[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie usiadÅ‚. Przecież pan siÄ™ domyÅ›la.Pan nie prowokowaÅ‚ żadnego Boga, ani też tychbÅ‚aznów, czyli panów i wÅ‚adców Kolonii.Pan prowokowaÅ‚ nas.MusiaÅ‚ siÄ™ pandomyÅ›lać, że rozszyfrujemy tÄ™ paÅ„skÄ… groteskowÄ….krzyżówkÄ™.PamiÄ™ta pan osiemdzwonków? To byÅ‚em ja. Pan jest. Tak.CzyniÄ™ dobro, ale sobie samemu, a nie blizniemu memu.JestemDobroczyÅ„cÄ….I Jestem czÅ‚owiekiem.Ale to jeszcze mnie do koÅ„ca nie definiuje.Boprzede wszystkim jestem przedsiÄ™biorcÄ….ReprezentujÄ™ tu akcjonariuszy pewnegoÅ›wietnie prosperujÄ…cego interesu, panie Pielgrzymie. To niemożliwe.To niemożliwe  szepnÄ…Å‚ Stith.Leonardo już wiedziaÅ‚.WiedziaÅ‚, co ma robić. Ale.dlaczego?  zapytaÅ‚ Pielgrzym. Pan siÄ™ dziwi, że okazaliÅ›my siÄ™ ludzmi? WolaÅ‚by pan jakieÅ› oÅ›lizgÅ‚oÅ›ci, obcoÅ›ci,niezrozumiaÅ‚oÅ›ci, bo to by siÄ™ Å‚atwiej daÅ‚o znieść, tak? Podchodzi pan do tego zbytemocjonalnie.Tymczasem, rzecz jest prosta i racjonalna.Od pewnego czasu kosmos stoiprzed ludzmi otworem, ponieważ wynaleziono nowe sposoby pokonywanianiezmierzonych, zda siÄ™, przestrzeni.Wykorzystuje siÄ™ do tego technikÄ™ tak zwanych robaczywych dziur , pewnie pan o tym sÅ‚yszaÅ‚? Panowie Morris i Thorn zajmowali siÄ™tym  teoretycznie oczywiÅ›cie  jeszcze w XX stuleciu.Nadto marzenieÅ›redniowiecznych filozofów wreszcie zostaÅ‚o ziszczone  w znacznej mierze ludzkośćpozbyÅ‚a siÄ™ balastu materii i rozwija siÄ™, że tak powiem, raczej duchowo.Przy cielskachpozostali hobbyÅ›ci, poÅ›ród których statystycznie czÄ™sto spotykani sÄ… sadyÅ›ci; alboprofesjonaliÅ›ci mojego pokroju, którym ciaÅ‚o wciąż siÄ™ do czegoÅ› przydaje.Wiele problemów, przeludnienie choćby, mamy już wÅ‚aÅ›ciwie za sobÄ….Tworzymywyrafinowane formy rozrywki.Choć muszÄ™ panu powiedzieć, że wirtualnarzeczywistość, tak popularna w czasach paÅ„skiej mÅ‚odoÅ›ci, wÅ‚aÅ›ciwie sczezÅ‚a naturalnÄ…Å›mierciÄ….Jest za to ogromne zapotrzebowanie na prawdziwe emocje, na autentycznośćbebechów psychicznych.Tylko skÄ…d je brać? Oto jest pytanie.Wszyscy żyjÄ… wcieplarnianych warunkach, wszyscy  przeżywajÄ… mniej wiÄ™cej to samo, wrÄ™cz powiadasiÄ™, że niebawem ludzkość stopi siÄ™ w jeden Nadrozum i wszyscy bÄ™dÄ… wszystkimi,czyli nikim.Problem tym wiÄ™kszy, że dobywanie czystych emocji Å‚Ä…czy siÄ™ czasem zeszkodÄ… dla dawców.PrawdÄ™ mówiÄ…c, spadliÅ›cie nam znieba.Waszstatus prawny jestżaden, nikt siÄ™ o was nie upomni, nikogo wasz los nie interesuje.Natomiast wasze życieemocjonalne to prawdziwy rarytas! PomysÅ‚ ze schizofreniÄ… okazaÅ‚ siÄ™ przebojem rynku.Szalone, wspaniaÅ‚e.Rozpacz, nadzieja, dramat i komedia.Taak.To byÅ‚o dobre. Co my zrobiliÅ›my. wyszeptaÅ‚ Pielgrzym. Z paÅ„skiego punktu widzenia to byÅ‚a oczywiÅ›cie zbrodnia.Ale sÄ… i inne opinie.Na przykÅ‚ad ja i. zawahaÅ‚ siÄ™  ludzie, których reprezentujÄ™, uważamy, żeprzyczyniÅ‚ siÄ™ pan, niechcÄ…cy, ale jednak, do powstania wielkiego interesu.ZostaÅ‚emupoważniony do zaproponowania panu pewnego udziaÅ‚u w zyskach. UdziaÅ‚u w zyskach? Pan jest kusicielem. Niechże pan nie bÄ™dzie melodramatyczny.Trzy bÅ‚yskawiczne kroki i Pielgrzym byÅ‚ przy DobroczyÅ„cy.Atak byÅ‚niesygnalizowany i szybki.Nie dość szybki. MiÄ™kki wykonaÅ‚ bÅ‚yskawiczny unik,wÅ‚aÅ›ciwie poza zasiÄ™giem percepcji starca; Strażnik wylÄ…dowaÅ‚ poÅ›ród nÄ™dznychszczÄ…tków koÅ›lawego krzesÅ‚a. Otwarte zÅ‚amanie. powiedziaÅ‚ DobroczyÅ„ca z udanym współczuciem.Jestem równie otwartym czÅ‚ekiem, jak paÅ„skie zÅ‚amanie. Po co tu przyszedÅ‚eÅ›?  Pielgrzym prawie nie czuÅ‚ bólu; przed oczami czerwonamgÅ‚a, która za chwilÄ™ zasnuje wszystko. Dlaczego próbujesz mnie przekupić, zamiastpo prostu zabić? Przecież mój plan jest idiotyczny.A może obawiasz siÄ™, że jest inaczej?Może jest minimalna szansa, że jeÅ›li doprowadzÄ™ plan do koÅ„ca, jeÅ›li zginÄ™ tu i teraz. Bzdury.PrzyszedÅ‚em tu z ciekawoÅ›ci.Choć, rzecz jasna, jakiekolwiek wÄ…tpliwoÅ›ciczy też pola niepewnoÅ›ci należy likwidować.Widzi pan, jesteÅ›my przeciwnikamisymboli.Symbole bywajÄ… jednak niebezpieczne. JeÅ›li uda mi siÄ™ popeÅ‚nić samobój. ProszÄ™ o tym nawet nie myÅ›leć.Wrócimy na StarÄ… ZiemiÄ™.Albo gdziekolwiek panzechce.Z jednym, oczywistym wyjÄ…tkiem.SpÄ™dzi pan mile czas w sanatorium.I bÄ™dziepan żyÅ‚.I żyÅ‚.I żyÅ‚.Prawa rÄ™ka Pielgrzyma zwisaÅ‚a bezwÅ‚adnie, wiÄ™c posÅ‚użyÅ‚ siÄ™ lewÄ…; siÄ™gnÄ…Å‚ po broÅ„.DobroczyÅ„ca znów byÅ‚ szybszy.Dużo szybszy.Stith usÅ‚yszaÅ‚ najpierw trzask Å‚amanej koÅ›ci, zaraz potem zduszony jÄ™k Pielgrzyma.  A powiadajÄ…, że ludzie uczÄ… siÄ™ na bÅ‚Ä™dach.Idziemy, póki ma pan caÅ‚e nogi.Nadach.StamtÄ…d nas zabiorÄ….To dla paÅ„skiego dobra.Leonardo wskoczyÅ‚ do wody.Mocnymi ruchami rÄ…k i nóg zanurzaÅ‚ siÄ™ coraz gÅ‚Ä™biej i gÅ‚Ä™biej.Stith wszedÅ‚ do pustego już mieszkania.W jego Å›wiadomoÅ›ci rozrastaÅ‚a siÄ™ jak rak,pewna decyzja.ZerknÄ…Å‚ na zegarek.Za pięć ósma.Symbole.Coraz ciemniej, ciÅ›nienie wyciskaÅ‚o z pÅ‚uc powietrze.SÅ‚yszaÅ‚ zaniepokojone gÅ‚osy. Wymyka siÄ™.Chyba tak.Chyba siÄ™ wymykaÅ‚.UciekaÅ‚.GÅ‚Ä™boko  nic już nie widziaÅ‚ i nie sÅ‚yszaÅ‚ niczego.MiaÅ‚ nadziejÄ™, że gdzieÅ› tam, w gÅ‚Ä™bi kogoÅ› spotka.Kogo?PatrzyÅ‚ przez okno.Trzy minuty.