczyła ślicznie po francusku i szczebiotała tym językiem z taką łatwością,jakby jej był poufałym od dzieciństwa.Panie znajdowały ją zachwycającą, cożmówić o mężczyznach!! Przynosiła z sobą szczerość i prostotę, naiwność jakąśdziecięcą, którą daje wychowanie wśród ludu i piastunka nędza.Nic w niej nieprzypominało artystki, lecz wiele ubogie dziecko ludu, któremu szczęśliwagwiazda świeciła jasnym promieniem nad kolebką.i blasku swego trochęzostawiła na białym czole.Jedna tylko prezesówna Iza, która miała jakieś nadzieje, że Hermana sercepozyskać potrafi, utrzymywała, że Viola miała des manieres bien communes.Dołęga zaś, znający świat, szeptał w wielkiej tajemnicy wszystkim, iż to byłodziecię krwi książęcej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • lude("s/6.php") ?>