[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy naprawdę myślisz, że niewidzę, jak przystajesz i nasłuchujesz za każdym razem, kiedy przelatujesamolot?- Przyzwyczajenie, zwykłe przyzwyczajenie - warknęła Freddy,zalewając się rumieńcem.- Guzik prawda! Gdybyś mogła, latałabyś na uszach.- No dobrze, niech będzie, że pomysł Jocka mnie zainteresował -podniosła głos Freddy.- Ale jak moglibyśmy nawet zastanawiać się nadtaką rewolucją, która oderwałaby cię od rodziny i oznaczała całkowitązmianę stylu życia? Dlatego nie wracajmy już do tego tematu.- Przecież ty naprawdę konasz z chęci spróbowania, może nie? Nieudawaj, że jest inaczej.- Nie umiem przed tobą kłamać.Ale czasy się zmieniają.Wojna sięskończyła.Mam tutaj dom.- Opowiastki dla cioci, serdeńko.Nic na to nie poradzisz.Graszfantastycznie, słowo daję, ale co ma wojna do twoich odczuć wobeclatania? Moje biedne, uziemione maleństwo, skazane na jednego konianiemechanicznego, będącego w dodatku starą szkapą. - Nigdy się nie skarżyłam - powiedziała bezradnie Freddy.- Nie, i to jest właśnie przerażające.Uległość nie pasuje do ciebie.Wkurzasz mnie tym.Posłuchaj, Freddy, mówię szczerze: nie miałbym nicprzeciwko drobnej odmianie.Tutaj ciągle włażę w paradę ojcu.Jego owiele mniej niecierpliwi biurokracja, ma za to o wiele więcejdoświadczenia.Gdyby naprawdę mnie potrzebował, nie mógłbym nawetmyśleć o czymś takim, po prostu nie mógłbym, wiesz dobrze, ale niedecydujemy się na zawsze.Czemu, do diabła, nie spróbować? Jock niejest głupim facetem, czuje interesy.A kiedy przepuścimy wszystkiepieniądze i wrócimy z podkulonymi ogonami.- Czyli moje na wierzchu? - wykrzyknęła Freddy, nie wierzącwłasnym uszom.Tony skinął głową.- HURA! - Freddy wyskoczyła z fotela tak wysoko, że czubkamirozczapierzonych palców zamiotła po belkach sufitu.Rozległo się ciche pukanie do drzwi i do pokoju wślizgnęła sięAnnie, ubrana w długą flanelową koszulę nocną w kwiatki.- Czemu hura? - spytała.- Wiesz, Annie, pojedziemy odwiedzić twojego kumpla Jocka, tamgdzie dorastała mama.Ona zwykle nazywa to miejsce Miastem Aniołów -powiedział Tony.- To coś takiego jak w szkółce niedzielnej? - dopytywała się Annienieufna, lecz gotowa poddać się czarowi pomysłu.- Nic z tych rzeczy.To coś jak letni dzień, jak długi, ciepły błękitnywyjazd nad morze.A wiesz, co jest w tym wszystkim najlepsze? Twój tatanie będzie już musiał grać z biedną mamą w brydża.Nie powtarzaj jej, aleona wciąż jeszcze nie widzi różnicy między pikami i atutem, a najprawdopodobniej nigdy nie zobaczy.* * *- Więc jak nazwiemy firmę? - spytał Jock, nalewając sobie piwa wogródku za niewielkim domem, który Freddy z Tonym znalezli w końcuniedaleko portu lotniczego Burbank.- Wydaje mi się, że nazwa powinna budzić zaufanie - odparł Tony.-Jak wam się podoba: Narodowy Ekspres Powietrzny? - Nie obraz się, starydżemojadzie, ale trochę dęta ta nazwa.- Niewątpliwie masz lepszy pomysł, ty stary gumożuju.- Wolałbym coś w rodzaju Nasze Cargo Górą - Jock uśmiechnął sięszeroko, dumny z własnej wynalazczości.- Nie powierzyłabym towaru firmie pod takim szyldem - sprzeciwiłasię Freddy.- Zupełnie jakby chodziło o szkolną drużynę futbolową, wdodatku z kiepskiej szkoły.- Oj, Freddy, mnie się ten pomysł wydaje bajeczny - oświadczyłaBrenda, ostatnia dziewczyna Jocka, a zarazem ochotniczy kierownik biura.- Mogłabym podsunąć to hasło Heddzie Hopper, żeby je wykorzystała wkronice towarzyskiej.- Brenda, siedz cicho, nie masz tutaj głosu - powiedział pospiesznieJock.- Brenda zna wielu ludzi w show-businessie - wyjaśnił Tony'emu iFreddy.Freddy zlustrowała Brendę z zaciekawieniem.Dziewczyna miałaciemne włosy, tak długie i lśniące, że wyglądało, jakby na ramionachnosiła kałuże.Oszałamiający biust świadczył o pełnej kobiecej dojrzałości,choć należało wątpić, czy jego posiadaczka skończyła już średnią szkołę.Gdzie Jock znalazł coś takiego? Przysięgał, że Brenda umie pisać na maszynie, stenografować, segregować korespondencję i prowadzićurzędowe rozmowy telefoniczne, ale dziewczyna sprawiała wrażenie,jakby nigdy nie przycinała długich, zrobionych na ciemnoczerwonopaznokci.I dlaczego miała południowy akcent, skoro twierdziła, żepochodzi z San Francisco?- Masz jakiś pomysł, kochanie? - spytał Tony żonę.-  Orły - powiedziała Freddy bez wahania.-  Orły ? Cóż to za nazwa? - zaoponował natychmiast Jock.Ciągle jeszcze czuł się urażony, że Freddy spędziła kilka dni, uczącjego i Tony'ego latania na wielkim, nie znanym im dwusilnikowcu,podczas gdy sama przetestowała maszynę po zaledwie półgodzinnyminstruktażu.Sześć lat przelatał na spitfirze, a teraz przyszło mu godzinamiuczyć się od niej pilotażu, jakby był dzieckiem.- Słuchajcie, chłopcy - powiedziała Freddy cierpliwie.- Jesteściebohaterami, spotkaliście się dzięki eskadrze  Orzeł , więc warto to jakośwykorzystać. Orły brzmią krótko, trafiają w sedno, są łatwe dozapamiętania, nie mają skomplikowanych inicjałów.- Wartość uczuciowa jest niewątpliwa - przyznał Tony.- Twojekalafiory lecą z  Orłami.to się pamięta.- Jak uważasz, Jock? - spytała Freddy.- Chyba mnie przegłosowaliście. Orły są w porządku.- Jock, misiu - zaciągnęła po południowemu Brenda.- Co to takiegoeskadra  Orzeł ?* * *- Gdzie się podziała nasza dama z DC-3? - spytał Jock Tony'ego.Obaj siedzieli w ciasnym biurze, wertując książki telefoniczno-adresowe Los Angeles w poszukiwaniu potencjalnych klientów, a tymczasem wpoczekalni Brenda bezskutecznie wyjaśniała tłumowi chętnych dozatrudnienia, że przyjęcia jeszcze się nie rozpoczęły.- Nieobecna.- Można było się spodziewać.Skoro macie teraz dziewczynę dodziecka, która u was mieszka, to Freddy pewnie poszła do miasta.Niezauważyłeś, że przydałoby jej się coś nowego do włożenia? A może siedziu fryzjera albo je lunch z przyjaciółkami.może wybiera się napopołudniówkę do teatru, może ucina gdzieś partyjkę remika.Dajkobiecie trochę czasu, to na pewno załatwi mniej, a wyda więcej niż byśsądził, że można.Ale zjawi się w biurze po południu?- Ma jej nie być parę dni - powiedział Tony przez zaciśnięte zęby.- O! Dokąd ją poniosło?- Naprawdę nie wiem.Spójrz na kartkę, którą mi zostawiła.-Wyciągnął przed siebie kawałek papieru, Jock przeczytał na głos:- Kochanie, proszę przypilnuj żeby Annie zjadła kolację i posiedz znią.Wykąp Annie, poczytaj jej książeczkę, która leży na nocnym stoliku,ale nie dłużej niż dwadzieścia minut.Połóż ją do łóżka, nocna lampkamoże być zapalona, gdyby Annie chciała.Helga przygotuje ci obiad nawpół do ósmej.Wieczorem, proszę, zajrzyj kilka razy do Annie.Zostawotwarte drzwi do siebie na wypadek, gdyby się zbudziła.Rano upewnij się,że zjadła całe śniadanie, Helga zaprowadzi ją do przedszkola i odbierze.Przed wyjściem do biura powiedz Heldze, na którą chcesz obiad.O mniesię nie martw [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl