[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tuż za drzwiami prowadzÄ…cymi do lochówznajdowaÅ‚y siÄ™ drugie drzwi, mniejsze, ukryte niemal wboazerii.GawroÅ„ski nacisnÄ…Å‚ klamkÄ™.Drzwi ustÄ…piÅ‚y.W gabinecie pÅ‚onęło Å›wiatÅ‚o na biurku.Wieczorek rozejrzaÅ‚siÄ™ szybko: masa papierów, książki stojÄ…ce i leżące napowierzchni biurka.Oszklona szafa peÅ‚na dokumentów wteczkach i leżących luzem, stosami.Mimo to caÅ‚ość niesprawiaÅ‚a wrażenia chaosu.Najwyrazniej czÅ‚owiek, który tupracowaÅ‚, obracaÅ‚ siÄ™ zupeÅ‚nie swobodnie w tym pozornymrozgardiaszu.W rogu pokoju staÅ‚a wielka, stara kasaogniotrwaÅ‚a, oczywisty relikt czasów książęcych.KapitanzbliżyÅ‚ siÄ™ ku niej i szarpnÄ…Å‚ lekko za koÅ‚o poÅ›rodku drzwiczek.UstÄ…piÅ‚y z wolna.Zajrzeli wszyscy troje.WnÄ™trze kasy skÅ‚adaÅ‚o siÄ™ z jednegowiÄ™kszego pomieszczenia pojemnoÅ›ci maÅ‚ej lodówki.Nad nimbyÅ‚a półka, mogÄ…ca pomieÅ›cić tylko niewiele pÅ‚asko leżącychpapierów.Duże pomieszczenie byÅ‚o puste.Wieczorek siÄ™gnÄ…Å‚na półeczkÄ™.LeżaÅ‚o tam kilkanaÅ›cie kopert.PoÅ‚ożyÅ‚ je nabiurku i otwieraÅ‚ kolejno.ByÅ‚y nie zaklejone.Na każdej byÅ‚inny napis: TYGODNIÓWKI PRACOWNIKÓWFIZYCZNYCH.INTROLIGATORNIA W WARSZAWIE.REMONT.OdkÅ‚adaÅ‚ jednÄ… kopertÄ™ po drugiej.Wszystkie zawieraÅ‚y Å›ciÅ›leodliczone, dość poważne kwoty pieniężne i w sumie stanowiÅ‚ynajprawdopodobniej pokrycie budżetu muzeum w Borach nabieżący miesiÄ…c.Na każdej byÅ‚a wypisana czerwonÄ… kredkÄ…suma i przeznaczenie. Jest tu okoÅ‚o osiemdziesiÄ™ciu tysiÄ™cy zÅ‚otych.Czy kustoszbyÅ‚ tak przekonany o uczciwoÅ›ci ogółu pracowników, żepozostawiaÅ‚ zwykle kasÄ™ otwartÄ…?GawroÅ„ski w milczeniu zaprzeczyÅ‚ gÅ‚owÄ…. Nie rozumiem tego  powiedziaÅ‚ po chwili. Kasa zawszebyÅ‚a zamkniÄ™ta, a WÅ‚adek nigdy nie rozstawaÅ‚ siÄ™ z kluczami. MiaÅ‚ do przesady rozwiniÄ™te poczucie odpowiedzialnoÅ›ci.OczywiÅ›cie w muzeum nie byÅ‚o dotÄ…d kradzieży.To jest nie dopomyÅ›lenia wÅ›ród personelu tego rodzaju placówek, gdziewszystko zależy od uczciwoÅ›ci poszczególnych pracowników.Ale Janas miaÅ‚ specjalny Å‚aÅ„cuszek, na którym nosiÅ‚ klucze.ZresztÄ…, sam tylko znaÅ‚ hasÅ‚o otwierajÄ…ce kasÄ™. A panna Szczęśniak i pan Wilczkiewicz? Wilczkiewicz zawiadywaÅ‚ caÅ‚oÅ›ciÄ… spraw tylko przezmiesiÄ…c w ciÄ…gu roku, kiedy kustosz byÅ‚ na urlopie.Wtedy,oczywiÅ›cie, Janas przekazywaÅ‚ mu na pewno caÅ‚ość spraw, awiÄ™c i klucze od kasy.Ale zdawaÅ‚ mu jÄ… i odbieraÅ‚ od niegorachunki po powrocie w sposób najbardziej formalny.Wiem otym.Katarzyna rozejrzaÅ‚a siÄ™.Kapitan poszedÅ‚ za jej przykÅ‚adem. Nie widać tu nigdzie żadnych kluczy. Na pewno ma je przy sobie. Musimy sprawdzić i to także  westchnÄ…Å‚ kapitan.Wyszli.Wieczorek zamknÄ…Å‚ drzwi na klucz i podaÅ‚ go profesorowi. Jest to może zupeÅ‚nie bÅ‚ahe w tej chwili, ale w tej kasieznajduje siÄ™ jednak spora suma paÅ„stwowych pieniÄ™dzy i możelepiej bÄ™dzie, jeżeli klucz znajdzie siÄ™ u pana profesora,prawda? Ależ ja nie jestem czÅ‚onkiem administracji muzeum.Raczej powinien siÄ™ tym zająć Wilczkiewicz.Może poczuć siÄ™dotkniÄ™ty, że go pomijamy. Tylko do przyjazdu milicji  kapitan uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.Nasi koledzy zabezpieczÄ… kasÄ™.Na razie nie chciaÅ‚bym miećwszystkiego na gÅ‚owie.DziÄ™kujÄ™ panu profesorowi bardzo. To raczej ja panu dziÄ™kujÄ™.W pewnej mierze to mójobowiÄ…zek, troska o Bory i wszystko, co tu siÄ™ znajduje.Niestety jestem bardzo zdenerwowany  przymknÄ…Å‚ oczy izaraz otworzyÅ‚ je z wysiÅ‚kiem. Chodzmy. powiedziaÅ‚cicho. Czy ja także muszÄ™ być przy tym, kiedy bÄ™dzie panszukaÅ‚ tych kluczy? Jak pan profesor sobie życzy  Wieczorek rozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce.MyÅ›lÄ™, że byÅ‚oby to pożyteczne, bo pan przecież wie, jak teklucze wyglÄ…dajÄ….Ale jeżeli nie czuje siÄ™ pan na siÅ‚ach, proszÄ™ zaczekać przed bibliotekÄ….Weszli na górÄ™.Przed drzwiami biblioteki Wieczorek obejrzaÅ‚siÄ™. PójdÄ™ z paÅ„stwem  powiedziaÅ‚ cicho profesor. Niewiadomo, co on może mieć w kieszeniach.MogÄ™ siÄ™ przydać.Nie powinienem.nie powinienem.UmilkÅ‚.Katarzyna pochyliÅ‚a siÄ™ i ostrożnie, jak gdyby niechcÄ…c przebudzić zmarÅ‚ego, uniosÅ‚a narzutÄ™.MateriaÅ‚ zaczepiÅ‚o tkwiÄ…cy w piersi Janasa pierzasty koniec beÅ‚tu.Zacisnęławargi, uniosÅ‚a palcami materiaÅ‚ i odetchnęła gÅ‚Ä™boko.Obajmężczyzni stali patrzÄ…c na niÄ…, gdy szybko i sprawnieprzetrzÄ…saÅ‚a kieszenie umarÅ‚ego.chustka do nosa.maÅ‚y, tani, oprawny w imitacjÄ™ masyperÅ‚owej scyzoryk.gruby czeski ołówek automatyczny.Å‚aÅ„cuszek i klucze.Wieczorek pochyliÅ‚ siÄ™.AaÅ„cuszek przeciÄ…gniÄ™ty byÅ‚ przezpasek spodni. Czy to te?  powiedziaÅ‚a Katarzyna nieco zachrypniÄ™tymgÅ‚osem.SpojrzaÅ‚a na profesora. Tak.Te.WyprostowaÅ‚a siÄ™ na klÄ™czkach, zakryÅ‚a ciaÅ‚o i wstaÅ‚a lekko.PodaÅ‚a kapitanowi klucze: jeden byÅ‚ bardzo dÅ‚ugi i miaÅ‚tajemniczy, niemal arabeskowy wzorek.Drugi byÅ‚ okrÄ…gÅ‚y iposiadaÅ‚ trzy nierówne naciÄ™cia.  Schlussleger & Kraus.Stara, dobra wiedeÅ„ska firma Wieczorek wsunÄ…Å‚ klucze do kieszeni. Wynika z tegonajwyrazniej, że kustosz poszedÅ‚ do biblioteki sÄ…dzÄ…c, że zarazpowróci do gabinetu.Ponieważ wyjÄ…Å‚ obraz z kasy, nie zamknÄ…Å‚jej, gdyż chciaÅ‚ za chwilÄ™ umieÅ›cić w niej oryginaÅ‚.Ale wbibliotece zastaÅ‚a go Å›mierć i nie zdążyÅ‚ wrócić.Kasa pozostaÅ‚aotwarta, a klucze sÄ… przy wÅ‚aÅ›cicielu.Mordercy w ogóle nieinteresowaÅ‚a zawartość kieszeni Janasa.ChodziÅ‚o o CzarnegoKróla i tylko on byÅ‚ ważny. W takim razie  powiedziaÅ‚a Katarzyna  kustosz musiaÅ‚zginąć dosÅ‚ownie w kilkanaÅ›cie sekund po tym, jakzobaczyliÅ›my go wchodzÄ…cego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl