[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Płot zadrżał, gdy dinozaur uderzył w niego głową.Odległość między wewnętrznym i zewnętrznym płotem wy-nosiła 10 stóp.Pascal i Jenny pokonali ją w ułamku sekundy irzucili się na siatkę.Wdrapywali się na nią niczym cyrkowcy,mając za sobą dinozaura.164 Będąc na szczycie drugiego płotu, Pascal odważył się obejrzećza siebie.Zobaczył, że tarbozaur radził sobie z tamtym płotem,rozdzierając go tylnymi łapami.Drut kolczasty zaczął pękać.Jeszcze chwila, a droga przed zwierzęciem stanie otworem.- David! - krzyknęła Jenny.Zaczepiła ramieniem o kawałekdrutu kolczastego i nie mogła się uwolnić.Usiłując utrzymaćrównowagę na szczycie płotu, sięgnął jedną ręką i spróbował jąwyplątać.Krzyknęła z bólu.Kolce wbiły się boleśnie w ciało podpachą.Pascal usłyszał, że wewnętrzny płot wali się z metalicznymdzwiękiem.Nie miał więc czasu być delikatnym.Szarpnął ramiędziewczyny z całej siły, nie zwracając uwagi na jej rozpaczliwykrzyk.Ramię było wolne, ale na płocie pozostały kawałki ciała,ociekające krwią.Teraz oboje złazili już z drugiej strony mierzącego 15 stóppłotu.Tarbozaur był już między płotami.Wielkie, niewiarygodniewielkie szczęki kłapnęły, usiłując ich złapać poprzez płot.Siłauderzenia spowodowała ich upadek.Spadli ciężko na ziemię zwysokości 8 stóp.Pascal poczuł palący ból w lewej nodze powy-żej kostki, a kiedy się podniósł prawie nie mógł zrobić kroku.Jenny wylądowała na plecach i teraz siedziała usiłując złapaćoddech.Mocno odczuła upadek, ale poza tym nic jej nie było.Pascal pokuśtykał do niej, zaciskając zęby z bólu i pomógł jejwstać.Tarbozaur atakował drugi płot z zaciekłą furią.Wprawdziezewnętrzny płot był mocniejszy i wyższy, ale Pascal wiedział, żenie wytrzyma długo pod uderzeniami dinozaura.- Gdzie twój samochód? Czy to niedaleko? - zapytał niecier-pliwie.Rozejrzała się oszołomiona - nie bardzo wiem, gdziejesteśmy - sapnęła.Zmarszczyła brwi i uniosła ramię:165 - Myślę, że to w tamtym kierunku - powiedziała, wskazującna drogę.- Chodzmy więc.Ból zwalniał ich kroki.Pascal musiał opierać się na Jenny,nie mógł stąpać na lewej nodze.A z tyłu dochodziły odgłosyjakby zepsutych gigantycznych sprężyn łóżkowych, co dowodzi-ło, że dinozaur przedzierał się przez płot.Uszli jakieś 50 jardów, gdy Jenny wydała radosny okrzyk.- Ta kępa drzew na lewo! Chyba ją rozpoznaję!- Doskonale - parsknął Pascal.Spojrzał przez ramię.Płotwłaśnie walił się i dinozaur przełaził przez rumowisko.- Biegnij przodem - rozkazał.- Znajdz samochód i zapal sil-nik, ja zaraz dołączę.- Nie zostawię cię - zaprotestowała.- Proszę cię Jenny, nie sprzeczaj się ze mną.Zjeżdżaj! Tomoże być nasza jedyna szansa! Popchnął ją w plecy.Zawahałasię na moment, po czym zrobiła, jak kazał.Kiedy zniknęła pomiędzy drzewami, znowu spojrzał za sie-bie.Dinozaur zauważył ich i ruszył za nimi drogą.Pascal próbo-wał biec szybciej, ale ból był niemalże nie do wytrzymania.To był męczący koniec przyjęcia; pora poranka, gdy nawetnajlepszy szampan nie smakuje.Kiedy euforia alkoholowazmienia się w szarą depresję, ostatnie stadium przed pojawie-niem się nieuniknionego kaca.Teraz nie miało już znaczenia, ilesię wypije, bo i tak dobry nastrój nie powróci.- Boże, jak ja się zle czuję - Anthony King próbował prze-łknąć ostatnią szklaneczkę czerwonego wina.Już kiedyś przy-rzekał sobie, że nie będzie mieszał alkoholu z narkotykami.Byłato gwarancja długich mdłości.166 Jedynym pocieszeniem była jego przyjaciółka - Melissa For-bes-Richardson, która czuła się o wiele gorzej.Pochylała sięteraz z rufy łodzi i jęcząc usiłowała wymiotować.Dobrze jej tak,pomyślał złośliwie, była dla niego niczym zadra przez całą noc.Znajdowali się na dużej łodzi przebudowanej z barki.Zmie-niono ją na restaurację należącą do ojca Dickie Radforda, go-spodarza przyjęcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl