[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Vastor przerzynał się przez podwozie pełzaka.Balawai przestali strzelać.Czy wyjął to mroczne marzenie z głowy Mace'a?Ani jeden Korun nie zginął.Ich błyszczące tarcze odbiły wszystkie strzały.Mace skoczył na nogi i oba jego miecze z pomrukiem obudziły się do życia.CzułTego mogli się nauczyć wyłącznie od Jedi.Vastora poprzez Moc jak pochodnię.jak ciemną pochodnię.Lor pelek przedarł się jużOd jednej, szczególnej Jedi.przez podwozie - kiedy wejdzie do środka, znajdzie się sam na sam z rannymi.MocOch, nie, pomyślał Mace.ukazywała Mace'owi, jak ranni mężczyzni i kobiety w pełzaku cofają się przed lśnią-Nie, Depo, nie.cymi ostrzami, tnącymi z dołu pancerz.Stojący na skale lor pelek rozpostarł muskularne ramiona, wychylając się ponadUznał, że najwyższy czas przedstawić się Vastorowi.przepaść, jakby chciał się wzbić do lotu - i w ostatniej chwili skoczył naprzód susem,Skoczył w powietrze, wykonał salto wysoko nad wieżyczką pełzaka i wylądowałktóry zaniósł go na środek grupy Balawai skupionych obok pełzaków.na płaskim pancerzu środkowego pokładu, bezpośrednio nad Vastorem.Drgnienie wZaczęła się rzez.Mocy przemieściło miecze w jego dłoniach tak, że teraz ostrza skierowane były w dół.Opadł na kolana i okręcił się, by zakreślić nimi krąg.Wibrotarcze nie są jedynym ostrzem, które może przeciąć pancerz pełzaka.Krąg wykrojony z tego pancerza - o krawędziach wciąż żarzących się od cięć mie-cza, z Mace'em klęczącym pośrodku - spadł w dół jak zepsuta turbowinda.Janko5 Janko5 Matthew Stover Punkt Przełomu125 126Mace usłyszał tylko jedno przekleństwo, zanim razem z płytą pancerza spłaszczyli Na fali Mocy wyskoczył w górę, przez otwór, który wyciął Mace.Kara Vastora jak atomowy kafar.Ta sama fala Mocy pociągnęła za sobą wolę Mace'a, skłaniając go do pójścia w je-Wnętrze pełzaka pełne było rannych.Jeden z mężczyzn trzymał ciężki miotacz.go ślady - ale Mace rozumiał teraz potęgę tego miejsca i samego Vastora.Mace przeciął go na pół lekkim ruchem miecza świetlnego.- Musisz się bardziej postarać - mruknął.- %7ładnej strzelaniny - zapowiedział, a Moc zmieniła jego słowa w rozkaz, po któ- Odwrócił się ku otaczającym go, przerażonym Balawai.Skinął dłonią i wszystkierym jeszcze kilka miotaczy ze szczękiem spadło na podłogę.odrzucone miotacze poderwały się z pokładu i zawisły w powietrzu.Jednym zgrabnymVastor leżał przygnieciony twarzą do podłogi, na wpół ogłuszony, Mace pochylił cięciem przeciął każdy z nich na pół, a kawałki wyrzucił przez otwór.się nad nim nisko.- Słuchajcie mnie, wszyscy.Musicie się poddać.To wasza jedyna nadzieja.- Karze Vastorze, jestem Mace Windu.Wstań powoli.To rozkaz.Drgnienie w - Nadzieja na co? - Z goryczą rzucił jeden z mężczyzn.Twarz miał szarą, na piersiMocy było jedynym ostrzeżeniem, ale Mace'owi wystarczyło aż zanadto.Wykonał bandaż z bacty.Jedną ręką podtrzymywał kikut drugiej, kawałek bandaża w sprayusalto w tył na ćwierć sekundy przedtem, zanim płat pancerza wystrzelił w górę, by z służył mu jako opaska uciskowa.-Wiemy, co się będzie działo, kiedy nas złapią.ogłuszającym łomotem odbić się o sufit.Zanim opadł, Vastor skoczył na nogi, a kiedy - Nie tym razem - odparł Mace.- Jeśli będziecie walczyć, zabiją was.Jeśli siędysk opadł, ultrachromowy płomień musnął go lekko, przecinając na pół.poddacie, mogę utrzymać was przy życiu.I zrobię to.Oba kawałki zagrzechotały i spadły do dziury, którą Vastor wyciął w podwoziu.- Mamy ci uwierzyć na słowo?Lor pelek stanął twarzą do Mace'a po drugiej stronie otworu.Moc posyłała Mac-e'owi impulsy mroku, lecz w twarzy Vastora nie widać było gniewu, a jedynie nieludz- - Jestem mistrzem Jedi.Mężczyzna splunął krwią na podłogę.kie skupienie i pierwotną wściekłość, niczym u jaszczura krayt zaskoczonego nad - Wiemy, co to warte.ścierwem banthy.- Widocznie nie wiecie.- Poprzez Moc Mace czuł czarny płomień lor peleka prze-Sposób, w jaki zrzucił z siebie Mace'a i przecięcie pancerza były pokazem domi- dzierającego się ku bunkrowi w górę zbocza.Przez chwilę czuł nieomal wdzięczność -nacji drapieżcy.z przyjemnością pozostawi obronę Besha i Chalk w rękach Vastora - ale zaraz przypo-Vastor uniósł okryte tarczami dłonie niczym w salucie i warknął coś w języku, mniał sobie o dzieciach.Dzieci wciąż były w bunkrze.którego Mace nie rozpoznał - brzmiało to jak ryk dzikiej bestii.Na szczęście, jego Moc Tam, dokąd szedł Vastor.przekazywała znaczenie dzwięków wprost do mózgu Mace'a.Masakry są konieczne.Mace Windu - powiedział lor pelek.- Co za zaszczyt.Dlaczego wtrącasz się do - Nie będę się spierał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl