[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Nie.Tylko tych ust pragnę – stwierdził i jakby na potwierdzenie swoich słów ponownie mnie pocałował.Może dlatego teraz znów znalazłam się nad rzeką.Siedziałam na brzegu i spoglądałam w wodę.James nie kłamał tamtego dnia, jednak teraz nie miało to żadnego znaczenia – był już kimś innym.A moje usta przestały być dla niego tymi jedynymi.Tamtego dnia naprawdę oszalałam na jego punkcie.Podobał mi się wcześniej, ale po tamtym spotkaniu nie umiałam już bez niego żyć.Spędzaliśmy wspólnie każdą chwilę, jaką udało nam się wygospodarować.A mimo to o naszym związku nadal nikt nie wiedział.Zastanawiałam się teraz, czy gdybyśmy wyjawili Brady’emu nasz sekret, powstrzymałoby go to przed desperackim krokiem.Później przemknęło mi przez myśl, iż być może nie wytrwałby tak długo przy życiu, wiedząc, że możemy się o siebie nawzajem zatroszczyć.James wyznał mi miłość dwa tygodnie po śmierci mojego brata.Obiecał mi wtedy, że nigdy mnie nie opuści i że ocali nas oboje.Dał mi słowo.Obiecał.* * *Gdy rodzice zaczęli wypytywać o Jamesa, zapewniłam ich, że wygląda świetnie.Mówiąc to, przywołałam na twarz uśmiech.Zażartowałam nawet, że może po wyjściu z Programu James nareszcie podciągnie się z matematyki.Zabrzmiało to tak sztucznie, że rodzice wymienili między sobą przerażone spojrzenia.W następnej chwili przeprosiłam ich i uciekłam do swojego pokoju.Rzuciłam się na łóżko.Najchętniej zostałabym w nim na zawsze.Ale jaki skutek mogło to przynieść? Natychmiast w domu pojawiliby się agenci i zostałabym oddana do ośrodkaProgramu.Rano wciągnęłam na nogi dżinsy i skarpetki nie do pary.Nie chciało mi się nawet umyć zębów ani uczesać włosów.Przy śniadaniu wpatrywałam się tępo w swoją miskę płatków.Nie chciałam nic jeść, nie chciałam przyjmować żadnego pożywienia.Kiedy matka skupiona była na czym innym, wylałam zawartość miski do zlewu i wybiegłam z domu.Poszłam na wagary.Myśl o spotkaniu z terapeutką napawała mnie obrzydzeniem.Niebyłabym w stanie wysłuchiwać zapewnień o „dobrych stronach” Programu ani opowiadaćkłamstw na temat tego, jak się cieszę, że wypuścili już Jamesa.Postanowiłam, że nie pojawię się już w Centrum Odnowy.Nie miałam zamiaru oglądać znów swojego wypatroszonego chłopaka.Za kilka tygodni zacznie rozmawiać, może nawet do kogoś się uśmiechnie.Ciekawe, jak się zachowam, jeśli podaruje jakiejś dziewczynie plastikowy pierścionek z serduszkiem.James nie wiedział, kim jestem.W jego oczach nie odnalazłam ani jednej iskierki, która świadczyłaby, że mnie rozpoznał.Było tak, jakbym nigdy dla niego nie istniała.Wszystkie nasze wspólne sekrety były teraz tylko moją własnością.Ich ciężar mnie przytłaczał.Zjechałam z szosy i zaparkowałam niedaleko jakiegoś gospodarstwa.Następnie sięgnęłam po notes i zaczęłam przelewać na papier przepełniające mnie uczucia.Nie miałam nikogo, komu mogłabym je powierzyć.Nikomu nie mogłam już ufać.Moja samotność była absolutna – tak jakbym umarła, lecz nadal pozostawała świadoma.Pisałam bez przerwy przez czterdzieści pięć minut.W końcu zapisałam tak wiele słów, że zaczęły zatracać jakiekolwiek znaczenie.Pocałunek, śmierć, miłość, utrata… Wyrazy zderzały się ze sobą, a z oczu płynęły mi łzy i spadały na kartki.Ostatecznie zwyciężyły podszepty, by wszystko to skreślić.Zaczęłam zamazywać kolejne wyrazy, w każde kolejne pociągnięcie długopisem wkładając więcej energii.Kreśliłam teraz wielkie okręgi, coraz silniej naciskając długopis.Przebiłam się przez wszystkie kartki i mazałam już po tekturowej okładce.Przyciskałam długopis tak mocno, że czułam, jak jego wkład podrażnia moją skórę.Nadal zakreślałam kręgi, wkładając w to całą siłę.Z moich ust wydarł się jęk – zadawałam sobie ból.Ale nie miałam zamiaru przestać, nic mnie to nie obchodziło.Przestało mi zależeć.Pragnęłam śmierci.ROZDZIAŁ CZTERNASTYProwadziłam, przygryzając usta.Zatapiałam zęby w skórze warg, a gdy czułamprzeszywający ból, krzywiłam się instynktownie.Płakałam tak długo, że były całe spierzchnięte.Na głowie miałam totalny chaos, włosy były splątane i sterczały na wszystkie strony.Nagle straciłam zainteresowanie własnym wyglądem.Upłynęły już cztery dni, odkąd James wrócił do domu.Chodziłam w tym czasie do szkoły, ale do nikogo się nie odzywałam.Spojrzenie miałam utkwione w podłodze.Na pytania rodziców odpowiadałam wymijająco.Martwili się, ale dla mnie nie miało to już żadnego znaczenia.Wszystko straciło nagle sens.A może tak naprawdę nigdy go nie miało, a ja dopiero teraz to zrozumiałam.Czasami jechałam na ulicę, przy której znajdował się jego dom.Raz dojrzałam go przez okno w dużym pokoju.Stał tam i wpatrywał się w pustkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl