[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze, kiedy rozbijamy obóz, kopie dla siebiealbo każe sobie wykopać okop.Nie winie go za to. Rozpoznaliśmy się , jest to uczuciewzajemne i na pewno nie jest to szacunek.Wchodzę do namiotu i znajduję pryczę Ethridge a, śpi na plecach z wielkim brzuchem nawierzchu, ubrany w bieliznę, okryty trzema kocami; żaden z nas tyle nie ma.Jestemzaskoczony, że nie siedzi w swoim okopie.Zauważam jeszcze, że nadal trzymam w rękachkarabin.Staję nad pryczą i zaczynam go przeklinać.Kiedy się budzi i gapi na mnie, walę gokolbą karabinu w brzuch.Nie strzelam do niego, trzeba mi to przyznać, chcę, ale nie potrafię.Jak się pózniej okazało, mój cios uszkodził mu mostek i złamał cztery żebra.Nie miałempojęcia, że uderzyłem tak mocno.Na pewno go jednak obudziłem.Zwróciłem na siebie jegouwagę.Ethridge, jęcząc, zsuwa się z pryczy i staje przede mną.Biorę zamach karabinem i uderzamgo kolbą w twarz, a on zalewa się krwią.Zaczyna krzyczeć.Tracę panowanie nad sobą.Drę sięna całe gardło, jaki z niego przeklęty tchórz, krzyczę, że cała drużyna zginęła z jego powodu.Jestem tak wściekły, że nie mogę mówić.Nie mogę złapać oddechu.Trzech facetów z kolumnytransportowej podnosi się z prycz, jeden z nich łapie ciężką latarkę, której używają w nocy przyusuwaniu awarii.Uderza mnie nią w głowę, a potem świeci mi w oczy.Widzę Ethridge a, stoi, kiwając się w przód i w tył, i klnie na cały głos.Rzucają się na mnie i przyciskają mnie doziemi.Nie próbuję z nimi walczyć, nie mam już siły.Mogę już tylko płakać.Ethridge jest w takim stanie, że trzeba wezwać sanitariuszy.Odbierają mi karabin, nie chcąjednak budzić jeszcze dowódcy kompanii.Wsadzają mnie więc do pustej pałatki i pilnują.Wkońcu zjawia się Anderson. Co się, do cholery, stało? Siedzę nieruchomo. Gdzie jest reszta drużyny?Podnoszę wzrok na jego czystą, białą twarz. Nie żyją, wszyscy nie żyją, panie poruczniku, dzięki Ethridge owi.Jak się okazuje, nie mam racji.Jeszcze jeden chłopak, który dołączył do nas w ramachposiłków, zrobił to samo co ja, instynktownie rzucił się w moje ślady.Jestem w końcu dowódcądrużyny, biegł więc za mną.Jakoś zdołał wrócić przez las i przeszedł przez pozycje kompaniiC.Pozostali członkowie drużyny nadal tam leżą, wszyscy zginęli, nikt się nie rusza.Znalezionoich następnego dnia, nie poszedłem na to patrzeć, dostałem zakaz opuszczania koszar. 16.Sąd polowyNastępnego dnia wzywa mnie pułkownik Douglas Moore, dowódca naszego pułku.Idą zemną major Woods, porucznik Anderson i drugi szeregowiec, któremu również udało się uciec.Mówię, na co trafiliśmy i jak szybko potoczyły się wydarzenia.Pózniej, kiedy pułkownikopowiada jakieś bzdury o tym, że porzuciłem swoich ludzi, mówię, że moim zdaniemwszystkiemu temu winny jest sierżant Ethridge.To on nalegał na przeprowadzenie tegopatrolu, chociaż porucznik Anderson i ja próbowaliśmy wskazywać związane z tymniebezpieczeństwo.Major Woods wiedział zbyt mało, by domyślać się, jak niebezpieczne igłupie było to wszystko.Po prostu nie był to taki patrol, do jakich przeznaczone są oddziałyzwiadu i rozpoznania.Porucznik Anderson mnie wspiera.%7ładen z nas nie próbuje obciążaćmajora Woodsa, to mogłoby tylko pogorszyć sytuację.Zapada cisza.Pułkownik przygląda nam się z powagą.Oczami wyobrazni wciąż widzę goowiniętego kocem z nogami w wiadrze z gorącą wodą. Wiecie wszyscy, że powinienem zwołać specjalny albo ogólny sąd polowy.SierżantEthridge nie będzie już mógł służyć w wojsku.Brakuje mu zbyt wielu zębów.Zostaniezwolniony z armii, dostanie Purpurowe Serce i Brązową Gwiazdę.Będzie otrzymywał pełnąrentę jako inwalida wojenny. Przerywa. A wy, Wharton, ze względu na okolicznościłagodzące staniecie jedynie przed doraznym sądem polowym.Nie znajdzie się to w waszychpapierach.Zostajecie jednak zdegradowani do stopnia szeregowca i przeniesieni z kompaniidowodzenia do kompanii K trzeciego batalionu.Nie chcę więcej słyszeć o tym żałosnymwypadku. Milknie, chcąc się upewnić, czy wszystko zrozumieliśmy. Spocznij.A takprywatnie, czy zdajecie sobie sprawę z tego, co zrobiliście, Wharton, atakując starszegostopniem podoficera? Omal go nie zabiliście.Dostałem właśnie raport ze szpitala polowego.Jego kariera wojskowa jest definitywnie skończona.Możliwe, że wyświadczyliście muprzysługę.Szczerze mówiąc, ostatnio nie wywiązywał się już ze swoich obowiązków, był przezcały czas przerażony i wyżywał się na swoich ludziach.I tak musiałbym go kimś zastąpić.Cosię tyczy was, Wharton, zamierzam załatwić sprawę doraznie, zobaczymy, czy to wystarczy.Nie sądzę, by major Woods próbował rozdmuchiwać sprawę, ponieważ nie będzie chciałujawniać, że wysłał żołnierzy na patrol w takich okolicznościach.Pułkownik Moore, zawodowy oficer, kontroluje nie tylko zwiad i rozpoznanie, ale całąkompanię dowodzenia.To naprawdę spora gromada ludzi, kucharze, pralnia, kolumnatransportowa, ludzie, którzy tak naprawdę niewiele mają do czynienia z wojną.Po prostu utrzymują w ruchu całą maszynerię, to personel dowództwa.Zwiad i rozpoznanie stanowijedyną część kompanii dowodzenia, która bierze udział w prawdziwej walce, a nawet namzdarza się to bardzo rzadko.W porównaniu z oddziałami liniowymi mamy wspaniałe życie, zwyjątkiem zwariowanych patroli.Nie jestem więc za bardzo zadowolony z przeniesienia dokompanii liniowej.Tego dnia zostaję zdegradowany do szeregowca.Zabieram swoje rzeczy i wynoszę się zplutonu zwiadu i rozpoznania do mojej starej kompanii K.W ostatnim czasie poniosła ona spore straty, zostaję więc uznany za nowego, a toniebezpieczna sytuacja, ponieważ ktoś taki dostaje zawsze najgorszą robotę do wykonania.Jestem zadowolony, że przynajmniej na razie udało mi się uratować skórę.Szczerze mówiąc,miałem już nadzieję, że pójdą na całego, wyślą mnie z powrotem i wsadzą do więzienia.Wszystko, byle tylko wydostać się z frontu.Ethridge miał cholerne szczęście.Jednocześnie obawiam się, że mogą mnie wyrzucić karnie, a w wojsku nauczono mnie, żepowinienem się tego bać.Wiem wprawdzie, że wojna to okropnie głupia rzecz, ale nie chcęnosić stygmatu karnie usuniętego z armii.Teraz rozumiem, że prawdziwymi bohaterami są ludzie uchylający się od służby wojskowej.Jednak cały ten śmietnik, który wpompowano mi do osiemnastoletniej głowy, nie pozwalał mitego zrozumieć.Wiedziałem za mało, a poza tym brakowało mi chyba odwagi.Jeden z szeregowych pomaga mi w przenosinach do kompanii K.Zabieram ze sobąpłócienny worek i karabin.Błotnistymi drogami wiezie mnie kucharz z kompanii dowodzenia.Był przyjacielem Ethridge a, więc uważa mnie za czarny charakter, przez całą drogę nieodzywa się do mnie ani słowem.Wiem, że cała kolumna transportowa jest przeciwko mnie.Wygrali od Ethridge a mnóstwo pieniędzy w pokera, a ja prawie zabiłem im tę kurę znoszącązłote jajka.Właściwie dobrze się stało, że nie zostałem w kompanii dowodzenia.Połowa kompaniizwiadu i rozpoznania zginęła, w tym wszyscy moi przyjaciele.Pozostała tylko jedna drużyna,ale służący w niej żołnierze nie należeli do pierwotnego stanu.Po bitwie w Ardenach zostaliprzeniesieni z oddziałów przeciwczołgowych.Cieszę się, że odchodzę.Kiedy docieram do kompanii K i melduję się u dowódcy, rozglądam się w poszukiwaniumoich dawnych towarzyszy, ale większość z nich zniknęła, zostali ranni albo zginęli.Przypomina mi to opowieści o pierwszej wojnie światowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl