[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zrobiłeś przegląd swoich oddziałów? - zapytał Arjoni pociągnął potężny łyk miodu wprost z dzbana.- Wygląda na to, że chłopcy z Ravenshaw zorganizowalisię w oddziały zbrojne.- Colin posępnie kiwnął głową.Gdybym nie wrócił, mieli zamiar pomaszerować na zamekBrisbane'a i pomścić honor swego lorda.- Za chłopaków! Za przy szłość Ravenshaw! -Arjon wzniósłflaszkę.Kiedy jeden z długowłosych chłopców o dzikich oczachprzeturlał się po stole, żeby dopaść drugiego, Colin wydałdzwięk, będący ni to śmiechem, ni to jękiem.- Wolałbym już uzbroić kobiety w widły i kamienie, niżpoprowadzić do boju tę bandę zabijaków.Nie mam żadnegowyboru, muszę poprosić MacDuffa o ludzi i zaopatrzenie.Mężczyzni spojrzeli na siebie ciężkim wzrokiem.- Kim jest ten MacDuff? - zapytała Tabitha.128UROKI- MacDuff jest lordem, który wychowywał Colina, kiedyten był tylko małym paziem.Jego ziemie graniczą z Revenshawod północy - odpowiedział jej Arjon, bo Colin zajął się nalewaniem sobie miodu, żeby uniknąć odpowiedzi.- pomoże ci? - Tabitha skierowała pytanie wprost do Colina.- Tak - stwierdził krótko - Był dla mnie jak drugi ojciec.Najwyrazniej nie miał ochoty rozwijać tematu, a Tabitha niezdążyła zasypać go dociekliwymi pytaniami, bo otoczyła ichgromada żartownisiów, której przewodziła Magwyn.Nie zwracając uwagi na pełne dezaprobaty sapanie Arjona, Tabithawzięła Lucy na kolana, aby jej nie zadeptano.Wkrótce zebrałasię wokół niej gromadka ciekawskich dzieciaków.- Czy ta kotka gryzie? - zapytał najśmielszy chłopczyk.- Nie, jeśli nie robi się jej krzywdy.- A czy ona je myszy?- zapytała dziewczynka, którejzielone oczy błyszczały z radości, bo Tabitha pozwoliła jejpogładzić miękkie futerko ulubienicy.- Nie mam pojęcia.Jeszcze nigdy nie widziała prawdziwejmyszy.Podczas gdy dzieci zachwycały się łaszącą się do nich kotką,Tabitha uświadomiła sobie, że jedna dziewczynka czai się zaosłoną ogniska.To była ta sama obdarta dzikuska, która kuliłasię pod stołem.Jej ogromne oczy nie wydawały się juz takpuste, wyrażały tęsknotę.Tabitha wzięła kotkę w złożonedłonie i podsunęła dziecku.- Chciałabyś ją pogłaskać, kochanie?Dziewczynka zerwała się, jakby czymś zawiniła, i uciekła,znikając w cieniu jak duch.Tabitha oddała Lucy pod opiekę małemu chłopcu i jegozachwyconym kolegom, a Magwyn ze smutkiem potrząsnęłagłową.- Moja Jenny nie wmówiła ani słowa, odkąd dopadli jąludzie Brisbane'a.Nie pozwala, żebym ją wykąpała ani uczesała.Stała sięPłochliwa jak dzikie zwierzątko, zawsze odskakuje,129TERESA MEDEIROSkiedy wyciągam do niej rękę.- Na ustach kobiety pojawił sięsmutny uśmiech, sprawiając, że jej wychudzona twarz stała sięniemal piękna.- Szkoda, że nie poznałaś jej wcześniej.Zawszerozszczebiotana, prosiła, żebym wplatała jej kwiaty we włosyi ubierała ją w śliczne sukienki.Tabitha wpatrzyła się w mrok, w którym zniknęło dziecko.Dziewczynka miała najwyżej osiem, dziewięć lat.- Jak ty to znosisz?- Kobiety zawsze były łupem wojennym.- Wzruszyła ramionami, a w jej geście więcej było zmęczenia niż goryczy.- Ale Jenny nie jest kobietą.Jest dzieckiem.- Już nie, niestety.Już nie jest dzieckiem - Magwyn wstałaz ławki i z żalem spojrzała na dziewczynę.Tabicie serce ścisnęło się z wściekłości na myśl o potwornejkrzywdzie, jaką wyrządzono temu dziecku.Objęła płonącymspojrzeniem Colina i stwierdziła, że pomimo niedbałej pozy,bardzo uważnie przysłuchiwał się ich rozmowie.- Czy w to właśnie wierzysz? - Napadła na niego, zadowolona, że znalazł się w pobliżu przedstawiciel rodu męskiego,na którym może się wyładować.~ %7łe kobiety są łupem wojennym? Właśnie wróciłeś po sześciu latach wojaczki, prawda?Czy uważasz, że gwałcenie żon i córek nieprzyjaciół jestdopuszczalne, żeby nie powiedzieć: chwalebne?- Nie.Natomiast uważam za dopuszczalne, a nawet chwalebne, zabijanie tych, którzy się takich czynów dopuścili.Tabitha poczuła, że napięcie ją opuszcza.Powinna byławiedzieć, że Colin wezmie na siebie rolę anioła zemsty ZwiętejKrucjaty.Nie zdążyła wybąkać żadnego usprawiedliwienia, boRavenshaw odwrócił się od niej, dając jej chłodną odprawę.Niemal uwierzyła, że go obraziła.- Za starą nianię! - Wzniesiono toast po przeciwnej stroniestołu.- Za starą nianię! - Podjęli inni, wznosząc kubki.- Za nianię.- Powtórzył Colin cicho i spełnił toast.130UROKI- Kim jest ta niania? - Tabitha zwróciła się szeptem doArjona. Stara niania była piastunką Colina, a przedtem jego ojca.Miała ochotę wybuchnąć śmiechem na samą myśl, że takdzielny wojownik jak Ravenshaw kiedykolwiek miał nianię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Zrobiłeś przegląd swoich oddziałów? - zapytał Arjoni pociągnął potężny łyk miodu wprost z dzbana.- Wygląda na to, że chłopcy z Ravenshaw zorganizowalisię w oddziały zbrojne.- Colin posępnie kiwnął głową.Gdybym nie wrócił, mieli zamiar pomaszerować na zamekBrisbane'a i pomścić honor swego lorda.- Za chłopaków! Za przy szłość Ravenshaw! -Arjon wzniósłflaszkę.Kiedy jeden z długowłosych chłopców o dzikich oczachprzeturlał się po stole, żeby dopaść drugiego, Colin wydałdzwięk, będący ni to śmiechem, ni to jękiem.- Wolałbym już uzbroić kobiety w widły i kamienie, niżpoprowadzić do boju tę bandę zabijaków.Nie mam żadnegowyboru, muszę poprosić MacDuffa o ludzi i zaopatrzenie.Mężczyzni spojrzeli na siebie ciężkim wzrokiem.- Kim jest ten MacDuff? - zapytała Tabitha.128UROKI- MacDuff jest lordem, który wychowywał Colina, kiedyten był tylko małym paziem.Jego ziemie graniczą z Revenshawod północy - odpowiedział jej Arjon, bo Colin zajął się nalewaniem sobie miodu, żeby uniknąć odpowiedzi.- pomoże ci? - Tabitha skierowała pytanie wprost do Colina.- Tak - stwierdził krótko - Był dla mnie jak drugi ojciec.Najwyrazniej nie miał ochoty rozwijać tematu, a Tabitha niezdążyła zasypać go dociekliwymi pytaniami, bo otoczyła ichgromada żartownisiów, której przewodziła Magwyn.Nie zwracając uwagi na pełne dezaprobaty sapanie Arjona, Tabithawzięła Lucy na kolana, aby jej nie zadeptano.Wkrótce zebrałasię wokół niej gromadka ciekawskich dzieciaków.- Czy ta kotka gryzie? - zapytał najśmielszy chłopczyk.- Nie, jeśli nie robi się jej krzywdy.- A czy ona je myszy?- zapytała dziewczynka, którejzielone oczy błyszczały z radości, bo Tabitha pozwoliła jejpogładzić miękkie futerko ulubienicy.- Nie mam pojęcia.Jeszcze nigdy nie widziała prawdziwejmyszy.Podczas gdy dzieci zachwycały się łaszącą się do nich kotką,Tabitha uświadomiła sobie, że jedna dziewczynka czai się zaosłoną ogniska.To była ta sama obdarta dzikuska, która kuliłasię pod stołem.Jej ogromne oczy nie wydawały się juz takpuste, wyrażały tęsknotę.Tabitha wzięła kotkę w złożonedłonie i podsunęła dziecku.- Chciałabyś ją pogłaskać, kochanie?Dziewczynka zerwała się, jakby czymś zawiniła, i uciekła,znikając w cieniu jak duch.Tabitha oddała Lucy pod opiekę małemu chłopcu i jegozachwyconym kolegom, a Magwyn ze smutkiem potrząsnęłagłową.- Moja Jenny nie wmówiła ani słowa, odkąd dopadli jąludzie Brisbane'a.Nie pozwala, żebym ją wykąpała ani uczesała.Stała sięPłochliwa jak dzikie zwierzątko, zawsze odskakuje,129TERESA MEDEIROSkiedy wyciągam do niej rękę.- Na ustach kobiety pojawił sięsmutny uśmiech, sprawiając, że jej wychudzona twarz stała sięniemal piękna.- Szkoda, że nie poznałaś jej wcześniej.Zawszerozszczebiotana, prosiła, żebym wplatała jej kwiaty we włosyi ubierała ją w śliczne sukienki.Tabitha wpatrzyła się w mrok, w którym zniknęło dziecko.Dziewczynka miała najwyżej osiem, dziewięć lat.- Jak ty to znosisz?- Kobiety zawsze były łupem wojennym.- Wzruszyła ramionami, a w jej geście więcej było zmęczenia niż goryczy.- Ale Jenny nie jest kobietą.Jest dzieckiem.- Już nie, niestety.Już nie jest dzieckiem - Magwyn wstałaz ławki i z żalem spojrzała na dziewczynę.Tabicie serce ścisnęło się z wściekłości na myśl o potwornejkrzywdzie, jaką wyrządzono temu dziecku.Objęła płonącymspojrzeniem Colina i stwierdziła, że pomimo niedbałej pozy,bardzo uważnie przysłuchiwał się ich rozmowie.- Czy w to właśnie wierzysz? - Napadła na niego, zadowolona, że znalazł się w pobliżu przedstawiciel rodu męskiego,na którym może się wyładować.~ %7łe kobiety są łupem wojennym? Właśnie wróciłeś po sześciu latach wojaczki, prawda?Czy uważasz, że gwałcenie żon i córek nieprzyjaciół jestdopuszczalne, żeby nie powiedzieć: chwalebne?- Nie.Natomiast uważam za dopuszczalne, a nawet chwalebne, zabijanie tych, którzy się takich czynów dopuścili.Tabitha poczuła, że napięcie ją opuszcza.Powinna byławiedzieć, że Colin wezmie na siebie rolę anioła zemsty ZwiętejKrucjaty.Nie zdążyła wybąkać żadnego usprawiedliwienia, boRavenshaw odwrócił się od niej, dając jej chłodną odprawę.Niemal uwierzyła, że go obraziła.- Za starą nianię! - Wzniesiono toast po przeciwnej stroniestołu.- Za starą nianię! - Podjęli inni, wznosząc kubki.- Za nianię.- Powtórzył Colin cicho i spełnił toast.130UROKI- Kim jest ta niania? - Tabitha zwróciła się szeptem doArjona. Stara niania była piastunką Colina, a przedtem jego ojca.Miała ochotę wybuchnąć śmiechem na samą myśl, że takdzielny wojownik jak Ravenshaw kiedykolwiek miał nianię [ Pobierz całość w formacie PDF ]