[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na schodach robił się większy tłok niż na końskich targach w Tattersall w dniu aukcji.Mac z twarzą wykrzywioną grymasem bólu wykonał obrót w miejscu i zmusił się do wejściana powrót na dwa stopnie.- Ona zaraz wychodzi.Joanna ruszyła za nim.- Wykluczone.Przynajmniej dopóki nie obejrzę rany.Mogło się wdać zakażenie.Mac czuł rwący ból w nodze.W głowie mu szumiało.Wiedział, że musi się jaknajszybciej położyć.W przeciwnym razie jego duma dozna uszczerbku, jeśli Knox będziezmuszony wnieść go po schodach.Wziął głęboki oddech i zamknął oczy, starając sięzachować cierpliwość.- Zapewniam cię, że dożyję następnego dnia.Jutro się z tobą skontaktuję.- Ojciec często prosił, bym mu asystowała, pracowałam też w izbie chorych wsierocińcu.Potrafię udzielić pomocy.- Przestań, Joanno.Ostrzegam cię ostatni raz.Mam zamiar wejść na górę, rozebrać sięi położyć do łóżka.A teraz proszę, wynoś się stąd do wszystkich diabłów.Przepłynęła obok niego po schodach, nie zważając na jego słowa.- Nie musisz być niegrzeczny.I wątpię, czy dojdziesz do łóżka bez pomocy Changa.Jesteś biały jak ściana.Najbardziej irytujący był fakt, że miała rację.- Nie jest ze mną tak zle - próbował się sprzeciwić.Joanna zignorowała protest.Rzucała przez ramię rozkazy służbie ze sprawnością, którą zaczął podziwiać.Ku jego zdumieniu, kucharz, stajenny, nawet pokojówka i obaj, Knox i Chang, robili,co rozkazała.Nikt z nich nie proponował, by wracała do domu.Nikogo nie bulwersowała jejobecności tutaj.Mac miał wokół siebie półgłówków.To jego postrzelono, a przecież on jedenzdawał się jasno myśleć - nie lada wyczyn, kiedy z każdą upływającą chwilą trudniej mu byłosię skoncentrować.Joanna chciała mu pomóc.Rozumiał jej intencje.Ale za wszelką cenę chciał jąchronić przed skandalem, ostrzec ją, w jakim niebezpieczeństwie znalazła się jej reputacja.Może czuł tak dlatego, że nie zdołał jej oszczędzić oglądania śmierci Ashforda. Z pewnością bronił się również przed tym, by tak intymnie wkroczyła w jego życie, dojego sypialni.Musiał ją bronić przed samym sobą.Z pewnością nigdy nie wyobrażał jej sobiew takich okolicznościach.W istocie miewał dużo bardziej podniecające fantazje na tematJoanny i swego łoża z baldachimem.Atłasowa pościel, aromatyczne olejki, różane płatki i ichnagie ciała.Do licha, nawet teraz ogarniało go podniecenie na tę myśl.Ta szalona kobieta i jego pierwszy oficer byli już na górze schodów.Weszła w rolęjego pielęgniarki i nie pozwalała się jej pozbawić.Litania przekleństw zamarła mu na języku, przecież Joanna prosiła, żeby nie klął.- Przeklęte brzuchy rekinów - burknął.Popatrzył na Changa.- Kazałem ci przecieżtrzymać ją w domu z daleka od kłopotów.- Głupi człowiek wini innych za problemy we własnym domu.Jego dom opanowaliwariaci.On zaraz wykrwawi się na śmierć na własnych schodach, a jakiś Chińczyk częstujego zwariowaną filozofią.- Och, odczep się - burknął, mimo że lokaj ruszył się, żeby mu pomóc.Kiedy dotarli do sypialni, Mac zastał Knoksa przy oknie, obserwującego zza zasłonyulicę w dole.Knox podszedł do stołu na kozłach stojącego przy garderobie i nalał Macowidrinka, potem przeniósł szklankę i butelkę na stolik przy łóżku.- Do dzieła, kapitanie.Joanna tkwiła pośrodku drewnianej podłogi, z nieugiętymwyrazem twarzy.- Zdejmij spodnie.Gdzie twoja nocna koszula? Mac wychylił whisky jednymhaustem.- Nie mam koszuli.Na jej twarzy zjawił się wyraz zaciekawienia połączonego zszokiem.- To w czym śpisz?Nie mając dla niej litości, Mac przysunął twarz do jej twarzy i tak szelmowsko, jaktylko potrafił, wyszeptał:- W niczym.Jestem nagi.Chcesz usłyszeć więcej? Dziewczyna spurpurowiała natwarzy.Zaśmiał się szorstko.- Dobry Boże, Joanno.Sama wzmianka o mej nagości cię szokuje i ty chcesz miopatrywać ranę?Ujęła się pod boki.- Twoja złośliwość mnie stąd nie wypędzi.Każdy dżentelmen ma nocną koszulę.- Wciąż zapominasz, że nie jestem cholernym dżentelmenem - odparł. Westchnęła.- Więc poradzimy sobie inaczej.Kiedy się odwrócę, zdejmiesz spodnie, siądziesz nałóżku i się okryjesz.Bierni jak stado owiec, inni stali, czekając, aż się zgodzi.Najwidoczniej uważali, żeJoanna wie, co robi.Jaki miał wybór? Przełknął resztę drinka, nalał sobie i wychylił następny,dokuśtykał do łóżka i ściągnął z siebie ubranie z pomocą Knoksa, który cisnął rzeczyChangowi.Przysiadł na krawędzi łóżka i udrapował kołdrę na nogach, zostawiając odsłoniętątylko zranioną dolną część uda.- Teraz możesz patrzeć.Wychylił jeszcze jedną whisky, krzywiąc się, kiedy Joannadłubała mu czymś w ranie, badała ją i przemywała.Uraziła go w szczególnie czuły punkt.- Au! Na wszystkie świętości, kobieto.Uważaj!- Jak na kogoś, kto rzekomo jest zdolny sam o siebie zadbać, jęczysz jak małe dziecko.- To mi pomaga - upierał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl