[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ile palipański samochód, panie ministrze?- No có\ - szef naszego resortu trochę się zmieszał - je\d\ę starym oplem kadetem.Jak99 ostatnio sprawdzałem, to wychodziło mi 7 litrów po mieście.- Słyszą to państwo? - triumfował Kobyłka.- 7 litrów! Połowę mniej.A to nie wszystko.Samochód Departamentu Ochrony Zabytków, chocia\ samochód to jednak chyba zbyt pochlebnesłowo dla tego rekwizytu z filmów grozy, który niszczy PR-owskie wysiłki całego ministerstwa.Awięc to coś, tę poczwarę, tego potwora mo\na przełączyć w tryb rajdowy.I wtedy nie pali ju\marnych 16 litrów na setkę, ale 32 litry! Oto więc pierwszy powód - Kobyłka przełknął ślinę imyślał przez chwilę.Potem podjął tyradę: - Drugim jest niezwykła opieszałość w zdobywaniufunduszy europejskich.Mam tu zestawienie - wyjął z teczki stojącej obok krzesła kilka kartekpapieru zadrukowanych tylko u góry - ile razy w ciągu czterech lat od naszego historycznegowejścia do Unii Europejskiej Departament Ochrony Zabytków otrzymał od właściwych instytucjidofinansowanie swoich projektów.Zestawienie, które państwu przedstawiam, nie jest długą lekturąbo wyraznie pokazuje, \e Pan Samochodzik i jego współpracownik nie otrzymali takiej pomocy!Członkowie komisji z zainteresowaniem przyglądali się  zestawieniu , które przyniósłKobyłka.Minister i panie patrzyli na mnie z niepokojem, a człowiek z kancelarii ze złośliwąsatysfakcją.- A oto moja propozycje - Alfred podjął po chwili przemowę: - Oddać paliwo\ernego grata nazłomowisko, gdzie jest jego miejsce i zakupić jakieś ekonomiczne auto, na przykład opla kadeta.-kolejny dyskretny ukłon w stronę ministra.- Nale\y te\ oczywiście zintensyfikować starania ozdobycie funduszy europejskich, w czym jako pracownik Departamentu Ekonomicznego iuczestnik kursu organizowanego przez Ministerstwo Finansów w tym zakresie, mam idoświadczenie, i kwalifikacje.Kobyłka usiadł, a minister poprosił, \ebym odpowiedział na pytanie pani Aobodzińskiej.- Pozwolę sobie zauwa\yć, \e mój znakomity adwersarz wydaje się nie rozumieć -powiedziałem - w jaki sposób działa i jakie ma zadania Departament Ochrony Zabytków, w którymmam zaszczyt pracować - Kobyłka popatrzył na mnie z wy\szością i udał obra\onego.- Popierwsze: Ministerstwo Kultury i Sztuki nie jest przedsiębiorstwem i jego działań nie mo\narozpatrywać w kategoriach ekonomicznych.Ministerstwo, a więc i Departament OchronyZabytków nie ma na celu zarabiać pieniędzy, ale wypełniać pewną misję.Tak na to zawsze z panemTomaszem patrzyliśmy.Po drugie: sprawa funduszy europejskich.Pan Kobyłka przeoczył, bo niechcę go posądzać o to, \e specjalnie zataił, fakt, \e z naszego departamentu wyszło co najmniejdwadzieścia wniosków o dofinansowanie.Tylko \e dziwnym trafem ani jeden z nich nie uzyskałpoparcia Departamentu Ekonomicznego.Dokumenty te musiały przechodzić przez ręce AlfredaKobyłki, bo to właśnie on jest odpowiedzialny za kontakty naszych dwóch departamentów.Człowiek z kancelarii spojrzał na Kobyłkę takim wzrokiem, jakby ktoś bardzo sprytnie gooszukał, a pani Aobodzińska spiorunowała wzrokiem swego współpracownika.- Po trzecie wreszcie - ciągnąłem - wehikuł.Pan Kobyłka mo\e tego nie wie, bo nie pracowałz nami zbyt często w terenie, \e nasz wehikuł niezliczoną ilość razy pozwalał nam złapaćbandytów, usiłujących ujść ze skarbami.A \e jest brzydki? Dzięki temu mo\na ukryć jegoznakomite mo\liwości przed ewentualnym przeciwnikiem, by pózniej wykorzystać elementzaskoczenia.Moja odpowiedz i to w jaki sposób zareagowała na nią komisja, zbiło trochę Kobyłkę z tropui na następne pytania odpowiadał z mniejszą pewnością siebie.Druga kobieta chciała usłyszeć, jakąmamy wizję przyszłej pracy Departamentu Ochrony Zabytków (Kobyłka stawiał na rozwój akcjipromocyjnych, ja na działania w terenie), minister o nasze kwalifikacje, a mę\czyzna z kancelarii,du\o \yczliwiej nastawiony do mnie ni\ jeszcze przed kilkoma minutami, testował naszą wiedzę na100 temat rynku aukcyjnego w Polsce i zrobił nam mały egzamin z historii sztuki (Kobyłka, przyznajęto uczciwie, był świetnie przygotowany).Przyszła pora na nasze pytania.Pierwszy był Kobyłka.Odwrócił się na siedzeniu krzesła w moją stronę i zrobił minę,jakbyśmy byli pokerzystami grającymi o całą pulę, którzy za chwilę wyło\ą karty na stół.Z minyAlfreda mo\na było wyczytać, \e ma co najmniej karetę i wie, \e ja z kolei nie mam nic więcej ni\dwie pary.- Drogi Pawle - powiedział szczerząc zęby - od kilku dni nurtuje mnie jedno pytanie.Czynadal uwa\asz, \e twój eks-szef, Pana Samochodzik, nadawał się na swoje stanowisko, po tym jakniedawno okazało się, \e jest włamywaczem, złodziejem i kłamcą?Do dzisiaj nie rozumiem, dlaczego dałem się tak podpuścić.Tym bardziej \e konsekwencjemiały się okazać nieprzyjemne.- To łgarstwo - w polemicznym szale wstałem i zacząłem cytować  Potop - Alfred Kobyłkał\e jak pies!- Panie Daniec! - szefowa Departamentu Ekonomicznego nastroszyła się jak indor.- Proszęsię liczyć ze słowami.- Tym bardziej - Kobyłka rozkoszował się moim gniewem z nieprzyjemnym uśmieszkiem natwarzy.Zało\ył nogę na nogę i cedził przez zęby - tym bardziej, \e policja ma chyba powa\nedowody przeciwko Panu Samochodzikowi.Swoją drogą ciekawe, czy tak go będą przezywać wwięzieniu?- Stul pysk, gnido! - wrzasnąłem.- Nie wa\ się wspominać o najuczciwszym człowieku naziemi.Pana Tomasza wrobiono w tę kradzie\ i mam zamiar to udowodnić.On wszystko co mazdobył cię\ką pracą, a nie tak jak ty dzięki znajomościom mamusi i tatusia.- Zamknij się, Daniec! - Kobyłka wstał, cały czerwony na twarzy.- No co, wstydzisz się ich teraz? - szydziłem bez umiaru.- Mo\e opowiesz komisji, jak.Kobyłka zaatakował bez uprzedzenia.Zobaczyłem tylko jego pięść przed oczami, a potem ju\ le\ałem pod ścianą i czułem ciepłąkrew w ustach.Skoczyłem błyskawicznie na nogi i mu oddałem.Spleceni tarzaliśmy się po podłodze.Rozległy się piski przestraszonych kobiet, jakieś niewyrazne nawoływania, stukot obcasów, apotem ktoś mocno mnie złapał i popchnął z powrotem pod ścianę.Kiedy trochę ochłonąłemzrozumiałem, \e trzyma mnie facet z kancelarii.Kobiet nie było ju\ w pokoju.Musiały wyjśćbocznymi drzwiami, kiedy się biliśmy.Kobyłka kilka metrów ode mnie wyrywał się ministrowi,wrzeszcząc:- Taka jest siła twoich argumentów? Nie potrafisz wygrać w dyskusji, więc u\ywasz pięści!?- Sam zacząłeś! - odwrzasnąłem.Dałem do zrozumienia człowiekowi z kancelarii, \e mo\e ju\ mnie puścić.Kobyłka uspokoiłsię po chwili.Spojrzałem na ministra [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl