[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jedz dalej, nie skrÄ™caj - syknęła Tess.KuliÅ‚a siÄ™ na siedzeniu, pochyla-jÄ…c gÅ‚owÄ™, na wypadek gdyby facet siÄ™ odwróciÅ‚.ZobaczyÅ‚by wtedy tylkojednÄ… osobÄ™ w samochodzie.- Nie możemy za nim wjechać.Kilka przecznic dalej skrÄ™cili w lewo i zaparkowali w bocznej uliczce.Za-puÅ›cili siÄ™ tak daleko na wschód, że byli znów nad wodÄ….Tess, która czÄ™stowiosÅ‚owaÅ‚a w tej okolicy, zorientowaÅ‚a siÄ™, że ogrodzony teren znajdowaÅ‚ siÄ™nad jednÄ… z zatoczek Patapsco.Podkradli siÄ™ do parkanu, trzymajÄ…c siÄ™ wcieniu.Wszystko im sprzyjaÅ‚o - dwie na trzy z lamp w tej zapuszczonej oko-licy byÅ‚y stÅ‚uczone.- Nie widzÄ™ tam furgonetki - szepnÄ…Å‚ Carl, kiedy zbliżyli siÄ™ do otwartejbramy.- Tylko el camino.- Silnik wyÅ‚Ä…czony.Ale nie wiem, czy facet siedzi w Å›rodku.Weszli na ogrodzony teren i ukryli siÄ™ za wielkim pojemnikiem na Å›mie-ci.Kierowca musiaÅ‚ ich jednak zauważyć, bo silnik el camino ryknÄ…Å‚ i, zanimzdążyli zareagować, zawróciÅ‚ i z piskiem opon odjechaÅ‚.Pan  No sé niezawracaÅ‚ sobie gÅ‚owy zamykaniem bramy.327 - WidziaÅ‚ nas? - zapytaÅ‚a Tess.- Co tu siÄ™ staÅ‚o? Nie miaÅ‚ czasu nawetwyjść z wozu, a co dopiero siÄ™ z kimÅ› spotkać.Carl nie mógÅ‚ przykucnąć tak nisko jak ona.OparÅ‚ siÄ™ Å‚okciami o pojem-nik.- ZabawiÅ‚ siÄ™ z nami w kotka i myszkÄ™.My za nim gonimy, a Billy pew-nie jest na Wschodniej i wynosi swoje rzeczy.Cholera.PowinniÅ›my siÄ™ roz-dzielić.ZostaÅ‚abyÅ› pilnować domu, a ja pojechaÅ‚bym za tym goÅ›ciem.Alenie chcÄ™ zostawiać ciÄ™ samej.- Wcale nie chcÄ™ zostać.MogliÅ›my zadzwonić po Crowa i Whitney.Po-magali mi już, ale nigdy wczeÅ›niej.nigdy.Nie potrafiÅ‚a dokoÅ„czyć tej myÅ›li na gÅ‚os. Nigdy wczeÅ›niej żadne nie na-rażaÅ‚o dla mnie życia.Billy Windsor mordowaÅ‚ swoje ukochane z przyczyn,których nie umiaÅ‚a pojąć.Czasem jednak zabijaÅ‚, bo tak siÄ™ akurat zÅ‚ożyÅ‚o.Przez kilka ostatnich dni nie pozwalaÅ‚a Crowowi ani Whitney zbliżyć siÄ™ dosiebie; nawet nie zdawaÅ‚a sobie z tego sprawy.Carl wyprostowaÅ‚ siÄ™, masujÄ…c kark.Tess znów zaczęła czuć, że ma ciaÅ‚o,zwÅ‚aszcza napiÄ™te mięśnie karku i ramion.- Nim zaparkowaliÅ›my i wróciliÅ›my tutaj, minęło kilka minut.Nie za-szkodzi, jak siÄ™ rozejrzymy.Może zdążyÅ‚ wyrzucić coÅ› z samochodu.Zajrzeli do Å›mietnika, który wypeÅ‚niaÅ‚y tylko stosy czarnych, lÅ›niÄ…cych wÅ›wietle księżyca toreb na odpadki.Potem ruszyli przez zaÅ›miecony parking,patrzÄ…c pod nogi i próbujÄ…c wÅ›ród stÅ‚uczonych butelek i zgniecionych pu-szek znalezć coÅ›, co leżaÅ‚o tu od niedawna.Miejsce wyglÄ…daÅ‚o na opuszczone.Poszli alejkÄ… miÄ™dzy dwoma szerega-mi zwróconych ku zatoce, zamkniÄ™tych na gÅ‚ucho magazynów z zardzewia-Å‚ej blachy, potem drugÄ…, trzeciÄ… i ostatniÄ….Nic.- Może wrócimy jutro i poszukamy w dziennym Å›wietle? - zapropono-waÅ‚a Tess.- JeÅ›li znajdziemy broÅ„, policja stanowa mogÅ‚aby postraszyć naszegodominikaÅ„skiego przyjaciela.O ile oczywiÅ›cie do jutra nam nie pryÅ›nie.W poÅ‚owie drogi wzdÅ‚uż ostatniego rzÄ™du magazynów zauważyli otwartedrzwi i przyÅ›pieszyli.Kiedy tylko stanÄ™li przed nimi, rozlegÅ‚ siÄ™ ryk silnika, adwa mocne reflektory zalaÅ‚y ich oÅ›lepiajÄ…cym Å›wiatÅ‚em.Z mroku miÄ™dzydwoma magazynami wypadÅ‚a furgonetka.PÄ™dziÅ‚a prosto na nich.328  Tylko nie to, nic znowu , bÅ‚ysnęło w gÅ‚owie Tess.MogÅ‚a krzyknąć na ca-Å‚y gÅ‚os. Tylko nic to!- Uciekaj! - wrzasnÄ…Å‚ Carl, jakby potrzebowaÅ‚a zachÄ™ty.Sam już biegÅ‚, zzaskakujÄ…cÄ… szybkoÅ›ciÄ…, mimo niesprawnego kolana.Furgonetka musiaÅ‚a najpierw ostro skrÄ™cić, wiÄ™c zyskali kilka sekund.Potem musieli jednak dobiec do bramy, a na parkingu samochód dogoniÅ‚ich bez problemu.Kierowca chyba siÄ™ z nimi bawiÅ‚: trzymaÅ‚ siÄ™ tuż za ichplecami, żeby musieli przyÅ›pieszyć.Kilka metrów od wyjÅ›cia Carl odbiÅ‚ w lewo, w stronÄ™ wielkiego pojemni-ka na Å›mieci, za którym siÄ™ wczeÅ›niej ukrywali [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl