[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy ksiÄ…dz uważa, że jestemgÅ‚upcem? Wiem o wizytach ksiÄ™dza w Domu z Okiennicami i o caÅ‚ej reszcie.Ospacerach i kolacyjkach.I zaraz potem, kiedy już puÅ›ciÅ‚y tamy, arcybiskup Corvo, którego talent oratorskiceniony byÅ‚ w caÅ‚ej diecezji  w podziwu godny sposób daÅ‚ wyraz swemurozczarowaniu i zÅ‚oÅ›ci w cierpkiej homilii trwajÄ…cej okoÅ‚o półtorej minuty, któraopieraÅ‚a siÄ™ na tezie, że wysÅ‚annik ISZ-u daÅ‚ siÄ™ omotać proboszczowi od MatkiBoskiej PÅ‚aczÄ…cej i jego dziwnemu Greenpeace owi zÅ‚ożonemu z zakonnic,arystokratek i dewotek, do tego stopnia, że zatraciÅ‚ jasność widzenia i porzuciÅ‚ swojÄ…misjÄ™ w Sewilli.Uwiedzeniu temu winna byÅ‚a córka księżnej del Nuevo Extremo.Która nadal  dodaÅ‚ z wyraznÄ… zÅ‚oÅ›liwoÅ›ciÄ… w gÅ‚osie  jest żonÄ… Gaviry.Quart nieporuszony wysÅ‚uchaÅ‚ filipiki; ostatnia aluzja sprowokowaÅ‚a jednakreakcjÄ™: ByÅ‚bym zobowiÄ…zany, gdyby Jego Ekscelencja zechciaÅ‚ swoje ewentualne uwagiprzedstawić na piÅ›mie.  OczywiÅ›cie, że to zrobiÄ™  Aquilino Corvo byÅ‚ wyraznie zadowolony, że atakQuarta udaÅ‚o mu siÄ™ odparować. Wprost do zwierzchników ksiÄ™dza w Watykanie.Ido nuncjusza.I do wszystkich Å›wiÄ™tych.Na piÅ›mie, przez telefon, faksem, przezumyÅ›lnego, z muzykÄ… gitar i w rytm oklasków  wyjÄ…Å‚ fajkÄ™ z ust, robiÄ…c miejsceszerokiemu uÅ›miechowi. A ksiÄ…dz zostanie bez cienia reputacji, tak jak ja zostaÅ‚embez sekretarza.Nie zostaÅ‚o nic wiÄ™cej do powiedzenia.Quart zÅ‚ożyÅ‚ serwetkÄ™, odÅ‚ożyÅ‚ jÄ… na tacÄ™ iwstaÅ‚. JeÅ›li Jego Ekscelencja nie ma nic wiÄ™cej do. Nic wiÄ™cej  arcybiskup patrzyÅ‚ na niego drwiÄ…co. Synu.Nadal siedziaÅ‚ i przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ swojej dÅ‚oni, jakby zastanawiajÄ…c siÄ™, czy nazakoÅ„czenie podać Quartowi biskupi pierÅ›cieÅ„ do ucaÅ‚owania.Wtedy zadzwoniÅ‚telefon, zdecydowaÅ‚ siÄ™ wiÄ™c na odprawienie wysÅ‚annika z Rzymu gestem rÄ™ki i wstaÅ‚,żeby podejść do biurka.Quart zapiÄ…Å‚ marynarkÄ™ i wyszedÅ‚ na korytarz.Jego kroki rozbrzmiewaÅ‚y podweneckimi obrazami na suficie Galerii PraÅ‚atów, a nastÄ™pnie na marmurze głównychschodów.Przez okna widziaÅ‚ sylwetkÄ™ Giraldy, z tyÅ‚u za podwórzem, gdzie w innychczasach mieÅ›ciÅ‚o siÄ™ wiÄ™zienie de la Parra, używane przez sewilskich biskupów jakowiÄ™zienie dla nieposÅ‚usznych kapÅ‚anów.I pomyÅ›laÅ‚, że parÄ™ wieków wczeÅ›niej ksiÄ…dzFerro i może on sam mieliby spore szansÄ™, żeby wymieniać spostrzeżenia wÅ‚aÅ›nie tamna dole, podczas gdy arcybiskup Corvo wysyÅ‚aÅ‚by do Rzymu, zwykÅ‚Ä… i nad wyrazpowolnÄ… drogÄ…, wÅ‚asnÄ… wersjÄ™ wydarzeÅ„.Quart rozmyÅ›laÅ‚ wÅ‚aÅ›nie nad zaletaminowoczesnoÅ›ci i telefonu, schodzÄ…c już z ostatnich stopni, kiedy usÅ‚yszaÅ‚ swojenazwisko.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ do góry.Arcybiskup we wÅ‚asnej osobie staÅ‚ przy porÄ™czy iwzywaÅ‚ go.A z twarzy zniknęła mu zadowolona mina czÅ‚owieka, który odebraÅ‚ starydÅ‚ug. ProszÄ™ wejść na górÄ™, księże Quart.Musimy porozmawiać.WróciÅ‚ zaintrygowany.W miarÄ™ jak wstÄ™powaÅ‚ po kolejnych schodach, zbliżajÄ…csiÄ™ do Jego Ekscelencji, dostrzegÅ‚ bladość na jego twarzy.W palcach trzymaÅ‚ fajkÄ™ iuderzaÅ‚ niÄ… o porÄ™cz, nieuważnie i posÄ™pnie.%7Å‚ar i popiół brudziÅ‚y różowy i czarnymarmur balustrady, wypadajÄ…c z fajki; arcybiskup jednak nie zwracaÅ‚ na to uwagi. Nie może ksiÄ…dz odjechać  powiedziaÅ‚ do Quarta, kiedy ten dotarÅ‚ na jegowysokość. W koÅ›ciele zdarzyÅ‚o siÄ™ kolejne nieszczęście.PrzeszedÅ‚ miÄ™dzy betoniarkÄ… i dwoma wozami policyjnymi.Po koÅ›ciele MatkiBoskiej PÅ‚aczÄ…cej krÄ™cili siÄ™ policjanci umundurowani i w cywilu.Quart oceniÅ‚, że byÅ‚oich okoÅ‚o tuzina, Å‚Ä…cznie ze strażnikiem przy drzwiach i fotografami wewnÄ…trz, wszyscy poszukiwali odcisków palców lub Å›ladów na ziemi, Å‚awkach i rusztowaniach.SÅ‚ychać byÅ‚o haÅ‚as ich ruchu i rozmów Å›ciszonym gÅ‚osem.Gris Marsala siedziaÅ‚a na stopniach przed głównym oÅ‚tarzem, sama.QuartskierowaÅ‚ siÄ™ ku niej, idÄ…c głównym przejÅ›ciem, a kiedy byÅ‚ mniej wiÄ™cej w poÅ‚owiedrogi, wyszedÅ‚ mu naprzeciw Simeón Navajo.Podkomisarz miaÅ‚ jak zawsze wÅ‚osyzebrane w kitkÄ™, okrÄ…gÅ‚e okulary ponad ogromnymi wÄ…sami, koszulÄ™ w żywym kolorzeczerwieni garibaldyjskiej, a kabura z arabskiej skóry wisiaÅ‚a pod jego ramieniem.A wniej magnum 357, przypuszczaÅ‚ Quart.Przemknęła mu absurdalna myÅ›l, że Navajowyraznie nie pasuje do tego miejsca: barokowego oÅ‚tarza oÅ›wietlanego przezpolicjantów, zniszczonych witraży i malowideÅ‚ na suficie, konfesjonaÅ‚u z ciemnegodrewna przy wejÅ›ciu do zakrystii, wotów wiszÄ…cych przy figurze Chrystusa obokdrzwi.UÅ›cisnÄ™li sobie rÄ™ce.Navajo wydawaÅ‚ siÄ™ zadowolony, że widzi Quarta. No to mamy już trójkÄ™, wielebny.PowiedziaÅ‚ to lekkim tonem, jakby zdanie to potwierdzaÅ‚o ich rozmowy na tematwskaznika Å›miercionoÅ›nych możliwoÅ›ci Matki Boskiej PÅ‚aczÄ…cej.OpieraÅ‚ siÄ™ o Å‚awkÄ™,swobodnie; kiedy Quart spojrzaÅ‚ ponad jego gÅ‚owÄ…, dostrzegÅ‚ nieruchome stopywystajÄ…ce z konfesjonaÅ‚u.PoszedÅ‚ tam bez sÅ‚owa, Navajo tuż za nim.Drzwiczki konfesjonaÅ‚u byÅ‚y otwarte.Quart pomyÅ›laÅ‚, że stopy znajdujÄ… siÄ™ w bardzo dziwnej pozycji.NastÄ™pnie dostrzegÅ‚wymiÄ™te spodnie w kolorze beżowym.Reszta ciaÅ‚a przykryta byÅ‚a kawaÅ‚kiemniebieskiego płótna, wystawaÅ‚a tylko rÄ™ka z dÅ‚oniÄ… otwartÄ… ku górze, a na niej ranabiegnÄ…ca od nadgarstka do palca wskazujÄ…cego, przecinajÄ…ca caÅ‚Ä… dÅ‚oÅ„.RÄ™ka miaÅ‚ażółtawy kolor starego wosku. Dziwne miejsce, prawda?  podkomisarz zrobiÅ‚ peÅ‚nÄ… napiÄ™cia pauzÄ™, patrzÄ…cna zwÅ‚oki, a nastÄ™pnie na duchownego; byÅ‚ gotów przyjąć każdÄ… dobrÄ… sugestiÄ™. NaÅ›mierć. Kto to?Pytanie, które zadaÅ‚ Quart ochrypÅ‚ym, nieobecnym gÅ‚osem, byÅ‚o caÅ‚kowiciezbÄ™dne.RozpoznaÅ‚ buty, beżowe spodnie, maÅ‚Ä…, miÄ™kkÄ… i wiotkÄ… dÅ‚oÅ„.PolicjantgÅ‚adziÅ‚ wÄ…s z roztargnionÄ… minÄ….Jakby tożsamość zmarÅ‚ego byÅ‚a sprawÄ… nieistotnÄ…, aon sam przebywaÅ‚ myÅ›lami zupeÅ‚nie gdzie indziej. Nazywa siÄ™ Honrato Bonafé i byÅ‚ znanym w Sewilli dziennikarzem.Quart pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….Za dużo pytaÅ‚, pomyÅ›laÅ‚.Za dużo wizyt nie w porÄ™.Navajo przyglÄ…daÅ‚ mu siÄ™. ZnaÅ‚ go ksiÄ…dz, prawda? Też tak myÅ›laÅ‚em.Opowiadali mi, że ten biedak dużosiÄ™ krÄ™ciÅ‚ w ostatnich dniach po okolicy.Chce go ksiÄ…dz zobaczyć?WsuwajÄ…c pół tuÅ‚owia do konfesjonaÅ‚u, z kitkÄ… poruszajÄ…cÄ… siÄ™ jak ogonzaaferowanej wiewiórki, Navajo uniósÅ‚ płótno, którym przykryte byÅ‚y zwÅ‚oki.Bonafé byÅ‚ bardzo spokojny i bardzo żółty, lekko zgiÄ™ty opieraÅ‚ siÄ™ o drewniane siedzeniekonfesjonaÅ‚u, a wciÅ›niÄ™ta broda zwijaÅ‚a siÄ™ w tÅ‚uste waÅ‚ki.Po lewej stronie twarzywidniaÅ‚ wielki fioletowy siniak; oczy miaÅ‚ zamkniÄ™te, wyraz twarzy spokojny, niecozmÄ™czony.Brunatne zakrzepÅ‚e nitki krwi spÅ‚ywaÅ‚y od nosa i ust, przez szyjÄ™, i niknęłyna gorsie koszuli. WÅ‚aÅ›nie obejrzaÅ‚ go lekarz sÄ…dowy  podkomisarz wskazaÅ‚ ruchem gÅ‚owymÅ‚odego mężczyznÄ™, który robiÅ‚ notatki, siedzÄ…c w jednej z Å‚awek. Mówi, że maobrażenia wewnÄ™trzne i jakieÅ› zÅ‚amania.Uderzenie, może upadek.Nie wiemy też, jaksiÄ™ tu dostaÅ‚.Albo jak go tu przyniesiono [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl