[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ruszył za nim pościg.W końcu zatrzymała go blokadadrogowa.Parę uciekinierów przewieziono do gościnnych pomieszczeń należą-cych do sądu Palm Beach, gdzie udzielono im pomocy lekarskiej.Siedzieli teraz w osobnych pokojach przesłuchań, zastanawiając się zapew-ne, jaką historię wymyśli to drugie.Landry był przekonany, że gdyby Bruce Seabright jeszcze żył, Chad miałby uswojego boku prawnika pokroju Berta Shapiro.Ale Bruce Seabright zginął iChad miał do pomocy losowo przydzielonego obrońcę z urzędu.415 Zastępca prokuratora stanowego Roca nerwowo stukała długopisem o blatstołu.- Lepiej zacznij mówić, Chad.Twoja dziewczyna opowiedziała nam ciekawerzeczy o tym, jak ją porwałeś, by wyłudzić pieniądze od ojca.Mamy nagranie, naktórym brutalnie ją bijesz.- Powinienem zobaczyć to nagranie - powiedział obrońca Chada.Roca spojrzała na niego.- Jest bardzo przekonywające.A Erin chętnie wszystko potwierdzi.- To kłamstwo - powiedział Chad obrażonym głosem, za którym czaił sięstrach.- Erin nie zrobiłaby mi czegoś takiego.- Nie zrobiłaby czego? - zapytał Landry.- Nie opowiedziałaby nam, jak po-rwałeś ją ze szpitala, uprzednio podpalając kubeł, żeby odciągnąć strażnikaspod jej drzwi?Chad zdecydowanie potrząsnął głową.- I nie sądzisz, że Erin wyznałaby, jak ją szprycowałeś ketaminą i gwałciłeś? -zapytała Roca.Obrońca z urzędu otwierał i zamykał usta jak wielka żaba, niezdolny wydać zsiebie głosu.Landry westchnął i wstał.- Wiesz co, mam go już dość - powiedział do Roki.- Ten gnojek po prostuchce pójść siedzieć.No to mu pozwólmy.Jego ojciec był dupkiem.On też jestdupkiem.Wyłączmy go z puli genów.Pójdziemy na ugodę z dziewczyną.Przy-sięgli będą płakać, słuchając jej historii.Roca udawała, że się zastanawia, po czym spojrzała na prawnika.- Proszę porozmawiać ze swoim klientem.Postawimy mu zarzut porwania,gwałtu, usiłowania morderstwa i podpalenia.To całkiem spora kolekcja zbrod-ni.- Nigdy nikogo nie zgwałciłem - powiedział Chad.- Poszedłem do tej przy-czepy tylko raz, wczoraj, żeby pomóc Erin.- %7łeby zniszczyć dowody przestępstwa, którego ona była głównym sprawcą?- zapytała Roca.Chad zamknął swoje jedyne oko i odchylił głowę.- Już wam przecież mówiłem.Erin początkowo brała w tym udział, ale póz-niej Paris obróciła się przeciwko niej.Ja nie miałem z tym nic wspólnego.Nic ztego nie zdarzyło się z mojej winy.Próbowałem tylko pomóc Erin.Dlaczegomiałbym zostać za to ukarany?416 Landry oparł się o stół i nachylił nad chłopakiem.- Dwie osoby nie żyją, mały.Ty próbowałeś na dodatek zabić moją przyja-ciółkę.Masz przesrane.Chad schował twarz w dłoniach i zaczął płakać.- To nie była moja wina.- A co powiesz na temat taśmy, którą znalezliśmy w gabinecie twojego ojca,Chad? Tej, na której został nagrany domniemany gwałt? Znalezliśmy ją sprytnieukrytą na półce.Jak się tam dostała?- Nie wiem!- A ja wiem - powiedział Landry.- Ty ją tam położyłeś.- To nieprawda! Nie miałem z tym nic wspólnego!Landry westchnął z obrzydzeniem.- Wiesz co, Chad? Jestem przekonany, że było całkiem inaczej.Możesz albowziąć odpowiedzialność za swoje czyny i przy okazji sobie pomóc, albo dalejkopać pod sobą dołek, głębszy z każdym kłamstwem, które wypływa z twoichust.Podszedł do okna fenickiego, podniósł rolety i włączył głośnik.Roca wstała.- Proszę to przemyśleć.Wygrywa ten, kto pierwszy się zdecyduje.Ten, ktosię zawaha, traci.- Dlaczego Chad miałby cię porywać ze szpitala, Erin? - zapytał Landry.- To on musiał być drugim z porywaczy - odpowiedziała głosem cichutkim ipotulnym, jak grzeczna dziewczynka.Oczy miała spuszczone, jakby była prze-straszona lub zawstydzona.Azy leciały po jej policzkach niczym szklane pacior-ki.- To dlatego nigdy nic nie mówił.Wiedział, że bym go rozpoznała.- Więc dlatego przyszedł po ciebie do szpitala w środku dnia i porwał cię poraz drugi - żebyś w końcu mogła go zidentyfikować? - zapytał Landry ironicznie.Zakryła usta trzęsącą się dłonią i załkała, lej obrońca z urzędu, puszysta iopiekuńcza Maria Onjo poklepała ją po ramieniu.Landry przyglądał się temubeznamiętnym wzrokiem.- Chad powiedział nam, że się kochacie.%7łe pojechałaś z nim z własnej woli.417 Erin opadła szczęka.- Ależ nie! To nieprawda! Ja.My.byliśmy przez chwilę razem.Zanim wy-prowadziłam się z domu - potrząsnęła głową nad własną głupotą - ale robiliśmyto tylko po to, żeby wkurzyć Bruce a.Bruce nie mógł znieść myśli, że jego ideal-ny syn związał się z kimś takim jak ja - powiedziała gorzko.- Chad był wściekły,gdy z nim zerwałam.Powiedział, że nie pozwoli mi odejść.Maria Onjo podsunęła jej pudełko chusteczek higienicznych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • nclude("menu4/33.php") ?>