[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu go też zastał ksiądz Stoczek, gdy chłopcówswych rozpuściwszy, wolnym był na chwilę. - Cud się stał - rzekł poważnie Płaza, ściskając go z przejęciem - dziękowałemBogu.Cud., odzyskałem dziecko zgubione, nie jestem już sierotą.I łzy mu się polały znowu.Poszli razem do izdebki Stoczka, a tu Płazaopowiedział wszystko.Stoczek o domysłach i przeczuciach wprzódy już wiedział, uradował się więcniezmiernie wypadkami.- Tak - rzekł - Bogu za to dziękować, bo i dziewczę z tej Gomory możeszwyrwać i ocalić, i sam też przez to innym stać się człowiekiem.Nie powracać cijuż teraz do Kozaków.Płaza głową zaczął potrząsać.- Tak to ci powiedzieć łacno - westchnął - ale kto ich zna, kto z nimi żył, ten niemoże zbyć lada czym tej trudności, a to wielka, straszna trudność.%7łyłem z nimilat wiele, zwierzyli mi sprawę ważną, posłali z listami.Gdybym się im teraz podziemię skrył, dobędą mnie spod niej.Chodzi tu za mną jeden jawnie krok wkrok, a nie wiem, ilu potajemnie.Mają swoich wszędzie, bodaj w kancelariikróla.Umieją gdzie potrzeba stosunki zawiązać.Gruby naród, chłopstwo,mówicie, ale chytrzejszego na świecie narodu nie ma nad nich.Gdybym chciałtak wszystko porzucić, żywota bym nie był pewien; gdyby mnie ino posądzali,że mogę zdradzić, zabiją.A wyrzec się tak listów i wszelkiej z nimi drużby, totyle znaczy u nich, co zdradzić.- Przecieżeście im się nie wpisali w poddaństwo - odparł ksiądz Stoczek - aopiekę tu jako szlachcic polski znajdziecie.- Jako żywo - rzekł Płaza - bo mnie za morderstwo na banicję sądzono, abanicja nie zdjęta i może mi łeb uciąć, kto zechce, jeśli naprzód glejt a potemnie dostanę od króla łaski.Westchnął Płaza.- Dalej - rzekł - co tu z tym dzieckiem robić, które, prawda, piękne jest, serceku sobie pociąga, ale na dworze czego to się nauczyło, do czego nawykło?Wziąć ją gdzie na wieś, to z tęsknoty zamrze.Możeście o tym słyszeli, com jana sobie sam doświadczył.Gdy człowiek zmęczony wśród wrzawy i hałasuuśnie, uciszy się-li hałas, to się przebudzi.Tak z tą dziewczyną do wrzawynawykłą: spokój jej dać i cichy żywot, nie wytrwa w nim.Troska ojcowska już go ogarniała.- Bóg z tobą - rzekł Stoczek pocieszając.- Z tego, coście mi mówili, wnoszę, żedziewczę roztrzpiotane, ale zepsute nie jest.Mogło już do tego czasu siłanabroić, gdy ją ze wszech stron kuszono, przecież mówisz to i ty, i drudzy, żepozostała uczciwą.Nie ma więc czego rozpaczać.- Ale niepokoju będzie dosyć - dodał Płaza.- Teraz wam i do tego się jużprzyznać muszę, żem w podróż ruszając, całego mojego mienia nie zabrał zsobą.Pozostało w pewnym miejscu zakopanych na Chortycy dosyć złota iklejnotów, które z łupów podziału na mnie przyszły.Nie wiem sam, na ile toszacować, ale pewno nie mniej nad kilka złotych tysięcy.Muszę więc na Niżchoćby dla tego skarbu powracać, a jak się stamtąd wydobędę? Ciągle mnie podejrzewali, że chcę od nich odstać, nie spuszczą z oka.A na czas, gdy mi naNiż jechać przyjdzie, komu dziecko powierzyć? Jednych Bieleckich znam, aleprawdą a Bogiem jejmość dawna królewska faworyta, płocha niewiasta,dziewczęcia jej powierzyć nie można, bo cnoty nie ma za nic.Płaza się ujął za włosy i począł je targać.- Więc - dodał - jak z jednej strony jest za co dziękować Bogu, tak z drugiejtroski niemało.- Módl się no i Bogu ufaj tylko - dorzucił Stoczek.- Nic nie nagli, masz czas sięrozmyśleć.- Jednej rzeczy się lękam - rzekł Płaza.- Baby języka utrzymać nie umieją, aBietka nie jest wyjątkiem, ta też paple rada.Pójdzie zaraz ta pogłoska, że wemnie ojca znalazła, Parfen Kozak, który za mną chodzi, będzie ją miał, bo co sięmnie tyczy, na to on łasy i chwyta.Padnie na mnie podejrzenie, ruszyć siękrokiem będzie trudno.Stoczek posmutniał.- Prawda - rzekł - że się składają te sprawy twoje niełatwo dla ciebie, ale odczegóż łaska Boża? Myślisz, że trudno Bogu ciebie wydzwignąć z tej toni, gdyjuż dał znak, iż się opiekuje tobą?Płaza trochę odwagi i otuchy zaczerpnął od Stoczka, który nigdy nie rozpaczał,ale wyszedł od Zwiętego Brunona pomimo to jak pijany i musiał wstąpić dopierwszego szynku na gorzałkę, do której był nawykłym, aby nią się otrzezwićwedle kozackiego obyczaju.Zaraz mu też po dwu kubkach jaśniej się i weselejzrobiło, bo miał nałóg do wódki i bez niej teraz żyć nie mógł.Wyszedł z szynku na ulicę pasa poprawiając, patrząc na świat inaczej, wesółnawet był [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl