[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Największą niewygodą podczas tych lat, które spędziłjako marynarz, był brak prywatnej przestrzeni, gdzie mógłby posiedzieć w spokoju i ciszy, zato teraz, kiedy ją miał, pragnął towarzystwa.Niemniej jednak po-mysł zamówienia sobienarzeczonej wydawał mu się niedo-rzeczny.Ju\ raz duchy przodków zdobyły dla niegodosko-nałą mał\onkę, ale za tym na pozór pomyślnym zrządze-niem losu kryło się jakieśprzekleństwo.Poznał odwzajem-nioną miłość i nigdy ju\ nie miały wrócić czasy niewinności,kiedy to ka\da kobieta o małych stopach i dobrym charakterze wydawała mu sięodpowiednia.Są-dził, \e jest skazany na \ycie ze wspomnieniem Lin, gdy\ \adna inna niepotrafiłaby godnie zająć jej miejsca.Nie pragnął słu\ącej ani konkubiny.Nawet potrzebaposiadania synów, którzy czciliby jego imię i dbali o jego grób, nie stanowiła dla niegozachęty.Próbował wytłumaczyć to przyjacielowi, ale zaplątał się w wyjaśnieniach, nieznaj-dując w swym słowniku określeń na wyra\enie owej udręki.Kobieta jest stworzeniemprzydatnym do pracy, macierzyń-stwa i przyjemności, ale \aden wykształcony i inteligentnymę\czyzna nie będzie usiłował uczynić z niej swej towarzysz-ki, odrzekł jego przyjaciel,kiedy jedyny raz odsłonił przed nim swoje uczucia.W Chinach, aby pojąć takierozumowanie, wystarczyło rozejrzeć się dokoła, ale w Ame-ryce stosunki międzymał\onkami zdawały się wyglądać inaczej.Przede wszystkim nikt nie miał konkubin,przynaj-mniej jawnie.Nieliczne rodziny fan giiey, które Tao Chi'en poznał na tej ziemisamotnych mę\czyzn, wydawały mu się nieprzeniknione.Jako \e na pierwszy rzut okawyglądało na to, i\ mę\owie uwa\ają swoje \ony za równe sobie, nie potrafił sobiewyobrazić, jak funkcjonują w chwilach intym-358ności.Była to tajemnica, którą pragnął zbadać, podobnie jak tyle innych w tym niezwykłymkraju.Pierwsze wiadomości od Elizy dotarły do restauracji, a po-niewa\ Tao Chi'en był znany wchińskiej społeczności, co prędzej mu je dostarczono.Te długie, pełne szczegółów listy byłyJego najlepszym towarzystwem.Wspominał Elizę za-skoczony swoją tęsknotą, gdy\ nigdynie przypuszczał, aby przyjazń z kobietą była w ogóle mo\liwa, a ju\ tym bardziej nale\ącądo innej kultury.Prawie zawsze widział ją w męskim stroju, ale wydawała mu się całkowiciekobieca i dziwił się, \e inni brali ją za mę\czyznę, nie zadając pytań. Mę\czyzni nieprzyglądają się sobie, a kobiety myślą, \e jestem zniewieściałym chłopakiem" - napisała muw jednym z listów.Za to dla niego była ubraną na biało dziewczyną, której w rybackiejchacie w Valparaiso zdejmował gorset, chorą, która bez zastrze\eń oddała się pod jego opiekę163 w ładowni statku, ciepłym ciałem przytulonym do niego w lodowate noce pod daszkiem zbrezentu, podśpiewującym wesoło głosem, kiedy gotowała, i twarzą pełną powagi, kiedypomagała mu leczyć rannych.Mimo jej kruchych kosteczek, jakby utkanych z mgły, idziecięcej buzi, nie widział ju\ w niej dziewczynki, tylko kobietę.Myślał, jak się zmieniła,kiedy ścięła włosy, i \ałował, \e nie zachował jej warkocza, co przyszło mu nawet wtedy dogłowy, ale co odrzucił jako przynoszący ujmę przejaw sentymentalizmu.Mógłbyprzynajmniej wziąć go teraz do ręki, \eby przywołać obecność tej szczególnej przyja-ciółki.Ilekroć oddawał się medytacjom, zawsze przesyłał jej ochronną energię, \eby broniła jejprzed śmiercią i tysiącem czyhających na ka\dym kroku niepowodzeń, których wolał nienazywać, gdy\ wiedział, \e kto z upodobaniem rozmyśla o nieszczęściu, w końcu jesprowadza.Czasami śniła mu się, a wtedy budził się spocony i rzucał swoje patyczki I Ching,\eby zobaczyć to, co niewidzialne.W niejasnych przekazach359Eliza jawiła mu się zawsze zmierzając pod jakąś górę, co go nieco uspokajało.We wrześniu 1850 roku przyszło mu brać udział w hałaś-liwych uroczystościachpatriotycznych, kiedy to Kalifornia stała się jeszcze jednym stanem Unii.Państwoamerykań-skie obejmowało teraz cały kontynent, od Atlantyku po Pacyfik.W owym czasiegorączka złota zaczynała przera-dzać się w ogromne zbiorowe rozczarowanie, i Tao widziałcałe masy wycieńczonych i biednych górników, czekających w kolejce, \eby odpłynąć wswoje strony.Gazety szacowały liczbę wracających na jakieś dziewięćdziesiąt tysięcy.Mary-narze ju\ nie dezerterowali, przeciwnie, nie starczało stat-ków, \eby zabrać wszystkich,którzy pragnęli wyjechać.Na ka\dych pięciu górników jeden zginął, utonąwszy w rzece, odchorób albo z zimna; wielu padało ofiarą morderstw albo sami strzelali sobie w skroń.Nadalprzybywali cudzo-ziemcy, którzy wsiedli na statki kilka miesięcy wcześniej, ale nie było ju\złota, po które mógłby sięgnąć pierwszy lepszy śmiałek, byle tylko miał miskę, łopatę i paręwyso-kich butów; czasy samotnych bohaterów się skończyły i na ich miejsce powstawałypotę\ne kompanie wyposa\one w maszyny, które strumieniami wody potrafiły kruszyć skały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl