[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On i jego ludzie mieli jeden dzieÅ„ prze-wagi, nie wiÄ™cej.Najdalej jutro poczujÄ… na plecach oddechsfory.ZÅ‚ożyÅ‚ gazety i odwiesiÅ‚ je na hak.- OdezwaÅ‚a siÄ™? - zapytaÅ‚, gdy Carola przyniosÅ‚a kawÄ™i sok.Nie spojrzaÅ‚a na niego.- Kto miaÅ‚ siÄ™ odezwać?- No jak to? Tereza.Czy Tereza siÄ™ odezwaÅ‚a?Nie odpowiedziaÅ‚a.- A wiÄ™c tak.- MuszÄ™ wracać za bar - odwróciÅ‚a siÄ™.Marthaler przytrzymaÅ‚ jÄ… za nadgarstek.- Nie, nie musisz.Za to musisz mi powiedzieć, gdziejÄ… znajdÄ™.- Robert, obiecaÅ‚am, że nie dam jej adresu.ProszÄ™ ciÄ™,zostaw mnie - uwolniÅ‚a siÄ™ z jego uchwytu.- Daj mi go mimo to - nie ustÄ™powaÅ‚.- Nic z tego.- Powiedz, proszÄ™! Przecież tylko zapomniaÅ‚em wy-jechać po niÄ… na lotnisko.Nic wiÄ™cej nie przeskrobaÅ‚em.Carola spojrzaÅ‚a mu prosto w oczy.SpuÅ›ciÅ‚ wzrok.- Kobiecie by siÄ™ to nie zdarzyÅ‚o - powiedziaÅ‚a spokoj-nym gÅ‚osem.- Kobiecie mogÅ‚oby coÅ› wypaść.Ale przy-najmniej by zadzwoniÅ‚a i zawiadomiÅ‚a.Nie zapomniaÅ‚aby.OdwróciÅ‚a siÄ™ i odeszÅ‚a.Marthaler popatrzyÅ‚ za niÄ….Espresso tymczasem wystygÅ‚o.ZostawiÅ‚ je.WypiÅ‚ sokdwoma haustami, wÅ‚ożyÅ‚ pÅ‚aszcz i podszedÅ‚ do baru66zapÅ‚acić.Carola wydaÅ‚a mu resztÄ™, po czym zniknęław kuchni.ChciaÅ‚ już wyjść, gdy zobaczyÅ‚ maÅ‚Ä… kartkÄ™ wy-rwanÄ… z notesu.LeżaÅ‚a tuż obok kasy.ByÅ‚o na niej imiÄ™Terezy i adres.RozpoznaÅ‚ jej pismo.SchowaÅ‚ notatkÄ™ i wy-szedÅ‚.W drodze do metra raz po raz Å‚apaÅ‚ siÄ™ za kieszeÅ„,żeby wymacać kartkÄ™.UÅ›miechaÅ‚ siÄ™.CzuÅ‚ siÄ™ jak myÅ›liwy,który trafiÅ‚ na wielkÄ… zwierzynÄ™.Gdy tylko znajdzie czas,odwiedzi TerezÄ™.Nie od razu, ale wkrótce.WysiadÅ‚ na Hóhenstrasse.RuszyÅ‚ Alleenring, po drodzeminÄ…Å‚ secondhandy i budki, pod którymi mimo zimowejaury jak zawsze staÅ‚o kilku mężczyzn, raczÄ…c siÄ™ piwem prosto z butelek.Gdy przechodziÅ‚ obok dużego sklepuz elektronikÄ…, rzuciÅ‚ okiem w lewo, w Burgstrasse, gdziewznosiÅ‚ siÄ™ koÅ›ciół luteraÅ„ski z jasnÄ…, bÅ‚yszczÄ…cÄ… w sÅ‚oÅ„cuwieżą.W tym koÅ›ciele przed ponad osiemnastu laty od-byÅ‚o siÄ™ nabożeÅ„stwo żaÅ‚obne za jego żonÄ™.Tuż przed eg-zaminem magisterskim Katharina padÅ‚a ofiarÄ… napadu naoddziaÅ‚ banku, zostaÅ‚a postrzelona przez jednego z ban-dytów.Dwa tygodnie leżaÅ‚a na intensywnej terapii w kli-nice uniwersyteckiej w Marburgu, potem umarÅ‚a.Po jej Å›mierci poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ do łóżka i przestaÅ‚ mówić.PrzyszÅ‚ość bez żony wydawaÅ‚a mu siÄ™ bezsensowna.DodziÅ› czÄ™sto miaÅ‚ wrażenie, że wspomnienia zwiÄ…zanez KatharinÄ… to najcenniejsze, co posiada.UpÅ‚ynęło dużoczasu, nim wola życia powróciÅ‚a na tyle, że byÅ‚ w staniepodjąć jakÄ…Å› decyzjÄ™.Gdy wreszcie zaczÄ…Å‚ mówić, posta-nowiÅ‚ ubiegać siÄ™ o miejsce w policji.Przez piÄ™tnaÅ›ciekolejnych lat sÄ…dziÅ‚, że w stosunku do żadnej kobietynie bÄ™dzie umiaÅ‚ czuć niczego wiÄ™cej niż przyjacielskiejsympatii.Potem spotkaÅ‚ TerezÄ™.Za zielonym wieżowcem skrÄ™ciÅ‚ w prawo w Giinthers-burgallee.WybrukowanÄ… jezdniÄ™ przedzielaÅ‚ szeroki pas67 zieleni.Na koÅ„cu ulicy widać byÅ‚o wejÅ›cie do parku.Marthaler poszukaÅ‚ numeru podanegoprzez Herrmanna.Budynek staÅ‚ po lewej stronie ulicy.Zwieżo pobielona fasada wyróżniaÅ‚ago spoÅ›ród innych kamienic.MiaÅ‚ pięć piÄ™ter, dach byÅ‚ pokryty szarym Å‚upkiem.Od razuwiedziaÅ‚, że w tej dzielnicy, w tym budynku bÄ™dzie siÄ™ czuÅ‚ dobrze.WiedziaÅ‚ też, jakieprzezwisko nadaÅ‚by nowej siedzibie wydziaÅ‚u zabójstw: BiaÅ‚y Dom.ByÅ‚o tak, jak siÄ™ spodziewaÅ‚.Przed wejÅ›ciem zobaczyÅ‚ ciężarówkÄ™ firmy przeprowadzkowej.Tragarze wnosili do domu skrzynie, biurka i krzesÅ‚a.Na klatce schodowej panowaÅ‚ chaos.WszÄ™dzie piÄ™trzyÅ‚y siÄ™ kartony z aktami.Z lokalu na parterze wyszedÅ‚ robotnik.ZaklÄ…Å‚, gdyMarthaler chciaÅ‚ siÄ™ obok niego przecisnąć.- Pewnie, pchaj siÄ™ pan! Jeszcze jedna zawalidroga, co ma tu coÅ› do gadania.Marthaler wyszczerzyÅ‚ zÄ™by.ZobaczyÅ‚ Elvire, która biegaÅ‚a podenerwowana po pokojach,usiÅ‚ujÄ…c zaprowadzić w tym chaosie trochÄ™ porzÄ…dku.- Robert - zawoÅ‚aÅ‚a - tylko nie zacznij wydawać poleceÅ„! Idz po prostu do reszty.WÅ‚aÅ›nieudaÅ‚o mi siÄ™ wepchnąć caÅ‚Ä… bandÄ™ do jednego pokoju.Banda skÅ‚adaÅ‚a siÄ™ z Liebmanna, Döringa, Peters ena i Henschel.UsiÅ‚owali wÅ‚aÅ›niezaaranżować w wielkim pustym pomieszczeniu prowizorycznÄ… salÄ™ odpraw, zsuwajÄ…c dwastoÅ‚y i ustawiajÄ…c wokół nich krzesÅ‚a.- Zwietnie - powiedziaÅ‚ Marthaler, stajÄ…c w drzwiach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl