[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale policjanta nie było.Wyprostowała się i ponad dachem samochodu spojrzała w stronę baru.Zobaczyła, żedrzwi wejściowe są otwarte.Nagle w oknach rozbłysło światło i ciszę nocy przeszyła salwatrzech szybkich wystrzałów.Julia przykucnęła za autem i wyjęła pistolet.Kiedy działała w terenie, zawsze miałapocisk wprowadzony do komory nabojowej, co oszczędzało w razie potrzeby dodatkowąsekundę potrzebną na przeładowanie broni.Mimo to sprawdziła, czy wszystko jest wporządku, odciągając zamek o centymetr.Mosiężna obudowa pocisku kaliber 0,45 zaiskrzyław świetle ulicznej latarni.Julia zwolniła kciukiem kurek. %7ładen pocisk nie uderzył w radiowóz, więc jeśli strzelec choć trochę potrafił celować,to kule nie były wymierzone w nią.Podbiegła do drzwi i przycisnęła plecy do cegiełpomiędzy wejściem a dużym frontowym oknem.Płynnym ruchem wychyliła głowę, żebyzajrzeć do środka, i od razu ją cofnęła.Drzwi do biura znajdujące się w tylnej części sali byłyuchylone.Do wnętrza baru sączyło się słabe światło, wydobywając zarysy lamphalogenowych na statywach pozostawionych przez techników śledczych.Czy dostrzegłaruch? Nie była pewna.Spojrzała znowu.Niczego nie zobaczyła.Trzymając pistolet w wyprostowanych rękach na wysokości podbródka,zdecydowanym ruchem obróciła się i wsunęła do środka.Skierowała broń w prawo w stronębudki telefonicznej.Nic.Z powrotem w stronę tyłu baru.Poczuła zapach własnego potu inikłą woń krwi oraz znacznie ostrzejszy smród kordytu.Teraz zobaczyła też dym snujący sięleniwie w skąpym świetle sączącym się z biura.Postawiła kolejny krok.Tak ciemno.Stanęła przy brzegu kontuaru i nachyliła się nad nim.Ciemność była nieprzenikniona -mogła patrzeć wprost na kogoś ukrytego w dole i o tym nie wiedzieć.Nie miała latarki.Nie chciała włączać lamp w barze - nawet gdyby wiedziała, gdzie znajduje sięprzycisk.Czuła się zupełnie nieosłonięta.Oparła broń i drugą rękę na ladzie, dzwignęła się dogóry i opuściła się z tyłu za kontuar.Namacała półki ze szklankami, środki czystości, jakieśtorebki, pewnie z orzeszkami lub precelkami, a potem to, czego szukała: niewielką lodówkę.Uchyliła jej drzwi.Ze środka buchnęło białe światło i rozjaśniło przestrzeń za barem - nikt siętu nie czaił.W kucki przeszła do końca kontuaru i wysunęła się zza niego.Usłyszała metaliczny trzask zamków w drzwiach, a potem wysoki ton skrzypiącychzawiasów.Ktoś odemknął tylne drzwi, te, które próbowała wyważyć.Podniosła się ipodbiegła do biura, gdzie przystanęła i znowu kucnęła.Na podłodze leżało bezwładne ciało -policjant z radiowozu.Miał rozrzucone ręce, twarz skierowaną ku górze i otwarte oczy.Jegoniebieski mundur lśnił na piersi w nienaturalny sposób.W jednej ręce wciąż ściskał broń, zdrugiej wypadła mu latarka i potoczyła się kilkanaście centymetrów w bok.W przyćmionymświetle docierającym z biura widoczne były odłamki rozbitej szybki i żarówki.Cały czas trzymając pistolet w gotowości, zajrzała do biura przez okrągłe okienko wdrzwiach.Następnie przyjrzała się boksom i znów zlustrowała wejście do biura.Na wprost polewej były drzwi do łazienki.Skręciła się wokół własnej osi, żeby ocenić przestrzeń za sobą,po czym wróciła do wcześniejszej pozycji.Dopiero wtedy zbliżyła się do ciała.Niespuszczając wzroku z białej kropki celownika pistoletu ani z wejścia do biura, sięgnęła dotętnicy szyjnej policjanta.Nie było pulsu. Przeszła nad ciałem i cicho przysunęła się do wejścia do biura.Niewielka lampka zzielonym abażurem stojąca na zagraconym biurku stanowiła jedyne zródło światła.Tylne drzwi były otwarte.Na zewnątrz trzasnęły drzwi od samochodu.Julia przebiegła przez pomieszczenie,które było jednocześnie biurem i magazynem, klucząc pomiędzy stertami pudeł iniewykorzystanego sprzętu.Kiedy wpadła do zaułka, skręciła na parking.Zobaczyła sedana,który paląc gumy, przy pisku opon i na maksymalnych obrotach silnika wyjeżdżał właśnie naBrainerd Road.Julia uniosła broń i oddała trzy szybkie strzały.Tylna szyba sedana rozprysła się na setki odłamków, które rozsypały się po bagażnikuauta i po asfalcie niczym obszyty drogimi kamieniami tren panny młodej.Już miaławystrzelić po raz kolejny, kiedy samochód zniknął za rogiem budynku.Przemknęła przez tylne drzwi do wnętrza lokalu, przeskoczyła nad ciałem policjanta ipobiegła do budki telefonicznej.Wcisnęła broń do kabury, weszła do środka i zamknęła zasobą drzwi.Rozbłysło światło.Nie wiedziała, czego szuka ani czy mogłaby to niechcącyzniszczyć, więc poruszała się ostrożnie.Stanęła na niewielkim siedzeniu i od spodu nacisnęładłońmi plastikową obudowę lampy, lekko ją unosząc.Wsunęła rękę w powstały otwór,powoli sondując przestrzeń w środku.Nagle puścił zaczep obudowy, która spadła na podłogęobok Julii.Odsłonił się sufit i mocowanie lampy, ale niczego tam nie znalazła.Następniesprawdziła sam telefon: wylot zwrotu monet, zewnętrzne krawędzie przylegające do ścianybudki.Scyzorykiem wydłubała z metalowej ramki instrukcję obsługi.Niczego za nią nieukryto, nie było tam żadnej wiadomości.Chciała jeszcze sprawdzić dach budki, ale najpierw wsunęła rękę pod siedzenie iwyczuła tam kawałki skamieniałej gumy do żucia oraz twarde, kanciaste brzegi, których niemogła zidentyfikować.Serce zaczęło jej bić szybciej.Upadła na kolana, przycisnęła głowę dodrewnianej ścianki budki i zerknęła pod spód.Zbyt ciemno.Zaczęła macać brzegi i wspornikipodtrzymujące siedzenie.I wtedy coś poruszyła.Spróbowała to wydłubać i przedmiotwysunął się zza wspornika.Mały plastikowy kwadrat.Chip pamięci!Do chipa był przyklejony  tropiciel". Goody, ty sprytny lisie" - pomyślała.Wyłączyłnadajnik, ale przyczepił go do chipa, tak żeby każdy, kto go szukał - a w każdym razie Julia -od razu wiedział, że to on go tam umieścił.Mocno ściskając chip, otworzyła składane drzwi i światło zgasło.Skierowała się dotylnego wyjścia i dalej do zaułka.Była w połowie parkingu, gdy usłyszała pierwsze syrenypolicyjne.Policjant, który został zabity, zobaczył pewnie w środku światło lub coś innego, wezwał wsparcie, a potem ruszył na spotkanie ze śmiercią.Wbiegła w zaułek po przeciwnejstronie, pod osłonę ciemności.Kiedy dotarła do przecznicy, usłyszała, że chór syren osiągnąłkulminację, a następnie opadł, kiedy opony radiowozów zapiszczały przy hamowaniu.obejrzała się i zobaczyła czerwono-niebieskie światła migające przy ogrodzeniu na tyłachparkingu oraz coś jeszcze.Cień.Szybko usunął się w mrok przy płocie w połowie ulicy.Kryjąc strach,swobodnie przeszła za róg ostatniego budynku w tym kwartale.Wsunęła chip do szerokiejtylnej kieszeni spodni.Wyjęła pistolet i cofnęła się, by spojrzeć w zaułek.Cienie, tylko cienie.Stała tak, wciąż wpatrując się w ciemność.Nic się nie poruszało.Zwiatła migały woddali jak w psychodelicznym śnie.Powoli odsunęła się od rogu budynku, obróciła sięszybko i pobiegła przez jezdnię do następnego ciemnego zaułka.Była już niemal przy końcu tego kwartału, kiedy usłyszała za sobą zgrzyt buta naasfalcie.*Chevrolet vega krztusił się i charczał, zjeżdżając z autostrady I-153 na ShallowfordRoad.Domy przycupnęły tutaj blisko ulicy, nieduże, ale solidne i ciepłe.Samochód zwolnił, kiedy Stephen Parker próbował wrzucić drugi bieg.Skrzyniabiegów zazgrzytała w proteście, a następnie ucichła, kiedy drążek wskoczył na swoje miejsce.Stephen puścił sprzęgło, wysłał w niebo obłok gęstego dymu i auto szarpnęło doprzodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl