[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zrobiłzłośliwą minę.- Dlaczego nie zapytacie Chappy' ego, skoro już tu jesteście? To on jest tuczarnym charakterem.Jak myślicie, dlaczego jest taki bogaty? Doszedł do tego po trupach.Spytajcie go!- Ha! To było kiepskie, Twister, naprawdę kiepskie.Po co miałbym zabijać twoją byłąkochankę? Sam Bóg wie, że to ty miałeś motyw, nie ja.No, dlaczego to zrobiłeś?- Skąd wiesz, że ona nie żyje, Gordon? - spytał Dix.- Dzwoniłem do Helen, bo chciałem zapytać ją o parę szczegółów dotyczących koncertu kuczci Erin Bushnell.Odezwała się automatyczna sekretarka i pomyślałem, że to dziwne, bowszyscy wiedzą, że Helen zawsze siada przy biurku punkt siódma trzydzieści, więczadzwoniłem do recepcji w Blankenship i poprosiłem o połączenie z nią.Mary powiedziała,że jeszcze jej nie widziała.Kiedy zatelefonowałem do domu, odebrał jej brat.Biedak płakał.Powiedział mi, że nie żyje, że wstała zamordowana, a wy dopiero co wyszliście.Byłem załamany i osłupiały.Nie wiedziałem, co robić, więc przyjechałem tutaj.- Posłał bratumordercze spojrzenie.- Chyba jestem idiotą.%7ładnego współczucia od tego CharlesaMansona, zimnokrwistej starej pijawki.Savich postanowił to przerwać.- Kiedy ostatni raz widział pan Helen, doktorze Holcombe?- Wczoraj po południu, ale tylko przez chwilę, po powrocie z Gainsborough Hall.Byłem zły,bo musieli zastąpić Erin inną studentką, z zupełnie innej ligi.Zwykle Helen zostawała dłużej,ale wczoraj wyszła, prawie się do mnie nie odzywając.Oczywiście pomyślałem, że martwisię zabójstwem Erin.Pamiętam, że patrzyłem, jak idzie do swojej toyoty, i pomyślałem, że trochę przybrała nawadze.Patrzyłem, jak wsiadła i odjechała.- Głos mu się załamał.- Wtedy widziałem ją po nt'ostatni.Chappy chrząknął ironicznie.- To było bardzo wzruszające, Twister.Zaraz się popłaczę.Na szczęście pani Goss stanęła wdrzwiach, niosąc wielką srebrną tacę. Sherlock zapatrzyła się w piękny, srebrny serwis, tak wypolerowany, że widziała w nimwłasne odbicie.Gdy pani Gos~ wyszła, zwróciła się do Chappy'ego, który siedział rozpartyna krześle i wyglądał na w pełni usatysfakcjonowanego.- Dlaczego powiedział pan, że pański brat płacze, panie Holcombe? Nie widziałam ani jednejłzy.Chappy tylko wzruszył ramionami.- Bo ronił, zanim przyszliście, krokodyle łzy.Twister w całym swoim beznadziejnym życiunie płakał za niczym, chyba że byłoby to coś, czego pragnął, a czego nie mógł mieć.- Cóż, nie pragnąłem śmierci Helen - powiedział Gordon nienaturalnie spokojnym głosem.- Idobrze o tym wiesz, Chappy.Próbujesz narobić mi kłopotów i nic w tym nowego, ale to niejest żart, ty mały sadysto.Helen nie żyje, Erin nie żyje.Nawet Walt nir żyje.Ktoś próbowałzabić agentkę specjalną Warnecki.Nie rozumiesz, ty stary durniu, wszystko trafił szlag! -Stopniowo podnosił głos aż do krzyku.Chappy wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Panie Holcombe, gdzie pan był w piątek po południu? - spytała Ruth.- Co? O co tu chodzi? Erin.Myślicie, że z jej morderstwem też mam coś wspólnego? WielkiBoże, to nie może dziać się naprawdę.- Co pan robił w piątek po południu? - powtórzył Savich.Gordon machnął ręką.- Nie wiem.Nie pamiętam.poczekajcie, poczekajcie.Całe popołudnie doradzałemzidiociałym studentom.Doprowadzali mnie do pasji.- Zwrócił się do Dixa: - Nikogo niezabiłem! Ty jesteś cholernym szeryfem! Kto będzie następny? Co robisz, żeby złapać tegopotwora? Powiem ci, to ktoś, kto mnie nienawidzi, kto chce zniszczyć mnie i Stanislausa.- Czy Helen dzwoniła do pana wczoraj wieczorem, doktorze Holcombe? - spytała Ruth.- Helen? Do mnie? Nie, a dlaczego miałaby dzwonić? Tak llaprawdę to ja zastanawiałem się,czy do niej nie zatelefonować, ale tego nie zrobiłem.Tym bardziej żałuję.- Dlaczego chciał pan do niej dzwonić?Gordon wzruszył ramionami.- Byłem przygnębiony.Chyba chciałem, żeby poprawiła mi humor, ale nie zadzwoniłem.Niepamiętam dlaczego.Dix odczekał chwilę, a potem spytał:- Znasz Jackie Slatera, Gordon?- Jackie Slater? Nie.A dlaczego miałbym znać? Kto to jest?- A Tommy'ego Dempseya?- Nie, do cholery.Nie znam tych ludzi.Dlaczego mnie o to pytasz?- To prawdopodobnie oni próbowali zabić agentkę specjalną Warnecki w sobotę wieczór.- Poczekaj.Dempsey.to nazwisko wydaje się znajome.- Jack Dempsey był znanym bokserem, ty ignorancie.- Zamknij się, Chappy! Dlaczego zadajesz mi te idiotyczne pytania? Na litość boską, Dix, idzi zabierz się do swojej roboty! - Proszę nam powiedzieć, gdzie pan był zeszłej nocy, doklorzeHolcombe - zażądał Savich głosem ostrym jak brzytwa i równie srogą miną.Gordon zamarł na dzwięk jego tonu.Popatrzył na Savicha i zbladł jeszcze bardziej.- Chcecie, żebym dał wam.alibi? Ja? To niedorzeczne, ja.ja.bardzo dobrze,przepraszam, po prostu.Dobrze, rozumiem, że to standardowa procedura, a ja znałem jąbardzo dobrze.Zjadłem kolację w domu córki, Marian Gillsepie, byliśmy sami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl