[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście.i siedem lat temunie zaproponowałby jej małżeństwa, I gdyby nie przytrafiła im się ciąża.Terazteż nie proponował małżeństwa.Proponował romans, który prędzej lub pózniejsię zakończy.Byłaby niemądra, nastawiając się na cokolwiek innego. Może zostaniesz na noc?  spytał, przerywając ciszę. Nie.Jutro muszę być w szpitalu od samego rana.Pogładził ją palcem po policzku. Zjesz ze mną jutro kolację. To jest pytanie czy stwierdzenie?Przewrócił się na bok i wtoczył na nią.Czując na sobie jego nagie ciało, po-ruszyła się niespokojnie. Twoja odpowiedz oznacza tak czy nie?Jak mogłaby mu czegokolwiek odmówić? Prawdę mówiąc, sama nie wiem.Bo to.my.nasz związek.to wszyst-ko jest takie pogmatwane.LRT Opuszkiem palca pogładził ją po nosie. Musimy dać sobie trochę czasu.Przekonać się, co w nas tkwi, jakie ma-my wobec siebie oczekiwania. Co powiemy ludziom?  zapytała Mikki. Nie zdołamy ukryć przedkolegami z pracy, że się widujemy.Zresztą niektórzy już coś podejrzewają.Naprzykład John Bramley skomentował żartobliwie, że twoi pacjenci mają u mniepierwszeństwo. Wiem, jak trudno zachować tajemnicę w takim miejscu jak szpital.' Aleto nasze życie i nikomu nic do tego.Zbliżył usta do jej warg.Zamknęła oczy, delektując się pocałunkiem. Powinnaś się wyspać  oznajmił parę minut pózniej, pomagając jejwstać z łóżka. Odwiozę cię do domu twoim samochodem, a potem rano pociebie wpadnę. Nie, nie trzeba  sprzeciwiła się. Pojadę sama. Aleja chcę cię odwiezć.Chcę spędzić z tobą resztę nocy, a nawet kilkanocy pod rząd.Inaczej oskarżysz mnie o jednorazową przygodę.Wychodząc z pokoju, zerknęła na niego przez ramię. Obiecuję, że o nic nie będę cię oskarżać. Dobra, dobra, wolę nie ryzykować.Zaczekaj moment. Wrócił do sy-pialni.Poszła za nim.Zobaczyła, że wyjmuje z szafy świeże ubranie. Lewis, naprawdę nie musisz.Trafię sama.LRT Znikł w łazience.Po chwili wyłonił się z kosmetyczką, którą włożył z ubra-niem do niedużej torby pod różnej. Nie kłóć się.Pojedziemy razem.W jej oczach pojawił się gniewny błysk. Zachowujesz się jak pan i władca. Mam cię puścić samą do domu, jakby nic się nie wydarzyło?Wyprostowała ramiona. Nie możesz mi rozkazywać ani wtrącać się do mojego życia!  oznajmi-ła zirytowana. Właściwie nie się nie wydarzyło! Kochaliśmy się.Nie, nie-prawda Uprawialiśmy seks.Para byłych narzeczonych wylądowała w łóżku.Jeślichodzi o mnie, absolutnie nic się nie zmieniło. Zmieniło się, Mikki.Wszystko się zmieniło. W jaki sposób? Nie masz do mnie żadnego prawa Jesteśmy dwojgiemwolnych ludzi.Okej, mieliśmy seks Wielkie mi mecyje! Ale to był tylko seks,nic więcej. Nieprawda! To nie był tylko seks. Więc oświeć mnie: co to było? Ciebie i mnie łączą niedokończone sprawy  oświadczył i minąwszy ją,wyszedł na korytarz. Poczekaj!  Wybiegła za nim z mieszkania.Przytrzymał drzwi. Nie spieraj się ze mną, Mikki.Zeszłym razem wszystko spapraliśmy.Niepopełnijmy znów tego błęduLRT  Co chcesz przez to powiedzieć? %7łe powinniśmy dać sobie jeszcze jedną szansę.Popatrzyła na niego ze zdumieniem. Czyś ty oszalał?Wskazał głową w stronę ulicy. Wsiadaj do samochodu, Mikki. Nie muszę się ciebie słuchać! W żadnej kwestii.Nic nas nie łączy.Sły-szysz? Nic a nic. Po prostu masz zwyczaj sypiać z kim popadnie, tak? Nie mam zamiaru ci odpowiadać. Nie musisz, bo znam odpowiedz.Dlatego chcę cię odwiezć do twojegodomu.Nie ustąpię, Mikki.Zaciskając z wściekłości zęby, wyminęła go.Czuła, jak wszystko się w niejgotuje.Przez całą drogę nie odezwała się słowem.Siedziała sztywno wyprosto-wana, z rękami na kolanach, wpatrzona w przednią szybę.Miała wrażenie, jakbystraciła kontrolę nad własnym życiem.Niepotrzebnie uległa pokusie, aby znówznalezć się w ramionach Lewisa.Ale ramiona to jedno, a życie to drugie.Podję-cie kolejnej próby.nie, było na to zdecydowanie za wcześnie.Bała się.Nie mia-ła czasu, aby przygotować się do takiego eksperymentu, ochronić przed krzywdąi bólem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl