[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie byli zresztą zbyt dociekliwi.Cieszyli się, że mogą zacząćnormalne życie.- Jaka jest twoja prośba? - %7łona porucznika zachowywała się jak twardy żołnierz.Bałasię, że jeśli pozwoli kobiecie na zwierzenia, ta zmiękczy jej towarzyszy i plan się niepowiedzie.- Nie mówcie nikomu, co robiłam, bardzo was proszę.I mam jeszcze jedną prośbę.Jeżeli uda wam się zdobyć to, o co walczycie, nie pomijajcie moich krewnych.Oni sąniewinni.Nie wiedzą nic0 moich kontaktach z Centralą i cierpią tak samo jak reszta.Proszę was, żebyścietraktowali ich tak samo jak pozostałych.- Tyle możemy dla ciebie zrobić.Teraz powiedz nam, gdzie jeszcze Centrala maszpiegów.- Nie wiem.Oni mi przecież nic nie mówią.Zresztą w ogóle tam nie bywam, niekontaktuję się z nikim.Dostarczałam im tylko informacje.Pewnego dnia przyjechał do nas dodomu jakiś żołnierz i przedstawił mi swoją propozycję, nikogo więcej nie poznałam.- Co im do tej pory powiedziałaś?- Niewiele.Głównie relacjonowałam wasze spostrzeżenia na temat sposobu ichrządzenia.- Wiedzą, ilu nas jest?- Nie.Ja sama jestem z wami przecież dopiero od roku.Domyślałam się, że planujeciejakieś zbrojne akcje, ale nie byłam pewna. Nie wiem, czy macie broń i ile.O to zresztą w ogóle mnie nie pytali.Miałamprzysłuchiwać się wam dokładnie i pózniej opowiadać wszystko przez telefon.Onipodejrzewają, że jest was około setki i że macie dużo broni, bo ostatnio okradziono któryś zmagazynów i są przekonani, że to wasza sprawka.- Czyli coś jednak ci mówią.- %7łona porucznika powiedziała to z satysfakcją,zadowolona, że jej przesłuchanie przynosi efekty.- Powiedz wszystko, co wiesz.Co imzginęło?- Około stu karabinów automatycznych, kilka skrzyń naboi i kilkaset granatów.- To bardzo dużo.Tyle że to nie nasza sprawka.A szkoda.Co jeszcze wiesz?- Wiem, że mają jakichś nowych żołnierzy.To znaczy inaczej szkolonych niżdotychczas.Są.dziwni.Zachowują się, jakby nie mieli w ogóle własnej woli.Są inteligentni,ale wykorzystują tę inteligencję, by ślepo służyć przełożonym.Opowiadano mi o ichbezwarunkowym oddaniu służbie, ponadprzeciętnej sile i wytrzymałości.Mogą maszerowaćbez wody przez tydzień, a bez jedzenia miesiąc.Wiem też, że Centrala ma ogromnelaboratoria i warsztaty.Podobno opracowali już maszynę latającą, a dokładniej mówiąc sąblisko realizacji projektu, brakuje im jednak jakichś materiałów.To wszystko, co wiem,naprawdę.- Pomyśl, czy na pewno - nalegała żona porucznika.Nikt z pozostałych osób w altanienie pomógł jej w tym przesłuchaniu.- Radzę, z dobrego serca, które zaraz stwardnieje.Jeślibędzie trzeba, wydobędę z ciebie potrzebne informacje siłą.Daruję ci kilka dni życia, ale tobędą straszne dni.Wymyślimy takie tortury, o których nie czytałaś nawet w książkachsensacyjnych.Wiesz, że jesteśmy do tego zdolni, prawda? %7łe ja jestem do tego zdolna.- Wiem.Ja nie mówię wam tego ze strachu.Teraz już mi po prostu nie zależy nasobie.Chcę tylko, byście zostawili moją rodzinę w spokoju i pomogli im, gdy będzieciemogli.- Wierzę ci.- Przesłuchująca stwierdziła, że już nic więcej się nie dowie od zdrajczynii odpuściła.- Teraz pij.- Podała jej butelkę.- Tylko powoli, masz czas.Pij, dopóki będzieszw stanie przełykać.Dopiero wtedy do blondynki zbliżyła się jedna z kobiet i pomogła żonie porucznika.Uwolniła zdrajczyni ręce i stanęła za nią, niczym strażnik pilnujący więznia.Blondynkapociągnęła łyk alkoholu i zaraz się zakrztusiła, a jej twarz wykrzywił grymas obrzydzenia.Powoli oswajała się z tą substancją w swoim gardle, musiała odetchnąć głęboko kilka razy,nim znów przytknęła butelką do ust.Powtarzała tę czynność przez kolejne kilkanaście minut, z przerwami na dojmujący kaszel, aż usta, podniebienie i żołądek przyzwyczaiły się dodrażniącego płynu i mogła dopić resztę z butelki jednym haustem.W tym czasie nikt nie odezwał się ani słowem.Wszyscy czekali, aż kobieta osunie sięnieprzytomna na ziemię i będę mogli przejść do następnego punktu planu.Tak też się stało,choć zdrajczyni zachowała resztki przytomności, kładąc się na miękkiej trawie.Ciężko przytym dyszała.%7łona porucznika, z pomocą dwóch mężczyzn, wlała jej wówczas jeszcze połowękolejnej flaszki do ust.Gdy dziewczyna straciła całkowicie przytomność, wszyscy stali jużwokół niej i przyglądali się jej z żalem i goryczą.Kilka kobiet uroniło parę łez.W końcu takobieta była jedną z nich, choć zarazem mogła doprowadzić ich do zguby.A przy tym bolelinad tym, że zabijają kogoś z klasy społecznej, której chcieli za wysoką cenę nieść pomoc, a wprzyszłości całkowite wyzwolenie.%7łona porucznika, widząc apatię na twarzach towarzyszy, znowu przejęła inicjatywę.- Musimy zanieść ją do samochodu - powiedziała energicznie i spojrzała w kierunkumężczyzn.Czterech rosłych osiłków wykonało jej polecenie bezzwłocznie i już po minucie pijanablondynka leżała w tylnej części ciężarówki.%7łona porucznika wydawała zaś kolejnepolecenia.- Ja pojadę do lasu z wami.- Wskazała na mężczyzn, którzy wrócili na swoje miejscapo wykonaniu nieprzyjemnego zadania.- Wy - to skierowane było do reszty - zostaniecietutaj i poczytacie to, co każdy dziś z sobą przyniósł.Kiedy wrócimy wszystko namopowiecie.Będziemy się krzątać, bo spotkanie nie może trwać dłużej niż zwykle.Będziemy zpowrotem za jakieś pół godzinki.Odwróciła się na pięcie i ruszyła pospiesznie w stronę samochodu.Wybranimężczyzni podążyli za nią.Już po chwili wyjechali na drogę.%7łona porucznika nie znała zbytdobrze zdrajczyni, więc musiała dopytać o to, gdzie ta mieszka.- Jedz na południe i skręć w pierwszą ubitą drogę w lesie - kierował ją siwiejącygrubas z wielkim nosem.- Gdzieś tam za lasem jest jej dom, ale gdzie dokładnie, to już chybanie musimy ustalać.- Nie, to zupełnie niepotrzebne - potwierdziła kierująca ciężarówką.Prowadziła samochód pewnie, choć była zdenerwowana do granic wytrzymałości.Nigdy wcześniej nikogo nie zabiła, ba, nigdy nawet o tym nie myślała.Odkąd przystąpiła doorganizacji, lub raczej odkąd ją założyła, wiedziała, że taka chwila nadejdzie, myślała jednak,że to stanie się podczas bitwy czy jakiejś ulicznej jatki z wojskiem, a zabitym przeciwnikiembędzie jakiś anonimowy poplecznik Centrali.W tłumie rozszalałych bojowników, gdzie każdy dodawałby drugiemu odwagi i otuchy okrzykami determinacji, zabicie człowiekabyłoby znacznie łatwiejsze.Nie sądziła, że przyjdzie jej mordować bezbronną, słabądziewczynę, którą znała wystarczająco dobrze, by wiedzieć, jakie plany snuła na najbliższychkilka lat.Nie były może najlepszymi przyjaciółkami, lecz trzymały się ze sobą na tyle, byzwierzać się z trosk i problemów rodzinnych i opowiadać sobie o rzeczach, których nie mówisię byle komu.Teraz wiozła ją półprzytomną z zamiarem zabicia i pozostawienia w lesie.Przekonywała wszystkich, że było to jedyne słuszne rozwiązanie, ale sama nie mogła pozbyćsię wątpliwości, a nade wszystko dokuczliwych podszeptów sumienia.Przerwała rozmyślania po kilku minutach, bo właśnie wjechali na leśną drogę i moglizacząć działać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl