[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mógł się powstrzymać i rzucił na nią okiem, żeby zobaczyć jak toprzyjęła.jak przygasła i zesztywniała, jakby ją właśnie spoliczkował.- Jesteś okropny - powiedziała po prostu.Szczerze i otwarcie.Przez moment, pod jej spokojnym, oskarżycielskim spojrzeniem, szczerzeznienawidził samego siebie.Ale był przecież mistrzem ukrywania emocji. - Na to wygląda - odpowiedział beztrosko.Ale to była wymuszona beztroska.Spojrzała na niego z niesmakiem.- Dlaczego to robisz?Był tylko jeden powód - jedyna siła, która pchała go do działania.To onazmieniła go w zimnego wyrachowanego łajdaka.- Czy Falconwell aż tyle dla ciebie znaczy?Zapadła cisza, a on poczuł, jak coś mrocznego i nieprzyjemnego rozpiera musię w żołądku.Dobrze znal to uczucie.Od dziewięciu lat robił wszystko, żebyodzyskać tę ziemię.Odbudować własną historię.Zapewnić sobie przyszłość.Inie zamierzał z tego rezygnować.- Oczywiście, że tak - odparła i zaśmiała się z rezygnacją.- Ja jestem tylkośrodkiem do celu.Przez tych kilkanaście godzin od chwili, gdy natrafił na nią nad jeziorem,bywała zirytowana, zaskoczona, oburzona, chłodna.ale ani razu nie słyszał wjej głosie takiego tonu.Wydawało się, że się poddała.Nie spodobało mu się to.Po raz pierwszy od bardzo dawna - od dziewięciu lat - Bourne zapragnąłkogoś przeprosić za to, że go wykorzystał.Zacisnął zęby i zdławił to uczucie.Odwrócił ku niej głowę - ale nie całkiem, żeby nie patrzeć wprost na nią.Tyletylko, by widzieć ją kątem oka.Ujrzał pochyloną głowę, dłonie przyciśnięte dociała.- Chodz tu - powiedział i sam się trochę zdziwił, że posłuchała.Przeszła przezpokój, a on słuchał szelestu sukni, lekkich kroków, nierównego oddechu, któryzdradzał niepokój i zdenerwowanie.Stanęła z tyłu i znieruchomiała, podczas gdy on rozgrywał w myślach kilkanastępnych posunięć tego szachowego pojedynku.Przez chwilę zastanawiał się,czy jej nie uwolnić.Nie.Co się stało, to się nie odstanie.- Wyjdziesz za mnie, Penelopo?- Po co mnie pytasz? Przecież tak naprawdę nie mam wyboru, prawda?Powiedziała to z taką irytacją, że chciał się uśmiechnąć, ale się opanował.Obserwowała go uważnie przez dłuższą chwilę, a on - człowiek, który zbiłmajątek dzięki umiejętności czytania z ludzkich twarzy - nie potrafił odgadnąć jej myśli.Najpierw zdawało mu się, że odmówi, więc przygotowałsię na opór, przebiegając myślą listę pastorów, którzy mieli zobowiązania wobecniego i wobec Upadłego Anioła i zechcą dać ślub przy sprzeciwie panny młodej.Przygotowywał się, by podjąć kroki wiodące go do celu.Przecież to tylko kolejne wykroczenie na stale rosnącej liście jego złychuczynków.- Dotrzymasz słowa, które dałeś mi wczoraj? Czy moje siostry nie ucierpią zpowodu naszego małżeństwa?Nawet teraz myślała o siostrach, choć w perspektywie miała całe długie życieu jego boku.Jest dla mnie o wiele za dobra.Odrzucił tę myśl.- Dotrzymam słowa.- Potrzebuję gwarancji.Mądra dziewczyna.Naturalnie, żadnych gwarancji nie było.Miała rację, żemu nie ufała.Sięgnął do kieszeni i wydobył gwineę, startą z jednej strony na gładko przezdziewięć długich lat, kiedy miał ją przy sobie.Podał ją Penelopie.- Mój depozyt.Przyjęła monetę.- Co mam z nią zrobić?- Oddasz mi, kiedy twoje siostry powychodzą za mąż.- Jedną gwineę?- Wszystkim do tej pory wystarczała, kochanie.W całej Brytanii.Uniosłabrwi.- A mówią, że to mężczyzni są bardziej inteligentną płcią.- Wzięła głębokioddech, wsunęła gwineę do kieszeni, a on od razu zatęsknił za ciężarem monety.- Wyjdę za ciebie.Skinął głową.- A narzeczony?Zawahała się, umknęła wzrokiem gdzieś ponad jego ramię.- Znajdzie sobie inną - powiedziała cicho, z sympatią.Trochę za dużo było tejsympatii.Bourne'a natychmiast ogarnął przewrotny gniew na mężczyznę, którynie stanął w jej obronie.Zostawił ją samą na świecie.Sprawił, że tak łatwo byłoją zagarnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • ") ?>