[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Istnieje również Miecz Wodny.Ten właśnie przydałbysię teraz jak żaden inny, ale nie było czasu na zmianę broni.Guy zatrząsł się nerwowo  na głowę spadły mupierwsze krople deszczu.A dokładniej, na to, co w danejchwili zastępowało mu głowę.Chmura, wezwana przezKreola przed walką, w końcu dopełzła do punktuprzeznaczenia i otwarła swój bezdenny brzuch.Krople,najpierw nieliczne, bardzo szybko zaczęły spadać gęściej,a potem zamieniły się w prawdziwą ulewę.Yir zaiskrzył.Po tym, co jeszcze zostało z jego ciała,przebiegły miniaturowe błyskawice, a potem jego skórazaczęła rozpuszczać się jak zanurzona w kwasie.Hubaksis,rozsądnie trzymający się przez cały czas z boku, podleciałbliżej i ugryzł go w rękę.Jeden z energetycznych mieczyrozsypał się w garść iskier.Kreol, wykorzystując przerwę,błyskawicznie aktywował Elektryczną Zbroję, a potemrzucił w stronę Guya zaklęcie Rezonansu Dzwiękowego.Yir poleciał w bok, tracąc w czasie lotu drugi z mieczyi Kreol wykorzystał zaklęcie wieńczące dzieło  WodnąChmurę.Gigantyczna kurtyna wodna, jakimś cudemutrzymująca się w pionowej pozycji, niczym miniaturowetsunami ruszyła w stronę Guya i przeszła po nim.Yirwpadł w drgawki, czując, jak ostatki jego ciała rozpadająsię na kawałki.Szkielet rozsypał się w kupkę dymiącychkości, a nad nimi buszował piorun kulisty, wciąż jeszcze192 zachowujący formę ludzkiego ciała.Wszystko to odbyłosię w całkowitym milczeniu  od chwili, gdy utracił język,Guy nie wydał z siebie żadnego dzwięku. No, i po wszystkim!  Kreol rozpłynął sięw uśmiechu.Był mokry od stóp do głów, ale okropnieszczęśliwy. A teraz chodz do nowego domu, kabbi gahobb!Ostatniej kombinacji słów Vanessa nie zrozumiała, alesądząc po minie Hubaksisa, było to jakieś szczególniepaskudne przekleństwo.Yir odwrócił się w stronę Kreola twarzą.A może naodwrót  plecami? W swej obecnej postaci wyglądałjednakowo ze wszystkich stron.Mag wycelował w niegopięść z Pierścieniem-Pochłaniaczem.Wszystko byłogotowe do tego, by upchnąć w nim jakąś substancjęenergetyczną.Nie trwało to długo.Vanessa jak zaczarowana patrzyła na miotającą siębłyskawicę, znikającą w jej ulubionym pierścionku.Guywalczył do ostatka, starając się uderzyć Kreolaenergomackami, ale Elektryczna Zbroja dobrze chroniłaprzed takimi atakami i pierścień powoli, acz nieubłaganiewciągał swoją ofiarę.W taki to sposób myśliwy i ofiarazamienili się miejscami. No chodz tu, chodz. przygadywał Kreol z minązawziętego wędkarza, jednocześnie poganiając Guyamagicznym łańcuchem.Teraz, gdy elektryczny demonutracił ludzkie ciało, łańcuch najwyrazniej sprawiał mu ból.Ostatni ładunek błysnął na pożegnanie i Guyostatecznie skrył się we wnętrzu magicznego pierścionka.Kreol przez chwilę podziwiał swoje dzieło, po czymzorientował się, że deszcz wciąż pada.Cicho zaklął193 i wypowiedział zaklęcie Deszczu od tyłu.Chmuramajestatycznie zaczęła odpływać na swoje stare miejsce.W drzwiach odważył pokazać się Hubert. Gratuluję, sir.Jeśli pan pozwoli, wyczyszczę pańskieubranie?Vanessa z piskiem zachwytu wybiegła na podwórkoi zawisła Kreolowi na szyi.Mag był nieco zawstydzonytak burzliwą reakcją, na tak zwyczajne, z jego punktuwidzenia, zdarzenie, ale nie sprzeciwiał się.Nieoczekiwanie złapał się na myśli, że sprawia mu toprzyjemność. Może pójdziemy do domu, uczennico? zaproponował dziwnie nieśmiało. Tutaj jest mokroi zimno.No i jestem głodny. Wszystko przygotuję, sir  potraktował to jako rozkazHubert i rozpłynął się w powietrzu.194 Rozdział 12Po dwóch godzinach Vanessa i Hubert wyszli z domu.Skrzat był w swoim  wyjściowym ubraniu  długimpłaszczu z kapturem głęboko naciągniętym na twarz.W tym stroju można było go wziąć za zwykłe dziecko,ewentualnie karła.Kreol, który do tej pory nie przyzwyczaił się do tego,że we współczesnym świecie mag musi się ukrywać, jeślinie chce dostać się do gazet ani w ręce służb specjalnych,nie interesował się zupełnie skutkami swego pojedynkuz yirem.Vanessa musiała więc sama zająć się sprzątaniem.Oczywiście z pomocą Huberta i Sługi.Walka trwała najwyżej kwadrans, ale śladów zostałotyle, że nawet ślepy zauważyłby, że odbyło się tu cośnielegalnego.Większa część trawy była zwęglona, naścianach i na ogrodzeniu także zostały ślady uderzeńpiorunów, a przede wszystkim wszędzie walało się spalonemięso i kości.Znaczna część ciała Guya po prosturozsypała się w pył, ale tego co zostało, w pełniwystarczyłoby do wzbudzenia podejrzeń.Na dodatekwszystko wokół było zalane wodą.Wykop przeznaczonyna basen wypełnił się prawie do połowy i pływały nimróżne paskudztwa. Mam nadzieję, że nikt nas nie widział. warknęłaVan, patrząc, jak Sługa wybiera wodę z dziury. Moim zdaniem sąsiedzi po prostu pomyśleli, żew nocy rozszalała się burza, madam  powiedział Hubert. A co z tymi, którzy mieszkają bliżej? O ile wiem, pan Foresmith ma nadzwyczaj mocnysen.Jeśli chodzi zaś o panią Foresmith.O ile się nie195 mylę, pan zadbał o to, żeby nie zwracała uwagi na nasze.dziwactwa? Ośmielę się zauważyć, że było to bardzodalekowzroczne posunięcie z pani strony, ma am. A ten drugi.?  Vanessa nie zwracając uwagi napochlebstwo, z troską popatrzyła na dom stojący z drugiejstrony.Jeszcze ani razu nie widziała jego mieszkańcai właściwie nie była nawet pewna, czy ktoś tam mieszka. Pan Rex?  upewnił się urisk z pogardą. Nawetjeśli widział wszystko od początku do końca, zupełnie bymsię tym nie przejmował. A to czemu? Bo widzi pani.Pan Rex jest z tych, czyim słowomnikt nie uwierzy.On.niezupełnie adekwatnie przyjmujerzeczywistość, jeśli mogę się tak wyrazić. Wariat? Nie, ma am, niezupełnie. Narkoman? No właśnie. Hubert pokiwał głową z ubolewaniem. Trafiła pani w dziesiątkę, ma am.Już od kilku lat żyjew świecie własnych fantazji i, jak sądzę, całkiem go tozadowala.Vanessa zachmurzyła się.Od dawna nienawidziłanarkotyków, tych, którzy je biorą i tych, którzy sprzedają.Zaczęło się to jeszcze na balu na zakończenie szkoły, gdyjej ówczesny chłopak pojawił się na haju.Już wcześniejpodejrzewała, że się kłuje, ale tego wieczoru podejrzeniazamieniły się w pewność.Oczywiście, rozstała się z nim.Trzy lata temu Van przypadkiem dowiedziała się, że umarłz przedawkowania. Co to, to nie.!  wymamrotała z oburzeniem. Niezamierzam mieszkać w sąsiedztwie narkomana.196 Kreol wciąż jeszcze siedział przy stole w towarzystwieMao, Butt-Krillacha i Hubaksisa.Mao był nieco obrażony,że wzgardzono jego pomocą i, jak się okazało, nawet przezmyśl mu nie przeszło, aby iść spać.Nie tylko obserwowałcałą walkę, ale nawet nagrał ją kamerą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl