[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozejrzała się gorączkowo za jakąś bronią w zasięgu ręki.Przezmoment prowadziła absurdalne rozważania nad oddzielonym ramieniemdenatki.Skóra ścierpła jej ze strachu, na głowie zrobiła się ciasna jakjarmułka.Szelest przybliżył się.Zobaczyła przesuwający się po kafelkach cień.Nagle strach przemienił się w gniew.Ktokolwiek, do cholery, tam jest,nie ma do tego prawa.Postanowiła, że nie da się przestraszyć anizastraszyć jakiemuś świrowi, którego kręci włamanie się do kostnicy.Dojej kostnicy.Kilkoma szybkimi, zdecydowanymi krokami podeszła do szafy, głośnoprzesunęła drzwiczki i wyjęła największy nóż sabatier do krojenia mięsa.Potem trzymając mocno rękojeść noża, podbiegła do otwartych drzwi nakorytarz.Z okrzykiem przerażenia wpadła na wysoką postać wpomarańczowym T-shircie i żółtozielonych szortach, która chwyciła ją zaręce i ściągnęła je w dół.Nóż ze szczękiem upadł na posadzkę. R o z d z i a ł62Marcel Kullen zatrzymał samochód przy krawężniku i wskazał na drugąstronę ulicy.Grace zobaczył duży sklep na rogu beżowego budynku.Woknach wystawowych wyłożone były książki, wnętrze było ciemne.Wiszące lampy świeciły się, ale była to bardziej dekoracja niż oświetlenie.Przypominały Grace'owi robaczki świętojańskie.Elegancki, szary napis na froncie sklepu głosił  The Munich Readery.Inny oznajmiał  Second-hand books in English.- Chciałem ci tylko pokazać ten sklep.Jutro tu popytam - powiedziałniemiecki detektyw.Grace skinął głową.Po dwóch dużych piwach i bratwurście z kiszonąkapustą i kartoflami czuł się zdecydowanie mało przytomny.Zciślemówiąc, oczy same mu się zamykały.- Mówiłeś, że Sandy była miłośniczką książek, tak?Była.To słowo podrażniło umysł Grace'a.Nie lubił, kiedy ludzie mówilio Sandy w czasie przeszłym jak o umarłej.Puścił to jednak mimo uszu.Sam wystarczająco często używał czasu przeszłego.Podświadomie.Czującnagły przypływ energii, powiedział:- Owszem.Bardzo dużo czyta, zawsze tak było.Kryminały,dreszczowce, wszelkiego rodzaju powieści z tajemnicą.Biografie też.szczególnie lubiła czytać o kobietach podróżniczkach.Kullen wrzucił bieg i ruszył dalej.- Jak to idzie.macie takie angielskie powiedzenie.uszy do góry?288 Grace poklepał przyjaciela po ramieniu.- Dobrą masz pamięć!- No to teraz pojedziemy do kwatery głównej policji.Mają tam daneosób zaginionych.Moja przyjaciółka Sabine Thomas, Polizeirat, kierujetym wydziałem.Przyjedzie, żeby się z nami spotkać.- Dziękuję - powiedział Grace.- To miło z jej strony, że zechciała wniedzielę.Jego wcześniejszy optymizm opuścił go.Poczuł się bezsilny,uświadamiając sobie po raz kolejny ogrom tego, z czym przyszło mu sięzmierzyć.Przed oczami przesuwały mu się spokojne ulice, nieczynnesklepy, przechodnie.Mogła być gdziekolwiek.W pokoju za każdą z tychfasad, w każdym z tych samochodów, na każdej z tych ulic.A to tylkojedno miasto.Ile jest milionów miast i miasteczek, w których mogłabybyć?Znalazł przycisk na drzwiach i opuścił szybę.Parne, wilgotne powietrzedmuchnęło mu w twarz.Idiotyczne uczucie, z jakim wrócił do stołu poswoim bezowocnym pościgu, minęło, ale teraz poczuł się zagubiony.Po telefonie Dicka Pope'a miał wrażenie, że wystarczy, jeżeli pojedziedo Englischer Garten, a znajdzie tam Sandy.%7łe ona będzie tam na niegoczekała.Tak jakby pozwalając Dickowi i Lesley Pope, żeby ją zobaczyli, wsubtelny sposób przekazywała mu wiadomość.Czy to nie głupie?- Jeśli chcesz, w drodze do biura możemy przejść przez Marienplatz.Tylko trochę nadłożymy drogi.Możemy tam wstąpić na Viktualienmarkt,to miejsce, o którym ci mówiłem, gdzie jak myślę, osoba z Anglii możekupować jedzenie.- Tak, dziękuję.- Potem pojedziemy do mnie, do domu i poznasz moją rodzinę.Grace uśmiechnął się do niego, zastanawiając się, czy Niemiec mapojęcie, jak bardzo zazdrości mu oczywistej normalności życia.Naglezadzwoniła jego komórka.Spojrzał na wyświetlacz.289 Numer prywatny.Przeczekał parę dzwonków, wahając się.Prawdopodobnie z pracy, a niebył w odpowiednim nastroju, żeby akurat teraz rozmawiać z kimś z pracy.Miał jednak świadomość swoich obowiązków.Z ciężkim sercem wcisnąłzielony guzik.- Siemasz!To był Glenn Branson.- Co jest?- Gdzie jesteś?- W Monachium.- W Monachium? Ciągle tam jesteś?- Dopiero od kilku godzin.- I co ty tam właściwie, kurwa, robisz?- Próbuję kupić ci konia.Długa cisza.- Kupić co?.A, rozumiem.Bardzo śmieszne.Monachium.cholera,stary.Widziałeś kiedyś film  Nocny pociąg do Monachium ?- Nie.- Reżyseria Carol Reed.- Nigdy tego nie widziałem.To nie jest dobra pora, żeby dyskutować ofilmach.- No, wiesz, któregoś wieczoru oglądałeś  Trzeciego człowieka.Totego samego reżysera.- Zadzwoniłeś, żeby mi o tym powiedzieć?- Nie - już miał coś dodać, kiedy Kullen przechylił się przez Grace'a,pokazując mu dość niepozornie wyglądający budynek.- Zaczekaj chwileczkę.- Grace zasłonił dłonią mikrofon.- To jest Bierkeller, skąd Adolf Hitler został wyrzucony, bo niezapłacił rachunku! - powiedział Kullen.- Wiesz, tak mówią.- Właśnie przejeżdżam koło wodopoju Adolfa Hitlera - poinformowałGrace Bransona.290 - Tak? To lepiej się tam nie zatrzymuj.Mamy problem.- Powiesz jaki?- Duży.Potężny.Może być?- Zamieniam się w słuch.- Mówisz, jakbyś był zalany.Piłeś?- Nie - odparł Grace, stawiając się psychicznie do pionu.- Powieszwreszcie?- Mamy następne morderstwo - powiedział Branson.- Podobieństwaze sprawą Katie Bishop.I nagle Roy Grace siedział wyprostowany, w pełnej gotowości.- Jakie podobieństwa?- Młoda kobieta, Sophie Harington.Znaleziona martwa, w masceprzeciwgazowej na twarzy.Zimne palce przepełzły Grace'owi wzdłuż kręgosłupa.- Cholera.Co więcej macie?- A co ci więcej potrzeba? Mówię ci, stary, bierz dupę w troki i wracaj.- Macie inspektor Murphy.Ona może się tym zająć.- Ona jest twoją dublerką - powiedział Branson lekceważąco.- Możesz ją tak sobie nazywać.Jeżeli o mnie chodzi, to jestzastępującym mnie, starszym oficerem dochodzeniowym.- Wiesz, co mówili o dublerce Grety Garbo?Usiłując przypomnieć sobie jakiś film, w którym widział legendęekranu, Grace spytał z irytacją:- Nie.A co mówili?- Dublerka Grety Garbo może zrobić wszystko, co robi Greta Garbo, zwyjątkiem tego czegoś, co Greta Garbo robi.- Bardzo pochlebne.- Załapałeś?- Załapałem.- W takim razie pakuj tyłek do pierwszego samolotu, jaki tu leci.Alison Vosper myśli, że już ma twój skalp.Nie obchodzi mnie ta cała291 polityka, ale ty mnie obchodzisz.Poza tym jesteś nam tu potrzebny.- Pamiętałeś nakarmić Marlona? - spytał Grace.- Marlona?- Złotą rybkę.- O cholera [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl