[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak to? Zwalniasz mnie? Nie chcesz mnie więcej widzieć? - spytał zniedowierzaniem Matt, jakby to on był ofiarą.- Ciesz się, że tylko tyle.Wszystko mogłoby skończyć się znaczniegorzej, gdyby moja siostra nie była taka dzielna.Na twoim miejscu nigdy więcejnie pojawiłbym się na północy, bo Sunderland ci nie wybaczył i nigdy tego niezrobi.Tak naprawdę muszę trzymać go z dala od ciebie.Aha, jeśli kiedykolwiekspróbujesz zbliżyć się do Samanty, będziesz miał do czynienia również ze mną.- Spojrzał na niego ciężko, twardo.- I ten z nas, który będzie szybszy, zabije cię.Joe odwiózł Samantę i Isabelle do North Star, natomiast ich braciapozostali w Darwin przez tydzień, by wywołać materiał, dać negatywy dozeskanowania i pozałatwiać różne sprawy.Nikogo z całej czwórki nie- 109 -SRinteresowały już te zdjęcia, stracili serce do projektu, lecz album musiał sięukazać.Wszyscy wiedzieli, że minie dużo czasu, nim dojdą do siebie po tym, cozaszło.Samanta przypuszczała, że między nią a Rossem wszystko skończone,ponieważ po tamtym koszmarnym wydarzeniu wycofał się, nie próbował jejpocieszyć czy pomóc w inny sposób.Ale chyba niemożliwe, by winił ją za za-chowanie Matta?- Nawet tak nie myśl - zaoponowała Isabelle, kiedy Samanta podzieliła sięz nią swoimi obawami.- Gdyby coś ci się stało, mój brat byłby zdruzgotany.Nie dodała nic więcej, jakby było całkiem oczywiste, czemu Rosszachowuje się w tak dziwny sposób.Kiedy ich bracia wrócili z Darwin, wybiegły im na powitanie.Samantautonęła w objęciach Davida, a potem odwróciła się do ukochanego mężczyzny,on jednak nawet nie odezwał się do niej.- Ross? - spojrzała na niego pytająco.- Cześć.- Nie uśmiechnął się, tylko przyglądał jej się przenikliwie,zauważając, że siniec i zadrapania już zniknęły.- Jak się czujesz?- Dobrze.Skinął głową i bez słowa ruszyli w stronę domu.Za ich plecami Davidwyciągnął rękę w stronę Isabelle, a ta podeszła i lekko przytuliła się napowitanie.David nie zdołał się powstrzymać i pocałował ją w policzek, leczpotem wyprostował się szybko.- Szkoda, że musiałem spędzić cały ten tydzień z dala od was.Byłaś wzłym stanie, gdy się rozstawaliśmy.- Już jest znacznie lepiej - zapewniła.Dlaczego nie spotkała tego mężczyzny, zanim poznała Blaira? Ileżzostałoby jej zaoszczędzone! Do tego nie zrobiłaby się tak straszliwie zamkniętaw sobie.W ciągu minionego tygodnia kilkakrotnie zamierzała powiedziećSamancie prawdę o swoim małżeństwie, lecz tchórzyła w ostatnim momencie.- 110 -SRZresztą po co miała składać na barki przyjaciółki kolejny ciężar? Samantamusiała uporać się z własnymi traumatycznymi przejściami.Isabelle bezwiednie wzięła Davida za rękę i splotła palce z jego palcami, aten drobny gest był dla niego jak zaproszenie, na które czekał od dawna.- Tęskniłem za tobą - rzekł cichym, pełnym uczucia głosem.- Ja też za tobą tęskniłam - wyznała, a w jej oczach mignął cieńniepokoju, jakby nie wierzyła, czy to, co się między nimi dzieje, naprawdę jestmożliwe.Uniósł jej dłoń do ust.Isabelle wciąż jeszcze czegoś się lękała, lecz jeśliistniała droga do jej serca, to on ją znajdzie.Zjedli kolację, a kawę wypili na tarasie, siedząc w wygodnychratanowych fotelach i patrząc na wielki miedziany księżyc, wiszący nadwierzchołkami drzew i rzucający blask na rozległy ogród.Samanta nie brałaudziału w rozmowie.Milczała, czując narastający smutek.Ze względu napozostałych Ross udawał, że między nimi jest wszystko w porządku, lecz onaczuła, że harmonia, która zrodziła się przy wodospadzie, znikła bez śladu.Za to po Isabelle i Davidzie od razu było widać, że są stworzeni dlasiebie.Samantę co prawda dziwiło, jak młoda wdowa mogła zakochać się takszybko po utracie męża, lecz domyślała się, że Belle wcale tego nie chciała -podobnie jak ona nie chciała zakochiwać się w Rossie.Widać obie padły ofiarączegoś silniejszego od nich, jednak w przypadku Isabelle wszystko układało sięszczęśliwie.-.a ty co o tym myślisz, Sammy? - Głos brata wyrwał ją z zamyślenia.- Przepraszam, musiałam przysnąć na chwilę.Co mówiłeś?- Nic ważnego, kotku - zapewnił.Dotknęła dłonią skroni.- Trochę boli mnie głowa, pewnie przez ten dzisiejszy upał.- Będzie burza - powiedziała Isabelle.Samanta się podniosła.- Jeśli nie macie nic przeciwko temu, pójdę się położyć.- 111 -SR- Jest jeszcze wcześnie, lepiej chodz na spacer.- Ross wstał również idyskretnie zerknął na Davida.Był przekonany, że przyjaciel bardzo chciałbyzostać sam z Isabelle.- Dobrze - zgodziła się Samanta i pozwoliła, by wziął ją za rękę.Ledwie odeszli trochę, Ross puścił jej dłoń.- O co chodzi, Ross? - Musiała wreszcie wszystko wyjaśnić i wiedzieć, naczym stoi.- Coś jest nie tak.Co się dzieje?- Jak to co? - W jego głosie brzmiało napięcie.- Ten przeklęty Howarthprawie cię zgwałcił, a ja nie tylko mam puścić to płazem, ale jeszcze o tymzapomnieć?Czy ona nie rozumiała, co przeżywa mężczyzna, gdy jego kobieta zostałazaatakowana? Ross czuł się tak, jakby ktoś wydarł mu serce z piersi.- Ja muszę - odparła.- Czy wytłumaczysz mi wreszcie, czemu uważasz,że to wszystko moja wina?- Nigdy nie powiedziałem, że to twoja wina - odparł gniewnie.Gotował się ze złości na myśl o tym, że napaść na Samantę ujdzieHowarthowi bezkarnie, lecz nie mógł nic aa to poradzić, a ta bezsilność tylkopodsycała jego frustrację.W dodatku był wściekły na Samantę, która została wtowarzystwie Matta jedynie po to, by odegrać się na nim, co omal nie do-prowadziło do tragedii.Gdy pomyślał o tym, co musiało wtedy zajść międzySammy a tym draniem.nie, z całych sił próbował o tym nie myśleć, by nieoszaleć.- Ale pokazałeś, że tak myślisz, przecież odsunąłeś się ode mnie.Częstotak robisz? Rozkochujesz w sobie kobietę, ba, sam się zakochujesz, lecz niepotrafisz sprawić, by to trwało?- Nie mów głupstw - warknął, czując się coraz bardziej podle.Teraz i ona się wściekła.- Nie mówię żadnych głupstw! Wydawało mi się, że dzieje się międzynami coś naprawdę poważnego.- 112 -SRZatrzymał się gwałtownie.- Kiedy jakiś mężczyzna atakuje kobietę, którą się kocha, to taki ciossięga najgłębiej, jak to w ogóle możliwe, sięga czegoś najbardziejatawistycznego w człowieku.Nie rozumiesz tego?Popatrzyła na jego udręczoną twarz.- Rozumiem doskonale.To, co się zdarzyło, było koszmarne, ale mogłobyć o wiele gorzej.- Dotąd mi nie powiedziałaś, jak daleko zdołał się posunąć.- Ross, nie wierzysz mi?! Powiedziałam przecież, że mogło być o wielegorzej.- Nie mówię, że ci nie wierzę, ja po prostu.chyba nie umiałbym z tymżyć.Do jej oczu napłynęły gorące łzy.- Bo straciłabym wartość? Odsuwasz się ode mnie, bo zostałam zbrukana,bo już nie jestem ciebie godna?Był na krawędzi obłędu.Miał wrażenie, że miota się w zamkniętej klatce inie może się wydostać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Jak to? Zwalniasz mnie? Nie chcesz mnie więcej widzieć? - spytał zniedowierzaniem Matt, jakby to on był ofiarą.- Ciesz się, że tylko tyle.Wszystko mogłoby skończyć się znaczniegorzej, gdyby moja siostra nie była taka dzielna.Na twoim miejscu nigdy więcejnie pojawiłbym się na północy, bo Sunderland ci nie wybaczył i nigdy tego niezrobi.Tak naprawdę muszę trzymać go z dala od ciebie.Aha, jeśli kiedykolwiekspróbujesz zbliżyć się do Samanty, będziesz miał do czynienia również ze mną.- Spojrzał na niego ciężko, twardo.- I ten z nas, który będzie szybszy, zabije cię.Joe odwiózł Samantę i Isabelle do North Star, natomiast ich braciapozostali w Darwin przez tydzień, by wywołać materiał, dać negatywy dozeskanowania i pozałatwiać różne sprawy.Nikogo z całej czwórki nie- 109 -SRinteresowały już te zdjęcia, stracili serce do projektu, lecz album musiał sięukazać.Wszyscy wiedzieli, że minie dużo czasu, nim dojdą do siebie po tym, cozaszło.Samanta przypuszczała, że między nią a Rossem wszystko skończone,ponieważ po tamtym koszmarnym wydarzeniu wycofał się, nie próbował jejpocieszyć czy pomóc w inny sposób.Ale chyba niemożliwe, by winił ją za za-chowanie Matta?- Nawet tak nie myśl - zaoponowała Isabelle, kiedy Samanta podzieliła sięz nią swoimi obawami.- Gdyby coś ci się stało, mój brat byłby zdruzgotany.Nie dodała nic więcej, jakby było całkiem oczywiste, czemu Rosszachowuje się w tak dziwny sposób.Kiedy ich bracia wrócili z Darwin, wybiegły im na powitanie.Samantautonęła w objęciach Davida, a potem odwróciła się do ukochanego mężczyzny,on jednak nawet nie odezwał się do niej.- Ross? - spojrzała na niego pytająco.- Cześć.- Nie uśmiechnął się, tylko przyglądał jej się przenikliwie,zauważając, że siniec i zadrapania już zniknęły.- Jak się czujesz?- Dobrze.Skinął głową i bez słowa ruszyli w stronę domu.Za ich plecami Davidwyciągnął rękę w stronę Isabelle, a ta podeszła i lekko przytuliła się napowitanie.David nie zdołał się powstrzymać i pocałował ją w policzek, leczpotem wyprostował się szybko.- Szkoda, że musiałem spędzić cały ten tydzień z dala od was.Byłaś wzłym stanie, gdy się rozstawaliśmy.- Już jest znacznie lepiej - zapewniła.Dlaczego nie spotkała tego mężczyzny, zanim poznała Blaira? Ileżzostałoby jej zaoszczędzone! Do tego nie zrobiłaby się tak straszliwie zamkniętaw sobie.W ciągu minionego tygodnia kilkakrotnie zamierzała powiedziećSamancie prawdę o swoim małżeństwie, lecz tchórzyła w ostatnim momencie.- 110 -SRZresztą po co miała składać na barki przyjaciółki kolejny ciężar? Samantamusiała uporać się z własnymi traumatycznymi przejściami.Isabelle bezwiednie wzięła Davida za rękę i splotła palce z jego palcami, aten drobny gest był dla niego jak zaproszenie, na które czekał od dawna.- Tęskniłem za tobą - rzekł cichym, pełnym uczucia głosem.- Ja też za tobą tęskniłam - wyznała, a w jej oczach mignął cieńniepokoju, jakby nie wierzyła, czy to, co się między nimi dzieje, naprawdę jestmożliwe.Uniósł jej dłoń do ust.Isabelle wciąż jeszcze czegoś się lękała, lecz jeśliistniała droga do jej serca, to on ją znajdzie.Zjedli kolację, a kawę wypili na tarasie, siedząc w wygodnychratanowych fotelach i patrząc na wielki miedziany księżyc, wiszący nadwierzchołkami drzew i rzucający blask na rozległy ogród.Samanta nie brałaudziału w rozmowie.Milczała, czując narastający smutek.Ze względu napozostałych Ross udawał, że między nimi jest wszystko w porządku, lecz onaczuła, że harmonia, która zrodziła się przy wodospadzie, znikła bez śladu.Za to po Isabelle i Davidzie od razu było widać, że są stworzeni dlasiebie.Samantę co prawda dziwiło, jak młoda wdowa mogła zakochać się takszybko po utracie męża, lecz domyślała się, że Belle wcale tego nie chciała -podobnie jak ona nie chciała zakochiwać się w Rossie.Widać obie padły ofiarączegoś silniejszego od nich, jednak w przypadku Isabelle wszystko układało sięszczęśliwie.-.a ty co o tym myślisz, Sammy? - Głos brata wyrwał ją z zamyślenia.- Przepraszam, musiałam przysnąć na chwilę.Co mówiłeś?- Nic ważnego, kotku - zapewnił.Dotknęła dłonią skroni.- Trochę boli mnie głowa, pewnie przez ten dzisiejszy upał.- Będzie burza - powiedziała Isabelle.Samanta się podniosła.- Jeśli nie macie nic przeciwko temu, pójdę się położyć.- 111 -SR- Jest jeszcze wcześnie, lepiej chodz na spacer.- Ross wstał również idyskretnie zerknął na Davida.Był przekonany, że przyjaciel bardzo chciałbyzostać sam z Isabelle.- Dobrze - zgodziła się Samanta i pozwoliła, by wziął ją za rękę.Ledwie odeszli trochę, Ross puścił jej dłoń.- O co chodzi, Ross? - Musiała wreszcie wszystko wyjaśnić i wiedzieć, naczym stoi.- Coś jest nie tak.Co się dzieje?- Jak to co? - W jego głosie brzmiało napięcie.- Ten przeklęty Howarthprawie cię zgwałcił, a ja nie tylko mam puścić to płazem, ale jeszcze o tymzapomnieć?Czy ona nie rozumiała, co przeżywa mężczyzna, gdy jego kobieta zostałazaatakowana? Ross czuł się tak, jakby ktoś wydarł mu serce z piersi.- Ja muszę - odparła.- Czy wytłumaczysz mi wreszcie, czemu uważasz,że to wszystko moja wina?- Nigdy nie powiedziałem, że to twoja wina - odparł gniewnie.Gotował się ze złości na myśl o tym, że napaść na Samantę ujdzieHowarthowi bezkarnie, lecz nie mógł nic aa to poradzić, a ta bezsilność tylkopodsycała jego frustrację.W dodatku był wściekły na Samantę, która została wtowarzystwie Matta jedynie po to, by odegrać się na nim, co omal nie do-prowadziło do tragedii.Gdy pomyślał o tym, co musiało wtedy zajść międzySammy a tym draniem.nie, z całych sił próbował o tym nie myśleć, by nieoszaleć.- Ale pokazałeś, że tak myślisz, przecież odsunąłeś się ode mnie.Częstotak robisz? Rozkochujesz w sobie kobietę, ba, sam się zakochujesz, lecz niepotrafisz sprawić, by to trwało?- Nie mów głupstw - warknął, czując się coraz bardziej podle.Teraz i ona się wściekła.- Nie mówię żadnych głupstw! Wydawało mi się, że dzieje się międzynami coś naprawdę poważnego.- 112 -SRZatrzymał się gwałtownie.- Kiedy jakiś mężczyzna atakuje kobietę, którą się kocha, to taki ciossięga najgłębiej, jak to w ogóle możliwe, sięga czegoś najbardziejatawistycznego w człowieku.Nie rozumiesz tego?Popatrzyła na jego udręczoną twarz.- Rozumiem doskonale.To, co się zdarzyło, było koszmarne, ale mogłobyć o wiele gorzej.- Dotąd mi nie powiedziałaś, jak daleko zdołał się posunąć.- Ross, nie wierzysz mi?! Powiedziałam przecież, że mogło być o wielegorzej.- Nie mówię, że ci nie wierzę, ja po prostu.chyba nie umiałbym z tymżyć.Do jej oczu napłynęły gorące łzy.- Bo straciłabym wartość? Odsuwasz się ode mnie, bo zostałam zbrukana,bo już nie jestem ciebie godna?Był na krawędzi obłędu.Miał wrażenie, że miota się w zamkniętej klatce inie może się wydostać [ Pobierz całość w formacie PDF ]