[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ciągu następnych dni upał nie ustawał.Muchy latały po pokoju.SiostraJózefitka starała się je odpędzad od spoconej twarzy umierającego proboszcza. Zostawje, moja siostro.Przykry jest tylko grzech.Drugiego sierpnia ksiądz Raymond, dawny wikary, przybył do pokoju i z płaczemrzucił się do stóp nędznego posłania, na którym na formalny jego rozkaz, ułożono księdzaVianneya. Proszę księdza o przebaczenie załkał ten, który tak wiele przykrościsprawił świętemu starcowi.Proboszcz z Ars uściskał go. Odwiedziny księdza są dlamnie wielką pociechą.Czekałem na księdza.Tego wieczora wpuszczono do pokoju dziewczynkę, która oznajmiła z płaczem, żejej dziadek umiera i prosi świętego o błogosławieostwo. A kim jest twój dziadek, mojedziecko? zapytał ksiądz Vianney. Nazywa się Antoni Givre.Zawsze opowiada, jak to kiedyś wskazał księdzu drogędo Ars i że ksiądz w zamian za to obiecał mu pokazad drogę do nieba. Tak, pamiętam odrzekł starzec, uśmiechając się. Powiedz swojemu dziadkowi, że jutro zaprowadzęgo do bram nieba.We środę, 3 sierpnia, umierający cały czas trwał zatopiony w Bogu.Jedynieodwiedziny biskupa, który przybył pod wieczór, wyrwały go z ekstazy.Biskup Langalerie zpłaczem uścisnął go i obiecał, że się będzie za niego modlił w kościele.Ksiądz Vianney dałznak, że dziękuje mu, lecz nie mógł już wypowiedzied żadnego słowa.Około dziesiątej wieczorem koniec zdawał się nieuchronnie zbliżad.KsiądzToccanier odmówił modlitwy za konających i udzielił umierającemu odpustu zupełnego.Około północy ksiądz misjonarz Monnin, jeden z najwierniejszych pomocników księdzaVianneya w ostatnich latach, podał mu swój krzyż do ucałowania.Zwięty uścisnął go iucałował.Dzieo 4 sierpnia 1859 roku; dzieo świętego Dominika, rozpoczął się straszliwąburzą.Błyskawice rozświetlały pokój chorego, a grzmoty wstrząsały domem.Po obliczuświętego przemknął uśmiech.Był to ostatni hałas, jakim Grappin chciał go jeszcze razprzestraszyd.Demon jednak nie miał już nad nim żadnej władzy. Aniołowie Paoscy,wyjdzcie na spotkanie, przyjmijcie jego duszą i stawcie ją przed Obliczem Najwyższego odmawiał wśród huku żywiołów ksiądz Monnin. Słyszysz, Grappin? Aniołowie Paoscy.Bóg posłał swojego anioła, żeby zabrałtego, którego ty, Grappin, chciałeś swoimi stopami wdeptad w proch świata.Zuśmiechem na ustach, około godziny drugiej po północy, ksiądz Vianney na rękach brata171Hieronima oddał ostatnie tchnienie.Stary Oriol zamknął mu oczy.Burza ucichła, a niebopokryło się gwiazdami.Na wieży dzwon załkał żałośnie.Tę żałobną nutę pochwyciłydzwony we wszystkich wioskach, aż po Saonę.Razem z parafianami i pielgrzymami, którzy tej nocy znajdowali się w Ars, całaFrancja opłakiwała świętego proboszcza.Przez cały dzieo ludzie przesuwali się przezpokój na parterze, gdzie złożono zwłoki zmarłego.W otoczeniu niezliczonych rzesz wiernych biskup z Belley poprowadził konduktpogrzebowy świętego.Wiedz o tym, kochany i czcigodny księże proboszczu powiedziałbiskup, że najpiękniejszym i najbardziej upragnionym dniem mego biskupstwa byłbyten, w którym nieomylny głos Kościoła pozwoliłby mi uroczyście zaintonowad na twojącześd: Euge serve bonę et fidelis.Sługo dobry i wierny, wejdz do wesela swego Pana!14 sierpnia 1859 roku; złożono ciało czcigodnego kapłana z w grobie,przygotowanym w nawie kościoła.Na tablicy z czarnego marmuru, nad wyrzezbionym wkamieniu kielichem, wykuto taki oto napis: TU SPOCZYWA JAN-MARIA CHRZCICIELVIANNEY, PROBOSZCZ Z ARS.BEATYFIKACJA I KANONIZACJA, PROBOSZCZA Z ARSPapież Pius X, który wstąpił na stolicę Piotrową 4 sierpnia 1903 roku, w rocznicęśmierci świętego proboszcza z Ars, 8 stycznia 1905 roku ogłosił go błogosławionym.Wszystkie kościoły Rzymu głosem swoich dzwonów pozdrowiły wielkiego syna Francji, atrzydzieści tysięcy pielgrzymów ze wszystkich krajów świata odśpiewało w bazylice św.Piotra uroczyste Te Deum.21 maja 1925 roku, w dzieo Zielonych Zwiąt, Papież Pius XI, w otoczeniu trzydziestukardynałów i dwustu biskupów, biednego proboszcza z Ars uroczyście ogłosił świętym.Wówczas to w Rzymie, i na całym świecie miliony wiernych i kapłanów padło na kolana,powtarzając: Zwięty Janie-Maria Vianneyu, módl się za nami.Zwięty Janie-Maria Vianneyu, módl się za nami.Tłumaczenie: Jan Efrem BieleckiKraków 2008172 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.W ciągu następnych dni upał nie ustawał.Muchy latały po pokoju.SiostraJózefitka starała się je odpędzad od spoconej twarzy umierającego proboszcza. Zostawje, moja siostro.Przykry jest tylko grzech.Drugiego sierpnia ksiądz Raymond, dawny wikary, przybył do pokoju i z płaczemrzucił się do stóp nędznego posłania, na którym na formalny jego rozkaz, ułożono księdzaVianneya. Proszę księdza o przebaczenie załkał ten, który tak wiele przykrościsprawił świętemu starcowi.Proboszcz z Ars uściskał go. Odwiedziny księdza są dlamnie wielką pociechą.Czekałem na księdza.Tego wieczora wpuszczono do pokoju dziewczynkę, która oznajmiła z płaczem, żejej dziadek umiera i prosi świętego o błogosławieostwo. A kim jest twój dziadek, mojedziecko? zapytał ksiądz Vianney. Nazywa się Antoni Givre.Zawsze opowiada, jak to kiedyś wskazał księdzu drogędo Ars i że ksiądz w zamian za to obiecał mu pokazad drogę do nieba. Tak, pamiętam odrzekł starzec, uśmiechając się. Powiedz swojemu dziadkowi, że jutro zaprowadzęgo do bram nieba.We środę, 3 sierpnia, umierający cały czas trwał zatopiony w Bogu.Jedynieodwiedziny biskupa, który przybył pod wieczór, wyrwały go z ekstazy.Biskup Langalerie zpłaczem uścisnął go i obiecał, że się będzie za niego modlił w kościele.Ksiądz Vianney dałznak, że dziękuje mu, lecz nie mógł już wypowiedzied żadnego słowa.Około dziesiątej wieczorem koniec zdawał się nieuchronnie zbliżad.KsiądzToccanier odmówił modlitwy za konających i udzielił umierającemu odpustu zupełnego.Około północy ksiądz misjonarz Monnin, jeden z najwierniejszych pomocników księdzaVianneya w ostatnich latach, podał mu swój krzyż do ucałowania.Zwięty uścisnął go iucałował.Dzieo 4 sierpnia 1859 roku; dzieo świętego Dominika, rozpoczął się straszliwąburzą.Błyskawice rozświetlały pokój chorego, a grzmoty wstrząsały domem.Po obliczuświętego przemknął uśmiech.Był to ostatni hałas, jakim Grappin chciał go jeszcze razprzestraszyd.Demon jednak nie miał już nad nim żadnej władzy. Aniołowie Paoscy,wyjdzcie na spotkanie, przyjmijcie jego duszą i stawcie ją przed Obliczem Najwyższego odmawiał wśród huku żywiołów ksiądz Monnin. Słyszysz, Grappin? Aniołowie Paoscy.Bóg posłał swojego anioła, żeby zabrałtego, którego ty, Grappin, chciałeś swoimi stopami wdeptad w proch świata.Zuśmiechem na ustach, około godziny drugiej po północy, ksiądz Vianney na rękach brata171Hieronima oddał ostatnie tchnienie.Stary Oriol zamknął mu oczy.Burza ucichła, a niebopokryło się gwiazdami.Na wieży dzwon załkał żałośnie.Tę żałobną nutę pochwyciłydzwony we wszystkich wioskach, aż po Saonę.Razem z parafianami i pielgrzymami, którzy tej nocy znajdowali się w Ars, całaFrancja opłakiwała świętego proboszcza.Przez cały dzieo ludzie przesuwali się przezpokój na parterze, gdzie złożono zwłoki zmarłego.W otoczeniu niezliczonych rzesz wiernych biskup z Belley poprowadził konduktpogrzebowy świętego.Wiedz o tym, kochany i czcigodny księże proboszczu powiedziałbiskup, że najpiękniejszym i najbardziej upragnionym dniem mego biskupstwa byłbyten, w którym nieomylny głos Kościoła pozwoliłby mi uroczyście zaintonowad na twojącześd: Euge serve bonę et fidelis.Sługo dobry i wierny, wejdz do wesela swego Pana!14 sierpnia 1859 roku; złożono ciało czcigodnego kapłana z w grobie,przygotowanym w nawie kościoła.Na tablicy z czarnego marmuru, nad wyrzezbionym wkamieniu kielichem, wykuto taki oto napis: TU SPOCZYWA JAN-MARIA CHRZCICIELVIANNEY, PROBOSZCZ Z ARS.BEATYFIKACJA I KANONIZACJA, PROBOSZCZA Z ARSPapież Pius X, który wstąpił na stolicę Piotrową 4 sierpnia 1903 roku, w rocznicęśmierci świętego proboszcza z Ars, 8 stycznia 1905 roku ogłosił go błogosławionym.Wszystkie kościoły Rzymu głosem swoich dzwonów pozdrowiły wielkiego syna Francji, atrzydzieści tysięcy pielgrzymów ze wszystkich krajów świata odśpiewało w bazylice św.Piotra uroczyste Te Deum.21 maja 1925 roku, w dzieo Zielonych Zwiąt, Papież Pius XI, w otoczeniu trzydziestukardynałów i dwustu biskupów, biednego proboszcza z Ars uroczyście ogłosił świętym.Wówczas to w Rzymie, i na całym świecie miliony wiernych i kapłanów padło na kolana,powtarzając: Zwięty Janie-Maria Vianneyu, módl się za nami.Zwięty Janie-Maria Vianneyu, módl się za nami.Tłumaczenie: Jan Efrem BieleckiKraków 2008172 [ Pobierz całość w formacie PDF ]