[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A on waćpana widział? Nie wiem, zdaje się, że nie.Wołodyjowskiemu oczy zaiskrzyły się jak węgle. %7łydzie!  rzekł z cicha, kiwając gwałtownie ręką. Chodz tu!.Czy są drzwi z alkierza? Nie ma, jeno przez tę izbę. Kuszel! pod okno!  szepnął pan Michał. O, już nam teraz nie ujdzie!Kuszel nie mówiąc ni słowa wybiegł z izby.  Przyjdz waćpan do siebie  rzekł Wołodyjowski. Nie nad waścinym, ale nad jego karkiem zguba wisi.Co onci może, uczynić?  nic. Ja też jeno ze zdziwienia nie mogę ochłonąć!  odparł Zagłoba, a w duchu pomyślał:  Prawda! czego ja sięmam bać? Pan Michał przy mnie  niech się Bohun boi!I nasrożywszy się okrutnie, chwycił za rękojeść szabli. Panie Michale, już on nie powinien nam ujść! Czy to jeno on? bo mi się jeszcze wierzyć nie chce.Co by on tu robił? Chmielnicki go na przeszpiegi przysłał.To najpewniejsza rzecz! Czekaj, panie Michale.Chwycimy go ipostawimy kondycję: albo kniaziównę odda, albo zagrozimy mu, że go wydamy sprawiedliwości. Byle kniaziównę oddał, jechał go sęk! Ba! ale czy nas nie za mało? dwóch i Kuszel trzeci? Będzie się on bronił jak wściekły, a ludzi też ma kilku. Charłamp z dwoma przyjedzie  będzie nas sześciu ! dość.Cyt!W tej chwili otworzyły się drzwi i Bohun wszedł do izby.Nie musiał on poprzednio dostrzec zaglądającego do alkierza Zagłoby, gdyż teraz na jego widok drgnął nagle ijakoby płomień przeleciał mu przez oblicze, a ręka z szybkością błyskawicy spoczęła na głowni szabli  alewszystko to trwało jedno mgnienie oka.Wnet ów płomień zgasł w jego twarzy, która jednak przybladła nieco.Zagłoba patrzył nań i nie mówił nic  ataman również stał milczący; w izbie słyszałbyś przelatującą muchę i cidwaj ludzie, których losy plątały się w tak dziwny sposób, udawali w tej chwili, że się nie znają.Trwało to dość długo.Panu Michałowi wydało się, że upływają wieki całe. %7łydzie  rzekł nagle Bohun  daleko stąd do Zaborowa? Niedaleko  odparł %7łyd. Wasza mość zaraz jedzie? Tak jest  rzekł Bohun i skierował się ku drzwiom izby wiodącym do sieni. Za pozwoleniem!  zabrzmiał głos Zagłoby.Watażka zatrzymał się od razu, jakby w ziemię wrósł, i zwróciwszy się ku Zagłobie, wpił w niego swe czarne,straszne zrenice. Czego waść życzysz?  spytał krótko. Ej, bo mnie się zdaje, że my się skądciś znamy.A czy my się to nie na weselu w chutorze na Rusi widzieli? A tak jest!  rzekł hardo watażka kładąc znowu rękę na głowni. Jak zdrowie służy?  pytał Zagłoba. Bo waćpan tak jakoś nagle wtedy z chutoru wyjechał, że i pożegnać sięnie miałem czasu. A waszmość tego żałował? Pewnie, że żałowałem, bylibyśmy potańcowali: kompania się zwiększyła.(Tu pan Zagłoba wskazał naWołodyjowskiego.) Właśnie ten oto kawaler nadjechał, który rad by się był z waścią bliżej poznać. Dość tego!  krzyknął pan Michał wstając nagle  zdrajco, aresztuję cię! A to jakim prawem?  spytał ataman, podnosząc dumnie głowę. Boś buntownik, wróg Rzeczypospolitej i na przeszpiegi tu przyjechałeś. A waść coś za jeden? O! nie będę się tobie wywodził, ale mi się nie wymkniesz! Zobaczymy!  rzekł Bohun. Nie wywodziłbym się i ja waszmości, ktom jest, gdybyś mnie jako żołnierz naszable wyzwał, ale skoro aresztem grozisz, to ci się wywiodę: oto jest list, który od hetmana zaporoskiego dokrólewicza Kazimierza wiozę, i nie znalazłszy go w Nieporęcie, do Zaborowa za nim jadę.Jakże to mnie będzieszteraz aresztował?To rzekłszy Bohun spojrzał dumnie i szydersko na Wołodyjowskiego, a pan Michał zmieszał się bardzo, jakogar, który czuje, że mu się zwierzyna wymyka, i nie wiedząc, co ma począć, zwrócił pytający wzrok na Zagłobę.Nastała ciężka chwila milczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl