[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy dodzwoniÅ‚ siÄ™ do PawÅ‚a? Może mojemu mÅ‚odemu koledze udaÅ‚o siÄ™ już coÅ›ustalić.Dotarcie do Fiolki byÅ‚o ryzykowne.Pokonanie dwóch wagonów sypialnych irestauracyjnego graniczyÅ‚o z szaleÅ„stwem, gdyż nie miaÅ‚em pojÄ™cia, kim sÄ… i gdzie sÄ…szpiedzy Saint-Germaina.A gdyby tak pogadać z konduktorem?Z zamyÅ›lenia wyrwaÅ‚ mnie pisk telefonu komórkowego.- Witam, niewierny Tomaszu - usÅ‚yszaÅ‚em ten sam zimny i znieksztaÅ‚cony gÅ‚os Saint-Germaina.- Niewierny? - udaÅ‚em zdziwienie.- A co pan zrobiÅ‚ przed odjazdem pociÄ…gu na dworcu w Brukseli? Dlaczego wsiadÅ‚pan do jednego z wagonów pasażerskich - mÄ™czyÅ‚ mnie Saint-Germain.- Jak pan to wyjaÅ›ni?No, proszÄ™, już siÄ™ zaczęło! Ledwo pomyÅ›laÅ‚em o Fiolce, o możliwoÅ›ci dotarcia dojego wagonu, a ten telepatycznie przeÅ›wietliÅ‚ moje myÅ›li.Konduktorowi powiedziaÅ‚em, żezauważyÅ‚em na peronie znajomego, ale okazaÅ‚o siÄ™ to pomyÅ‚kÄ….Nic lepszego nie przyszÅ‚o mido gÅ‚owy.PowtórzyÅ‚em tÄ™ bajeczkÄ™ raz jeszcze.- Mam panu uwierzyć? - zagadnÄ…Å‚ cicho.- To paÅ„ska sprawa.- Nie tylko moja.Bo czemuż to chciaÅ‚ pan podejść do jakiegoÅ› znajomego? W jakimcelu? Czy nie po to, aby powiedzieć mu o mnie? JeÅ›li tak, to jest pan jednak niewiernymTomaszem.- Boi siÄ™ pan?NastaÅ‚a chwila ciszy.Zdaje siÄ™, że po drugiej stronie linii sÅ‚yszaÅ‚em ciche westchniÄ™cieSaint-Germaina, niczym posapywania groznej bestii.Najwyrazniej traciÅ‚ spokój.- Nie można mnie zastraszyć - odezwaÅ‚ siÄ™ grobowym gÅ‚osem.- To pan powinien siÄ™bać, niewierny Tomaszu.- ProszÄ™ mnie tak nie nazywać.- Dobrze.Niech zostanie Pan Samochodzik.Tym razem ja ciężko westchnÄ…Å‚em.- Przejdzmy do rzeczy - burknÄ…Å‚em.- ChcÄ™ panu zakomunikować, że nie mogÄ™ wniczym pomóc.PrzejrzaÅ‚em rysunek i list z 1681 roku.Tyle że nic nie mogÄ™ z nich wyczytać.Nic! Rozumie pan?- Tak naprawdÄ™ to jeszcze pan nie zaczÄ…Å‚.OglÄ…daÅ‚ pan tylko reprint.Ma pan mapy ispis klasztorów w caÅ‚ej Polsce.Czy pan do nich zajrzaÅ‚? RadzÄ™ panu zabrać siÄ™ szybko doroboty.Nie ulegaÅ‚o już żadnej wÄ…tpliwoÅ›ci, że Saint-Germain ukryÅ‚ w tym przedziale kamerÄ™ -musiaÅ‚ mnie podglÄ…dać, bo skÄ…d wiedziaÅ‚by, że nie dotknÄ…Å‚em nawet pozostaÅ‚ych materiałówzabranych z brukselskiej skrytki?- MuszÄ™ siÄ™ zdrzemnąć - graÅ‚em na zwÅ‚okÄ™.- Potrzeba mi trochÄ™ snu.- Nie ma pan za wiele czasu.Ostrzegam.Do czasu przyjazdu pociÄ…gu do Polski mapan podać rozwiÄ…zanie tej Å‚amigłówki.- BÄ™dÄ™ potrzebowaÅ‚ innych książek.- ProszÄ™ podać tytuÅ‚y, a dostarczÄ™ je panu.Przykro mi, ale tylko pozycje w jÄ™zykuniemieckim.Najbliższy postój mamy w Kolonii.Osiem minut.Pójdzie pan do schowkanumer 331 i tam je znajdzie.Zanim jednak dojedziemy do Kolonii, zadzwoniÄ™ do pana, a panmi powie, czego potrzebuje.Powiedzmy za pół godziny.I bez żadnych numerów, PanieSamochodzik.- ChciaÅ‚bym zadzwonić do mojego współpracownika - zaryzykowaÅ‚em.- Jest teraz wPolsce i może mi bardzo pomóc.Inaczej nie widzÄ™ szans na rozwiÄ…zanie tej paÅ„skiejÅ‚amigłówki.- Wykluczone - uciÄ…Å‚ krótko.- %7Å‚adnych pomocników.Nie ufam panu.Gotów jest panpodstÄ™pem zawiadomić go o naszej współpracy.Prawda?- Nie.- %7Å‚ebyÅ›my siÄ™ dobrze zrozumieli - mówiÅ‚ dalej niewzruszony mojÄ… obronÄ….- Wtoalecie paÅ„skiego wagonu znajdzie pan coÅ›, co ostatecznie przekona go o powadze sytuacji.- Co takiego? - przeraziÅ‚em siÄ™.- Niech pan tam pójdzie i zobaczy.ProszÄ™ siÄ™ nie rozÅ‚Ä…czać.PoszedÅ‚em do toalety i przyznam siÄ™, że gnaÅ‚a mnie tam niezdrowa ciekawość.ToaletabyÅ‚a wolna.Saint-Germain poinformowaÅ‚ mnie, gdzie znajdÄ™ owÄ… rzecz.I rzeczywiÅ›cie! ByÅ‚aukryta w koszu na papierowe rÄ™czniki, zapakowana starannie w foliÄ™.Nie od razurozpoznaÅ‚em tÄ™ rzecz, lecz wkrótce po rozerwaniu plastykowej osÅ‚ony, ugięły siÄ™ pode mnÄ…nogi.Z wrażenia usiadÅ‚em na klapie klozetu, caÅ‚kowicie zdruzgotany.Jakim cudem ta rzeczznalazÅ‚a siÄ™ w tym miejscu? To przecież byÅ‚o niemożliwe? To jakiÅ› koszmarny sen! Tak, tomusiaÅ‚ być tylko sen.Koszmar nad koszmary.- Rozumie pan? - zapytaÅ‚ spokojnie Saint-Germain.To nie byÅ‚ jednak sen.GÅ‚os Saint-Germaina wydawaÅ‚ siÄ™ autentyczny, jak najbardziejrealistyczny, choć brzmiaÅ‚ niczym pohukiwanie z zaÅ›wiatów.Do rzeczywistoÅ›ci sprowadziÅ‚omnie walenie do drzwi.KtoÅ› dobijaÅ‚ siÄ™ do ubikacji.- %7Å‚arty siÄ™ skoÅ„czyÅ‚y - mówiÅ‚ dalej Saint-Germain.- Nie odzyskacie tych zapisków.Nigdy.Powtarzam: nigdy.No, chyba że bÄ™dzie pan współpracowaÅ‚.Nawet jeÅ›li pochwaliÅ‚siÄ™ pan komuÅ› informacjÄ… o naszej współpracy, to myÅ›lÄ™, że w porÄ™ zafundowaÅ‚em panuzimny prysznic.RadzÄ™ serio potraktować moje sÅ‚owa.KtoÅ› stojÄ…cy po drugiej stronie drzwi po raz kolejny nacisnÄ…Å‚ nerwowo klamkÄ™.- Ale jak? Jak.? - dukaÅ‚em do telefonu przerażony zuchwaÅ‚oÅ›ciÄ… Saint-Germaina.-Kiedy?- ProszÄ™ zabrać siÄ™ szybko do rozwiÄ…zywania naszej zagadki - odparÅ‚.- PotrzebnemateriaÅ‚y dostarczÄ™ panu w Kolonii.ZadzwoniÄ™ za dwadzieÅ›cia pięć minut po tytuÅ‚y.Punktualnie o 20:35.To wszystko.I rozÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™.A kiedy wyszedÅ‚em z toalety wÅ‚ożywszy za koszulÄ™ opakowany w foliÄ™ dokument,nadziaÅ‚em siÄ™ na przebierajÄ…cego nogami Kwiatkowskiego.Mój widok przyniósÅ‚ mu wyraznÄ…ulgÄ™.I zaraz popatrzyÅ‚ na mnie dziwnie, z niedowierzaniem i zarazem z autentycznymzatroskaniem.- Co siÄ™ staÅ‚o, panie Tomaszu? yle siÄ™ pan czuje? - dopytywaÅ‚ siÄ™, choć przyszedÅ‚ tutajza potrzebÄ….- Jest pan blady jak przeÅ›cieradÅ‚o.ZaszkodziÅ‚o panu nasze wino? A racja, pannawet nie zamoczyÅ‚ ust.Z kim pan przed chwilÄ… tutaj rozmawiaÅ‚? Panie Tomaszu, sÅ‚yszymnie pan?ZajrzaÅ‚ do Å›rodka, ale tam oczywiÅ›cie nikogo nie zastaÅ‚.ZbyÅ‚em go kwaÅ›nymuÅ›miechem i ruszyÅ‚em bez sÅ‚owa do swojego przedziaÅ‚u.A co miaÅ‚em zrobić - powiedzieć, żew ubikacji znalazÅ‚em jednÄ… z oryginalnych, bezcennych kartek z notatnika Norwida z Ivry.Dziwne, prawda? Ta kartka powinna teraz tkwić bezpiecznie z innymi kartkami w stalowymneseserze kolegi Kwiatkowskiego.Ale tak nie byÅ‚o - miaÅ‚em jÄ… wszak przy sobie, wÅ‚ożonÄ… zapasek do spodni, gÅ‚Ä™boko pod koszulÄ….ROZDZIAA PITYCZY NESESER JEST PUSTY? " MOJA WIEDZA O RELIKWIACH " RELIKWIAJAKO OBIEKT PO%7Å‚DANIA " SZUKAM MIEJSCOWOZCI B." ZWITY KRZY%7Å‚ "BEZ ODPOWIEDZI " MÖNCHENWERDER, CZYLI CHOJNICKI TROP " OBEZRADNOZCI SAINT-GERMAINA " KOLEJNE INSTRUKCJE " KLASZTORYAUGUSTIACSKIE " UKRYTA KAMERA " NA DWORCU W KOLONII " KTO SIUKRYA W MOIM PRZEDZIALE? " PAWEA WKRACZA DO AKCJI " ZNOWUKTOZ PODSAUCHUJE Kim byÅ‚ Saint-Germain? - zastanawiaÅ‚em siÄ™ w swoim przedziale, gdy runÄ…Å‚embezwÅ‚adnie na łóżko w poczuciu kompletnej bezradnoÅ›ci.ZignorowaÅ‚em przesuwajÄ…cy siÄ™ zaoknem Akwizgran, który wÅ‚aÅ›nie mijaliÅ›my.MiaÅ‚em swoje zmartwienia. Nie jest zpewnoÅ›ciÄ… duchem ani czarodziejem.To zawodowiec.WÅ‚ożyÅ‚ wiele wysiÅ‚ku w tÄ™ operacjÄ™, copoÅ›rednio Å›wiadczy o tym, że krzyż lotaryÅ„ski jest cennym skarbem.ZÅ‚odziej miaÅ‚ w naszym wagonie wspólnika.Kiedy caÅ‚a nasza ekipa poszÅ‚a do wagonurestauracyjnego na lampkÄ™ wina, współpracownik Saint-Germaina wykradÅ‚ z przedziaÅ‚ukolegi Kwiatkowskiego bezcennÄ… kartkÄ™, którÄ… znalazÅ‚em w toalecie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Czy dodzwoniÅ‚ siÄ™ do PawÅ‚a? Może mojemu mÅ‚odemu koledze udaÅ‚o siÄ™ już coÅ›ustalić.Dotarcie do Fiolki byÅ‚o ryzykowne.Pokonanie dwóch wagonów sypialnych irestauracyjnego graniczyÅ‚o z szaleÅ„stwem, gdyż nie miaÅ‚em pojÄ™cia, kim sÄ… i gdzie sÄ…szpiedzy Saint-Germaina.A gdyby tak pogadać z konduktorem?Z zamyÅ›lenia wyrwaÅ‚ mnie pisk telefonu komórkowego.- Witam, niewierny Tomaszu - usÅ‚yszaÅ‚em ten sam zimny i znieksztaÅ‚cony gÅ‚os Saint-Germaina.- Niewierny? - udaÅ‚em zdziwienie.- A co pan zrobiÅ‚ przed odjazdem pociÄ…gu na dworcu w Brukseli? Dlaczego wsiadÅ‚pan do jednego z wagonów pasażerskich - mÄ™czyÅ‚ mnie Saint-Germain.- Jak pan to wyjaÅ›ni?No, proszÄ™, już siÄ™ zaczęło! Ledwo pomyÅ›laÅ‚em o Fiolce, o możliwoÅ›ci dotarcia dojego wagonu, a ten telepatycznie przeÅ›wietliÅ‚ moje myÅ›li.Konduktorowi powiedziaÅ‚em, żezauważyÅ‚em na peronie znajomego, ale okazaÅ‚o siÄ™ to pomyÅ‚kÄ….Nic lepszego nie przyszÅ‚o mido gÅ‚owy.PowtórzyÅ‚em tÄ™ bajeczkÄ™ raz jeszcze.- Mam panu uwierzyć? - zagadnÄ…Å‚ cicho.- To paÅ„ska sprawa.- Nie tylko moja.Bo czemuż to chciaÅ‚ pan podejść do jakiegoÅ› znajomego? W jakimcelu? Czy nie po to, aby powiedzieć mu o mnie? JeÅ›li tak, to jest pan jednak niewiernymTomaszem.- Boi siÄ™ pan?NastaÅ‚a chwila ciszy.Zdaje siÄ™, że po drugiej stronie linii sÅ‚yszaÅ‚em ciche westchniÄ™cieSaint-Germaina, niczym posapywania groznej bestii.Najwyrazniej traciÅ‚ spokój.- Nie można mnie zastraszyć - odezwaÅ‚ siÄ™ grobowym gÅ‚osem.- To pan powinien siÄ™bać, niewierny Tomaszu.- ProszÄ™ mnie tak nie nazywać.- Dobrze.Niech zostanie Pan Samochodzik.Tym razem ja ciężko westchnÄ…Å‚em.- Przejdzmy do rzeczy - burknÄ…Å‚em.- ChcÄ™ panu zakomunikować, że nie mogÄ™ wniczym pomóc.PrzejrzaÅ‚em rysunek i list z 1681 roku.Tyle że nic nie mogÄ™ z nich wyczytać.Nic! Rozumie pan?- Tak naprawdÄ™ to jeszcze pan nie zaczÄ…Å‚.OglÄ…daÅ‚ pan tylko reprint.Ma pan mapy ispis klasztorów w caÅ‚ej Polsce.Czy pan do nich zajrzaÅ‚? RadzÄ™ panu zabrać siÄ™ szybko doroboty.Nie ulegaÅ‚o już żadnej wÄ…tpliwoÅ›ci, że Saint-Germain ukryÅ‚ w tym przedziale kamerÄ™ -musiaÅ‚ mnie podglÄ…dać, bo skÄ…d wiedziaÅ‚by, że nie dotknÄ…Å‚em nawet pozostaÅ‚ych materiałówzabranych z brukselskiej skrytki?- MuszÄ™ siÄ™ zdrzemnąć - graÅ‚em na zwÅ‚okÄ™.- Potrzeba mi trochÄ™ snu.- Nie ma pan za wiele czasu.Ostrzegam.Do czasu przyjazdu pociÄ…gu do Polski mapan podać rozwiÄ…zanie tej Å‚amigłówki.- BÄ™dÄ™ potrzebowaÅ‚ innych książek.- ProszÄ™ podać tytuÅ‚y, a dostarczÄ™ je panu.Przykro mi, ale tylko pozycje w jÄ™zykuniemieckim.Najbliższy postój mamy w Kolonii.Osiem minut.Pójdzie pan do schowkanumer 331 i tam je znajdzie.Zanim jednak dojedziemy do Kolonii, zadzwoniÄ™ do pana, a panmi powie, czego potrzebuje.Powiedzmy za pół godziny.I bez żadnych numerów, PanieSamochodzik.- ChciaÅ‚bym zadzwonić do mojego współpracownika - zaryzykowaÅ‚em.- Jest teraz wPolsce i może mi bardzo pomóc.Inaczej nie widzÄ™ szans na rozwiÄ…zanie tej paÅ„skiejÅ‚amigłówki.- Wykluczone - uciÄ…Å‚ krótko.- %7Å‚adnych pomocników.Nie ufam panu.Gotów jest panpodstÄ™pem zawiadomić go o naszej współpracy.Prawda?- Nie.- %7Å‚ebyÅ›my siÄ™ dobrze zrozumieli - mówiÅ‚ dalej niewzruszony mojÄ… obronÄ….- Wtoalecie paÅ„skiego wagonu znajdzie pan coÅ›, co ostatecznie przekona go o powadze sytuacji.- Co takiego? - przeraziÅ‚em siÄ™.- Niech pan tam pójdzie i zobaczy.ProszÄ™ siÄ™ nie rozÅ‚Ä…czać.PoszedÅ‚em do toalety i przyznam siÄ™, że gnaÅ‚a mnie tam niezdrowa ciekawość.ToaletabyÅ‚a wolna.Saint-Germain poinformowaÅ‚ mnie, gdzie znajdÄ™ owÄ… rzecz.I rzeczywiÅ›cie! ByÅ‚aukryta w koszu na papierowe rÄ™czniki, zapakowana starannie w foliÄ™.Nie od razurozpoznaÅ‚em tÄ™ rzecz, lecz wkrótce po rozerwaniu plastykowej osÅ‚ony, ugięły siÄ™ pode mnÄ…nogi.Z wrażenia usiadÅ‚em na klapie klozetu, caÅ‚kowicie zdruzgotany.Jakim cudem ta rzeczznalazÅ‚a siÄ™ w tym miejscu? To przecież byÅ‚o niemożliwe? To jakiÅ› koszmarny sen! Tak, tomusiaÅ‚ być tylko sen.Koszmar nad koszmary.- Rozumie pan? - zapytaÅ‚ spokojnie Saint-Germain.To nie byÅ‚ jednak sen.GÅ‚os Saint-Germaina wydawaÅ‚ siÄ™ autentyczny, jak najbardziejrealistyczny, choć brzmiaÅ‚ niczym pohukiwanie z zaÅ›wiatów.Do rzeczywistoÅ›ci sprowadziÅ‚omnie walenie do drzwi.KtoÅ› dobijaÅ‚ siÄ™ do ubikacji.- %7Å‚arty siÄ™ skoÅ„czyÅ‚y - mówiÅ‚ dalej Saint-Germain.- Nie odzyskacie tych zapisków.Nigdy.Powtarzam: nigdy.No, chyba że bÄ™dzie pan współpracowaÅ‚.Nawet jeÅ›li pochwaliÅ‚siÄ™ pan komuÅ› informacjÄ… o naszej współpracy, to myÅ›lÄ™, że w porÄ™ zafundowaÅ‚em panuzimny prysznic.RadzÄ™ serio potraktować moje sÅ‚owa.KtoÅ› stojÄ…cy po drugiej stronie drzwi po raz kolejny nacisnÄ…Å‚ nerwowo klamkÄ™.- Ale jak? Jak.? - dukaÅ‚em do telefonu przerażony zuchwaÅ‚oÅ›ciÄ… Saint-Germaina.-Kiedy?- ProszÄ™ zabrać siÄ™ szybko do rozwiÄ…zywania naszej zagadki - odparÅ‚.- PotrzebnemateriaÅ‚y dostarczÄ™ panu w Kolonii.ZadzwoniÄ™ za dwadzieÅ›cia pięć minut po tytuÅ‚y.Punktualnie o 20:35.To wszystko.I rozÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™.A kiedy wyszedÅ‚em z toalety wÅ‚ożywszy za koszulÄ™ opakowany w foliÄ™ dokument,nadziaÅ‚em siÄ™ na przebierajÄ…cego nogami Kwiatkowskiego.Mój widok przyniósÅ‚ mu wyraznÄ…ulgÄ™.I zaraz popatrzyÅ‚ na mnie dziwnie, z niedowierzaniem i zarazem z autentycznymzatroskaniem.- Co siÄ™ staÅ‚o, panie Tomaszu? yle siÄ™ pan czuje? - dopytywaÅ‚ siÄ™, choć przyszedÅ‚ tutajza potrzebÄ….- Jest pan blady jak przeÅ›cieradÅ‚o.ZaszkodziÅ‚o panu nasze wino? A racja, pannawet nie zamoczyÅ‚ ust.Z kim pan przed chwilÄ… tutaj rozmawiaÅ‚? Panie Tomaszu, sÅ‚yszymnie pan?ZajrzaÅ‚ do Å›rodka, ale tam oczywiÅ›cie nikogo nie zastaÅ‚.ZbyÅ‚em go kwaÅ›nymuÅ›miechem i ruszyÅ‚em bez sÅ‚owa do swojego przedziaÅ‚u.A co miaÅ‚em zrobić - powiedzieć, żew ubikacji znalazÅ‚em jednÄ… z oryginalnych, bezcennych kartek z notatnika Norwida z Ivry.Dziwne, prawda? Ta kartka powinna teraz tkwić bezpiecznie z innymi kartkami w stalowymneseserze kolegi Kwiatkowskiego.Ale tak nie byÅ‚o - miaÅ‚em jÄ… wszak przy sobie, wÅ‚ożonÄ… zapasek do spodni, gÅ‚Ä™boko pod koszulÄ….ROZDZIAA PITYCZY NESESER JEST PUSTY? " MOJA WIEDZA O RELIKWIACH " RELIKWIAJAKO OBIEKT PO%7Å‚DANIA " SZUKAM MIEJSCOWOZCI B." ZWITY KRZY%7Å‚ "BEZ ODPOWIEDZI " MÖNCHENWERDER, CZYLI CHOJNICKI TROP " OBEZRADNOZCI SAINT-GERMAINA " KOLEJNE INSTRUKCJE " KLASZTORYAUGUSTIACSKIE " UKRYTA KAMERA " NA DWORCU W KOLONII " KTO SIUKRYA W MOIM PRZEDZIALE? " PAWEA WKRACZA DO AKCJI " ZNOWUKTOZ PODSAUCHUJE Kim byÅ‚ Saint-Germain? - zastanawiaÅ‚em siÄ™ w swoim przedziale, gdy runÄ…Å‚embezwÅ‚adnie na łóżko w poczuciu kompletnej bezradnoÅ›ci.ZignorowaÅ‚em przesuwajÄ…cy siÄ™ zaoknem Akwizgran, który wÅ‚aÅ›nie mijaliÅ›my.MiaÅ‚em swoje zmartwienia. Nie jest zpewnoÅ›ciÄ… duchem ani czarodziejem.To zawodowiec.WÅ‚ożyÅ‚ wiele wysiÅ‚ku w tÄ™ operacjÄ™, copoÅ›rednio Å›wiadczy o tym, że krzyż lotaryÅ„ski jest cennym skarbem.ZÅ‚odziej miaÅ‚ w naszym wagonie wspólnika.Kiedy caÅ‚a nasza ekipa poszÅ‚a do wagonurestauracyjnego na lampkÄ™ wina, współpracownik Saint-Germaina wykradÅ‚ z przedziaÅ‚ukolegi Kwiatkowskiego bezcennÄ… kartkÄ™, którÄ… znalazÅ‚em w toalecie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]