[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* Owszem, moglibyśmy, ale to zajęłoby nam dwadzieścia dni, a może więcej, jeślihipopotamy okazałyby się kapryśne i nie zechciały zejść nam z drogi.Poza tymstracilibyśmy prawdopodobnie połowę sprzętu, bo zostałby na dnie rzeki * wyjaśniłaKeira.* Moglibyśmy też wynająć samolot do Jimmy, ale cena za skrócenie podróży ojeden dzień jest zbyt wysoka.Eric bez dalszych komentarzy wrócił do samochodu.Po lewej stronie rzekaprzecinała prerię, a dalej znikała w dżungli.Samochody jechały, wzbijając ogromne tumany pyłu.Droga stawała się corazbardziej kręta, pięła się w górę, przyprawiając o zawrót głowy.W południe minęliAbelti i zaczął się zjazd w kierunku Asendako.Podróż potwornie się dłużyła i chybatylko Keira znosiła ją dobrze.W końcu samochody wjechały do Jimmy.Tu mielispędzić noc.Keira z niecierpliwością czekała na dzień, gdy wróci do doliny Omo.Tojuż jutro.Hydra* Całe szczęście, że twoja ciotka zadzwoniła do mnie z piekarni i powiedziała, żejesteś w porcie.Chciałeś, żebym dostała zawału?To były pierwsze słowa, jakie usłyszałem z ust mamy, gdy wszedłem do domu.Takwłaśnie, na swój sposób, witała się ze mną, a zarazem dawała do zrozumienia, że mażal o wiele miesięcy rozłąki.* Ciotka nadal ma świetny wzrok, bo ja wcale nie jestem pewna, czy poznałabym cię, gdybyśmy się spotkali przypadkiem gdzieś w mieście.Podejdz do światła, niech cisię przyjrzę.Wychudłeś i marnie wyglądasz.Spodziewałem się jeszcze kilku podobnych uwag, zanim wreszcie zdecyduje się mnieuściskać.* Podobno przyjechałeś z niewielką walizką, pewnie zamierzasz zostać tylko kilkadni?Kiedy powiedziałem jej, że zamierzam spędzić na wyspie kilka tygodni, matkawreszcie się odprężyła i czule mnie ucałowała.Wmawiałem jej, że wcale się niezmieniła, ale poklepała mnie po policzku i nazwała kłamczuchem, mimowszystko zadowolona z komplementu.Potem pobiegła do kuchni sprawdzić, jakprezentują się domowe zapasy mąki, cukru, mleka, jajek, mięsa i warzyw.* Mogłabyś mi powiedzieć, co robisz? * zapytałem.* Wyobraz sobie, że syn odwiedził mnie bez uprzedzenia po ponaddwuletniejnieobecności, a ponieważ pojawił się pod wieczór, mam zaledwie godzinę naprzygotowanie uczty.* Chcę zjeść kolację tylko z tobą.Zgódz się i chodzmy do restauracji przy porcie.* A ja chciałabym mieć o trzydzieści lat mniej i uwolnić się raz na zawsze odreumatyzmu!Mama strzeliła stawami palców i zaczęła masować sobie plecy.* No widzisz, nic z tego, więc najwyrazniej dziś wieczorem nasze życzenia nie mająszansy się spełnić.Dlatego wydamy przyjęcie godne naszej rodziny i opinii, jaką sięcieszy.A może ci się wydaje, że na wyspie nie wiedzą jeszcze o twoim przyjezdzie?!Nawet nie próbowałem jej przekonywać ani w tej sprawie, ani w żadnej innej.Wwiosce wszyscy doskonale by zrozumieli, że chcemy spędzić ten wieczór we dwoje,ale dla matki to oficjalne powitanie było bardzo ważne, więc nie mogłem pozbawićjej tej małej przyjemności.Sąsiedzi przynieśli wino, ser i oliwki, kobiety nakryły do stołu, mężczyzni nastroiliinstrumenty.Do póznej nocy lało się wino, były tańce i śpiewy, a ja znalazłem okazję,żeby podziękować ciotuni za wyjątkową dyskrecję.Klęła się na Boga, że nie wie, oczym mówię. Kiedy obudziłem się nazajutrz rano, mama już dawno była na nogach.Zdążyławszystko posprzątać i dom wyglądał jak co dzień.* Co zamierzasz tu robić przez kilka tygodni? * zapytała, podając mi kawę.Zmusiłem ją, żeby usiadła obok mnie.* Zacznijmy od tego, że nie chcę, żebyś od rana do wieczora karmiła mnie i miusługiwała.Przyjechałem zająć się tobą, nie odwrotnie.* Zająć się mną? Dobry żart! Przez te wszystkie lata przywykłam sama się sobązajmować.Tylko Elena pomaga mi rozwieszać pranie, a ja w zamian pomagam jej wsklepiku.Nikogo więcej nie potrzebuję.Gdyby nie ciotka Elena, matka czułaby się bardzo samotna.Kiedy jadłem śniadanie,słyszałem, że rozpakowuje moją walizkę i układa rzeczy.* I tak widziałam, że wzruszyłeś ramionami! * rzuciła, stojąc przy oknie w moimpokoju.Pierwszy dzień wakacji poświęciłem na włóczęgę po wyspie i przypominanie sobieznajomych krajobrazów.Osioł Kaliba*nosa woził mnie po stromych drogach.Zatrzymałem się w zatoczce i, korzystając z faktu, że nikogo nie ma, wskoczyłem domorza, ale zaraz wyszedłem, bo woda była lodowata.Zjadłem obiad z mamą i ciotkąi słuchałem, jak snują rodzinne opowieści, a pamięć podsuwała im wciąż nowewspomnienia.Czy w życiu nadchodzi taka chwila, kiedy szczęście jest już tylkoprzeszłością i kiedy niczego się już nie oczekuje? Czy właśnie na tym polegastarzenie się? Gdy dziś mówi już tylko o dniu wczorajszym, gdy terazniejszość tonostalgia, wstydliwie maskowana śmiechem?* Dlaczego tak na nas patrzysz? * zapytała ciotka, ocierając oczy.* Po prostu.Czy po moim powrocie do Londynu będziecie przychodziły razem dotej knajpki, siadały przy tym stoliku i gawędziły o dzisiejszym obiedzie jak o miłymwspomnieniu?* Oczywiście! Po co zadajesz takie głupie pytanie? * zdziwiła się Elena.* Ponieważ zastanawiam się, dlaczego właściwie nie chcecie nacieszyć się takpięknym dniem i tracicie czas, czekając, aż wyjadę?* Twój syn za długo przebywał z dala od słońca * orzekła Elena.* Zupełnie nie rozumiem, o czym on mówi.* A ja rozumiem.* Mama uśmiechnęła się do mnie.* I przyznam, że ma trochę racji.Dajmy spokój tym starym historiom i pogadajmy o przyszłości.Masz jakieś plany,Eleno?Ciotka spojrzała na nią, potem na mnie.* Pod koniec miesiąca, tuż przed rozpoczęciem sezonu, chcę odnowić ściany sklepu* oznajmiła z pełną powagą.* Niebieski bardzo już wyblakł, jak myślicie?* Owszem, też to zauważyłam.No i nareszcie mamy temat, który zainteresujeAdrianosa.* Mama puściła do mnie oko.Elena zaczęła się zastanawiać, czy ktoś tu sobie z niej nie kpi, ale zapewniłem ją, żeto nieprawda.Przez dwie godziny dyskutowaliśmy o odcieniu niebieskiego, którynależy wybrać na fasadę sklepu.Mama przerwała nawet sjestę sprzedawcy farb, odktórego zażądała próbek kolorów.Kiedy przykładaliśmy je do ściany, żeby wybraćnajlepszy, zobaczyłem, że na twarzy mamy ożywają kolory.Tak, w blasku słońca, za którym tak tęskniłem, upłynęły nam dwa tygodnie.Zkażdym dniem robiło się coraz cieplej, wręcz upalnie.Czerwiec z wolna mijał izaczęli się pojawiać pierwsi turyści.Pamiętam ten ranek, jakby to działo się wczoraj.Był piątek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl