[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Nie martw się, zajmę się nią." Zane usadowił się na krześle tuż obok Callie, jakby tamnależał.I tak było, uświadomił sobie Nate.Zane należał do niej bardziej, niż on sam.Zane z niązostawał.Zane był jej przeznaczony.Cholera jasna.Skinął krótko głową i odwrócił się na widok jejprzytulającej się bliżej do Zane'a.Gdyby był choć w połowie tak mądry jak głosił, to siedziałbyteraz po drugiej stronie Callie i zwracał na siebie uwagę."Szeryfie!"Głośne wołania ludzi wokół niego przypomniały mu, że nawet jeśli byłby skłonnyzobowiązać się do bycia szeryfem w Bliss, nie mógłby siedzieć z Zanem i Callie.Przynajmniej nietego wieczoru.Na przedzie sali stała niska scena z długim stołem konferencyjnym i podpisanym dla niego miejscem.Miał spotkanie do rozpoczęcia.Słaba postać stała między imponującymi ciałami Worthingtona i Leandera.Agenciwyglądali wśród mieszkańców absurdalnie.Mieli na sobie idealnie dopasowane garnitury i włosyprzycięte w obecnie panującym stylu, nie śmiejące nawet wyglądać, jakby były rozwiane przezwiatr.Zachichotał w duchu.Zesraliby się w gacie, gdyby dostali tę robotę.Całkiem niedawnomusiał pomóc strażnikom parku w poradzeniu sobie z ogromnym grizzlym, który zdecydował sięwpaść do domku rodziny Farley na kolację.A potem musiał pogadać z chłopcami, którzy wabilitego przeklętego niedzwiedzia w imię eksperymentu naukowego.Taa, Worthington i Leander niemieliby pojęcia jak poradzić sobie z niedzwiedziem, a tym bardziej z geniuszem braci Farley.Kiedy zaczął myśleć w ten sposób? Kurde, był przyzwyczajony do ubierania się jak ciagenci, gdy nie był w pracy.Miał najlepsze ciuchy, najmodniejszą fryzurę, buty za tysiąc dolarów.Kiedy to wszystko stało się tym, z czego się wyśmiewał? Ubiór mówi o człowieku, mawiał jegoojciec.Pierdolenie, wtrącił się jego coraz głośniejszy wewnętrzny głos.To co się robiło, kogo sięchroniło i kochało mówiło o człowieku."Szeryfie Wright." Starszy mężczyzna podpierający się na chodziku wyglądał, jakby poczułulgę widząc go nadchodzącego.Hiram Jones był burmistrzem Bliss przez ostatnie dwadzieścia lat.Miał na sobie miejską wersję oficjalnej, czystej koszuli westernowej, bolo tie15 z błyszczącą,srebrną klamrą i niebieskie dżinsy.Na głowie miał Stetsona i Nate uświadomił sobie, że Hirammusiał brać to spotkanie bardzo poważnie.Mimo wszystko się tu pokazał.Hiram zazwyczaj się niekłopotał.Hiram wyciągnął swoją laskę z piłkami tenisowymi pokrywającymi jej spód bliżej Nate'a."Cieszę się, że tu jesteś.Nie podobają mi się ci dwaj.Jesteś pewien, że ich tu potrzebujemy? Blissmoże poradzić sobie samo, jeśli wiesz, co mam na myśli."Nate przytaknął grzecznie i podał starszemu mężczyznie dłoń.Zaczął prowadzić Hirama wstronę siedzenia na przodzie widowni.Zauważył wolne miejsce obok Stelli, która z jakiegośpowodu zdecydowała się ubrać jak Annie Oakley16.Wszystko, czego jej brakowało, to gnatprzypięty do jej pleców, jednak Nate nie miał wątpliwości, że zanim zdążyłby mrugnąć, miałaby jużjeden w dłoni.Pomimo całego szalonego stroju, Stella była solidna.Można jej było ufać, żezaopiekuje się burmistrzem."Agenci specjalni są tu tylko w charakterze wsparcia, Burmistrzu Jones." Wyjaśnił Nate."Zapewniam pana, że to ja tu wciąż dowodzę."Stella uśmiechnęła się do burmistrza i nagle zaczęła się z nim się drażnić."Oj, siadaj już,Hiram.Szeryf Wright zadba o tych chłopców.Agenci specjalni? Ja tam nie widzę w nich niczegospecjalnego."Nate był zadowolony, że burmistrz usiadł wreszcie i odszedł do swoich byłych kolegów.Słyszał jak rozmawiali między sobą i rozglądali się po pomieszczeniu.Chciałby teraz, by tospotkanie odbyło się na rynku miejskim w pełnym słońcu, gdzie ich pogardliwe spojrzenia byłyukryte pod drogimi okularami przeciwsłonecznymi."To miejsce to chyba żart." Powiedział Leander, nie przejmując się ściszeniem głosu."Ciludzie nie odróżniają swoich głów od tyłka.""Taa, Wright, musisz posłać to miejsce w diabły i wrócić do prawdziwego świata."15 Chyba nie ma odpowiednika polskiego http://pl.wikipedia.org/wiki/Bolo_tie16 amerykańska kobieta-strzelec wyborowy, która przez ponad 16 lat występowała w rewii "Wild West Show" BuffaloBilla Worthington kręcił głową."Serio, jak ty znosisz bycie tutaj? Nikt w tej zafajdanej mieścinie nigdysię z niczym nie zmierzył.Nie mogę znieść tej ckliwej słodyczy.""Nie jest tak zle." Nate miał spokojny głos, ale doznał nagłej chęci starcia tego irytującegouśmieszku z twarzy Wothingtona.Leander westchnął."To po prostu żałosne, że agent taki jak ty tkwi w tej pożal się Boże,mieścinie z powodu zle ulokowanej lojalności.Widzisz Wright, wiem że jest twoim partnerem i oddługiego czasu jesteście przyjaciółmi, ale Hollister ciągnie cię na dno.Marc i ja mamy dla ciebiepropozycję.Na naszych pozycjach można zarobić kupę kasy."Robiąc co? Zastanawiał się Nate.Prawdziwe pieniądze były na samej górze.Nate niepotrafił wyobrazić sobie Worthingtona i Leandera zarabiających więcej, niż mają.Nie chciał terazsłuchać wykładu na temat powrotu do agencji."Powinniśmy zacząć spotkanie."Nate skierował się na scenę.Usiadł na krześle i dotknął mikrofonu, upewniając się, że jestwłączony."Usiądzcie, ludzie.Zacznijmy już."Po chwili Worthington i Leander zajęli swoje miejsca na podium, a Nate ich przedstawił.Podsumował ogólnie wydarzenia ostatnich dni i to, na co miasteczko ma uważać.Agenci specjalniwtrącali się to tu, to tam, dając takie rady, jakby rozmawiali raczej z dwulatkami, niż całymmiasteczkiem, gdzie procent ludzi posiadających broń przewyższał średnią krajową.Byliprotekcjonalni.Byli wstrętni.Byli prawdopodobnie tacy jak Nate raptem parę dni temu.KiedyWorthington się produkował, Nate usiadł, myśląc o swoim trudnym położeniu.Czego chciał? To było pytanie, na które jak myślał, odpowiedział już dawno temu.Chciałwszystkiego.Chciał odnieść sukces.Sukces w jego świecie mierzono pieniędzmi i potęgą.Więcdlaczego nie przyjął oferty ojca, gdy skończył college? Ojciec proponował mu stanowiskowicedyrektora w rodzinnej firmie.Stamtąd prowadziła prosta droga do dyrektora generalnego.Dlaczego dołączył do DEA? Bo w głębi duszy chciał chronić ludzi.Bo w głębi duszy chciał cośznaczyć.Z pewnością jego ambicja płonęła.Widziałby siebie prowadzącego w rekordowym czasieBiuro.Ożeniłby się z odpowiednią kobietą.Pokazałby ojcu, że potrafi sam wejść na szczyt.O Boże, Zane miał rację.Miał trzydzieści jeden lat i wciąż starał się udowodnić ojcu, że jestwart jego szacunku.A dlaczego? Nie to, że szanował ojca.Ojciec zniszczył jego zaufanie, próbujączachować pozory, gdy palił mu się grunt pod nogami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl