[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amos zwaliłsłomę na kupę u podstawy drewnianych stempli i desek podtrzymujących stropi rzucił pochodnie.Płomienie gwałtownie buchnęły ku górze. Opuścić tunel!Przerwano walkę.Wszyscy, zarówno ludzie z Crydee, jak i Tsurani, uciekaliprzed ogniem.Saperzy nieprzyjaciela dobrze wiedzieli, że nie mając czym ugasićpłomieni, stracili już tunel bezpowrotnie i teraz ratowali się ucieczką.Duszący dym wypełniał powoli ciasną przestrzeń.%7łołnierze zaczęli gwałtow-nie kaszleć.Z oczu ciekły strumienie łez.Arutha biegł za Amosem.Nie zauważyliwylotu bocznego korytarza i po chwili znalezli się w piwnicy.Umorusani krwiąi ziemią żołnierze leżeli na posadzce kaszląc i dysząc ciężko.Gdzieś pod ziemiąrozległ się głuchy grzmot.Z otworu buchnął kłąb dymu i masy powietrza.Okop-coną twarz Amosa rozjaśnił uśmiech. Stemple się zawaliły.Przejście zamknięte.Arutha sztywno pokiwał głową.Ciągle nie mógł złapać tchu.W głowie kręciłomu się od dymu i niedostatku powietrza.Ktoś podał mu kubek wody.Wychyliłjednym haustem.Piekący ból w gardle ustąpił nieco.Carline stanęła przed nim. Nic ci nie jest? spytała z troską.Kiwnął głową.Rozejrzała się dookoła. Gdzie Roland?Arutha pokręcił głową.373 Tam w dole nic nie było widać.Czy był w tunelu?Zagryzła mocno dolną wargę.Skinęła bez słowa głową.Ogromne, niebieskieoczy zaszkliły się łzami. Mógł wyjść z tunelu na dziedzińcu.Trzeba sprawdzić.Wstał i w towarzystwie Amosa i Carline poszedł schodami na górę.Wyszliz zamku.Pierwszy napotkany żołnierz zameldował, że atak na mury został odpar-ty.Arutha przyjął raport.Okrążyli zamek i znalezli się przy szybie do tunelu.Natrawie leżeli żołnierze.Kasłali i pluli, usiłując pozbyć się z płuc gryzącego dymu.W powietrzu unosiła się śmierdząca mgiełka.Z otworu bił ciągle słup ciemnegodymu.Pod stopami poczuli kolejne tąpnięcie pod ziemią.W pobliżu muru ziemialekko się zapadła. Roland! krzyknął Arutha. Tutaj, Wasza Wysokość. Usłyszeli w odpowiedzi okrzyk jednego z żoł-nierzy.Carline wyskoczyła do przodu jak z procy.Dobiegła do leżącego na ziemiRolanda przed bratem.%7łołnierz, który zawołał ich, opatrywał Rolanda.Chłopakmiał zamknięte oczy i był blady jak płótno.Z boku sączyła się krew. Kilka ostatnich metrów musiałem ciągnąć go po ziemi, Wasza Wysokość.Szedł i nagle upadł nieprzytomny.Z początku myślałem, że to przez dym, alepotem zobaczyłem ranę.Carline objęła głowę leżącego.Arutha przeciął szybko skórzane paski pance-rza na piersi i rozdarł bluzę.Po oględzinach usiadł na piętach. Nic mu nie będzie.To płytka rana. Och, Roland szepnęła cicho Carline.Powieki leżącego rozchyliły się, a na ustach pojawił się słaby uśmiech.Mówiłz trudem, ale próbował nadać głosowi wesoły ton. A cóż to? Można by pomyśleć, że mnie zabili. Ty potworze bez serca powiedziała dziewczyna.Potrząsnęła nim delikatnie, lecz nadal trzymała jego głowę w ramionachi uśmiechała się miękko. Stroić żarty w takiej chwili!Spróbował się poruszyć.Skrzywił się z bólu. Ale boli.Powstrzymała go, kładąc rękę na ramieniu. Nie próbuj się ruszać.Musimy zabandażować ranę powiedziała na półgniewnie, a na pół z ulgą.Ułożył głowę wygodniej na jej kolanach. Nie ruszę się, choćby mi dawali pół Księstwa.Spojrzała na niego nagle poirytowana. Co ci przyszło do głowy, żeby tak bez opamiętania rzucać się na nieprzy-jaciela?374Rolandowi zrobiło się głupio. Tak naprawdę, to potknąłem się na schodach i nie zdążyłem wyhamować.Dotknęła policzkiem jego czoła.Stojący obok Amos zaśmiał się tubalnymgłosem. Ażesz jak najęty, ale ja i tak cię kocham powiedziała miękko.Arutha wstał, wziął Amosa pod rękę i odszedł, zostawiając Rolanda i Carlinesamych.Za rogiem wpadli na byłego jeńca Tsuranich, Charlesa, który śpieszyłz wodą dla rannych.Arutha zatrzymał go.Na nosidłach wisiały dwa ogromne wiadra z wodą.Charles był cały ubłoconyi krew płynęła mu z kilku niewielkich ran. Co ci się stało?Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Dobra walka.Skoczyć w dziura.Charles dobry wojownik.Były żołnierz Tsuranich był blady i chwiał się lekko na nogach.Arutha stałoniemiały.Po chwili dał mu znak, że może odejść.Charles wesoło pobiegł przedsiebie.Arutha zwrócił się do Amosa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Amos zwaliłsłomę na kupę u podstawy drewnianych stempli i desek podtrzymujących stropi rzucił pochodnie.Płomienie gwałtownie buchnęły ku górze. Opuścić tunel!Przerwano walkę.Wszyscy, zarówno ludzie z Crydee, jak i Tsurani, uciekaliprzed ogniem.Saperzy nieprzyjaciela dobrze wiedzieli, że nie mając czym ugasićpłomieni, stracili już tunel bezpowrotnie i teraz ratowali się ucieczką.Duszący dym wypełniał powoli ciasną przestrzeń.%7łołnierze zaczęli gwałtow-nie kaszleć.Z oczu ciekły strumienie łez.Arutha biegł za Amosem.Nie zauważyliwylotu bocznego korytarza i po chwili znalezli się w piwnicy.Umorusani krwiąi ziemią żołnierze leżeli na posadzce kaszląc i dysząc ciężko.Gdzieś pod ziemiąrozległ się głuchy grzmot.Z otworu buchnął kłąb dymu i masy powietrza.Okop-coną twarz Amosa rozjaśnił uśmiech. Stemple się zawaliły.Przejście zamknięte.Arutha sztywno pokiwał głową.Ciągle nie mógł złapać tchu.W głowie kręciłomu się od dymu i niedostatku powietrza.Ktoś podał mu kubek wody.Wychyliłjednym haustem.Piekący ból w gardle ustąpił nieco.Carline stanęła przed nim. Nic ci nie jest? spytała z troską.Kiwnął głową.Rozejrzała się dookoła. Gdzie Roland?Arutha pokręcił głową.373 Tam w dole nic nie było widać.Czy był w tunelu?Zagryzła mocno dolną wargę.Skinęła bez słowa głową.Ogromne, niebieskieoczy zaszkliły się łzami. Mógł wyjść z tunelu na dziedzińcu.Trzeba sprawdzić.Wstał i w towarzystwie Amosa i Carline poszedł schodami na górę.Wyszliz zamku.Pierwszy napotkany żołnierz zameldował, że atak na mury został odpar-ty.Arutha przyjął raport.Okrążyli zamek i znalezli się przy szybie do tunelu.Natrawie leżeli żołnierze.Kasłali i pluli, usiłując pozbyć się z płuc gryzącego dymu.W powietrzu unosiła się śmierdząca mgiełka.Z otworu bił ciągle słup ciemnegodymu.Pod stopami poczuli kolejne tąpnięcie pod ziemią.W pobliżu muru ziemialekko się zapadła. Roland! krzyknął Arutha. Tutaj, Wasza Wysokość. Usłyszeli w odpowiedzi okrzyk jednego z żoł-nierzy.Carline wyskoczyła do przodu jak z procy.Dobiegła do leżącego na ziemiRolanda przed bratem.%7łołnierz, który zawołał ich, opatrywał Rolanda.Chłopakmiał zamknięte oczy i był blady jak płótno.Z boku sączyła się krew. Kilka ostatnich metrów musiałem ciągnąć go po ziemi, Wasza Wysokość.Szedł i nagle upadł nieprzytomny.Z początku myślałem, że to przez dym, alepotem zobaczyłem ranę.Carline objęła głowę leżącego.Arutha przeciął szybko skórzane paski pance-rza na piersi i rozdarł bluzę.Po oględzinach usiadł na piętach. Nic mu nie będzie.To płytka rana. Och, Roland szepnęła cicho Carline.Powieki leżącego rozchyliły się, a na ustach pojawił się słaby uśmiech.Mówiłz trudem, ale próbował nadać głosowi wesoły ton. A cóż to? Można by pomyśleć, że mnie zabili. Ty potworze bez serca powiedziała dziewczyna.Potrząsnęła nim delikatnie, lecz nadal trzymała jego głowę w ramionachi uśmiechała się miękko. Stroić żarty w takiej chwili!Spróbował się poruszyć.Skrzywił się z bólu. Ale boli.Powstrzymała go, kładąc rękę na ramieniu. Nie próbuj się ruszać.Musimy zabandażować ranę powiedziała na półgniewnie, a na pół z ulgą.Ułożył głowę wygodniej na jej kolanach. Nie ruszę się, choćby mi dawali pół Księstwa.Spojrzała na niego nagle poirytowana. Co ci przyszło do głowy, żeby tak bez opamiętania rzucać się na nieprzy-jaciela?374Rolandowi zrobiło się głupio. Tak naprawdę, to potknąłem się na schodach i nie zdążyłem wyhamować.Dotknęła policzkiem jego czoła.Stojący obok Amos zaśmiał się tubalnymgłosem. Ażesz jak najęty, ale ja i tak cię kocham powiedziała miękko.Arutha wstał, wziął Amosa pod rękę i odszedł, zostawiając Rolanda i Carlinesamych.Za rogiem wpadli na byłego jeńca Tsuranich, Charlesa, który śpieszyłz wodą dla rannych.Arutha zatrzymał go.Na nosidłach wisiały dwa ogromne wiadra z wodą.Charles był cały ubłoconyi krew płynęła mu z kilku niewielkich ran. Co ci się stało?Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Dobra walka.Skoczyć w dziura.Charles dobry wojownik.Były żołnierz Tsuranich był blady i chwiał się lekko na nogach.Arutha stałoniemiały.Po chwili dał mu znak, że może odejść.Charles wesoło pobiegł przedsiebie.Arutha zwrócił się do Amosa [ Pobierz całość w formacie PDF ]