[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziękuję, dobrze.- Wytrzymała spojrzenie chłodnych oczu, choć nieświadomieschowała palce w fałdach spódnicy.- Została z Pete'em.- Z kim?- Pete to nasz synek.Asher zaniemówiła.Mac ze zdziwieniem zauważył, że zacisnęła rękę na poręczyfotela.- Nie wiedziałam, że macie dziecko.Ada musi być w siódmym niebie - zauważyła podłuższej chwili.Zdobyła się jednak na grzecznościowy uśmiech.- Chyba jest jeszcze mały? -spytała zdawkowo. - Ma czternaście miesięcy.- Jess, już odprężona, była w swoim żywiole.Sięgnęła doportfela, by pochwalić się zdjęciem.- Ominął etap chodzenia i od razu zaczął biegać.Mamamówi, że jest podobny do Taja.Ma jego rysy.Asher nie wypadało nie spojrzeć na fotografię.Mały był podobny do ojca, miał ten sam owal twarzy, ale geny matki również byłysilne.Dziecko miało ciemną, gęstą czuprynę i szare oczy.Asher zastanawiała się, czyrzeczywiście czuje energię bijącą z małej postaci, czy zasugerowała się słowami Jess.Miaławrażenie, że widziała tę twarz setki razy.- Jest śliczny - usłyszała własny głos.- Musicie być z niego bardzo dumni.- Zwróciłazdjęcie matce, modląc się, żeby ręka jej nie zadrżała.- Jess uważa, że jak skończy dwanaście lat, powinien kandydować na prezydenta.Asher uśmiechnęła się uprzejmie, ale tym razem Mac na próżno szukał w jej oczachciepła i sympatii.- Czy wujek Taj kupił mu już rakietę? - Bardzo dobrze go znasz - zauważył Mac.- Owszem.- Asher wymownie spojrzała Jess w oczy.- Rodzina i tenis zawsze były dla niego najważniejsze.- Pamiętam Jess - wtrąciła Madge - gdy była jeszcze smarkulą i obgryzała paznokciena każdym meczu brata.No, proszę, a teraz już jest matką.Jess zachichotała i uradowana wyciągnęła przed siebie dłonie.- I nadal obgryzam paznokcie.Asher zauważyła go pierwsza.Właśnie wychodził z windy.Miał na sobie wąskieczarne spodnie i szarą koszulkę.Wcale nie nałożył jej dlatego, że pasowała do koloru jegooczu.Asher dałaby głowę, że wziął to, co wpadło mu w ręce.Należał do ludzi, którzy nieprzywiązują najmniejszej wagi do stroju, a mimo to wyglądają świetnie.Sprzyjały temuharmonijnie zbudowana sylwetka i wrodzony wdzięk.Włosy, choć niewątpliwie uczesane,spływały w bezładzie na kark.Rozglądał się chwilę po holu, po czym ruszył przed siebie.Asher poczuła przyspieszone bicie serca.- Och, Taj! - Jess wybiegła mu na spotkanie.- Nie zdążyłam ci jeszcze pogratulować,braciszku.Byłeś wspaniały!Taj objął siostrę, lecz jego spojrzenie przemknęło ponad jej głową.Jess od razu siędomyśliła, na kim się zatrzymało.Asher milczała.- Spisałeś się, Starbuck - rzuciła wesoło Madge.- Wybieramy się z Dziekanem doLido, pocieszyć Michaela. - Powiedzcie, że przez niego schudłem półtora kilo - odparł, nie odwracając oczu odAsher.- Na pewno poprawi mu to humor - odparowała Jess z przekąsem.Dała mężowidyskretnego szturchańca i zaczęła się zbierać.- Idziemy polować na taksówkę.Kto chce się znami zabrać?- Właściwie - Mac błyskawicznie podchwycił pomysł - na nas też już czas.- Podwiezć cię, Taj?Obcas Madge boleśnie zagłębił się w stopie męża.Już chciał fuknąć, że nie umiechodzić, lecz zamilkł, gdy posłała mu ostrzegawcze spojrzenie.Nawet ktoś mało obeznany bez trudu zorientowałby się, że dla Taja i Asher cała grupajakby rozpłynęła się w powietrzu.Dziekan długo przyglądał się wpatrzonej w siebie parze.- Pewnie wolicie zostać sami - zauważył.- Jakiś ty bystry, kochanie.- Madge zaczęła popychać towarzystwo ku wyjściu.-Ciekawe, czy jakakolwiek taksówka zatrzyma się w takim deszczu.Asher wstała, ociągając się.Za sobą słyszała dzwonek w recepcji i szum ulicy,wdzierający się przez otwarte drzwi.Tajowi przyszło do głowy, że wygląda jak klejnot, którypowinien być trzymany za szkłem, zbyt delikatny i cenny, by go dotykać.Podała mu dłoń i wmilczeniu skierowali się ku windzie. ROZDZIAA 6Rozumieli się bez słów.Weszli do windy, trzymając się za ręce.Taj wcisnął guzikswojego piętra i stara kabina ospale ruszyła w górę.Dłoń Asher drżała, co wprawiało go wtym większe podniecenie.Gdy winda zatrzymała się, wyszli do wyłożonego puszystymdywanem holu.Asher słyszała brzęk monet w kieszeni, kiedy Taj wyjmował klucz.Zanimpuścił jej rękę, usłyszała jeszcze szmer otwieranego zamka i skrzypnięcie zawiasów.Mogłasię jeszcze wycofać, ale nie skorzystała z szansy.Przecież pragnęła Taja.Drzwi uchyliły się iweszli do ciemnego pomieszczenia.Pachniało mężczyzną, pachniało Tajem.Zapach był ostry i orzezwiający.Nigdy go niezapomniała.Nagle ogarnął ją strach.Rozejrzała się po pokoju w nadziei, że pojawi się jakiśpretekst do przerwania nieznośnego milczenia.Dookoła panował bałagan.Elementygarderoby leżały porozrzucane to tu, to tam.Wiedziała, że w szafie Taj trzyma rakiety.Starannie ułożone, stanowią jedyny przejaw porządku w panującym dookoła chaosie.Pode-szła do okna.Wciąż padał deszcz i woda spływała po szybie długimi strużkami.- Będzie tak lało całą noc - odezwała się.Błyskawica przecięła niebo, jakby dlapotwierdzenia złowieszczej wróżby.Asher zdążyła policzyć do pięciu, nim usłyszała potężnygrzmot.Daleko w dole migotały światła, oznaka zgiełkliwego życia.Wpatrywała się w po-nury, deszczowy krajobraz, czekając, aż Taj się odezwie.Cisza.Krople deszczu uderzały o szybę.Odgłosy miasta wydawały się stłumione iodległe.Znów piorun.Asher nie mogła tego dłużej znieść.Odwróciła się od okna.Przyglądał się jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl