[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobrze - powiedział, chociaż było oczywiste, że stracił ochotę najedzenie.Poprawiła włosy i ruszyła do walki z wrogiem.Walker nie miał pojęcia, czego powinien oczekiwać.Z tego, comówiła Frances Jackson, wynikało, że Daisy Spencer jest córkąmiejskiego notabla, dbającą o swoją społeczną pozycją.Nie spodziewałsię jednak, że jest młoda i.bardzo ładna.Był tak zaskoczony, że zanimuścisnął wyciągniętą dłoń, przez kilkanaście sekund przyglądał się jejalabastrowej cerze i kształtnej główce.Daisy Spencer miała w sobieklasę, którą dają dobre geny i właściwe wychowanie.- Miło mi pana poznać, panie Ames - rzekła, a jej głos, chociażuprzejmy, brzmiał dosyć chłodno.- Cześć, Frances.Walker czuł, że z jakiegoś powodu darzy go niechęcią i tylkotradycyjna gościnność Południowców nie pozwala jej wyprosić go zdomu.Daisy Spencer patrzyła na niego tak, jakby chciał ją okraść.Amesprzywykł do podejrzliwości, ale raczej ze strony przestępców niżślicznych kobiet i teraz nie miał pojęcia, czym zasłużył sobie na takietraktowanie.Przecież najprawdopodobniej chodziło jej tylko o to, żebyjak najszybciej pozbyć się Tommy'ego, skoro już zaprezentowała całemuAnula & Polgaraouslandasc miastu swoją szlachetność.- Napije się pan może herbaty? - spytała z rezerwą.- Z przyjemnością - odpowiedziała za niego Frances.- Ja teżpoproszę filiżankę.Walker wcale nie miał ochoty na herbatę.Przyjechał tu tylko po to,żeby spotkać się z siostrzeńcem.Jeśli już do tego doszło, pragnął to miećjak najszybciej za sobą.Wciąż był pod silnym wrażeniem, jakie wywarłana nim wizyta na cmentarzu.Poruszyła go zwłaszcza nieodwracalnośćdat, które widniały na grobie siostry.- Gdzie on jest? - spytał schrypniętym głosem.Kobieta, którazajmowała się Tommym, zacisnęła usta.Były one tak pociągające, że namoment zapomniał, po co tu w ogóle przyjechał.Opuścił nieco wzrok,co okazało się błędem, ponieważ kształty ciała Daisy były jeszczebardziej kuszące niż jej usta.Jakby pod wpływem jego wzroku położyładłoń na piersi.Natychmiast zauważył na jej smukłym palcu pierścionek idopiero po chwili dotarło do niego, że nie jest zaręczynowy, nosiłaby gobowiem na prawej dłoni.- Jeśli chodzi panu o Tommy'ego, to właśnie kończy kolację -powiedziała cicho, wskazując dalszą część małego, ale urządzonego zesmakiem wnętrza.Dom także był inny niż oczekiwał.Spodziewał się wspaniałejrezydencji, a zastał skromny domek z poddaszem, gdzie, jakprzypuszczał, były sypialnie.Na zewnątrz znajdowała się przestronnaweranda, a przed wejściem kwitły, mimo wczesnej wiosny, różnobarwnekwiaty.Okoliczne domy wyglądały okazalej, ale żaden nie był aż takzadbany.Przytulne wnętrze wypełniały przeróżne bibeloty.Walker nie mógł sięoprzeć myśli, że przy pełnym energii chłopcu niektóre z nich zpewnością wkrótce ucierpią.A mimo to Daisy ich nie usunęła.Spojrzałna nią z większym uznaniem.- Może poznajmy się trochę lepiej, zanim poproszę Tommy'ego -zaproponowała.Jej słowa wywołały u niego niekontrolowaną falę erotycznychskojarzeń, których z całą pewnością nie miała na myśli.Dopiero pochwili zrozumiał, że Frances wcale nie musiała wypytywać go o życieAnula & Polgaraouslandasc prywatne, ponieważ pani Spencer zamierzała to zrobić sama.W odruchu buntu natychmiast pokręcił przecząco głową.- Bardzo chciałbym panią lepiej poznać - powiedział znacząco, a onazaczerwieniła się niczym nastolatka.- Niestety, przyjechałem tu wsprawie mojego siostrzeńca.Jak mogę trafić do kuchni? O, chyba tędy.Ruszył zdecydowanym krokiem, kiedy kobieta skoczyła w jego stronęi mocno złapała go za rękę.Walker spojrzał na jej zadziwiająco smukłe palce z równoprzyciętymi, niemalowanymi paznokciami i poczuł gwałtowny przypływpożądania.Opanował się szybko i z trudem przełknął ślinę.Niepróbował jednak iść dalej.- Pomylił pan chyba mój dom z jednym ze swoich więzień, panieAmes - rzekła twardo.- W Trinity Harbor stosujemy się do pewnychogólnie przyjętych zasad.Walker patrzył w jej płonące oczy, myśląc o tym, że najchętniejzatopiłby się w ich intensywnej toni, gdyby nie gniew, który się w nichmalował.Bardzo żałował, że nie może tu spędzić więcej czasu.Zrobiłosię pózno, a on chciał wyruszyć w drogę powrotną jeszcze przedzmrokiem.- Jest pani już drugą osobą w tym mieście, która uznała, że jestemniegrzeczny.- Posłał jej wytrenowane na przestępcach spojrzenie.-Chyba powinienem się obrazić.Nawet nie mrugnęła okiem.- Wiec proszę udowodnić, że się mylę.- Jak?- Proszę ze mną porozmawiać.Opowiedzieć o sobie i o swoimżyciu.Musimy przecież wiedzieć, co czeka Tom-my'ego - zakończyła.Walker potrząsnął głową.- Chce pani zagrać w dwadzieścia pytań? Koniecznie?- Tak.- Więc dobrze - westchnął.Przeszli do salonu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl