[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Igły wydawały się bardziej jak chudepalce ze spiczastymi paznokciami wyciągnięte w kierunku bagna.Zmarszczka Tłumaczy: franekMniepokoju tężała.Vikirnoff obrócił się by móc patrzyć zarówno na las jak i Natalyę,gdy kontynuowała drogę przez bagno.Zrobiła krok w przód, drugi raz swoją lewą stopą, kołysząc się niepewnie, tak że jegoserce podeszło gwałtownie do gardła.Natalya odzyskała równowagę i wzięła kilkakolejnych kroków, każdy z większym zaufaniem, więc był zaskoczony, gdyzatrzymała się jeszcze raz, nagle."Co to?""Nie wiem." Jej ręka prześliznęła się do jej miecza, dotykając pochwy dla komfortuwiedzy, że był blisko."Słyszałeś coś?""Wiatr?" Ale to nie był wiatr.Wiatr ledwie wiał.Głosy zabrzmiały w dali,zawodzenie i płacz, rozkwit i upadek, ale zauważalny."Chcesz by to był wiatr.To będzie coś okropnego " przewidziała Natalya." Dzwiękwzrasta z każdym krokiem który biorę.I spójrz na powierzchnię wody."Vikirnoff przeszedł bliższy do brzegu bagna.Ziemia zadrżała i kilka roślin drgało wruchu.Zatrzymał się natychmiast, jego spojrzenie przykuło się raczej do powierzchniniż roślin.Woda była stojąca i wciąż powinna być, ale poruszała się w dziwnychwzorach, nie szybko albo nagle, ale raczej tak wolno że to było to prawieniezauważalne, ale gdy przyjrzał się bliższy, twarze wydawały się też na go spoglądać."To ciała w torfowisku?""Ugg!" Natalya odsunęła się, spoglądając w dół na powierzchnię, jej palce uchwyciłygłownię miecza."To ohyda.Nawet nie pomyślałam o tym.Nie sądzilam, że w bagniesą ciała, ale teraz martwię się, że coś zmarłego wynurzy się w górę i złapie mojąkostkę i szarpnie mnie w nie." W momencie gdy wypowiedziała słowa, nastałaniewielką ciszą.Wyciągnęła rękę, by potrzeć palcami śladu na jej kostce."Myślisz, żeon tu jest?"Vikirnoff wiedział, że ma na myśli Razvana."Chodzmy stąd, Natalya.Nie musisz tegorobić." Podjął kolejny krok wobec niej i osunął się do kostek."Nie!" Powiedziała ostro, potrząsając stanowczo głową."Muszę to robić.Oboje sięzgodziliśmy.Jeśli nie teraz, nigdy nie wrócę.Potrzebuję cię byś dał mi poczuciekomfortu."Przeklął pod nosem, opierając się pragnieniu wzniesienia się w powietrze i wyrwaniajej z bagna."Nie troszczysz się zbyt o mnie, prawda?""Wiesz, gdy zacząłeś z tymi całymi życiowymi partnerami, nie protestowałam zbytwiele ponieważ nawet byłeś słodki." Natalya odciągnęła swój wzrok z dala od Tłumaczy: franekMpołyskującej twarzy z jej otwartymi w krzyku ustami.Podjęła kilka ostrożniejszychkroków, pewna wzoru, i zatrzymała się kilka stóp od miejsca gdzie jej ojciec ukryłksiążkę."Wcześniej, nie zdawałam sobie sprawy jak niewiarygodnie apodyktycznyjesteś lub jak zrzędliwy możesz być.""Całkiem słodki? Nie protestowałaś zbyt wiele przeciwko temu? " rozbrzmiewałechem Vikirnoff." Czy pośród wszystkich, swoich póznych filmach, zdołałaśkiedykolwiek wpaść na charakter imieniem Pinokio? "Natalya wybuchła śmiechem."Ze wszystkich filmów, musiałeś zobaczyć, ten jeden.To podobne do ciebie."Uśmiechnął się do niej."Tak naprawdę, nie widziałem go.Czytam książkę, alewiedziałem, że zrobiono film i bohater był kimś, z kim mogłaś się utożsamiać.""To dobra rzecz, że jesteś tam a ja tu.Zepchnęłabym cię do jednego z tych lejkrasowych i zostawiała cię byś zastanowił się nad swoimi grzechami." Natalya lekkoprychnęła."Mogłam lekko nagiąć prawd, przynajmniej w części dotyczącej słodkości,ale nie skłamałam."Podjęła parę ostatnich kroków przez torfowisko, do czasu gdy nie stanęła dokładnie wmiejscu, w którym jej ojciec stał lata wcześniej."To jest to.Czuję tu swojego ojca.Teraz, to staje się skomplikowane."Wszędzie dookoła kęp traw, gdzie stanęła, twarze zebrały się przy powierzchni wody,z rozchylonymi ustami, niewidzącymi oczami.Niektóre z twarzy były większe niżinne, Wznosząc się w powietrze jak małe fale i drżąc jakby były zrobione z żelatyny."Widzisz, to jest rodzaj rzeczy do wykorzystania w filmie" powiedziała Natalya."Tylko nikt by temu nie uwierzył.To jest wprost dziwaczne.""Czego oni chcą?""Oni są strażnikami książki.Wyobrażam sobie, że jeśli zrobię zły ruch, oni dadzą miznać bardzo szybko." Nabrała tchu i wypuściła go, powoli, spowolniając bicie jej sercai uciszając dziwne szumy w jej uszach." Jeśli oni mnie złapią, mam wielką nadzieję, żedasz nura w wodę i robisz coś by mnie wydostać."Wzruszył ramionami, udając nonszalancję."Trochę mi zajęło, by wyszkolić cię wsposobach uległej życiowej partnerki.Nie chciałbym, by ten czas został zmarnowany."Rzuciła mu szybkie spojrzenie.Właśnie sama jego obecność, spokój i pewność siebie,jego szerokie ramiona i silna, ukochana męska twarz uspokoiła jej kłębiący siężołądek."Więc miejmy to już za sobą, a kiedy to się skończy, skreślisz słowo' uległa'ze swojego słownika, wraz z twoim 'małym chucherkiem.'""Przy tej prędkości, nie wolno będzie mi mówić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl