[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Daj spokój - p o p r o s i ł Skip z z a ż e n o w a n ą miną.- M i a ł e mdwanaście lat.- P e w n i e - skwitowała R u t h.- Wiesz, co robili tacy facecij a k R o b Wilkins, kiedy mieli po dwanaście lat? Zgniatali sobiepuszki po piwie na c z o ł a c h , i tyle.- N i k t nie m u s i w m o i m i m i e n i u nikogo bić - p o w i e d z i a ł a m ,żeby zapobiec a w a n t u r z e m i e d z y b l i ź n i a k a m i.- P o r a d z ę sobie.N a p r a w d ę.Ale dzięki za troskę.- No więc, co masz z a m i a r zrobić? - z a p y t a ł M i k e.- Z czym? Z R o b e m ?P o k i w a ł głową.W z r u s z y ł a m r a m i o n a m i.- Chyba nic.No bo nic nie m o g ę zrobić.N i e m o g ę o d n a l e ź ćmu siostry, m i m o że on b a r d z o tego c h c e.- Skąd wiesz? - spytał M i k e.I R u t h , i ja o b r ó c i ł y ś m y głowy w jego stronę i p o p a t r z y ł y ś my na niego, jakby stracił r o z u m.- M ó w i ę p o w a ż n i e - o d e z w a ł się g ł o s e m , który n i e c o sięł a m a ł.O d c h r z ą k n ą ł.- No bo przecież nie p r ó b o w a ł a ś nikogo odnajdywać o d j a k dawna, od roku? Skąd wiesz, że to nie w r ó c i ł o ?O s t a t n i o przesypiasz c a ł e n o c e.Wszyscy, w ł ą c z n i e ze m n ą , opuścili wzrok na z n i s z c z o n yd r e w n i a n y p a r k i e t.D o tej pory, n a zasadzie niepisanej u m o wy, p o m i j a ł o się u nas m i l c z e n i e m fakt, że dość r e g u l a r n i e4- Szukając siebie49s t a w i a ł a m n a n o g i c a ł e m i e s z k a n i e k r z y k a m i b e z b r z e ż n e g op r z e r a ż e n i a.- No cóż - u p i e r a ł się M i k e.- To p r a w d a.C h y b a ci się p o l e p s z y ł o , o d k ą d z a c z ę ł a ś p r a c o w a ć z.- N i e m ó w tego - p r z e r w a ł a m mu szybko.M i k e się stropił.- D l a c z e g o nie? To p r a w d a.O d k ą d z a c z ę ł a ś.- Zapeszysz, jeśli powiesz to g ł o ś n o.N i e w i e d z i a ł a m , czy z t y m z a p e s z a n i e m to p r a w d a.Ale niez a m i e r z a ł a m ryzykować.Już od jakiegoś czasu nie m i a ł a m anij e d n e g o k o s z m a r u.P r a k t y c z n i e przez c a ł e lato.I c h c i a ł a m , żebytak z o s t a ł o.- Ale t o , że o n a lepiej sypia, jeszcze nie znaczy, że odzyska­ł a , sami wiecie co - stwierdził Skip.R u t h spojrzała na niego.- Skip - p o w i e d z i a ł a.- Z a m k n i j się.- Wiecie, o co mi c h o d z i - nie u s t ę p o w a ł Skip.- Ojej u m i e j ę t n o ś c i.N o wiecie.Odnajdywania ludzi.- Skip - p o w t ó r z y ł a R u t h.-A co, jeśli to o d z y s k a ł a ? - d o p y t y w a ł się Skip.- To znaczy, że oni z n ó w b ę d ą chcieli, żeby w r ó c i ł a do n i c h do pracy,prawda? Ci z rządu, czy z F B I , czy skądś t a m.Racja? A co R u t hm a zrobić p o t e m ? Z n a l e ź ć sobie n o w ą w s p ó ł l o k a t o r k ę ?- Skip!- Ja tylko m ó w i ę , że jeśli o n a z n ó w o d z y s k a ł a swoje zdolności, to po co m i a ł a b y sobie w ogóle z a w r a c a ć g ł o w ę tą s z k o ł ąi i n n y m i t a k i m i.Przecież m o g ł a b y zwyczajnie zbić fortunę, wynajmując się d o.- Z a m k n i j się, Skip! - wrzasnęli M i k e i R u t h j e d n y m g ł o sem.Skip p r z y m k n ą ł się, ale m i n ę m i a ł b u n t o w n i c z ą.- C h o d ź - z w r ó c i ł się do niego M i k e.- L e c ą Kryminalnezagadki Las Vegas.- N i e cierpię tego serialu - p o s k a r ż y ł się Skip.- Wystarczy,że wyjrzymy p r z e z o k n o i m a m y t e n serial na żywo.50- No to obejrzymy sobie coś i n n e g o , dobra? ~ M i k e p o k r ę c i łgłową, wyprowadzając Skipa z pokoju.- N i e widzisz, że o n ec h c ą zostać same?- Kto? R u t h i Jess? A po co?D r z w i z a m k n ę ł y się za M i k i e m usiłującym w y t ł u m a c z y ć cośSkipowi, a R u t h t y m c z a s e m nie s p u s z c z a ł a ze m n i e oczu.- Jesteś p e w n a , że wszystko w p o r z ą d k u ? - z a p y t a ł a zmart w i o n y m t o n e m.- J e s t e m pewna.- Z n ó w w z i ę ł a m do ręki zdjęcie H a n n a hi mu się przyjrzałam.- W głowie mi się nie mieści, że przez c a ł y t e n czas on m i a łsiostrę - p o w i e d z i a ł a R u t h - i nawet tego nie w i e d z i a ł.I n a p r a w dę c h c e.Co? A d o p t o w a ć j ą ?- Zostać jej p r a w n y m o p i e k u n e m.Chybajej m a m a jest jakąśćpunką, czy coś.R u t h w e s t c h n ę ł a.- Dzięki Bogu, że ze sobązerwaliście.P r a w d a ? Bo dla m n i eto b r z m i tak, jakby jego to wszystko p r z e r o s ł o.Z tą z a g i n i o n ąn a s t o l e t n i ą s i o s t r ą i tak dalej.Wierz mi, Jess, nie c h c i a ł a b y ś miećz t y m wszystkim nic wspólnego.- S a m a nie w i e m - p o w i e d z i a ł a m.- Pewnie nie.R u t h p r z e w r ó c i ł a o c z a m i.- O mój Boże - j ę k n ę ł a.- N a w e t mi nie mów, że p r ó b o w a ­łabyś m u p o m ó c.N o wiesz, gdybyś jeszcze m o g ł a.P o tym, jakcię p o t r a k t o w a ł.- N i e p o m a g a ł a b y m m u.P o m a g a ł a b y m j e j.H a n n a h.- N o p e w n i e - skwitowała R u t h sarkastycznie.I w s t a ł a ,żeby zacząć się szykować do ł ó ż k a.N o p e w n i e.516Dokładnie o ósmej rano następnego dnia zaczęłam się dobij a ć do drzwi pokoju 1520 w hotelu H i l t o n na Z a c h o d n i e jPięćdziesiątej Trzeciej ulicy.R o b o t w o r z y ł drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl