[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdjęcia.Z końcem! A teraz lecę nabankiet, na który, jakby co, serdecznie zapraszam! Nie damy rady uśmiechnął się Zbyszek. Musimy być jutro rano w Warszawie.Kiwnąłem głową ze zrozumieniem i pobiegłem do hotelu do swojego pokoju.Pół godzinypózniej, odświeżony, zbiegłem po schodach do wyjścia, a oni ciągle tam sterczeli.Krzysiek nudziłsię wyraznie, bo kiwał się na butach na brzegu krawężnika. Słuchajcie, w razie czego, jakby to wasze filmowe auto nie przyjechało, to bankiet jest wAagiewnikach.I jesteście tam obaj bardziej niż mile widziani.Krzysiek uśmiechnął się zza okularów. To miłe z twojej strony, ale gruby musi być w Warszawie jutro.Ja zresztą też. No, dobra.Powodzenia zatem.I odjechałem.Zdjęcia do filmu Vabank 2, które właśnie skończyłem, przeszły bezszmerowo, wniezwykle przyjemnej atmosferze, bo wiedzieliśmy, że robimy film, na który widzowie zniecierpliwością czekają.Nie było więc tylu co zwykle stresów.Ekipa, a przede wszystkim aktorzy,świetnie znała swoje zadania i te czterdzieści kilka dni przeleciało jak z bicza trzasnął.Jedynymaleńki stres przytrafił się dzień wcześniej Joachimowi Lamży, który w tym filmie grał niemieckiegooficera.Joas przyjechał do Aodzi w nocy, po spektaklu w warszawskim teatrze, a w hoteluoczekiwały nań strony scenariusza z tekstem sceny na następny dzień.Joas zabrał się do nauki swojejroli podczas śniadania, a spojrzawszy na swoje kwestie, zakrztusił się rogalem.Porzucił dwasadzone na szynce jaja i pobiegł do recepcji zatelefonować w pilnej sprawie do kierownictwaprodukcji filmu Vabank 2.Kierownik produkcji Andrzej Sołtysik odebrał telefon i ze zdumieniem wysłuchał tyradyJoachima na temat burdelu , jaki panuje w polskiej kinematografii. Dlaczego pan tak sądzi? spytał ze stoickim spokojem Andrzej w przerwach między pykaniemfajki. Bo daliście mi tekst jakiegoś aktora z DEF-y! Z NRD! krzyczał Joas. To jest po niemiecku!DEFA była wschodnioniemieckim wariantem legendarnej wytwórni filmowej UFA pamiętającejjeszcze kino nieme. Owszem.A czy Juliusz nie uprzedzał pana, że zależy mu, żeby grał pan swoje kwestie poniemiecku? zapytał delikatnie Andrzej. Co? Może mówił mi coś, ale ja byłem wtedy na próbach spektaklu.Więc nie wiem. Yhm. przytaknął grzecznie Andrzej. Ale teraz już pan wie. Chodzi o to wybuchnął Joas że ja nie znam niemieckiego!Joachim grał fałszywego niemieckiego celnika na fałszywej polsko niemieckiej granicy, którąspreparował Kwinto z kolegami, żeby zmylić uciekającego z Polski Kramera.Ponieważ wszystko było nieprawdziwe, zależało mi, żeby Joachim mówił po niemiecku tak jakjego imiennik von Ribbentrop. To jest niemożliwe powiedział blady jak ściana Joachim, kiedy już znalazł się w biurzekierownika produkcji.Ale ja o tym wszystkim ciągle nie wiedziałem, bo byłem na planie i kręciłem przejazdysamochodowe z udziałem Kramera/Pietraszaka i Sztyca/Wrocławskiego oraz śledzących ichMoksa/Chmielnika i Nuty/Kiersznowskiego.Kiedy Joachim w mundurze kapitana Wehrmachtu dotarłwreszcie na plan, ciągle nie mógł dojść do siebie.Podszedł do mnie i wyszeptał: Słuchaj! Ja mam dyskomfort! Jaki dyskomfort? mając milion ważnych spraw na głowie, nie bardzo go rozumiałem. Taki, że cały czas myślę o tekście! Czy go dobrze wypowiem! A aktor nie może myśleć otekście! Aktor musi myśleć tekstem! powiedział przed ujęciem.Wreszcie gdy wytłumaczył mi swoje lingwistyczne ograniczenia, przeszedłem do fazy, któranazywa się: Na planie filmowym nigdy nie krzycz na aktora.Nawet jeśli jest upierdliwy i na tozasługuje.Traktuj go jak niezbyt rozwinięte dziecko. Spokojnie, Joas.Może chcesz kanapkę? Kawę? Nic nie przełknę! OK.W takim razie napiszemy ci wszystko fonetycznie.Wziąłem paszport z rąk rekwizytora. Zobacz, przeglądasz paszport Kramera, a w paszporcie będziesz miał to wszystko napisanedużymi literami tłumaczyłem spokojnie.Joas jakoś uspokoił oddech, pokiwał głową i powolutku zaczął wcielać się w postać.Ponieważ scenę kręciliśmy w nocy, poszło szybko, bo w lecie noc ma niecałe sześć godzin.Tak że szczęśliwy Joas w końcu odetchnął z ulgą.Tylko ja wiedziałem, że dla mnie praca dopiero rozpocznie się na postsynchronach, kiedy w ustaaktora Lamży niemieckojęzyczny spiker będzie musiał wsadzić odpowiednie słowa.Tak też się stało miesiąc pózniej.Dwaj lekko speszeni, a przemili skądinąd studenci z NRD,wytropieni w Aodzi przez moich asystentów, zaczęli nieśmiało podkładać po niemiecku następującydialog: Ty myślisz, polska świnio, że można przekupić niemieckiego żołnierza na służbie?!.Chichot historii spowodował, że ja, Polak, kompletnie nieznający niemieckiego, 40 lat po wojniekrzyczałem te słowa w języku Heinego, by pokazać Niemcom, jak mają drzeć się na Polaków, żebyich bardziej upokorzyć.Reżyseria to piękny, choć ciężki zawód.Zakończeniowy bankiet jest jedyną formą wdzięczności, jaką reżyser może okazać ekipie, która znim pracowała.Ta wspólna kolacja ze wszystkimi, z którymi przez ostatnie kilka tygodni dzieliło siępot, łzy, a czasem i krew, jest niezmiernie ważna i rzadko kiedy dopuszczany jest na nią ktoś spozaekipy.No, chyba że tak się zdarzy, że niespodziewanymi gośćmi są Krzysztof Kieślowski i ZbigniewPreisner.A to oni właśnie, przedzierając się przez chaszcze w parku w Aagiewnikach, pojawili sięna naszym bankiecie.Czułem się tym bardzo wyróżniony.Dziewięć lat wcześniej, kiedy miałem zagrać u niego główną rolę w filmie Personel, KrzysztofKieślowski przyszedł do moich rodziców i przyrzekł mojej mamie, że będzie dbał o mnie na planiewe Wrocławiu.Będzie osobiście doglądał, żebym się dobrze odżywiał, wysypiał itp.I rzeczywiściedotrzymał słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Zdjęcia.Z końcem! A teraz lecę nabankiet, na który, jakby co, serdecznie zapraszam! Nie damy rady uśmiechnął się Zbyszek. Musimy być jutro rano w Warszawie.Kiwnąłem głową ze zrozumieniem i pobiegłem do hotelu do swojego pokoju.Pół godzinypózniej, odświeżony, zbiegłem po schodach do wyjścia, a oni ciągle tam sterczeli.Krzysiek nudziłsię wyraznie, bo kiwał się na butach na brzegu krawężnika. Słuchajcie, w razie czego, jakby to wasze filmowe auto nie przyjechało, to bankiet jest wAagiewnikach.I jesteście tam obaj bardziej niż mile widziani.Krzysiek uśmiechnął się zza okularów. To miłe z twojej strony, ale gruby musi być w Warszawie jutro.Ja zresztą też. No, dobra.Powodzenia zatem.I odjechałem.Zdjęcia do filmu Vabank 2, które właśnie skończyłem, przeszły bezszmerowo, wniezwykle przyjemnej atmosferze, bo wiedzieliśmy, że robimy film, na który widzowie zniecierpliwością czekają.Nie było więc tylu co zwykle stresów.Ekipa, a przede wszystkim aktorzy,świetnie znała swoje zadania i te czterdzieści kilka dni przeleciało jak z bicza trzasnął.Jedynymaleńki stres przytrafił się dzień wcześniej Joachimowi Lamży, który w tym filmie grał niemieckiegooficera.Joas przyjechał do Aodzi w nocy, po spektaklu w warszawskim teatrze, a w hoteluoczekiwały nań strony scenariusza z tekstem sceny na następny dzień.Joas zabrał się do nauki swojejroli podczas śniadania, a spojrzawszy na swoje kwestie, zakrztusił się rogalem.Porzucił dwasadzone na szynce jaja i pobiegł do recepcji zatelefonować w pilnej sprawie do kierownictwaprodukcji filmu Vabank 2.Kierownik produkcji Andrzej Sołtysik odebrał telefon i ze zdumieniem wysłuchał tyradyJoachima na temat burdelu , jaki panuje w polskiej kinematografii. Dlaczego pan tak sądzi? spytał ze stoickim spokojem Andrzej w przerwach między pykaniemfajki. Bo daliście mi tekst jakiegoś aktora z DEF-y! Z NRD! krzyczał Joas. To jest po niemiecku!DEFA była wschodnioniemieckim wariantem legendarnej wytwórni filmowej UFA pamiętającejjeszcze kino nieme. Owszem.A czy Juliusz nie uprzedzał pana, że zależy mu, żeby grał pan swoje kwestie poniemiecku? zapytał delikatnie Andrzej. Co? Może mówił mi coś, ale ja byłem wtedy na próbach spektaklu.Więc nie wiem. Yhm. przytaknął grzecznie Andrzej. Ale teraz już pan wie. Chodzi o to wybuchnął Joas że ja nie znam niemieckiego!Joachim grał fałszywego niemieckiego celnika na fałszywej polsko niemieckiej granicy, którąspreparował Kwinto z kolegami, żeby zmylić uciekającego z Polski Kramera.Ponieważ wszystko było nieprawdziwe, zależało mi, żeby Joachim mówił po niemiecku tak jakjego imiennik von Ribbentrop. To jest niemożliwe powiedział blady jak ściana Joachim, kiedy już znalazł się w biurzekierownika produkcji.Ale ja o tym wszystkim ciągle nie wiedziałem, bo byłem na planie i kręciłem przejazdysamochodowe z udziałem Kramera/Pietraszaka i Sztyca/Wrocławskiego oraz śledzących ichMoksa/Chmielnika i Nuty/Kiersznowskiego.Kiedy Joachim w mundurze kapitana Wehrmachtu dotarłwreszcie na plan, ciągle nie mógł dojść do siebie.Podszedł do mnie i wyszeptał: Słuchaj! Ja mam dyskomfort! Jaki dyskomfort? mając milion ważnych spraw na głowie, nie bardzo go rozumiałem. Taki, że cały czas myślę o tekście! Czy go dobrze wypowiem! A aktor nie może myśleć otekście! Aktor musi myśleć tekstem! powiedział przed ujęciem.Wreszcie gdy wytłumaczył mi swoje lingwistyczne ograniczenia, przeszedłem do fazy, któranazywa się: Na planie filmowym nigdy nie krzycz na aktora.Nawet jeśli jest upierdliwy i na tozasługuje.Traktuj go jak niezbyt rozwinięte dziecko. Spokojnie, Joas.Może chcesz kanapkę? Kawę? Nic nie przełknę! OK.W takim razie napiszemy ci wszystko fonetycznie.Wziąłem paszport z rąk rekwizytora. Zobacz, przeglądasz paszport Kramera, a w paszporcie będziesz miał to wszystko napisanedużymi literami tłumaczyłem spokojnie.Joas jakoś uspokoił oddech, pokiwał głową i powolutku zaczął wcielać się w postać.Ponieważ scenę kręciliśmy w nocy, poszło szybko, bo w lecie noc ma niecałe sześć godzin.Tak że szczęśliwy Joas w końcu odetchnął z ulgą.Tylko ja wiedziałem, że dla mnie praca dopiero rozpocznie się na postsynchronach, kiedy w ustaaktora Lamży niemieckojęzyczny spiker będzie musiał wsadzić odpowiednie słowa.Tak też się stało miesiąc pózniej.Dwaj lekko speszeni, a przemili skądinąd studenci z NRD,wytropieni w Aodzi przez moich asystentów, zaczęli nieśmiało podkładać po niemiecku następującydialog: Ty myślisz, polska świnio, że można przekupić niemieckiego żołnierza na służbie?!.Chichot historii spowodował, że ja, Polak, kompletnie nieznający niemieckiego, 40 lat po wojniekrzyczałem te słowa w języku Heinego, by pokazać Niemcom, jak mają drzeć się na Polaków, żebyich bardziej upokorzyć.Reżyseria to piękny, choć ciężki zawód.Zakończeniowy bankiet jest jedyną formą wdzięczności, jaką reżyser może okazać ekipie, która znim pracowała.Ta wspólna kolacja ze wszystkimi, z którymi przez ostatnie kilka tygodni dzieliło siępot, łzy, a czasem i krew, jest niezmiernie ważna i rzadko kiedy dopuszczany jest na nią ktoś spozaekipy.No, chyba że tak się zdarzy, że niespodziewanymi gośćmi są Krzysztof Kieślowski i ZbigniewPreisner.A to oni właśnie, przedzierając się przez chaszcze w parku w Aagiewnikach, pojawili sięna naszym bankiecie.Czułem się tym bardzo wyróżniony.Dziewięć lat wcześniej, kiedy miałem zagrać u niego główną rolę w filmie Personel, KrzysztofKieślowski przyszedł do moich rodziców i przyrzekł mojej mamie, że będzie dbał o mnie na planiewe Wrocławiu.Będzie osobiście doglądał, żebym się dobrze odżywiał, wysypiał itp.I rzeczywiściedotrzymał słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]