[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I jeśli w tej krytycznejchwili do leżącego mężczyzny cokolwiek docierało, tym, co najbardziej mogło go podnieść na duchu, byłwłaśnie głos Setha.Módl się za nami wszystkimi teraz i w godzinie śmierci naszej.- Olivii nieustannie przelatywały przezgłowę słowa modlitwy.Wciąż czuła wbijające się w plecy kolana stojącej z tyłu Sary.Córka nadal ściskałajej rękę.Czerpiąc siłę z obecności dziecka, Olivia ponownie otarła łzy z policzków.- Jest karetka! - rozległ się piskliwy z podniecenia głos biegnącej i wymachującej rękami kobiety.W chwili pojawienia się ambulansu samochody na podjezdzie zjechały na pobocze, a ludzie rozpierzchlisię na wszystkie strony.Pojazd zboczył z brukowanej nawierzchni.Podskakując po trawniku i mrugającczerwonymi światłami, zmierzał w kierunku zgromadzonych wokół altany.Zatrzymał się tuż przy nich.Sanitariusze wyszkoleni w udzielaniu pierwszej pomocy pośpiesznie zbliżyli się do nieprzytomnegomężczyzny.- Cofnąć się! Proszę się cofnąć!Olivia, trzymając się niepewnie na nogach i mocno tuląc do siebie Sarę, wraz z innymi odsunęła się zprzejścia, gdy personel pogotowia przejął kierownictwo nad akcją"Koszula Dużego Johna została z głośnym trzaskiem guzików rozdarta, a przyssawki przenośnegodefibrylatora błyskawicznie przymocowano po obu stronach klatki piersiowej.- Raz, dwa trzy! Już!Defibrylator zaczął pracować, wydając dzwięki, które przypominały odgłos pękającego na chodnikuarbuza, i kilkakrotnie dzwignął z trawy w górę dało starca.Za każdym razem z głuchym odgłosemlądowało na ziemi niczym wyrzucona na brzeg martwa ryba.W powietrzu unosiła się lekka wońspalenizny.Olivia się wzdrygnęła.Sara, obejmując matkę w pasie, mocno wtuliła się w jej bok.Olivia przygarnęła jądo siebie.- Wyczuwam puls! - zawołał jeden z członków ekipy ratunkowej.- Jedziemy!Wykonując serię skoordynowanych ruchów, pracownicy pogotowia umieścili Dużego Johna na noszach,dzwignęli je z ziemi, kilkoma susami pokonali niewielką odległość, jaka dzieliła ich do otwartych drzwikaretki, i wsunęli chorego do środka.Seth i Chąrlie pędzili za nimi, a poły ich rozpiętych, sportowych marynarek powiewały na wietrze.Dobiegłado nich szczupła kobieta po sześćdziesiątce o krótkich i starannie uczesanych kasztanowych włosach.Miała na sobie niebieską suknię w kwiaty, a pantofle na wysokich obcasach co chwila tonęły w trawie.Patrząc na nią, można było odnieść wrażenie, że ma drgawki.Olivia doznała wstrząsu, uzmysławiającsobie, że to Belinda Vernon, córka Dużego Johna, ciotka Setha i żona Charliego.Przed laty Belinda nie lubiła Olivii.Kiedyś, gdy ciotka w przypływie złości, wyłajała ją za nieodpowiednistrój, a dziewczynka nie okazała należytej skruchy, Belinda zwymyślała ją od "białej hołoty".Od tamtejpory Olivia nigdy więcej nie nazwała jej ciocią.Kilka razy, zmuszona jakoś się do niej zwrócić, użyłasamego imienia i zrobiła to w bezczelny sposób, co jedynie spotęgowało wściekłość przyszywanejkrewnej.W obecnej sytuacji dawna wrogość nie zasługiwała jednak na więcej niż przebłysk wspomnienia.Olivia,działając impulsywnie, również pognała w stronę karetki razem z uczepioną swego boku Sarą.Zrównałasię z tamtymi, w momencie kiedy Charlie wskoczył do ambulansu, dołączając do Dużego Johna i do ekipy ratunkowej.Za nim do środka wgramoliła się Belinda.Olivia chwyciła Setha za rękaw, gdy był już jednąnogą wewnątrz karetki.Rozdział piąty- Seth.- Miała ochotę jechać razem z nimi.W obliczu nieszczęścia lata rozłąki znikły, jak gdyby nie byłoich wcale.Kuzyn obejrzał się na nią.Na jego twarzy malował się twardy, nieprzystępny wyraz.- Zostań tutaj - rzucił zwięzle.Po chwili był już w środku i zatrzasnął Olivii przed nosem drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • clude("s/6.php") ?>