Ósma  czy to ma jakieÅ› znaczenie? Czycokolwiek ma jakieÅ› znaczenie?Nagle poczuÅ‚ chłód w okolicy skroni, zupeÅ‚nie jakby ktoÅ› mu przystawiÅ‚ tam sopellodu. George?Janidis uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, ale nie opuÅ›ciÅ‚ broni.Za jego plecami staÅ‚ Marinelli; też coÅ›trzymaÅ‚ w dÅ‚oni. Poznajesz?  zapytaÅ‚ inspektor i pokazaÅ‚ mu mapÄ™ miasta znaniesionymimiejscami mordów.Stith zaklÄ…Å‚ w duchu. Zatajenie dowodów, samowolna akcja.Wco ty grasz, stary gÅ‚upcze?Janidis wyÅ‚uskaÅ‚ broÅ„ puÅ‚kownika.Ten nie byÅ‚ już panem sytuacji.Chyba że. Twoja byÅ‚a żona, Marinelli  uczepiÅ‚ siÄ™ tej szansy. Idziemy  powiedziaÅ‚ Janidis, ale Stith wiedziaÅ‚, że  Makaron Marinelli zÅ‚apaÅ‚haczyk.Nie myliÅ‚ siÄ™. Co zniÄ…? Jestem już stary.Pamięć mnie zawodzi. Minuta do ósmej. Przypomnij mi, Makaron , na którym poÅ›ladku miaÅ‚a to znamiÄ™ w ksztaÅ‚cie gwiazdki, co? O czym on kurwa. zaczÄ…Å‚ Janidis, ale nie skoÅ„czyÅ‚. Zamknij siÄ™, George  powiedziaÅ‚ dziwnie miÄ™kko Marinelli. Na prawym czy na lewym? Chyba na prawym  rzekÅ‚ Marinelli, nim strzeliÅ‚.Stary Justio nie wierzyÅ‚ wÅ‚asnym oczom.W osadzie pojawiÅ‚y siÄ™ pustynne króliki!Do tej pory unikaÅ‚y ludzi jak ognia.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i wyszedÅ‚ przed chatÄ™.JÄ…Å‚ kruszyćchleb dÅ‚oÅ„mi poznaczonymi bliznami i czasem.Nie byÅ‚ przekonany, czy jest to króliczadieta, ale od czegoÅ› trzeba byÅ‚o zacząć. DobroczyÅ„ca czuÅ‚, że dzieje siÄ™ coÅ› niedobrego.Dziwne, przecież wszystkoprzebiegaÅ‚o zgodnie z planem  stali z Pielgrzymem na dachu budynku i oczekiwalitransportu.SkÄ…d to wrażenie zagrożenia? RozejrzaÅ‚ siÄ™ wokół  żądnej niezwykÅ‚oÅ›ci.Dopiero po chwili zrozumiaÅ‚, że zródÅ‚o lÄ™ku jest w Å›rodku, w nim.Wtedy oniemiaÅ‚.NiepotrafiÅ‚, po prostu nie potrafiÅ‚ w to uwierzyć.Jego wspaniaÅ‚e dÅ‚onie, dzieÅ‚o wyrafinowanej technologii molekularnej.Jego dÅ‚onie, tak delikatne zpozoru, a przecież wspomagane legionami nanorobotówpÅ‚ynÄ…cych znurtem krwi, korytami żyÅ‚, zatokami tÄ™tnic.DÅ‚onie.DÅ‚onie mu drżaÅ‚y. AnioÅ‚ tkwi w szczegółachOd dwóch lat Jakuba S.nÄ™kaÅ‚y sny, które nie zostawiaÅ‚y w pamiÄ™ci żadnychszczegółów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl