[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co z Tedem? - zapytałam, kiedy już wypiłyśmy za Alyssę i zbiorowo uznałyśmy, żeżycie jest piękne.- Coraz lepiej - powiedziała Jade.- Ale on robi wszystko, żebym wreszcie rzuciła pale-nie.- Rewelacja! - zawołała Alyssa.- Pewnie - wtórowałam.- Już najwyższy czas, żebyś przestała.Palenie wyszło z mody.- Proszę, proszę.Oto co mówi nowoczesna autorka  Kobiety Dzisiaj"! - kpiła Jade.RLT - Opowiedz, o czym ma być twój artykuł - dopytywała się Alyssa.Uśmiechnęłam się, unosząc kieliszek.- O tym, jak przeżyć koniec romansu.Trąciłyśmy się kieliszkami raz jeszcze.Ale nawet radosny nastrój nie powstrzymałAlyssy przed szybką kontrolą stanu moich emocji.- No więc, jak sobie z tym teraz radzisz? Nie dopytywałam się, bo nie chciałam wymie-niać słowa na literę D, ale skoro ostatnio wszystko tak dobrze ci się układa.- Radzę sobie.Chociaż muszę powiedzieć, że po tym, jak dostałam propozycję z  Ko-biety", bardzo chciałam do niego zadzwonić.- A on? Nie odzywał się do ciebie?- Nie.Od czasu, kiedy o mało nie przegryzłam mu gardła za to, że ułożył sobie życie be-ze mnie.Zapadła cisza, a mnie zrobiło się nagle smutno.I nie był to smutek osoby, która wie, żerozstała się z mężczyzną swojego życia; raczej przykrość, że nie mogę porozmawiać z kimś, zkim przez dwa lata dzieliłam wszystkie niepokoje i radości.- Widocznie jestem skazana na to, żeby wiecznie być porzuconą dziewczyną - zdobyłamsię na coś w rodzaju żartu.- Emmo! Nie jesteś już dziewczyną porzuconą.- Jade z hukiem odstawiła kieliszek.Spojrzałam na nią zmieszana.- Oficjalnie uznaję cię za Kobietę, Która Wybrała %7łycie w Poje-dynkę.Uwierz mi, że to nie taki zły stan.Więc uniosłyśmy kieliszki, żeby wypić za moje nowe wcielenie.RLT ROZDZIAA TRZYNASTY Dobry blond nie jest lekarstwem na wszystko.Ale pomaga"- Sebastian Yeager, były król salonów pięknościWyznanie: Jestem najlepszą przyjaciółką dziewczyny porzuconej.Teraz, kiedy rozpoczęłam nowy etap życia, udało mi się pozbyć kilku rzeczy.Na przy-kład złości.Odpuściłam nawet Rebece.Co więcej - machnęłam cholernie dobry artykuł o nad-chodzącym trzecim ślubie mojej mamy do numeru specjalnego  Twojego Zlubu", pilotowanegoprzez Rebekę.Ona zaś przyjęła tekst z takim entuzjazmem, że poczułam się dumna.A mimo to,kiedy patrzyłam, jak wkłada maszynopis do swojej nowiutkiej, skórzanej teczki, nie mogłampozbyć się uczucia rezygnacji.Widocznie istnieją kobiety, które dostają od życia wszystko -świetną pracę, świetnego faceta - oraz takie, które nie dostają nic.Jak ja.Rebeka obiecała, że przeczyta mój artykuł najszybciej, jak się da.Wyobraziłam sobie,jak czyta go u siebie w domu, siedząc przy kominku, a Nash patrzy na nią z uwielbieniem,czekając, aż skończy, a on będzie mógł zanieść ją do łóżka, zrobić jej masaż i wysłuchaćwszystkich informacji o zaręczynowych pierścionkach, które ona może zaakceptować.Boprzecież w końcu jej się oświadczy.Nie dalej jak w zeszłym tygodniu Rebeka powiedziała mi,że Nash zaglądał na stronę Tiffany.com.Nie szpiegowała go, ale zupełnie przypadkiem zauwa-żyła ten adres, surfując po Internecie.Nocą z niewiadomych powodów ogarnęły mnie wątpliwości związane z artykułem.Na-stępnego dnia od rana kręciłam się po korytarzu w okolicy nowego gabinetu Rebeki, zastana-wiając się, gdzie też, na Boga, ona może być, skoro o dziewiątej trzydzieści nie ma jej jeszczew redakcji.Udało mi się nawet stworzyć teorię, że udaje chorą po to, żeby uniknąć rozmowy otym, że mój kawałek jest do niczego.I wtedy ją zobaczyłam.Biegła przez hol ze wzrokiemwbitym w podłogę, przyciskając do piersi nową teczkę.Ustawiłam się przy dystrybutorze.Na-lewając wodę do papierowego kubka, miałam nadzieję, że nie mam zbyt zaniepokojonej miny.Popijałam od niechcenia, kiedy Rebeka przystanęła obok.Spojrzała na mnie, a ja zobaczyłamw jej niebieskich oczach wyraz czystego bólu.- Czy mogę z tobą porozmawiać? - poprosiła, wykrzywiając wargi, jakby za chwilę miałasię rozpłakać.RLT - Jasne.- Wrzuciłam pusty już kubeczek do kosza.Kiedy weszłyśmy do jej gabinetu, Rebeka natychmiast skorzystała z uprawnień szefa i złomotem zamknęła swoje nowiutkie drzwi.Rzuciła teczkę na podłogę, opadła ciężko na krzesłoi gestem poprosiła, żebym usiadła.Potem westchnęła i patrząc mi prosto w oczy, oznajmiła:- Ten skurwiel mnie rzucił.Wulgarny epitet, który padł z jej pięknych, różowych usteczek, tak mnie zaskoczył, żezapytałam z tępą miną:- Kto?- Nash! - wrzasnęła z szeroko otwartymi oczami.- A któż by inny? - I nagle, jakby nasam dzwięk jego imienia, zaczął drgać jej podbródek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • robin+polisa+C2smierci.php">Cook, Robin Polisa Âśmierci
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gotmax.keep.pl