[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kupowali wczorajszy chleb, kości, na których gotowalicienką zupę, połamane herbatniki.Colm mówił, że przychodzą na rynek,kiedy już jarzyny są wyprzedane, i wtedy zbierają rozmiękłe pomidory,zżółknięte liście kapusty, zepsute ziemniaki, robaczywe jabłka  słowem41wszystko, co właściciele straganów wyrzucili, uznając, że ten towar sięnie sprzeda.Jak tylko Colm dostrzegł coś w miarę porządnego, sam teżzabierał to do domu.Nad nimi mieszkał pewien mężczyzna  Ernie Jak-mu-tam; miał tylkojedną nogę i poruszał się o kulach.Brenna co rano słyszała, jak wychodziłz domu: stukot kul, suwanie jedyną stopą.Chwytał się wszystkiego, żebytylko móc dojść do drzwi.Nancy opowiadała, że stracił nogę podczaswojny i że jezdził tramwajem na Exchange Station, gdzie przez cały dzieńsiedział na ziemi i sprzedawał zapałki. Lloyd George  może nie wiesz, ale to nasz premier  obiecywał,że weterani, którzy wrócą do kraju, będą traktowani jak bohaterowie mówiła z goryczą Nancy.Ale kto da zajęcie komuś, kto nie ma nogi?A tym bardziej komuś bez obu nóg? Ci biedacy kończą przeważnie, żebrząc na ulicach.Co? Piękna mi nagroda za ryzykowanie własnegożycia dla ojczyzny!Każdy upływający dzień dłużył się Brennie niemiłosiernie.Na domiarzłego tęskniła za Fergusem i Tyrone'em bardziej, niż potrafiła to sobiewyobrazić, nie mówiąc już o tęsknocie za słońcem i niebem, chmuramii zielonymi polami Irlandii.Colm mógł w każdej chwili wrócić dodomu, czasami z szylingiem czy dwoma w kieszeni, czasem tylko z kil-koma pensami, a bywało, że w ogóle z niczym.Brenna zawsze witałago pocałunkiem i uśmiechem.Nie chciała, żeby widział, jaka jest nie-szczęśliwa.Monotonię tych dni przerwano im w najmniej przyjemny sposób.Potrzech tygodniach, pewnego rześkiego i wietrznego przedpołudnia, kiedysłońce pokazywało się tylko chwilami na niebie, policja oddała im ciałoPaddy'ego, żeby je pochowali.Zapłakany Colm nie miał wyboru i musiałzłożyć ciało brata w mogile dla ubogich; przysiągł sobie jednak, że jeślikiedykolwiek się wzbogaci, natychmiast go wykopie i przeniesie doporządnego grobu, takiego z marmurową płytą, na której każe wypisaćzłotymi literami jego imię.Brenna siliła się na współczucie, nie mogłajednak zapomnieć, że swoją obecną, pożałowania godną sytuację za-wdzięczają właśnie Patrickowi.Nie mówiła tego Colmowi, ale uważała,że gdyby tylko od niej to zależało, z wielką ochotą przegnałaby kopniakamiciało Paddy'ego przez cały Liverpool wzdłuż i wszerz, tam i z powrotem.Odeszli z ciemnego i smutnego zakątka cmentarza w Toxteth Park,gdzie biednych chowano w workach, a nie w trumnach, i wolnym krokiemwracali na Upper Clifton Street.Cara spała na piersiach Brenny, otulona42jej czarnym szalem.Cóż to było za dobre dziecko! Codziennie cięższai większa, tryskała wprost energią i rozwijała się szybciej niż Fergus iTyrone.Być może dlatego, że matka codziennie piła mleko.Nancyprzynosiła jej regularnie przynajmniej pół litra. Co z nami będzie, Colm?  spytała cicho Brenna. Zbliżał się listopad; od ich przyjazdu do Liverpoolu minął już całymiesiąc.Dni były coraz chłodniejsze.Drżała na myśl, jak będą żyć, kiedynastanie zima. Nie wiem, kochanie  westchnął Colm.On, który nigdy nie wzdychał, teraz gonił już resztkami sił.Nikt chybanie szukał z większym samozaparciem jakiegoś przyzwoitego zajęcia.Aleteż nie było chyba cierpliwszej kobiety niż Brenna.Kiedy wracał do domubez grosza przy duszy po kolejnym bezowocnym dniu, nigdy nie usłyszałod niej nawet jednego słowa skargi. Myślałam o czymś, co moglibyśmy zrobić  powiedziała.Już oddawna chodziło jej to po głowie, ale nic nie mówiła, wiedząc, że to jeszczebardziej go przygnębi. Będę się najmować do sprzątania.Czy niesprzątałam całe siedem lat u pani Franceski O'Reilly? Mogę znowu zacząć,dlaczegóż by nie? Brałabym ze sobą Carę, a ty mógłbyś dalej szukać pracy.Colm spurpurowiał na twarzy, aż się zlękła, żeby nie wpadł w furię. Nie!  rzucił z gniewem. Moja żona nie będzie utrzymywaćmnie i dzieci.Jeśli do Bożego Narodzenia nie znajdę roboty, będę poprostu musiał pomyśleć, jak zdobyć pieniądze innym sposobem.Przynaj-mniej tyle, żebyśmy mieli za co wrócić do Irlandii. Jakim  innym sposobem"? Nic ci do tego  odparł tak ostro, że krew ścięła się jej w żyłach. Chyba nie masz zamiaru robić jakichś szachrajstw, Colmie Caffrey?!Niejeden już raz zauważył, że nie całe mięso na targu, gdzie czasempracował, trafia pod właściwy adres.Jakiś zbywający kawałek wołowinyznikał bez śladu, a pózniej był sprzedawany po kryjomu za śmiesznieniską cenę.Colm, zawsze na wskroś uczciwy, uważał tego rodzaju praktykiza karygodne  i w ogóle poniżej jego godności.Ależ z nich piękna para, no, no. pomyślał Marcus, kiedy tak szedłza nimi w pewnej odległości.Mąż był wysoki i równie szczupły jak żona;czarne jak węgiel kręcone włosy osłaniała tweedowa czapka.Nie miałkołnierzyka przy koszuli, a łokcie sterczały mu z dziur na rękawach 43marynarki.Te dziury były swego czasu przykryte łatami, teraz jednakłaty odpadły [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl