[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- UsÅ‚yszaÅ‚aw jego gÅ‚osie rozbawienie, ale postanowiÅ‚a nie ulec jegourokowi.- ChciaÅ‚bym wiedzieć, dlaczego gdy wszedÅ‚em dosalonu, nagle znalazÅ‚em siÄ™ w latach trzydziestych.- W każdy poniedziaÅ‚ek - zaczęła oficjalnym tonem -pensjonat urzÄ…dza wieczorki taneczne.Gramofon zostaÅ‚ tusprawdzony przed pięćdziesiÄ™ciu laty i od tej pory używamygo co poniedziaÅ‚ek.Stali goÅ›cie tego wÅ‚aÅ›nie oczekujÄ….Oczy­wiÅ›cie - ciÄ…gnęła w ferworze, nie zwracajÄ…c uwagi, że Taylorcoraz ciaÅ›niej oplata jÄ… ramionami - nowoczesna aparaturazostaÅ‚a zainstalowana już dawno temu.PozostaÅ‚e sześć dniw tygodniu, zależnie od sezonu, korzystamy z niej albo za­praszamy zespół muzyczny.Ale poniedziaÅ‚kowe spotkaniasiÄ™gajÄ… poczÄ…tków pensjonatu i staÅ‚y siÄ™ tradycjÄ….Spokojne, nieco smÄ™tne tony starej piosenki dobiegÅ‚yz otwartego okna.B.J.koÅ‚ysaÅ‚a siÄ™ w rytm melodii, nie zda­jÄ…c sobie sprawy, że to Taylor powadzi jÄ… w powolnym taÅ„cu.- GoÅ›cie czekajÄ… na te wieczory - ciÄ…gnęła.- OdkÄ…d tupracujÄ™, odkryÅ‚am, że lubiÄ… je wszyscy, niezależnie od wieku.- Nagle straciÅ‚a wÄ…tek.- To byÅ‚a bardzo wyczerpujÄ…ca odpowiedz.- TaylorprzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… bliżej, a ona odchyliÅ‚a gÅ‚owÄ™, by nie stracić NIEODPARTY UROK49z nim kontaktu wzrokowego.- Zaczynam dostrzegać dobrestrony tego pomysÅ‚u.- Ich twarze byÅ‚y tak blisko, że czuÅ‚ana wargach jego oddech.- Zimno ci? - spytaÅ‚, wyczuwajÄ…cjej drżenie.- Choć zaprzeczyÅ‚a ruchem gÅ‚owy, przytuliÅ‚ jÄ….- Powinnam już wracać - szepnęła, ale nie uczyniÅ‚a żad­nego ruchu.Przymknęła oczy i pozwoliÅ‚a prowadzić siÄ™ jegoramionom i muzyce.- Jeszcze chwilÄ™.- Jego usta byÅ‚y na wprost jej ucha.DobiegajÄ…ca z salonu Å‚agodna muzyka mieszaÅ‚a siÄ™ z dys­kretnymi odgÅ‚osami nocy.CzuÅ‚a na ramionach powiewchÅ‚odnego powietrza przepojonego subtelnÄ… woniÄ… hiacyn­tów.ZwiatÅ‚o księżyca przedzieraÅ‚o siÄ™ przez liÅ›cie klonów,tworzÄ…c na ziemi drgajÄ…ce cienie.B.J.sÅ‚yszaÅ‚a bicie sercaTaylora.Nagle przesunÄ…Å‚ ustami po jej skroni, potem powÅ‚osach, gÅ‚adzÄ…c rÄ™kami jej plecy.B.J.czuÅ‚a, że siÄ™ poddaje, że ulega.CaÅ‚e otoczenie zbladÅ‚ojak na starej fotografii, pozostaÅ‚ tylko Taylor - jasny, wy­razny, realny.Nie byÅ‚a przygotowana na tak silne emocje.- ProszÄ™.- UdaÅ‚o jej siÄ™ wyrwać z jego ramion.- NiechcÄ™.- PrzytrzymaÅ‚a siÄ™ barierki na werandzie.Jednym zwinnym ruchem znalazÅ‚ siÄ™ znów przy niej i oto­czyÅ‚ dÅ‚oÅ„mi jej szyjÄ™.- Ależ tak, wÅ‚aÅ›nie tego chcesz.- PochyliÅ‚ siÄ™ i przywarÅ‚ustami do je ust, a wtedy BJ.poczuÅ‚a, jak podÅ‚oga werandyumyka spod jej stóp.PrzyciÄ…gaÅ‚ jÄ… bliżej i bliżej.JakiÅ› niewytÅ‚umaczalny in­stynkt podpowiadaÅ‚ jej, że jeÅ›li jeszcze raz Taylor wezmie jÄ…w ramiona, nie bÄ™dzie umiaÅ‚a mu siÄ™ oprzeć.- Nie! - PodniosÅ‚a dÅ‚onie i odepchnęła siÄ™ od jego klatkipiersiowej.- Nie chcÄ™! - zawoÅ‚aÅ‚a gwaÅ‚townie.OdwróciÅ‚a 50 NORA ROBERTSsiÄ™ na piÄ™cie i zbiegÅ‚a po schodkach.- Nie mów mi, czegopragnÄ™ - rzuciÅ‚a na pożegnanie.OkrążyÅ‚a pensjonat i zatrzymaÅ‚a siÄ™ przed głównym wej­Å›ciem, by zÅ‚apać oddech.Na pewno nie byÅ‚ to zwykÅ‚y wieczór w  Lakeside Inn",pomyÅ›laÅ‚a, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ do siebie.Bezwiednie zanuciÅ‚akilka taktów starej piosenki, ale zanim weszÅ‚a do kuchni, byprzypomnieć Dot o ustawieniu wazonów z kwiatami, zmar­szczyÅ‚a brwi i zgromiÅ‚a siÄ™ w duchu za ten dziwnie radosnynastrój. ROZDZIAA PITYBywajÄ… takie dni, gdy wszystko idzie zle.Poranek -jasny,niebieski i wietrzny - zapowiadaÅ‚ siÄ™ obiecujÄ…co.Ubranaw prostÄ…, zielonÄ… szmizjerkÄ™ i buty na pÅ‚askim obcasie, BJ.schodziÅ‚a po schodach, powtarzajÄ…c w myÅ›lach, że dziÅ›w obecnoÅ›ci Taylora bÄ™dzie zachowywać siÄ™ bardzo oficjal­nie.Z takim postanowieniem weszÅ‚a do jadalni.Przed Taylorem piÄ™trzyÅ‚a siÄ™ już góra puszystej jajecznicy,on sam zaÅ› pochÅ‚oniÄ™ty byÅ‚ rozmowÄ… z panem Leanderem.PomachaÅ‚ do B.J.rÄ™kÄ…, a potem caÅ‚Ä… uwagÄ™ skupiÅ‚ na współ­biesiadniku.Dziwne, ale B J.poczuÅ‚a siÄ™ dotkniÄ™ta, że jej zaplanowanaoziÄ™bÅ‚ość okazaÅ‚a siÄ™ nieprzydatna.Ze zÅ‚oÅ›ciÄ… popatrzyÅ‚a natyÅ‚ gÅ‚owy Taylora, a potem zniknęła za drzwiami kuchni.Pół godziny pózniej, zajÄ™ta pracÄ… w biurze, nasÅ‚uchiwaÅ‚akroków Taylora.Im dÅ‚użej czekaÅ‚a, tym bardziej rosÅ‚o jejnapiÄ™cie.Ze zÅ‚oÅ›ci zÅ‚amaÅ‚a ołówek.- B.J.! - Eddie wbiegÅ‚ do biura, gdy z zaciÅ›niÄ™tymi zÄ™­bami temperowaÅ‚a ołówek.- Mamy kÅ‚opot.- To widać - wymamrotaÅ‚a.- Chodzi o zmywarkÄ™.- Eddie spuÅ›ciÅ‚ wzrok, jakby za­wiadamiaÅ‚ jÄ… o czyjejÅ› Å›mierci.- PopsuÅ‚a siÄ™ podczas Å›nia­dania.BJ.westchnęła ze zniecierpliwieniem. NORA ROBERTS52- W porzÄ…dku, zaraz zadzwoniÄ™ do Maksa.Może uda siÄ™naprawić jÄ… przed lunchem.GodzinÄ™ pózniej B.J.staÅ‚a w kuchni, a Max, mlaskajÄ…cjÄ™zykiem i mruczÄ…c coÅ› pod nosem, dokonywaÅ‚ oglÄ™dzinzmywarki.B.J.westchnęła cicho.Zniecierpliwiona pochyliÅ‚asiÄ™ nad nim i przyglÄ…daÅ‚a plÄ…taninie kabli i rurek.OpierajÄ…csiÄ™ o jego plecy, pochyliÅ‚a siÄ™ niżej i coÅ› mu pokazywaÅ‚a.- B.J.- westchnÄ…Å‚, wyjmujÄ…c kolejny Å›rubokrÄ™t - lepiejzajmij siÄ™ pensjonatem, a mnie zostaw tÄ™ robotÄ™.B.J [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • hp include("s/6.php") ?>