[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gromada psów buszowaÅ‚a w ulicznymrynsztoku.PrzejechaÅ‚ powóz wiozÄ…cy starszego jegomoÅ›cia w asyÅ›cie dwóch lokajów.A wbramie naprzeciwko.staÅ‚ mężczyzna w czarnym pÅ‚aszczu i nasuniÄ™tym na twarz kapeluszu.Ten sam, którego już dziÅ› widziaÅ‚am! Wciąż stojÄ…c nieruchomo jak posÄ…g, zerknÄ…Å‚ w mojeokno i na krótki, przerażajÄ…cy moment spotkaÅ‚y siÄ™ nasze oczy.Jednym ruchem zatrzasnęłamokno i pognaÅ‚am co siÅ‚ do salonu.ROZDZIAA DWUDZIESTY SZÓSTYKiedy powóz madame de Soissons odwiózÅ‚ mnie póznym wieczorem do domu,doznaÅ‚am zatrważajÄ…cego uczucia: coÅ› zÅ‚ego wisiaÅ‚o w powietrzu, jakiÅ› przytÅ‚aczajÄ…cyciężar.zewszÄ…d skradaÅ‚a siÄ™ ciemność, jakby mnie chciaÅ‚a poÅ‚knąć.I to lustro.Nieproszonawizja zupeÅ‚nie mnie rozstroiÅ‚a.ZwÅ‚aszcza że nie miaÅ‚am pojÄ™cia, co oznacza ani kogodotyczy.Jeden z konnych forysiów oÅ›wietliÅ‚ pochodniÄ… wejÅ›cie, lokaje przywoÅ‚ali mÄ… wÅ‚asnÄ…zbrojnÄ… eskortÄ™.Natychmiast zjawiÅ‚ siÄ™ Gilles, który poprowadziÅ‚ mnie do domu.CieniezdawaÅ‚y siÄ™ żyć.Czy naprawdÄ™ w mroku ulicy coÅ› siÄ™ poruszyÅ‚o? Czy mignęła mi jakaÅ›postać? KtoÅ› mnie Å›ledzi - teraz już byÅ‚am tego pewna.- Czemu tak drżysz, madame? Czy ci zimno? Zaraz przyniosÄ™ twój ciepÅ‚y peniuar.NiejesteÅ› czasami chora? - W gÅ‚osie Sylvie sÅ‚ychać byÅ‚o niepokój. - O, Sylvie, mam zÅ‚e przeczucie.Stanie siÄ™ coÅ› strasznego.Nie wiem gdzie ani kiedy,ale bÄ™dzie to rzecz potworna.O Boże, lustro, lustro nad toaletkÄ…! Zakryj je czymÅ›! PrÄ™dzej! -BaÅ‚am siÄ™, że lada chwila z tej krwawej tafli zacznÄ… siÄ™ wyÅ‚aniać postacie.Kiedy SylviezarzuciÅ‚a na lustro którÄ…Å› z moich halek, ostrożnie dotknęłam płótna.ChciaÅ‚am przekonaćsamÄ… siebie, że jest suche, że ta krew to tylko zÅ‚udzenie, chociaż, ach!, wyglÄ…da takprawdziwie! Wprost widziaÅ‚am Å›ciekajÄ…ce po powierzchni krople.- Co robisz, madame? Co tam widzisz? - dopytywaÅ‚a siÄ™ zaniepokojona Sylvie.- Krew.A przedtem w paÅ‚acu Soissons widziaÅ‚am też dziwne postacie.Ja.ja ich niewzywaÅ‚am.Zakryj wszystkie lustra, nie mogÄ™.nie chcÄ™ widzieć tych obrazów.Wiesz,natknęłam siÄ™ dziÅ› na Brissaca.Obaj z Neversem knujÄ… chyba jakiÅ› spisek.Obawiam siÄ™, żechcÄ… mnie wykraść albo co.A kiedy wysiadÅ‚am z powozu, poczuÅ‚am, że ktoÅ› jest na ulicy,ktoÅ› mnie Å›ledzi.- skuliÅ‚am siÄ™ na łóżku z rÄ™kami splecionymi wokół kolan.TrzÄ™sÅ‚y mnÄ…niesamowite dreszcze.- Brissac? Jego siÄ™ nie bój.Prawda, że to wstrÄ™tna pijawka i nicpoÅ„, ale niegrozny,póki ma do czynienia z silniejszym.Brissaca bać siÄ™ trzeba wtedy, kiedy ma pieniÄ…dze.Pókijest goÅ‚y, bÄ™dzie siÄ™ do ciebie Å‚asiÅ‚.Uspokój siÄ™, zaraz zakryjÄ™ lustra i posprawdzam wszystkiedrzwi i okna.- Nie odchodz, Sylvie, bojÄ™ siÄ™ zostać sama.- OdmierzyÅ‚am dawkÄ™ kordiaÅ‚u dosrebrnego kubeczka, który zawsze miaÅ‚am pod rÄ™kÄ….Tak na wszelki wypadek.W oczachSylvie odbiÅ‚a siÄ™ podejrzliwość:- Ile dziÅ› już wypiÅ‚aÅ› tego kordiaÅ‚u?- TrochÄ™ po egzekucji.Krzyż mnie bolaÅ‚.- I trochÄ™ zeszÅ‚ej nocy, żeby zasnąć, i odrobinÄ™ po poÅ‚udniu, bo obiad byÅ‚ nudny, awczeÅ›niej jeszcze troszkÄ™, bo wytrzÄ™sÅ‚aÅ› siÄ™ w powozie jadÄ…c z Marais i Å‚upaÅ‚o ciÄ™ w plecach.Madame, wszystkiemu winna ta mikstura.La Dodee wiedziaÅ‚a, co mówi, każąc mi ciÄ™obserwować.Masz halucynacje, to pewne.- Jakim prawem kazaÅ‚a ci mnie obserwować? Nie jej interes! Wszyscy tylko mnieÅ›ledzÄ…! U kogo pracujesz? U La Dodee czy u mnie? - spiorunowaÅ‚am jÄ… wzrokiem.- U ciebie, ale ty wiesz doskonale, że dostajesz tÄ™ tinkturÄ™ wbrew zakazom madameMontvoisin.A jeÅ›li przez picie opium zniszczysz swój dar proroctwa, kto okaże siÄ™winowajcÄ…? Kogo madame ukarze? La Dodee i mnie, żeÅ›my nic nie mówiÅ‚y.Na twoimmiejscu bardziej lÄ™kaÅ‚abym siÄ™ naszej madame niż wyimaginowanych strachów w tej ciemnejulicy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl