[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nicholas nie mógł się doczekać spotkania w Vereną, a Johnchciał raz jeszcze przemyśleć jego ofertę, która lekko go zaniepokoiła.Za obopólną zgodą wyszli wcześniej.Dla Vereny myśl o popołudniu z Nicholasem była jak koło ratunkowe rzucone tonącemu.%7łycie wydawało jej sięostatnio nudne i wlokło się nieznośnie, tym bardziej że zabroniono jej kontaktów z Jamiem zarówno przed przybyciemlekarza z Exeter, jak i po jego niedzielnej wizycie.Nie zezwolono również na jej obecność podczas badania,czuła jednak, że coś jest nie tak, bo Chrissie zeszła na dółzaraz po wyjezdzie doktora wściekła jak osa.Była szczególnie przykra dla Vereny, i to do tego stopnia, że po kolacjiVerena zwróciła się do Priddie z zapytaniem, co macochę takwzburzyło.- To ten człowiek - odparła Priddie.- Pani Marlowe powiedziała mu, że panicz Jamie miał dwa poważne ataki pospotkaniach z panem Allenem, a drugi był jeszcze gorszy, bopan Allen poszedł z nim pływać.- Wiedziałam, że tak to przedstawi - westchnęła Verena.- Ale jestem przekonana, że jedno nie ma z drugim nicwspólnego.Te ataki zawsze zaczynają się, kiedy matka muczegoś bezmyślnie zabrania.Priddie kaszlnęła, zmieszana.- Tak właśnie powiedział panicz Jamie, wtedy pani Marlowe zaczęła na niego krzyczeć i kazała mu być cicho.Krzyczała, że jest niegrzeczny, a siostra ma na niego zły wpływ.Wtedy on znów zaczął się dusić.Doktor zbadał panicza i powiedział, że pływanie nie mogło spowodować ataku, i dodał,że on sam zaleca je pacjentom z astmą jako ćwiczenie pomagające w oddychaniu.Zasugerował też, żeby pani Marlowetraktowała syna łagodniej, bo te ataki mogą być spowodowane zdenerwowaniem, a jeśli pan Allen ma ochotę uczyć panicza pływać, należy mu na to pozwolić.Panicz Jamie powiedział wtedy, że zabroniono panience do niego przychodzić, a doktor stwierdził, że to też poważny błąd.Widziałam,że pani Marlowe była zła, ale podczas obecności doktoraudawała, że się z nim zgadza.Jednak po jego wyjściu znowuzaczęła krzyczeć na Jamiego i powiedziała, że ma robić to,co ona mu każe, a doktor to głupiec.Biedny chłopiec zrobiłsię całkiem siny, a wtedy matka kazała mu przestać, zarzucając, że robi to naumyślnie.Tak to wyglądało, panienko Vereno.Doktor jeszcze wszystko pogorszył, a nie polepszył.Co takiego powiedział Nicholas? %7łe nie powinna brać naswoje barki kłopotów całego świata.Ale trudno przejść obojętnie, widząc okrucieństwo Chrissie wobec Jamiego.Tymbardziej że ojciec prosił ją przed śmiercią o opiekę nadbratem.Rozsądek podpowiadał Verenie, że wszelkie interwencjemogą tylko zaszkodzić, ale nie potrafiła stać z boku i sięprzyglądać - zakrawałoby to na zwykłe tchórzostwo.Kłopotpolegał na tym, że i sir Charles, i Piers zgadzali się z Chrissie, iż choroba Jamiego wynika z braku odpowiednio surowej dyscypliny.Odkąd Chrissie została kochanką Piersa, oboje starali sięobrzydzić życie Verenie, okazując jej jawną wrogość.Piersowi udało się nawet przekonać sir Charlesa, że Verena psujestosunki między matką a synem, a jej znajomość z Nicholasem Allenem sprawiła, iż odrzuciła jego oświadczyny.- Ten człowiek ma zły wpływ na nich oboje - zakończyłPiers.- Nadal wydaje mi się to podejrzane, że wszystkie tekradzieże w naszym hrabstwie zaczęły się po jegoprzyjezdzie do West Bretton.Ktoś powinien mieć na niegooko.Nie było go tutaj, kiedy okradli Westermere Hall.Podobno wyjechał wówczas do Londynu, ale kto go tam wie?Sir Charles zgodził się z nim, acz niechętnie.%7łyciew Marlowe Court stało się bardzo skomplikowane od przyjazdu Vereny, Chrissie i Jamiego.A kontakty z młodym Allenem jeszcze bardziej wszystko skomplikowały.- Nie mogę nic zrobić, nie mając dowodów - powiedział.- Bez nich mam związane ręce.- Na pewno w końcu popełni jakieś głupstwo.Oni zawsze tak robią.Nieświadoma tego wszystkiego Verena poszła do domkuJesse'ego Pye'a, gdzie już czekał na nią Nicholas.Dzień byłpiękny, więc Nicholas spakował kosz piknikowy i zaproponował wyprawę nad rzekę.Wziął też piłkę i kilka lekkich powieści.No i oczywiście Herkulesa.Verena niosła książki, a pies biegł z przodu, przypominając im radosne popołudnie z Jamiem.- Jak on się czuje? - zapytał Nicholas.Verena opowiedziała o wizycie specjalisty.- Tak właśnie myślałem, biedny chłopak.Verena milczała, póki nie przyszli nad rzekę i nie usiedlinad brzegiem.- Zastosowałam się do twojej rady co do Jamiego, chociaż byłam z tego powodu bardzo nieszczęśliwa - powiedziała.- Ja też jestem z tego powodu nieszczęśliwy.- Nicholasujął ją za rękę.- Nie możemy żyć tak, żeby wyłącznie zaspakajać własne życzenia.Czasami trzeba się z tym pogodzić, kiedy coś nie idzie po naszej myśli.- Skąd bierze się ta twoja mądrość, Nicholas? - zapytałaVerena.- Wcale nie jestem mądry - odparł.- Wprost przeciwnie, ale życie udzieliło mi kilku pożytecznych lekcji, z których wynika, że człowiek powinien być wierny samemu sobie.Czasami trzeba przyjąć to, co wydaje się nie do przyjęcia- i walczyć dalej.- I ty mi mówisz, że nie jesteś mądry!Nicholas ucałował jej dłoń.- Pamiętaj, że podobnie jak większość ludzi rzadko praktykuję to, co głoszę.To zbyt trudne.A teraz pograjmy w piłkę, próbując nie wpaść przy tym do rzeki.Na plaży w Lynmouth Verena nauczyła się łapać piłkę takdobrze, że Nicholas nie musiał już rzucać piłki prosto do jejrąk.Jeden z jego rzutów był, jak to pózniej ze skruchą przyznał, strzałem na całego".Biegnąc za piłką, Verena potknęłasię i upadła, tracąc na chwilę oddech.Nicholas przeraził się.Podbiegł, ukląkł obok niej i schrypniętym głosem zawołał:- Vereno, powiedz, że nic ci się nie stało!Jakiś diabeł, z którego istnienia nie zdawała sobie dotądsprawy, podkusił ją, że z jękiem przewróciła się na bok.Nicholas wsunął rękę pod jej głowę, odwrócił ją ku sobiei lekko uniósł.Verena zamrugała oczami i znowu wydała cichy jęk.Co powinien teraz zrobić? Wszystkie zarzuty mieszkańców Marlowe Court przeciwko niemu potwierdzą się, jeślisię okaże, że Verenie stało się coś złego, kiedy była z nim nawycieczce.Położył ją ostrożnie na trawie, nachylił się, a wtedy, ku jego zaskoczeniu, Verena zarzuciła mu ręce na szyjęi pocałowała go w usta.Oczywiście wszystko za sprawą tegosamego diabelskiego podszeptu.Nicholas poczuł, że cały płonie.Zaczął oddawać pocałunki.Verena, na wpół przytomna, postanowiła zdać się na instynkt.Ręce Nicholasa delikatnie głaskały jej piersi, budzącw niej ekstatyczne uczucia.- Och, Nicholas.- szepnęła, odrywając usta od jegoust.Dzwięk własnego imienia przywrócił mu poczucie rzeczywistości.Odsunął się, co wymagało nie lada poświęcenia,i krzyknął:- Ty wiedzmo! Ty zła czarownico! Nic ci się nie stało.Udawałaś, prawda?Diabeł kusił i jego, ale zdołał się oprzeć jego podszeptom.Jego ukochana jest dziewicą i nie wolno mu jej uwieść.W uśmiechających się do niego oczach kryło się zaproszenie, ale i niewinność.- Rzeczywiście, nic mi się nie stało - potwierdziła Verena, siadając.A potem nagle zakryła ręką usta.- Och, Nicholas, chciałam się tylko z tobą trochę podroczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Nicholas nie mógł się doczekać spotkania w Vereną, a Johnchciał raz jeszcze przemyśleć jego ofertę, która lekko go zaniepokoiła.Za obopólną zgodą wyszli wcześniej.Dla Vereny myśl o popołudniu z Nicholasem była jak koło ratunkowe rzucone tonącemu.%7łycie wydawało jej sięostatnio nudne i wlokło się nieznośnie, tym bardziej że zabroniono jej kontaktów z Jamiem zarówno przed przybyciemlekarza z Exeter, jak i po jego niedzielnej wizycie.Nie zezwolono również na jej obecność podczas badania,czuła jednak, że coś jest nie tak, bo Chrissie zeszła na dółzaraz po wyjezdzie doktora wściekła jak osa.Była szczególnie przykra dla Vereny, i to do tego stopnia, że po kolacjiVerena zwróciła się do Priddie z zapytaniem, co macochę takwzburzyło.- To ten człowiek - odparła Priddie.- Pani Marlowe powiedziała mu, że panicz Jamie miał dwa poważne ataki pospotkaniach z panem Allenem, a drugi był jeszcze gorszy, bopan Allen poszedł z nim pływać.- Wiedziałam, że tak to przedstawi - westchnęła Verena.- Ale jestem przekonana, że jedno nie ma z drugim nicwspólnego.Te ataki zawsze zaczynają się, kiedy matka muczegoś bezmyślnie zabrania.Priddie kaszlnęła, zmieszana.- Tak właśnie powiedział panicz Jamie, wtedy pani Marlowe zaczęła na niego krzyczeć i kazała mu być cicho.Krzyczała, że jest niegrzeczny, a siostra ma na niego zły wpływ.Wtedy on znów zaczął się dusić.Doktor zbadał panicza i powiedział, że pływanie nie mogło spowodować ataku, i dodał,że on sam zaleca je pacjentom z astmą jako ćwiczenie pomagające w oddychaniu.Zasugerował też, żeby pani Marlowetraktowała syna łagodniej, bo te ataki mogą być spowodowane zdenerwowaniem, a jeśli pan Allen ma ochotę uczyć panicza pływać, należy mu na to pozwolić.Panicz Jamie powiedział wtedy, że zabroniono panience do niego przychodzić, a doktor stwierdził, że to też poważny błąd.Widziałam,że pani Marlowe była zła, ale podczas obecności doktoraudawała, że się z nim zgadza.Jednak po jego wyjściu znowuzaczęła krzyczeć na Jamiego i powiedziała, że ma robić to,co ona mu każe, a doktor to głupiec.Biedny chłopiec zrobiłsię całkiem siny, a wtedy matka kazała mu przestać, zarzucając, że robi to naumyślnie.Tak to wyglądało, panienko Vereno.Doktor jeszcze wszystko pogorszył, a nie polepszył.Co takiego powiedział Nicholas? %7łe nie powinna brać naswoje barki kłopotów całego świata.Ale trudno przejść obojętnie, widząc okrucieństwo Chrissie wobec Jamiego.Tymbardziej że ojciec prosił ją przed śmiercią o opiekę nadbratem.Rozsądek podpowiadał Verenie, że wszelkie interwencjemogą tylko zaszkodzić, ale nie potrafiła stać z boku i sięprzyglądać - zakrawałoby to na zwykłe tchórzostwo.Kłopotpolegał na tym, że i sir Charles, i Piers zgadzali się z Chrissie, iż choroba Jamiego wynika z braku odpowiednio surowej dyscypliny.Odkąd Chrissie została kochanką Piersa, oboje starali sięobrzydzić życie Verenie, okazując jej jawną wrogość.Piersowi udało się nawet przekonać sir Charlesa, że Verena psujestosunki między matką a synem, a jej znajomość z Nicholasem Allenem sprawiła, iż odrzuciła jego oświadczyny.- Ten człowiek ma zły wpływ na nich oboje - zakończyłPiers.- Nadal wydaje mi się to podejrzane, że wszystkie tekradzieże w naszym hrabstwie zaczęły się po jegoprzyjezdzie do West Bretton.Ktoś powinien mieć na niegooko.Nie było go tutaj, kiedy okradli Westermere Hall.Podobno wyjechał wówczas do Londynu, ale kto go tam wie?Sir Charles zgodził się z nim, acz niechętnie.%7łyciew Marlowe Court stało się bardzo skomplikowane od przyjazdu Vereny, Chrissie i Jamiego.A kontakty z młodym Allenem jeszcze bardziej wszystko skomplikowały.- Nie mogę nic zrobić, nie mając dowodów - powiedział.- Bez nich mam związane ręce.- Na pewno w końcu popełni jakieś głupstwo.Oni zawsze tak robią.Nieświadoma tego wszystkiego Verena poszła do domkuJesse'ego Pye'a, gdzie już czekał na nią Nicholas.Dzień byłpiękny, więc Nicholas spakował kosz piknikowy i zaproponował wyprawę nad rzekę.Wziął też piłkę i kilka lekkich powieści.No i oczywiście Herkulesa.Verena niosła książki, a pies biegł z przodu, przypominając im radosne popołudnie z Jamiem.- Jak on się czuje? - zapytał Nicholas.Verena opowiedziała o wizycie specjalisty.- Tak właśnie myślałem, biedny chłopak.Verena milczała, póki nie przyszli nad rzekę i nie usiedlinad brzegiem.- Zastosowałam się do twojej rady co do Jamiego, chociaż byłam z tego powodu bardzo nieszczęśliwa - powiedziała.- Ja też jestem z tego powodu nieszczęśliwy.- Nicholasujął ją za rękę.- Nie możemy żyć tak, żeby wyłącznie zaspakajać własne życzenia.Czasami trzeba się z tym pogodzić, kiedy coś nie idzie po naszej myśli.- Skąd bierze się ta twoja mądrość, Nicholas? - zapytałaVerena.- Wcale nie jestem mądry - odparł.- Wprost przeciwnie, ale życie udzieliło mi kilku pożytecznych lekcji, z których wynika, że człowiek powinien być wierny samemu sobie.Czasami trzeba przyjąć to, co wydaje się nie do przyjęcia- i walczyć dalej.- I ty mi mówisz, że nie jesteś mądry!Nicholas ucałował jej dłoń.- Pamiętaj, że podobnie jak większość ludzi rzadko praktykuję to, co głoszę.To zbyt trudne.A teraz pograjmy w piłkę, próbując nie wpaść przy tym do rzeki.Na plaży w Lynmouth Verena nauczyła się łapać piłkę takdobrze, że Nicholas nie musiał już rzucać piłki prosto do jejrąk.Jeden z jego rzutów był, jak to pózniej ze skruchą przyznał, strzałem na całego".Biegnąc za piłką, Verena potknęłasię i upadła, tracąc na chwilę oddech.Nicholas przeraził się.Podbiegł, ukląkł obok niej i schrypniętym głosem zawołał:- Vereno, powiedz, że nic ci się nie stało!Jakiś diabeł, z którego istnienia nie zdawała sobie dotądsprawy, podkusił ją, że z jękiem przewróciła się na bok.Nicholas wsunął rękę pod jej głowę, odwrócił ją ku sobiei lekko uniósł.Verena zamrugała oczami i znowu wydała cichy jęk.Co powinien teraz zrobić? Wszystkie zarzuty mieszkańców Marlowe Court przeciwko niemu potwierdzą się, jeślisię okaże, że Verenie stało się coś złego, kiedy była z nim nawycieczce.Położył ją ostrożnie na trawie, nachylił się, a wtedy, ku jego zaskoczeniu, Verena zarzuciła mu ręce na szyjęi pocałowała go w usta.Oczywiście wszystko za sprawą tegosamego diabelskiego podszeptu.Nicholas poczuł, że cały płonie.Zaczął oddawać pocałunki.Verena, na wpół przytomna, postanowiła zdać się na instynkt.Ręce Nicholasa delikatnie głaskały jej piersi, budzącw niej ekstatyczne uczucia.- Och, Nicholas.- szepnęła, odrywając usta od jegoust.Dzwięk własnego imienia przywrócił mu poczucie rzeczywistości.Odsunął się, co wymagało nie lada poświęcenia,i krzyknął:- Ty wiedzmo! Ty zła czarownico! Nic ci się nie stało.Udawałaś, prawda?Diabeł kusił i jego, ale zdołał się oprzeć jego podszeptom.Jego ukochana jest dziewicą i nie wolno mu jej uwieść.W uśmiechających się do niego oczach kryło się zaproszenie, ale i niewinność.- Rzeczywiście, nic mi się nie stało - potwierdziła Verena, siadając.A potem nagle zakryła ręką usta.- Och, Nicholas, chciałam się tylko z tobą trochę podroczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]